Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Czytając Synowi książki zawsze jestem tuż przy nim. To nasze wspólne chwile. Czytanie nie jest wyłącznie sposobem na zabicie czasu czy poznanie świata; przede wszystkim to poznawanie własnego Dziecka jest dla mnie absolutnie kluczowe. Kątem oka podpatruję jego reakcje. Doświadczam niemal na sobie na sobie zmian w jego dziecięcym ciele: czuję napinanie wewnętrznych strun i symfonię emocji grających mu w duszy. Ten Mały Człowiek to najwspanialsze dzieło stworzenia - a ja mam zaszczyt móc go z uwagą i fascynacją odczytywać.
Czytam też samej sobie. Dla rozrywki, poznania lub ubogacenia duchowego. Potrafię docenić każdy typ książki, jeśli dzieło jest dobre, zapada w pamięć i zostawia we mnie choćby swoisty wodny znak. Sięgam też po te, które pozornie kaleczą czytelnika. To nieoceniona kuracja dla niegdyś zmartwiałej duszy. Parę wybitnych książek przewartościowało mój system wartości i sprawiło, że zmieniłam sposób postrzegania świata. Lektury otwierają mnie na świat. Dzięki nim jestem, kim jestem i gdzie jestem. Świat znów potrafi mnie zdumiewać.
Jednak wciąż to kiążka, która otwiera przede mną moje Dziecko i mnie samą, która scala nasze myśli i jednoczy we współodczuwaniu, pozostaje dla mnie czymś najcenniejszym, co mogę nam ofiarować w prostocie życia; wspólna lektura to najbardziej wartościowy prezent.
-
Bogata w wartościowe, aktualne treści i pięknie zilustrowana książka popularnonaukowa nie tylko dla dzieci. Wydanie utrzymane jest w przyjemnej estetyce i czytelnym rozkładzie. Informacje są poważne, nie jest to więc lektura dla młodszych dzieci - choć gdy zerkną w książkę lub wysłuchają wybiórczych informacji odczytywanych na głos, na pewno stratne nie będą.
-
Współcześnie niemal każdy identyfikuje teorię ewolucji z Karolem Darwinem - tym większe zaskoczenie może więc dla laika stanowić przedstawienie tego zagadnienia w niniejszym popularnonaukowym komiksie. • To nie pierwsza pozycja dla dzieci na rynku wydawniczym, która burzy moje niemal archetypiczne myślenie o ludziach nauki. Cieszę się, że powstają dziecięce książki, które czasem - choćby niechcący - strącają posągi z piedestału i pokazują nam ikony świata nauki od ludzkiej strony. A człowiek, jaki jest, każdy widzi - albo chociaż widzieć może... • Łatwiej o zachowanie odpowiedniego dystansu do podawanych faktów i przejawianie krytycznego myślenia, gdy już od najmłodszych lat ktoś uczy nas szukać nie zawsze oczywistych odpowiedzi na pytania, na które ludzkość zdała się już dawno w "jedyny słuszny sposób" odpowiedzieć. I nagle okazuje się, że to, czego nas uczono, nie musi być wystarczające i obarczone jest często zwyczajnym, ludzkim błędem. • Czytanie tego komiksu to obcowanie dla mnie z nową prawdą, choć pewnie nie to przyświecało autorom (nie łudźcie się, to nie jest alternatywny życiorys sławnej postaci, pewna kwestia jest jedynie zasygnalizowana). Nie przyjmuję jej bezkrytycznie, ale cieszę się, że lektura wzbudziła moją czujność. Od dawna staram się weryfikować wszelkie "prawdy powszechne", skoro jednak popularnonaukowy komiks dla dzieci potrafi w moich oczach wykpić coś, co było dla mnie "pewnikiem", czego nigdy mój umysł nie zakwestionował, to daleka droga przede mną. • Z przyjemnością kontynuować będę postawione sobie wyzwanie i wyszukiwać dziecku jak najwięcej tego typu lektur. Chce, by wiedziało, że świat nie zawsze jest taki, jakim go większość postrzega. • Czego lekturze brakuje do lepszej noty? Bardziej wyczerpującego rozwinięcia tematu. Szerszej perspektywy. Mniej postaci autorytatywnego ojca wspomnianego Karola (a właściwie Charlesa) Darwina. Mniej wymiotów... Przed niektórymi twórcami popularnonaukowych książek wciąż daleka droga do lepszego prezentowania interesujących faktów. Ale może to jedynie odpowiedź na dobrze zbadane potrzeby współczesnego typowego odbiorcy?...
-
Biłam się z myślami, czy nie dać lekturze kolejnej szansy... Została mi polecona i choćby z tego względu chciałam bardzo przeczytać więcej, niż kilkadziesiąt pierwszych stron. Nie dałam rady. Żebym chociaż znalazła swoistą przyjemność w wyszukiwaniu tego, co mnie w niej drażni. Ale nie. • Nie dam sobie poznać być może całkiem dobrze skonstruowanej i ciekawej fabuły, wniknąć w misternie kreślone umysły bohaterów. Nie jestem wystarczająco odporna na fałsz, a zderzałam się z nim już od pierwszych stron. Wyczuwałam go w tych wszystkich nieprawdopodobnych opisach serwowanych przez autora - i po co? dla jego własnej przyjemności? z braku lepszych słów dla tego, co wyobrażone? czy może po prostu - z braku tej wyobraźni i adekwatnych doświadczeń?... • Sztucznością wionęło mi na kilometr i jeszcze dobrze się nie otrząsnęłam z jednego niefortunnego doboru słów a już, płynąc przez eteryczną fabułę, natrafiałam na kolejny zgrzyt. • Po raz trzeci poddałam się więc niedługo po opisie świniobicia, gdzie autor próbował mnie przekonać, że pachnie ono zużytą wodą spod kwiatków, kartoflami i czymś jeszcze, a skóra podczas golenia zwierzęcia zwija się na żebrach niczym jedwabna bluzka. No nie. Taka kreacja znanego mi świata w literaturze mnie nie pociąga.
-
Książkę polecała mi osoba bliska... Nie przeczytałam więcej jak kilkanaście stron. Zupełnie ze mną nie zarezonowała. Skoro jednak dla niektórych może znaczyć tak wiele, nie może być bezsprzecznie kiepska. Widać musi trafić na odpowiedni czas, moment i odpowiednią wypadkową przeżyć i przemyśleń odbiorcy, by ten mógł ją docenić... Mi nie było dane a po tym "falstarcie" na pewno do niej nie wrócę.
-
Kolejna książka z serii, która ma "to coś", co sprawia, że docelowemu odbiorcy szczególnie zapada w pamięć. Synek przeglądał i przysłuchiwał się z dużym zainteresowaniem. Nie dała odpowiedzi na wszystkie jego pytania pojawiające się w trakcie czytania, ale już sam fakt, że się u tak młodego człowieka zrodziły, świadczy na jej korzyść. Wykraczanie poza schematy to największa zaleta tej lektury.