Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
115
  • [awatar]
    agnesto
    Płaczesz... • Czytasz tą powieść i od samego początku odczuwasz wiele emocji. One mieszają się, wręcz kotłują w tobie i wszystko odczuwasz na sobie i w sobie. Baumgartner to cieszy się na widok kurierki, to zagubiony krąży po kuchni nie wiedząc co i jak i kiedy zrobił, czy włączył, zaraz spada ze schodów w ciemnej piwnicy, w której miał naprawić poręcz i która właśnie teraz by się najbardziej przydała.... Baumgartner to profesor filozofii z Princeton, człowiek, który nadal pracuje, bardziej intelektualnie i mentalnie. Został sam, bez żony, lecz czując ją obok, czując gdzieś w innym pokoju, ciągle do niej mówi i wydaje mu się, że ona jest, że tragedia się nigdy nie wydarzyła, że nie było pływania i tamtego lata, a Anna nadal jest, tuż obok. Obok, acz jakaś nieuchwytna i ulotna, lecz obecna. • Baugarnet nie ogarnia prozy życia i normalności jako takiej. Wybijają go dźwięki telefonu, dzwonek do drzwi, czy słowa innych, które on musi w sobie poskładać w całość. Proza codzienności okazuje się jego wrogiem, przerasta go. I chyba dlatego wraca do wspomnień, do chwil, które były z Anną, a które już nigdy nie wrócą. Przypomina sobie momenty, ludzi i ją. Jej uśmiech i piękno. Przypomina sobie swoje trwanie u jej boku i znajomych to całe wspólne bycie małżeństwem i radość z czasu, jaki był im dany. • Ludzie bezdzietni. • Ludzie mający siebie. • I teraz on - sam... • Jest i ktoś obok, kobieta. Inna już, nie Anna, a całkiem od niej różna... Alb bycie z kimś jest dobre, myśli Baumgartner. Bycie obok i jakieś wspólne funkcjonowanie w tych dniach, jakie jeszcze są im dane dane. Ale ona nie chce... • Wszystko kruche. • Delikatne. • Zgrabiałe ręce nie potrafią utrzymać zegara, który wskazówkami odmierza okropny czas. • Okropna starość i pokraczność. • Wstrętna słabość ciała. • Oczy nie takie, życie szare... • Upadki i marne wzloty. Ciało boli, kolana skrzypią i człowiek szuka ni siebie, ni odpoczynku, ni ucieczki od ciszy. • Strach przed czymś, co trudno nazwać... • To życie takie... • Auster napisał ostatnią powieść, jakby o sobie. O własnym zagubieniu, splątaniu jakimś, smutku i bólu. Pisarz, który tak nie pisał, a nagle, na koniec... • Wielka strata po nim została • i Pustka, której nikt i nic nie wypełni • Zegar życia prze do przodu bez Paula Austera (Baumgarneta) już. Palisz świeczkę, stawiasz koło książek jego pióra i zamykasz oczy. • Mistyczna powieść, którą poniekąd domyka życie i całą twórczość Paula...
  • [awatar]
    agnesto
    ocena 10/6 • „Tak się dzieje na tym Bożym świecie, że to, co kiedykolwiek było piękne, choćby to było przed pięcioma tysiącami lat, pozostaje piękne na zawsze, a czas nie ma do tego dostępu”. • Bo przecież nie od dziś wiadomo, że „(...) Świat pełny jest bajki”. • I jaka szkoda, że człowiek rzadko kiedy powraca do powieści sprzed lat. Do powieści, które kiedyś, dawno oj dawno czytał, które pamięta pobieżnie, a nie raczy ponownie się w nich zanurzyć. Zanurzyć i odkryć je na nowo, bo tego typu książki po latach nabierają innej treści, kolorytu i znaczenia. To są perły, w których odnajdujemy cząstkę siebie, tą zatraconą przy dorastaniu. Czytasz i dziwisz się, że to ta sama powieść, którą kiedyś miałeś w rękach, a która teraz jest... jakby całkiem inna. Że to książka o tobie, twojej duszy, pragnieniach i byciu. Podobnie jest z wiecznie odsuwanymi tytułami, które kiedyś były – były, oj były – na widoku, nawet w zasięgu ręki, a które się notorycznie ignorowało. Tak jest w „Przyjacielu wesołego diabła” Kornela Makuszyńskiego, powieść, po którą sięgnęłam z ciekawości bycia dorosłą. Pamiętam ekranizację – ni wesołą, ni okropną, ale teraz zapomnianą. Pamiętam brzydkie postaci i szaro-burą scenografię. A jak jest teraz? Po latach? Jaka jest powieść? • Otwieram, powoli kartkuję, by nic mi nie umknęło, bym nic nie przeoczyła, bo tekstem wypełnione strony, które szczytuję powoli i z uwagą. Z atencją należytą, bo już po pierwszych minutach lektury okazuje się, że to perełka literatury z najwyższej półki. Tekst wymaga oddania, powolnego czytania i powagi jakiejś. • Czytam... • I czytam... • I nie ma mnie we mnie. Odnajduję się bowiem między stronami z tatą ukochanym u boku. Odnajduję się w nim i z nim i czerpię mądrość od niego, z gwiazd i życia, dorastam przy nim. Dorastam przy jego dobroci ludzkiej, która go wypełnia całego i promieniuje wręcz. Z dobroci, którą okazuje szczerym spojrzeniem i czułością ojcowską. Dobroci, która lśni w nim i od niego. Lecz w życie wkracza choroba, która coraz bardziej pogrąża ukochanego rodzica. Odcina go od nieba i gwiazd, a to co widzi, to czerń. Gwiazdy znikają, niebo nad głową jest, ziemia pod nogami też, ale to wszystko czarne... i jest ukochany syn, który mówi i opisuje wszystko i ojciec widzi wtedy. Wyobraża sobie świat widziany oczyma dziecka. A ten chłopiec mówi ze łzami, które szybko wyciera rękawem koszuliny. A szukając dla niego ratunku udaje się w podróż, która jest wielce ryzykowna, balansująca na granicy śmierci i ostatniej nitki życia, ale która może dać ojcu oczy i zdrowie i możność patrzenia w ukochany gwiazdozbiór nad głową. • „Dusza ludzka, która oczyma wędruje po niebie, staje się lepsza. Chce odetchnąć bezmiarem jasności ponad nami, chce oderwać się od ziemie”. Pragnie poznać tajemnicę Boga i nieba i tej siły nieznanej, która ten świat prowadzi. Która ten świat zbudowała i położyła ludziom pod nogami. Od tego bezgranicznego piękna odcina Witalisa choroba. Zostają marzenia, wyobraźnia i dziecko u boku i jego oczy wszystko widzące... Choroba weszła do domu i zasiadła do stołu... • Ta powieść przywołała do mnie treść „Małego Lorda” Frances Hoggson Burnett, powieści, która urzekła mnie dobrocią małego chłopca, Cedryka dostającego u boku zaciętego i krnąbrnego wuja Dorincourta. Między nimi zrodziło się to, co między Jankiem i jego starzejącym się tatą, Witalisem, którym ten stał się przypadkiem. To oddanie, szczerość i uśmiech, ta miłość dziecka do rodzica – to wszystko daje nadzieję na dobre i wartościowe życie i na jego sens. Każda z tych książek emanuje magią, niep­oszl­akow­anym­i wartościami i tajemnicą dobra. Jest tu i miłość i tęsknota i troska. Jest cześć dla starszych, grzeczność i to, co bliskość daje najlepszego – otwartość. • Boisz się ulotności czasu, tego realnego... uciekasz w czytanie, w „Przyjaciela wesołego diabła”. Czytasz ciągle, w dzień i w nocy pod kołdrą, kradniesz cenne minuty. Czytasz, bo nie możesz się tymi słowami nakarmić. Twoja głowa żyje wyczytaną historią, ty cały nią żyjesz. Czujesz ją w sobie. Filmujesz od nowa, po swojemu, bo to nieuniknione. Tworzysz obrazy pod powiekami, slajdy rozsypane układasz w sobie tylko wiadomy sposób. Sklejasz obrazy myślami. Montujesz film o „Przyjacielu...”, o Janku i Witalisie. O kochanym Bucefale, który za życia epatował oddaniem, miłością zwierzęcą i byciem. Zwykłym trwaniem przy Witalisie i Janku. • Wierzę, zanurzona w książkach, że część mnie nigdy nie umrze. • Będę szczęściem i dobrem samym w sobie. Nie będę bała się jutra, bo nie będę go znała. Dzięki Makuszyńskiemu wierzę, że będę wieczna... • #agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    ocena 10/6 • „Tak się dzieje na tym Bożym świecie, że to, co kiedykolwiek było piękne, choćby to było przed pięcioma tysiącami lat, pozostaje piękne na zawsze, a czas nie ma do tego dostępu”. • Bo przecież nie od dziś wiadomo, że „(...) Świat pełny jest bajki”. • I jaka szkoda, że człowiek rzadko kiedy powraca do powieści sprzed lat. Do powieści, które kiedyś, dawno oj dawno czytał, które pamięta pobieżnie, a nie raczy ponownie się w nich zanurzyć. Zanurzyć i odkryć je na nowo, bo tego typu książki po latach nabierają innej treści, kolorytu i znaczenia. To są perły, w których odnajdujemy cząstkę siebie, tą zatraconą przy dorastaniu. Czytasz i dziwisz się, że to ta sama powieść, którą kiedyś miałeś w rękach, a która teraz jest... jakby całkiem inna. Że to książka o tobie, twojej duszy, pragnieniach i byciu. Podobnie jest z wiecznie odsuwanymi tytułami, które kiedyś były – były, oj były – na widoku, nawet w zasięgu ręki, a które się notorycznie ignorowało. Tak jest w „Przyjacielu wesołego diabła” Kornela Makuszyńskiego, powieść, po którą sięgnęłam z ciekawości bycia dorosłą. Pamiętam ekranizację – ni wesołą, ni okropną, ale teraz zapomnianą. Pamiętam brzydkie postaci i szaro-burą scenografię. A jak jest teraz? Po latach? Jaka jest powieść? • Otwieram, powoli kartkuję, by nic mi nie umknęło, bym nic nie przeoczyła, bo tekstem wypełnione strony, które szczytuję powoli i z uwagą. Z atencją należytą, bo już po pierwszych minutach lektury okazuje się, że to perełka literatury z najwyższej półki. Tekst wymaga oddania, powolnego czytania i powagi jakiejś. • Czytam... • I czytam... • I nie ma mnie we mnie. Odnajduję się bowiem między stronami z tatą ukochanym u boku. Odnajduję się w nim i z nim i czerpię mądrość od niego, z gwiazd i życia, dorastam przy nim. Dorastam przy jego dobroci ludzkiej, która go wypełnia całego i promieniuje wręcz. Z dobroci, którą okazuje szczerym spojrzeniem i czułością ojcowską. Dobroci, która lśni w nim i od niego. Lecz w życie wkracza choroba, która coraz bardziej pogrąża ukochanego rodzica. Odcina go od nieba i gwiazd, a to co widzi, to czerń. Gwiazdy znikają, niebo nad głową jest, ziemia pod nogami też, ale to wszystko czarne... i jest ukochany syn, który mówi i opisuje wszystko i ojciec widzi wtedy. Wyobraża sobie świat widziany oczyma dziecka. A ten chłopiec mówi ze łzami, które szybko wyciera rękawem koszuliny. A szukając dla niego ratunku udaje się w podróż, która jest wielce ryzykowna, balansująca na granicy śmierci i ostatniej nitki życia, ale która może dać ojcu oczy i zdrowie i możność patrzenia w ukochany gwiazdozbiór nad głową. • „Dusza ludzka, która oczyma wędruje po niebie, staje się lepsza. Chce odetchnąć bezmiarem jasności ponad nami, chce oderwać się od ziemie”. Pragnie poznać tajemnicę Boga i nieba i tej siły nieznanej, która ten świat prowadzi. Która ten świat zbudowała i położyła ludziom pod nogami. Od tego bezgranicznego piękna odcina Witalisa choroba. Zostają marzenia, wyobraźnia i dziecko u boku i jego oczy wszystko widzące... Choroba weszła do domu i zasiadła do stołu... • Ta powieść przywołała do mnie treść „Małego Lorda” Frances Hoggson Burnett, powieści, która urzekła mnie dobrocią małego chłopca, Cedryka dostającego u boku zaciętego i krnąbrnego wuja Dorincourta. Między nimi zrodziło się to, co między Jankiem i jego starzejącym się tatą, Witalisem, którym ten stał się przypadkiem. To oddanie, szczerość i uśmiech, ta miłość dziecka do rodzica – to wszystko daje nadzieję na dobre i wartościowe życie i na jego sens. Każda z tych książek emanuje magią, niep­oszl­akow­anym­i wartościami i tajemnicą dobra. Jest tu i miłość i tęsknota i troska. Jest cześć dla starszych, grzeczność i to, co bliskość daje najlepszego – otwartość. • Boisz się ulotności czasu, tego realnego... uciekasz w czytanie, w „Przyjaciela wesołego diabła”. Czytasz ciągle, w dzień i w nocy pod kołdrą, kradniesz cenne minuty. Czytasz, bo nie możesz się tymi słowami nakarmić. Twoja głowa żyje wyczytaną historią, ty cały nią żyjesz. Czujesz ją w sobie. Filmujesz od nowa, po swojemu, bo to nieuniknione. Tworzysz obrazy pod powiekami, slajdy rozsypane układasz w sobie tylko wiadomy sposób. Sklejasz obrazy myślami. Montujesz film o „Przyjacielu...”, o Janku i Witalisie. O kochanym Bucefale, który za życia epatował oddaniem, miłością zwierzęcą i byciem. Zwykłym trwaniem przy Witalisie i Janku. • Wierzę, zanurzona w książkach, że część mnie nigdy nie umrze. • Będę szczęściem i dobrem samym w sobie. Nie będę bała się jutra, bo nie będę go znała. Dzięki Makuszyńskiemu wierzę, że będę wieczna... • #agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    kiedyś raptularz był księgą, brulion, gdzie odręcznie zapisywano różne - często bieżące - informacje – takich jak sprawy domowe,, finansowe, urzędowe, czy też anegdoty i zdarzenia. • a co zrobiła Pani Ula ? • poetka? • ona w tym Raptularzu - nagrodzonym tomiku wierszy - pisała o samotności, o tęsknocie, o ciemnych nocach i słowach, które przychodzą do jej łóżka, siadają w nogach... • to wiersze o tym, co było i co jest teraz • to wersy składane o życiu, o tym gdzie głowa spoczywa i gdzie umysł szuka... • słowa pomiędzy • zawieszone • gdzieś • ona i oddech • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    śmieje się mały Fonsito, ach, fruwa jego serce. Mały aniołek o blond loczkach, ach, wzdycha, szuka jej warg, jej szyi, jej calej. całuje całą jej twarz, usteczka i schodzi niżej i zwodzi i anielskim uśmiechem i tą zapalczywością pożera ją. ale delikatnie, szybko, dziecięco wręcz. Ach, Lukrecjo, moja ty... macocho - kochasz mnie? pyta i czeka na jej słowa. Kochasz mnie? - powtarza. bo jak nie, to się zbiję. zabiję.... • bez ciebie nie będzie życia. mnie nie będzie. • kocham cię, kocham najbardziej na świecie. • kochali się. razem jedli śniadania. długie i późne biesiadowanie miało w sobie jakiś smak, wolność i niczym niezmącony urok. • ona i on. • ona i on na wyjeździe. trzy dni i dwie noce poza domem, ale przecież mały Fonsito jest tu. tu obok. odkryty, nagi, • Fonsito, nieskalany... • i ja... • i miłość... • i ta radość, drżenie ciała... • grzech i cnota. • agaKUSIczyta
Ostatnio ocenione
1
...
26 27 28
...
100
  • Vox Lux
    Corbet, Brady
  • Diego Maradona
    Kapadia, Asif
  • Ganbare!
    Boni, Katarzyna
  • Małe Licho i anioł z kamienia
    Kisiel-Małecka, Marta
  • Syn wiedźmy
    Barnhill, Kelly Regan
  • Kiedy zapada mrok
    Cabré, Jaume
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo