Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
„Ucho” to bardzo surrealistyczna historia dla dzieci, przedstawiająca los pewnej części ciała jednego z najsłynniejszych malarzy świata – Vincenta van Gogha. Skąd wiemy, że to właśnie do niego należało tytułowe ucho? Taką interpretację możemy wysnuć wyłącznie dzięki niezwykle osobliwym ilustracjom. Po otwarciu książki napotykamy na leżące na dłoni ucho, głowę mężczyzny przypominającą do złudzenia portret malarza, a także kwiaty słonecznika. Te symbole nie powinny budzić już żadnej wątpliwości, że inspiracją do stworzenia tej publikacji, stanowiła postać van Gogha właśnie. • Vangoghowe ucho otrzymało osobowość i zaczyna swą opowieść od poszukiwania sensu życia. Teraz bez artysty stało się niemalże niczym. Co będzie robiło? Zaczyna zatem poszukiwać sobie nowego zajęcia, zapominając o swojej jedynej sensownej jak dotąd funkcji – słuchaniu. Jednak po kilku niekoniecznie udanych próbach znalezienia sobie innego fachu, postanawia na nowo zaangażować się w słuchanie. I tak to właśnie uchu powierzone zostają tajemnice pozostałych bohaterów tej książki, ich wszelkiego rodzaju przemyślenia oraz rozważania. Wydawać by się mogło, że ucho świetnie się odnalazło w nowej sytuacji, ale do czasu… Okazuje się, że funkcjonowanie bez głowy jest możliwe, choć niekoniecznie łatwe i bezproblemowe. • Tą nieco absurdalną pod względem fabularnym opowieść w dużej mierze ratują świetne ilustracje Raud, przedstawiające między innymi przeistaczanie się ucha w przeróżne dziwaczne postacie. Dodają tym samym fabule nieco większego szyku i animuszu. Ważne jednak w tej publikacji jest mimo wszystko przesłanie tej niebanalnej historii. Istotna jest w niej bowiem utrata sensu istnienia. To opowieść o kryzysie tożsamości, o poszukiwaniu szczęścia, o stawianiu czoła przeciwnościom, rozwiązywaniu problemów, podejmowaniu wyzwań i w końcu o znalezieniu nowej drogi życiowej. Ponadto w książce tej przedstawiono cały wachlarz rozmaitych emocji, które tak jak uchu i nam towarzyszą w kryzysowych sytuacjach i z którymi przychodzi nam się mierzyć nieraz w życiu. Polecam wszystkim – jest to tytuł jak dla mnie naprawdę wyjątkowy.
-
„Uwięziony krzyk” Anny Naskręt to biografia życia w chorobie. W bardzo młodym wieku bezlitosny los odebrał autorce dosłownie wszystko, co miała. W jednej krótkiej chwili zawalił się jej cały dotychczasowy świat, w którym funkcjonowała. Diagnoza? Udar mózgu. Przyczyny? Niedoprecyzowane. Rokowania? Brak jakichkolwiek nadziei na powrót do zdrowia, nawet w najmniejszym stopniu. • Całkowity paraliż ciała, przy zachowaniu pełni władz umysłowych okazał się dla Anny istnym koszmarem. Brak podejmowania prób skomunikowania się z pacjentem był największą katorgą dla chorej. Do tego niedostatecznie dobra pod względem higienicznym opieka, aroganckie zachowanie szpitalnego personelu i brak krzty empatii. Tak wygląda funkcjonowanie osoby niepełnosprawnej w polskich realiach szpitalnych. W sumie nie powinno mnie to zbytnio dziwić. Nie zaszło przez ostatnie lata w tym zakresie zbyt wiele istotnych zmian, które choć w niewielkim stopni mogłyby się przyczynić do poprawy życia psychicznego pacjentów, cierpiących przede wszystkim fizycznie. Annę uratowało wyłącznie zaangażowanie własnej rodziny w opiekę nad nią. Poświecili się wszyscy, często rezygnując z zaspokajania własnych potrzeb, albo spychając je na dalszy plan. Wszyscy pozostali – mąż, teściowie, znajomi, przyjaciele - zaliczyli szybki odwrót. • „Uwięziony krzyk” to opowieść o nadzwyczaj silnej osobowości. To historia kobiety niezłomnej, upartej, z ogromną chęcią do życia, która stoczyła niewyobrażalną walkę z własną psychiką i dokonała rzeczy dla wielu niemożliwej. Stanęła na nogi… Odniosła osobiste zwycięstwo, mimo wszelkich przeciwności. I choć jej życie dalece odbiega od ideału pod wieloma względami, nasza bohaterka osiągnęła szczęście, wychowała córkę wraz z pomocą bliskich, znalazła miłość, a dziś stara się czerpać z życia pełnymi garściami. „Uwięziony krzyk” to walka o zachowanie człowieczeństwa i kobiecości. Niezwykła historia, zwykłego człowieka, której nikt nie chciałby być głównym bohaterem. Polecam.
-
Zbiór reportaży Pawła Reszki „Białe płatki, złoty środek”, zawierający przeróżne historie rodzinne jest bulwersującym obrazem współczesnego, pełnego depresji i rozmaitych problemów społeczeństwa. To opowieści o polskim piekle rodzinnym. Historie bohaterów tych krótki, ale za to jakże wymownych artykułów wprost zwalają czytelnika z nóg. Okazuje się, że nadal funkcjonujemy w świecie pełnym stereotypów, uprzedzeń i tematów tabu. Częściowo w książce tej prócz ofiar, oprawców, samobójców są także świadkowie tych makabrycznych wydarzeń. Niestety w większości przedstawionych tutaj przypadków Ci świadkowie zrobili bardzo niewiele, albo nawet nic, żeby pomóc jej bohaterom cało wyjść z sytuacji, które dla nich okazały się być sytuacjami krytycznymi. W efekcie czego zaprowadziły ich na skraj tak głębokiego załamania psychicznego, że przyszło im pożegnać się z życiem, albo wejść w trwały konflikt z prawem. • Wstrząsająca, bardzo bolesna, wyciskająca łzy mimo woli… To reportaże o ludziach być może zza ściany twojego mieszkania, z sąsiedztwa obok, albo nawet z pracy. Książka ta to doskonały sygnał dla nas wszystkich, abyśmy niepozostali głusi i ślepi na świat, który nas otacza i w którym funkcjonujemy razem z innymi. Bo być może gdzieś w pobliżu komuś dzieje się właśnie bardzo duża krzywda…
-
"Podziemie pamięci" to orwellowska wizja świata według Yoko Ogawy. Akcja tej krótkiej powieści rozgrywa się na pewnej bezimiennej wyspie. Jej główną bohaterką jest młoda pisarka. Mieszka samotnie, bo jej rodzicie zmarli. Życie na wyspie nie jest łatwe. Codziennie coś lub ktoś z niej znika - na zawsze. Dotyczy to zarówno najzwyklejszych przedmiotów, jak i istot żywych, a nawet części ciała. Jak dotąd z ich świata zostały "wymazane" kapelusze, wstążki, dzwonki, fotografie, róże, a nawet ptaki. Co jednak się z ludźmi stanie, gdy w pewnym momencie znikną ze świata słowa? Słowa są niezwykle istotne dla głównej bohaterki. Za pomocą czego, będzie konstruować swoje fabuły, jak nie będzie miała ku temu odpowiedniego narzędzia? Przyjdzie jej żyć w ogromnej konspiracji i strachu. Ona jednak nie ma zamiaru poddać się jakiejkolwiek presji instytucji rządzącej wyspą, ani być całkowicie jej uległą. Niepokorna, chcąc jak najdłużej trwać w pewnej przyjętej "normalności" decyduje się nawet w podziemiach swego domostwa ukryć przyjaciela, bo temu potrzebna jest w pewnym momencie ochrona. I tak obydwoje w ukryciu zmagają się z samotnością i bezsensem swego losu, podejmując codziennie "małe bitwy" o zachowanie minimum człowieczeństwa. • Publikacja Ogawy to bardzo surrealistyczna wizja świata, w którym prym wiedzie absolutna dyktatura. Świata, w którym się nie dyskutuje o racjach. Książa ta, podobnie jak powieści, które wyszły spod pióra głównej jej bohaterki traktuje o utracie. Utrata jest nieodzownym elementem życia każdego z nas. Doświadczamy tego każdego dnia. Raz w sposób bardziej dotkliwy i zauważalny, innym zaś razem nieco mniej. Pozostawionej wówczas pustki nie da się niczym wypełnić, trzeba się z nią z czasem zwyczajnie pogodzić, bo takie jest życie. Ogawa pokazuje nam, że nie jesteśmy panami swego życia i tak jak wszystko zostało nam dane, tak samo szybko i brutalnie może nam zostać odebrane. W jednej bardzo krótkiej chwili. I dopiero po utracie czegoś, zauważamy zasadność istnienia danej rzeczy. Bez niektórych z nich rzeczywiście trudno jest funkcjonować. "Podziemie pamięci" to bardzo wymowna literatura, która daje bardzo wiele do myślenia. Polecam, rzecz godna uwagi
-
W kolejnej pełnej emocji historii o przygodach skarpetek główną rolę odgrywa, doskonale znany wszystkim czytającym wcześniejsze publikacje Pani Bednarek, Pinkerton. Po powrocie z przygody u boku Czarnej Frotte stał się nieodzownym elementem życia Małej Be. Został powiem jej futerałem na telefon, z którym praktycznie dziewczynka nigdy się nie rozstaje. Dzięki temu dzielny Pinkerton jest ze wszystkimi informacjami na bieżąco. Tym razem przed nim nie lada wyzwanie. Z domu Małej Be w tajemniczych okolicznościach dochodzi do uprowadzenia papugi o imieniu Zbigniew, którą mama dziewczynki niedawno zakupiła. Po ptaku zostaje tylko jeden ślad - zielone piórko z ogonka, spoczywające na środku dywanu. Czujny Pinkerton decyduje się wkroczyć do akcji i rozwiązać tą arcyciekawą zagadkę kryminalną. Oczywiście w jej rozwiązaniu pomagają mu pozostałe tekstylia z kosza z brudną bieliznę i pewien intrygujący jamnik. W całą sprawę zostaje zamieszany także tata Małej Be, niejaka mecenas Myszko, nieprzewidywalny w swych zamiarach Pirat, a nawet sam Święty Mikołaj ze swoim reniferem... Jaki jest finał całej tej historii? Najlepiej przekonajcie się sami. • Pani Bednarek znów nie zawodzi. Serwuje czytelnikowi pełną energii i nieoczkiwanych zwrotów akcji opowieść detektywistyczną. Wręcz rzeczą niemożliwą jest się przy niej nudzić. Polecam małym, jak i dużym lekturę. Dajcie się ponieść tej sensacyjnej przygodzie. Satysfakcja gwarantowana.