Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Biblioteka Kraków
[awatar]
Biblioteka Kraków
Rodzaj: Biblioteki publiczne
Telefon: 12 61 89 100
Województwo: małopolskie
Adres: Plac Jana Nowaka Jeziorańskiego 3
31-154 Kraków
E-mail: administracja@krakowczyta.pl

GODZINY OTWARCIA

Informacje na temat zmiany godzin otwarcia filii Biblioteki Kraków znajdują się na stronie Biblioteki Kraków

1 stycznia 2017 roku z połączonych czterech niezaleznych sieci bibliotek dzielnicowych: Nowohuckiej, Krowoderskiej, Podgórskiej i Śródmiejskiej powstała Biblioteka Kraków - samorządowa instytucja kultury Gminy Miejskiej Kraków.

Misją Biblioteki Kraków jest zapewnienie powszechnego dostępu do różnorodnych zbiorów bibliotecznych, a także dostarczenie wysokiej jakości usług skierowanych do wszystkich grup użytkowników; szczególnie dzieci i młodzieży oraz osób z niep­ełno­spra­wnoś­cią. To również inspirowanie i wspieranie rozwoju intelektualnego, podejmowanie działań na rzecz zwiększenia obecności książki w życiu społecznym mieszkańców Krakowa i podnoszenie ich kompetencji czytelniczych, a także ochrony dziedzictwa kulturowego i literackiego Krakowa.

Strona internetowa

Najnowsze recenzje
1
...
19 20 21
...
65
  • [awatar]
    Biblioteka Kraków
    Czy rodzinna gra planszowa o prostych zasadach może jednocześnie być ciekawa i regrywalna? Okazuje się, że tak, może, i choć nie jest to łatwe, gra pod nazwą Domek (Rebel) doskonale spełnia te wymagania. • Gra o budowaniu domu – marzenie fanów komputerowych Simów i świetny temat na rodzinną planszówkę. Nie ma przemocy, jest dużo miejsca na ładne grafi ki i bez problemu można sobie poradzić bez negatywnej interakcji. No dobrze, może z odrobinką, żeby gra nie upodobniła się zbytnio do układania pasjansa na wyścigi. Założenie jest proste: każdy gracz na swojej własnej planszy domu ma rozkładać karty pomieszczeń tak, by uzyskać jak najlepiej zaprojektowane mieszkanie. • Karty dobieramy raz na rundę z toru na środku stołu, który następnie uzupełniamy. Każde pomieszczenie otrzymujemy w pakiecie z kawałkiem dachu lub specjalną kartą pozwalającą na wykonanie dodatkowej akcji (zamiana pomieszczeń na planszy, dobranie następnej karty przed innymi) czy zdobycie premiowych punktów (dodatkowe wyposażenie pokojów, premia za puste pomieszczenia itp.). Każde ma również określoną wartość punktową, która może się zwiększyć jeśli „budujemy” karty we właściwych miejscach (np. spiżarnia obok kuchni jest warta 2 punkty więcej). Na koniec możemy liczyć na premię, jeśli nasz dom ma wszystkie niezbędne do życia pomieszczenia (kuchnia, łazienka, sypialnia) albo łazienki na obu piętrach. Proste? Proste. I jeśli myślicie, że nie ma w tej zabawie nic ciekawego, polecam zagrać przynajmniej raz. Ja też na początku tak myślałem. • Gra posiada dwa główne atuty: jakość wykonania i regrywalność. Karty są niewielkie, ale bardzo solidnie i ładnie wykonane. Czekając na ruchy kolejnych graczy można naprawdę wsiąknąć w podziwianie szczegółów wystroju poszczególnych pomieszczeń czy poukrywanych na nich nawiązań i mrugnięć okiem. A czeka się czasem sporo, bo miejsca na planszy jest mało, a możliwych ruchów nawet kilkadziesiąt. I za każdym razem są to inne ruchy – mechanika dobierania kart z dwóch powiązanych torów sprawia, że bardzo rzadko będziemy w dwóch partiach podejmować identyczne decyzje. Bo co z tego, że salon daje mi pięć punktów, skoro nie ma przy nim dachu w moim kolorze, a kolejny może się już nie trafić? Rozgrywka jest więc wciągająca na dwóch różnych poziomach i daje tę specyficzną satysfakcję z symulowania procesu twórczego. Fani Cywilizacji i Zoo Tycoon powinni wiedzieć o czym mówię. • Negatywna interakcja w grze praktycznie nie istnieje – kłótnie przy stole ryzykujemy wyłącznie na tle podebrania innym graczom potrzebnej im karty z toru. Nie ma jednak możliwości aktywnego sabotażu czy notorycznego utrudniania komuś gry. Grę można bez trudu polecić zarówno rodzinom, jak i parom na spokojne niedzielne popołudnie. Domek bardzo dobrze się skaluje zarówno na dwoje, jak i na czworo graczy, wystarczy usunąć z talii odpowiednio oznaczone karty. Sama rozgrywka nie traci przy tym na dynamice czy atrakcyjności. • Dodatek Słoneczna 156, oprócz pewnej liczby nowych kart, wprowadza do gry dwa nowe sposoby zdobywania punktów – przez zadania rozdawane graczom na początku lub przez pulę zadań wspólnych, za które premię otrzymuje wyłącznie ten, kto wykona je jako pierwszy. Zwłaszcza te drugie potrafi ą uczynić rozgrywkę nieco bardziej kompetytywną i skłonić wszystkich do uważniejszego obserwowania plansz przeciwników. Uwaga na niepotrzebne kłótnie. Ponadto w Domek ze Słoneczną grać może do 6 osób. Gra wprowadza również wariant jednoosobowy, który już absolutnie niczym się nie różni od pasjansa – oczywiście poza tym, że karty są ładniejsze niż większość tradycyjnych. • Domek polecam absolutnie wszystkim, może z wyjątkiem tych, którzy z góry skreślają każdą grę zawierającą jakikolwiek element losowości. Gra się szybko, przyjemnie, za każdym razem trochę inaczej i – zwłaszcza z dodatkiem – jest nad czym pomyśleć przy tej planszy. • Michał Szymański
  • [awatar]
    Biblioteka Kraków
    Materia to delikatna. Z jednej strony więzienie dla skazanych to ma być sprawiedliwa i słuszna kara za popełnione przestępstwa. Nie tylko odosobnienie, ale dotkliwe doświadczenie izolacji od zewnętrznego świata i jego uroków. W społecznym odczuciu to zrozumiałe. Z drugiej jednak strony, czy więzienna rzeczywistość ma oznaczać ludzką degradację, pogardę i w konsekwencji poniżenie tych, którzy po przymusowej resocjalizacji mają powrócić do społeczeństwa jako „odnowione” jednostki? • Pytanie, jedno z wielu, jakie nasuwa się po lekturze przejmującego reportażu o codziennym życiu za kratami, nieznanym przecież większości obywateli. „Pudło. Opowieści z polskich więzień” ma bezcenny walor autentyku, zestawionego z przepisami zawartymi w kodeksie karnym wykonawczym. Tom powstał w oparciu o rozmowy w kilku zakładach karnych z osadzonymi, na krótko lub na dożywocie, za niebłahe czyny, w tym zbrodnie. Pozyskanie zaufania rozmówców, namówienie ich do zwierzeń zapewne nie było łatwe, choćby dlatego, że tu trzeba przywdziać maskę – opowiada jeden z więźniów. – Maskę twardziela, gościa nieugiętego, który twardy kark ma. (…), bo najsłabsze ogniwa są szybko wyłapywane i mają trudno.Takiej maski nie można zdjąć. Udało się to młodej autorce – Ninie Olszewskiej, córce emerytowanego funkcjonariusza służby więziennej. Od dziecka bywała ona w różnych zakładach karnych, poznała je od tej drugiej strony, ba – jak wspomina w jednym z wywiadów – na wakacjach z rodzicami zatrzymywaliśmy się czasem na noclegi w kryminałach. To były lata 90. Korzystaliśmy z pokoi gościnnych dla konwojentów. • Po latach zdecydowała jako dziennikarka opowiedzieć o więziennej normalności, starości, relacjach z rodziną, o zajęciach, pracy. Powstał obraz życia codziennego człowieka zamkniętego w polskim więzieniu w końcówce drugiej dekady XXI wieku. W przeludnionych zakładach penitencjarnych: o celach z najniższym w Europie metrażem na 1 osobę (3 m2), w 50% pozbawionych dostępu do ciepłej wody, z wieloma ograniczeniami urągającymi godności w sferze intymności i ryczałtem żywieniowym w wysokości 4 zł dziennie (2018) dla jednego więźnia, dorosłego mężczyzny. Mniej byłoby niehumanitarnie, dodaje autorka reportażu, skrupulatnie podliczając wydatkowane na utrzymanie krajowego więziennictwa koszty z budżetu państwa i funduszy unijnych, z których większość – poza wynagrodzeniem dla służb – dotyczy utrzymania osadzonych: jedzenia, opieki zdrowotnej, kosztów budynków. Ale warunek jest jeden: musi być tanio – dodaje Olszewska. Stąd zapewne biorą się skargi więźniów, najwięcej na działania służby zdrowia. Szwankuje również sposób zago­spod­arow­ania­ czasu osadzonych – sam fakt bycia aktywnym jest dla nich ważny, skoro codzienność w celi to wsze­chog­arni­ając­a nuda, zaś praca – płatna i darmowa – bywa zajęciem dostępnym dla niespełna połowy wszystkich więźniów! Ci, którzy pracują za wynagrodzeniem, mogą spłacić alimenty albo komornika, pozostaje im z tego 20%. Inni muszą liczyć na wsparcie bliskich. Bo dzisiaj w więzieniach największym problemem są pieniądze. Podobno to ci, którzy je mają, rządzą. A nie grypsera, zauważa Olszewska. Szacunek za kratami rozdzielany jest jednak według stażu odsiadki, a nie wieku osadzonego. • Dla części z nich sposobem na nudę są książki z więziennej biblioteki, w 2018 wypożyczono ich tam średnio dziesięć na osobę. Ale księgozbiory są dość stare, środki na zakup nowych książek ograniczone, a darowizny bywają mało wartościowe. Na dodatek, jak skupić się na czytaniu, kiedy w wieloosobowej celi każdy robi coś innego (stopery nie działają), występują też problemy z prądem, na którym zakłady karne oszczędzają. To przykład upokarzania, czego finalnym świadectwem jest moment opuszczania więzienia. Nie ma żadnej pomocy ze strony państwowych instytucji – opowiada jeden z byłych osadzonych. – Wypuścili mnie na ulicę, dali dwadzieścia złotych, chociaż mówiłem, że jestem bezdomny. Inny zaś dodaje: Wychowawca penitencjarny powiedział mi wprost, że zakład karny nie pomoże, że liczyć mogę na rodzinę i na siebie. W 2018 roku w 120 polskich więzieniach i aresztach śledczych przebywało średnio nieco ponad 74 tysiące kobiet i mężczyzn… • Piotr Wasilewski • Biblioteka Kraków
  • [awatar]
    Biblioteka Kraków
    Przeglądając artykuły w Internecie, trafi łam na listę nominacji do tegorocznej edycji Nagrody Literackiej Nike. Moją uwagę przykuła jedna pozycja książkowa – „27 śmierci Toby’ego Obeda” – Joanny Gierak-Onoszko. Opis bardzo mnie zaintrygował, więc sięgnęłam po książkę i… pochłonęłam ją, mimo iż nie jest to łatwa lektura. Reportaż bardzo wnikliwie przedstawia losy rdzennych mieszkańców Kanady. Państwa, które cieszy się sławą wielokulturowego i tolerancyjnego. Niestety, jak dowiadujemy • się z reportażu, to tylko pozory. Dochodzą bowiem do głosu ocaleńcy, dzieci rdzennych mieszkańców Kanady, które przetrwały gehennę, jaką zgotowano im w szkołach z internatami. • Placówki zaczęły powstawać masowo w drugiej połowie XIX wieku, natomiast ostatnia została zamknięta dopiero w 1996 roku, mimo iż były sygnały, że nie dzieje się tam dobrze. Przez piekło w tych instytucjach przeszło aż 150 tysięcy dzieci. Szkoły te pod przykrywką świetne prosperujących, samowystarczalnych placówek • edukacyjnych, tak naprawdę miały za zadanie wyplenić kulturę, języki i wierzenia Pierwszych Narodów. Robiono to w sposób haniebny i brutalny, począwszy od odbierania małych dzieci z ich rodzinnych domów poprzez zmuszanie do ciężkiej nadludzkiej pracy, bicie, molestowanie i upokarzania na każdym kroku. Wiele z tych dzieci umierało na różne choroby, wiele popełniało samobójstwa czy ginęło podczas licznych prób ucieczek. Natomiast ci, którzy przeżyli to piekło na ziemi, nazwani zostali ocaleńcami. I to właśnie oni, a także rodziny zmarłych już ocaleńców, walczą obecnie z państwem w sądach o odszkodowania za wszystkie krzywdy, jakich doznali w kanadyjskich szkołach z internatem. Reportaż wstrząsa i nie pozostawia obojętnym, wiele razy trzeba przerwać lekturę, by nabrać powietrza, gdyż relacje • bohaterów porażają okrucieństwem i brutalnością. Gdzieś z tyłu głowy pozostaje świadomość, że to działo się jeszcze tak niedawno i nie jest wytworem wyobraźni. Oburza też fakt, że większość oprawców nie poniosła żadnej konsekwencji swoich, godnych najwyższej kary, działań. Jakże prawdziwy i adekwatny wydaje się być tutaj cytat z Medalionów Zofi i Nałkowskiej – „Ludzie ludziom zgotowali ten los”. • Anna Jędrzejowska • Biblioteka Kraków
  • [awatar]
    Biblioteka Kraków
    Po Magiczny słoik Lary Williamson sięgnęłam zachęcona bardzo pochlebnymi recenzjami i muszę przyznać, że książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Poruszony w niej został bardzo ważny i trudny problem dla dziecka, a mianowicie zmiany – czy to otoczenia, np. nowa szkoła, czy sytuacji rodzinnej, np. rozwód rodziców. W takim właśnie położeniu znalazł się główny bohater książki, Maciek. Chłopiec po rozwodzie rodziców przenosi się z mamą w zupełnie inne miejsce, zmienia również szkołę. Nowe okoliczności są dla niego bardzo trudne, nie potrafi poradzić sobie z rozstaniem rodziców, a w szkole nie zna nikogo. Pomocną dłoń usiłuje mu podać Malina, wesoła energiczna dziewczynka – nowa koleżanka z ławki. Mimo iż dziewczynka bardzo się stara, nie jest w stanie początkowo przebić się przez mur rozpaczy, jaki wokół siebie roztoczył chłopiec. Nie zniechęca się jednak i próbuje zaprzyjaźnić z Maćkiem, jednak kiedy jego rozpacz zaczyna ją przerastać, na pomoc przybywają z dobrymi radami rodzice Maliny. Na jaki pomysł wspólnie wpadli i czy uda się wydobyć chłopca spod czarnej deszczowej chmury? I jaką rolę odegra tytułowy słoik? Warto dowiedzieć się czytając tę niezwykłą, mającą walory terapeutyczne książkę. Jest to bardzo wzruszająca opowieść (sama uroniłam niejedną łzę), której najważniejszym przesłaniem jest to, że po deszczu zawsze wychodzi słońce i na smutek także znajdzie się lekarstwo. • Anna Jędrzejowska • Biblioteka Kraków
  • [awatar]
    Biblioteka Kraków
    Tajemniczy Kaszubski Las, ciemna jaskinia, noc z pełnią księżyca w tle – to sceneria, w której poznajemy bohaterów książki Krzysztofa Kochmańskiego Selfie ze stolemem. To tutaj mieszka Stolko – młody, ciekawy świata stolem wraz ze swoją stolemową rodziną. W ciągu dnia smacznie śpi, natomiast nocą wychodzi z jaskini i poznaje tajemnice Kaszubskiego Lasu. Pewnej nocy odkrywa kamienny posąg stolema. Zaintrygowany wypytuje o niego swoich rodziców. Dowiaduje się, że promienie słoneczne zamieniają stolemy w kamień, dlatego pod żadnym pozorem Stolko nie może opuszczać rodzinnej kryjówki w słoneczny dzień. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ciekawski Stolko poznawał Las nocą… I tak właśnie pewnej nocy, rozjaśnionej blaskiem księżyca w pełni, młody stolem spotyka na swojej drodze Zosię. Spotkanie jest nietypowe, bo dziewczynka zgubiła się w Kaszubskim Lesie w trakcie ucieczki przed bandytami szukającymi w lesie skarbów. Zosia myśli, że stolemy zjadają dzieci, tak mówiono jej od najmłodszych lat, natomiast Stolko boi się ludzi, bo jego babcia i rodzice zawsze go ludźmi straszyli. Co wyniknie ze spotkania stolema z dziewczynką? Dlaczego Zosia ucieka przed oprychami? Czy Stolko pomoże Zosi? Czy spotkają ich inne przygody? I dlaczego w tytule pojawia się słowo selfie Przeczytajcie! • Selfie ze stolemem to świetna, trzymająca w napięciu powieść dla dzieci i młodzieży, z barwnymi postaciami, dynamiczną fabułą i zagadką w tle. Opowieść o sympatycznym stolemie o imieniu Stolko oraz rezolutnej Zosi polecam do przeczytania dzieciom w wieku 9+. Warto dodać, że książka została nagrodzona na V Jubileuszowym Konkursie im. Astrid Lindgren na współczesną książkę dla dzieci i młodzieży. Polecam! • Małgorzata Koźma • Biblioteka Kraków
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
37
  • DyrdyMarki
    Niedźwiecki, Marek
  • Baba Jadzia z parteru
    Gałka, Dominika
  • Pudło
    Olszewska, Nina
  • 27 śmierci Toby'ego Obeda
    Gierak-Onoszko, Joanna
  • Magiczny słoik
    Williamson, Lara
  • Selfie ze stolemem
    Kochański, Krzysztof
ewka_dt
agata.staniak
matbudny
kagepatko
dabrowska.gabi9
Fel
kajci72
rplaminiak
joanna0607
jfetera77
agnieszka47
morek.antonina
danutahalenda
wgorski
sebboa
wjsady
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo