Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
Niewątpliwie „Chłopak, który stracił głowę” to książka nieco absurdalna, ale jedna z lepszych jeśli chodzi o literaturę dla młodzieży. Dobrze napisana z ciekawą fabułą pełną emocji. • Jej główny bohater to 16-letni Travis, który w wyniku zachorowania na nowotwór decyduje się postawić wszystko na jedną kartę i bierze udział w pewnym eksperymentalnym doświadczeniu. Dzięki kriogenice nieoczekiwanie po pięciu latach może zacząć na nowo funkcjonować. Jak jednak wrócić do normalnego życia po tak długiej nieobecności? To pytanie trapi Travisa od momentu samego przebudzenia. Zdaje się, że niewiele rzeczy „zostało po staremu”. Dawni przyjaciele milczą, rodzice zachowują się nieco dziwnie, a jego dziewczyna planuje ślub ze swoim nowym chłopakiem Turnerem. Czy tak miało właśnie być? Zdaje się, że nikt oprócz jego samego nie wierzył w ponowny powrót do żywych. Chłopakiem targa mnóstwo uczuć i tylko kontakt z człowiekiem, który doświadczył tego samego co on pozostawia go przy zdrowych zmysłach. • Myślę, że jest to bardzo interesująca powieść, która wciąga bez reszty. Nie można być nią znudzonym. To historia o ogromnej odwadze, znacznie większej chęci do życia, bezgranicznej miłości i przyjaźni. To opowieść, która ma nas przekonać o tym, że tak naprawdę nie ma rzeczy niemożliwych, a często bardzo wiele zależy od naszej wiary. Wiary w cuda… Uważam, że jest to świetna książka dla nastolatka i nie tylko… Z całą pewnością godna polecenia!
-
Bardzo ciekawa książka zarówno pod względem fabuły, jak i prowadzonej narracji. Jej głównym bohaterem jest pięcioletni Jack i jego mama, którzy tkwią w swym Pokoju, nie mając żadnej styczności ze światem zewnętrznym. Chłopiec urodził się i wychował wśród czterech ścian niewielkiego pokoju, który był dla niego jednocześnie kuchnią, łazienką, a nawet podwórkiem. Świat zewnętrzny zna tylko i wyłącznie z przekazu telewizyjnego i kilku książek dla dzieci. W całej tej absurdalnej sytuacji najbardziej ujęła mnie istniejąca między matką a synem niesamowita więź. Jak się okazuje nawzajem są w stanie zrobić dla siebie absolutnie wszystko. Tylko dzięki ogromnej wzajemnej miłości wkrótce udaje się małemu Jackowi i jego mamie podstępem uciec z tej śmiertelnej pułapki. Jak się jednak okazuje życie w Nazewnątrz nie jest wcale takie łatwe, jakby się mogło wydawać… Bohaterowie muszą nauczyć się żyć na nowo. Szokująca, wzruszająca, pełna emocji opowieść o sile matczynej miłości, ale również o terrorze, gniewie i niczym nieograniczonym sadyzmie. Polecam.
-
Po raz kolejny urzekły mnie reportaże Justyny Kopińskiej, które ujawniają dramaty Polaków. Są do bólu realne, momentami trudno w nie uwierzyć, mają ogromną siłę rażenia... Nigdy wcześniej nie przypuszczałabym, że w Polsce na tak szeroką skalę rozpowszechnione zostały patologiczne wręcz układy władzy. Niewiarygodne, ale jak się okazuje całkowicie prawdziwe. Wstrząsająca prawda o polskiej władzy ustawodawczej, wykonawczej, a nawet sadowniczej. Wprost coś strasznego... Podziwiam autorkę za szczerość, odwagę, samozaparcie w dążeniu do zdobycia jak najbardziej rzetelnych informacji i niezłomność. Kopińska to świetna reporterka, która zdaje się nigdy „nie odwracać wzroku” od rzeczy naprawdę ważnych dla nas Polaków. Polecam lekturę, bo bez najmniejszego wątpienia jest ona godna uwagi.
-
Kto by pomyślał, że Miriam przed śmiercią ustrzeże kłamstwo? I to kłamstwo, w którym tkwiła przez ponad siedemdziesiąt lat. Miriam to Romka, którą poznajemy w momencie gdy ma już 85 lat… W dniu swoich urodzin oznajmia, że tak naprawdę nie nazywa się Miriam, co jej bliscy uznają za pierwszy objaw demencji. Jedyną osobą zainteresowaną słowami kobiety zdaje się być jej wnuczka Camilla. Podczas letniego spaceru Camila poznaje całą historię życia swej babci. Jak się okazuje Miriam w swym życiu doświadczyła wiele złego. Młodość, którą spędziła jako więźniarka w Auschwitz, śmierć jej brata Didiego i kuzynki Anuszy, a następnie kolejne męki związane z jej pobytem w Ravensbrück. Udało jej się jednak wrócić do powojennej Szwecji. Uratowała ją przede wszystkim tożsamość pewnej nieżyjącej Żydówki, niejakiej Miriam Goldberg, którą legitymuje się po dzień dzisiejszy… • „Ja nie jestem Miriam” to niesamowita opowieść o ludzkiej krzywdzie, życiu w ciągłym strachu, pełnym wyrzeczeń oraz świadomego bólu. To mocna i głęboko poruszająca opowieść o jednym z najbardziej bolesnych stuleci w historii Europy. Naprawdę świetna…
-
Nie ukrywam, że jest to książka Schmitta, która podoba mi się chyba najmniej z całej jego dotychczasowej twórczości. Po raz pierwszy głównym bohaterem autor uczynił samego siebie. Przedstawił siebie jako człowieka stojącego na skraju zwątpienia. Pragnie, aby dokonała się w nim jakaś wewnętrzna przemiana. Mając dość swego dotychczasowego życia przystaje na pomysł przyjaciela i wyrusza w głąb Sahary z zamiarem zebrania materiału do filmu. Podczas tej nużącej wyprawy w pewnym momencie Eric zupełnie nieświadomie odłącza się od karawany… Bez wody, jedzenia, ubrań, szans na konkretne schronienie zostaje zupełnie sam na bezkresnej pustyni. Jedna noc, którą spędza na Sahrze ma ogromny wpływ na jego dotychczasowe życie… Miał mnóstwo czasu na przemyślenia, dzięki czemu udało mu się odnaleźć siebie, zastanowić się nad sensem ludzkiego istnienia oraz nad tym czy warto wierzyć… Jeżeli tak, to w co? Jest to niewątpliwie ciekawa opowieść i jak to zwykle u Schmitta bywa o bardzo filozoficznym charakterze. Krótko rzecz biorąc autor dzięki swemu nowemu doświadczeniu chce dać czytelnikowi do zrozumienia, że nigdy tak naprawdę nie jest zbyt późno na to, żeby cokolwiek w swoim życiu zmienić. Polecam…