Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
Dumna_i_Uprzedzona

Socjolożka. Feministka. Agnostyczka. Zafascynowana historią, przede wszystkim okresem tudorowskim w Anglii, Rewolucją Francuską i II wojną światową. Jej ulubione postacie w dziejach to Elżbieta Wielka i Maria Antonina. Nie potrafi gotować, nienawidzi sprzątać, zakupy robi raz na dwa tygodnie, ale do perfekcji opanowała za to czytanie w każdych absolutnie warunkach. Kolekcjonerka kubków, kaktusów i czerwonych szminek do ust.

Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
23
  • [awatar]
    Dumna_i_Uprzedzona
    Czy można zrobić dobrą, wciągającą serię poprzez dodanie do jednego kotła najwyższych archaniołów, Lucyfera, Asmodeusza, Anioła Zagłady, dżinny, śmiertelników, ogromną porcję ironii i żartu, a wszystko to dla smaku doprawić jeszcze domieszką kryminalnych nerwów spowodowanych zniknięciem Światłości? Kossakowska udowodniła, że jest to możliwe. • Pierwsze tomy jej serii "Zastępy anielskie" połknęłam jak dzika. Serio - musiałam brać warunek, bo tak się zaczytałam, że nie poszłam na Jakieś Bardzo Ważne Zajęcia od których zależało zaliczenie. Czy żałowałam? No, dopiero potem, jak przyszło do płacenia. "Żarna niebios" to wciąż mój ulubiony zbiór opowiadań, a "Siewca Wiatru", czy oba tomy "Zbieracza burz" to ja kocham miłością wręcz namiętną. Kiedy więc rok temu pojawił się pierwszy tom "Bram Światłości" piszczałam jak nawiedzona. • Ale, ale, ale. "Bramy Światłości" na razie mocno mnie rozczarowują. Pierwszy tom kompletnie mnie znudził, Sereda - świetlista kierująca wyprawą wyruszająca na niepoznane Strefy Poza Czasem - jest tak okrutnie okropną, kwadratową, źle skonstruowaną postacią, że każdy rozdział z nią mam ochotę kartkować. Brakuje straszliwie rozdziałów dziejących się z perspektywy Ziemii, które zazwy były tymi jednymi z bardziej ciekawszych. • Niemniej jednak każdy czytelnik wie, że nawet jedna kiepska postać i brak jakiegoś motywu uwielbianego w poprzednich częściach nie tworzy jeszcze złej książki, a skąd! Jeżeli cała reszta gra, to lektura nadal stoi na wysokim poziomie. Ale nie tu. • W pierwszym tomie bohaterowie rozpoczęli wędrówkę. I tak idą i idą i idą cały II tom i jeszcze nigdzie nie doszli. Nie zrozumcie mnie źle - motyw drogi jest okej, ale Kossakowska średnio potrafi się nim chyba posługiwać. Przystanki, które robi swoim bohaterom po drodze - a które jednocześnie są jedynymi momentami jakiejkolwiek akcji w książce - są tak słabo rozpisane, takie powierzchowne, bez polotu. Nie ratuje ich nawet żart, którym akurat autorka potrafi operować wyśmienicie. • W tej książce mamy tak naprawdę pięć(!) jednocześnie dziejących się części fabuły, które działają trochę osobno od siebie. Jest Daimon, jest jego wyprawa, wyprawa Asmodeusza, perypetie piekielne Razjela i te stresowe, anielskie Gabriela. Do tego jeszcze urywki z drogi Lucyfera i rozmowy o wyrywaniu serc jakiegoś zpaomnianego boga, którego imienia ciągle nie umiem wypowiedzieć. Jest tego za dużo. Nie można napisać dobrej książki, w której występuje taka mnogość wątków. Najwięcej mamy oczywiście Daimona, ale przez to zacierają nam się inne wydarzenia z książki. Co dalej z Asmodeuszem? Gdzie jest wyprawa? Czy Gabriel zwariował? Czy Razjel zostanie zdemaskowany? Na żadne z tych pytań nie ma odpowiedzi, więc kolejny tom jest więcej niż poprzedni, ale jeżeli on też potraktuje perypetie innych niż Daimon bohaterach tak po łebkach to...auć. • Nie skreślam autorki, udowoniła mi ona bowiem, że jest dobrą pisarką. Mam tylko nadzieję, że zakończy wreszcie tę okrutną podróż (a w sumie trzy(!) wyprawy, bo obok tej głównej jest jeszcze Diamon i Asmodeusz...ech) i wrzuci więcej akcji i emocji w to, co dzieje się z bohaterami, bo na razie...lekko wieje nudą.
  • [awatar]
    Dumna_i_Uprzedzona
    Zazwyczaj, kiedy piszę recenzję, robię to najwyżej kilka godzin po przeczytaniu ostatniej strony książki. Teraz było jednak inaczej. Potrzebowałam dwóch dni, aby poukładać sobie w głowie co tak naprawdę sądzę o tej pozycji, bo jest ona niestandardowa i inna niż wszystkie. • Gdzie ją umieścić? Przy opowiadaniach? Esejach? Pamiętnikach? Wyłamuje się wszelkim schematom. Jest krótka, ale naładowana treścią i przesycona emocjami. Stanowi zapis pewnych anegdot, które w jakiś dziwny sposób łączą się w jedną całość i dają obraz człowieka z krwi i kości, a tym człowiekiem była Matka autora. • Moja opinia też może nie być do końca standardowa. Czytałam bowiem tę książkę w momencie, gdy sama porządkowałam mieszkanie jednych z najbliższych mi ludzi, moich Dziadków. I kiedy Marcin Wicha pisze o tym, że biorąc do ręki książki swojej matki przed oczami stoją mu całe historie, w których ów książka brała udział - doskonale wiem, co ma na myśli. • Na kolejnych stronach ujawnia się jeszcze więcej. Jest o żydach i o tym, jak czasem ciężko mówić o swoim zamierzchłym bólu i o swoim dziedzictwie oraz korzeniach. Jest o służbie zdrowia. I jeszcze więcej o książkach. Zastanawiacie się, jak w tak małej książeczce można zamieścić aż tyle treści? • Cóż. Nie pozostaje Wam nic innego, jak sięgnąć po tę pozycję.
  • [awatar]
    Dumna_i_Uprzedzona
    Mam z tą książką przeogromny problem. Nie wiem jak i czy w ogóle powinnam ją ocenić. Jeżeli miałabym wskazać opisujące ją przymiotniki to użyłabym słów takich jak "niewygodna", "bolesna", "jednowymiarowa". • Marcin Kącki faktycznie zainteresował się Białymstokiem, ale mam wrażenie, że skupił się tylko i wyłącznie na jego najciemniejszej stronie. Całe Podlasie ukazuje on jako - wybaczcie mi porównanie - ciemny, mroczny i niebezpieczny Mordor, który dosłownie wysysa z ludzi całą ich pozytywną energię. • Kącki opowiada o historii żydowskiego miasta, które z biegiem lat i bolesnych dziejów zagubiło gdzieś swój charakter stając się miejscem na wskroś katolickim i prawicowym, gdzie skrajni katolicy (o ile można w ogóle posługiwać się takim wyrażeniem) dosłownie opanowali miasto i nie dają możliwości myślącym inaczej działać tak, jakby ci chcieli. • We wszystko Kącki wmieszał neofaszystów, swastyki, brak zainteresowania władz, totalny brak tolerancji, ataki na emigrantów i homo­seks­uali­stów­, kult disco polo... Nigdy w życiu nie byłam na Podlasiu, ale gdybym miała sugerować się tylko tym, co przeczytałam w tej książce, to nigdy przenigdy nie chcę tam trafić, bo wydaje się być ono miejscem z najc­zarn­iejs­zych­ koszmarów. • Brakowało mi w tej książce ukazania innej, lepszej strony Białegostoku. Owszem, autor wspomina o ludziach, którzy działają na rzecz zmiany postrzegania miasta, ale pokazuje ich trochę jako porzuconych na polu walki wojowników, których działania i tak są skazane na porażkę. • Poza tym, mam wrażenie, że zaczynając pisać Marcin Kącki z góry założył, że Białystok jest zły. Najważniejsze osoby w mieście z którymi rozmawia reprezentują tylko i wyłącznie jeden nurt myślenia. Jest szalenie sarkastyczny, co doskonale widać choćby przy ostatnim rozdziale, gdzie referuje on swoje spotkanie z profesor Sobaniec-Łotowską (to ta od badania 'tkanki serca' na komunikacie). Nie jestem wierząca i skrajna religijność pani profesor trochę mnie razi, ale uważam, że Kącki powinien zachować więcej taktu przy opisywaniu spotkania z nią. • Podsumowując, jest to całkiem dobrze napisany reportaż, choć przedstawiający tylko jeden punkt widzenia i dający czytelnikowi mocno okrojony obraz opisywanego miejsca. Wydaje mi się też, że mieszkańcy Białegostoku słusznie mogą mocno zaniżać oceny tej pozycji, bo jest najlepszą antyreklamą nie tylko całego regionu, ale i mieszkających w nim ludzi. • Ja dam trzy gwiazdki.
  • [awatar]
    Dumna_i_Uprzedzona
    Przez bardzo, bardzo długi czas czekałam, aż ta książka pojawi się w zbiorach jednej z filii Biblioteki Kraków, do której mam po drodze i nie muszę jechać do niej na drugi koniec miasta(sic). Wreszcie - jest! Trafiłam na nią przypadkiem, pani bibliotekarka akurat kładła ją na dziale z nowymi pozycjami. Sięgnęłam po nią jeszcze zanim na dobre dotknęła półki. • Zamysł na książkę był naprawdę niesamowity. Autorki podzieliły ją na siedem rozdziałów - siedem grzechów głównych. W każdym z nich zaprezentowały krótkie biografie osób znanych z historii, które dany grzech w bezpośredni lub pośredni sposób zaprowadził do grobu. I chciałabym teraz napisać jak wielkie wrażenie zrobiła na mnie cała lektura, ale - niestety - na dobrym pomyśle zalety tego dzieła się kończą. • Bardzo szybka zaczyna dziwić i może nawet przeszkadzać dobór postaci na które zdecydowały się autorki. Ich argumentacja dotycząca danego bohatera do konkretnego rozdziału staje się super mocno naciągana. Nie będzie to dobrze świadczyło o mnie (ani o autorkach), ale często przypominało mi to moje eseje na niektóre zajęcia na studiach, gdzie staram się spłodzić coś na chwilę przed dedlajnem; wówczas też wychodzą mi takie kwiatki. • Kolejna rzecz to spora niekonsekwencja w przytaczaniu faktów historycznych. W podrozdziale poświęconym Henrykowi II Walezjuszowi autorki piszą o tym, że koń, na którym jechał władca gdy przydarzył mu się wypadek, został po wszystkim nazwany "Nieszczęśliwym". Kilkadziesiąt stron później, przy podrozdziale dotyczącym Katarzyny Medycejskiej pojawia się informacja, że ów koń nosił już ten przydomek przed całym zajściem. Przy podrozdziale dotyczącym Bezpryma autorki starają się przekonać czytelnika, że władca ten nie mógł przebywać długie lata w zakonie, bo jego umiejętności walki były na tyle duże, że nie mógł nabyć ich wśród mnichów. Natomiast przy podrozdziale dotyczącym Mieszka Lamberta piszą one "(...) był prawowitym następcą tronu i sam za takiego musiał się on (Bezprym( uważać, skoro po śmierci ojca opuścił klasztor benedyktynów". To w końcu był w tym klasztorze, czy nie? • Następne - korekta. Nie chcę teraz wymieniać ile razy pomylone są imiona, popełnione literówki kompletnie zmieniające sens słowa. Ktoś naprawdę się nie postarał przy pracy nad tą książką i to jeszcze dodatkowo wpływa na jej niekorzyść. Można również było wystarać się o kopie portretów, czy choć ryciny przedstawiające opisywane postacie, a nie jakieś kościotrupki i jeszcze więcej kościotrupków. • I na koniec - cytowanie. Autorki z jakiegoś powodu uznały, że dobrym posunięciem będzie cytowanie wypowiedzi różnych postaci, które przemawiają z...powieści historycznych. I tak na przykład przy rozdziałach o Anglii okresu Wojny Dwóch Róż mamy cytaty z powieści Philippy Gregory. Uwielbiam jej książki, ale czy naprawdę koniecznym było umieszczenia ich fragmentów w pozycji - bądź co bądź - popu­larn­onau­kowe­j? • Podsumowując, potencjał na arcyciekawą książkę został zaprzepaszczony. Wydano nam ładnie opakowanego bubla, którego korektę robiono chyba na kolanie na pięć minut przed odesłaniem jej do druku. Szkoda.
  • [awatar]
    Dumna_i_Uprzedzona
    Marcin Kącki w "Plaży za szafą" przywołuje swoje mniej lub bardziej znane reportaże dotyczące spraw, który w swoim czasie bulwersowały, zadziwiały, a czasem po prostu wzruszały całą Polskę. Jest tu o kradzieży jedynego 'polskiego' Moneta, o tajemniczym samobójstwie agenta i trenerze młodych siatkarek, który doprowadzał do stanów depresyjnych swoje zawodniczki i ich matki. • Nie ukrywam - uwielbiam książki tego typu. O Polsce tej nie cukierkowej, ale ciemnej, mrocznej, burej i złej. W ostatnich latach trochę bije nas po oczach wybielanie naszego kraju, ale fakt, że coraz więcej mówi się o nas dobrze nie oznacza jeszcze, że wszystko jest tak piękne jak chce się nam to wmówić. Kącki jest jednym z tych, który wali piachem po oczach i nie przejmuje się, czy będzie bolało. On i Justyna Kopińska najbardziej kojarzą mi się z taką surową formą reportażu. • Mam jednak pewien problem z oceną tej książki. Bo tak, to zbiór reportaży. A jak to ze zbiorami bywa - ma swoje lepsze i gorsze części. Niekiedy sam styl Kąckiego sprawia, że chce się czytać dalej, innym razem historia jest jakaś mdła i nużąca. Pewnie dostanę cęgi od niektórych, ale na przykład reportaż o chłopczyku leczonym wbrew NFZ-otowskim planom kompletnie mnie nie przekonał i nie pasował mi do reszty tematów poruszanych w książce. • Chyba najbardziej zaciekawiła mnie tytułowa sprawa, czyli plaża za szafą. Chodzi oczywiście o niesłychaną wręcz kradzież "Plaży w Pourville" z Muzeum Narodowego w Poznaniu. Sama jest opiekunem wystaw w krakowskim Muzeum Narodowym i nie jestem w stanie wyobrazić sobie kradzieży któregokolwiek z dzieł, które znajduje się pod naszą kuratelą! Ale w Poznaniu się to udało i na całe 10 lat obraz Moneta przepadł. Rozwiązanie całej sprawy pewnie znacie, a jeżeli nie - nie będę spoilować! ;) • W każdym razie książkę mogę polecić, choć jest nierówna i zawiera w sobie tak mniej jak i bardziej interesujące rozdziały. Niemniej jednak moim zdaniem warto, zwłaszcza jeżeli lubicie krótsze formy reportażowe, których akcja dzieje się w Polsce.
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
19
  • Wyspiański
    Śliwińska, Monika
  • Ofiara
    Czornyj, Maksymilian
  • 1968
    Winnicka, Ewa
  • Długi film o miłości
    Hugo-Bader, Jacek
  • Grzech
    Czornyj, Max
  • Okrutny książę
    Black, Holly
CheshireCat
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo