Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
tygrysica
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
40
  • [awatar]
    tygrysica
    „Dwanaście żywotów Samuela Hawleya” pod względem konstrukcyjnym to powieść niemal idealna. Każdy bohater, sytuacja czy wydarzenie nie pojawia się tutaj bez wyraźnej przyczyny. Wszystko dzieje się w konkretnym celu i doskonale wzajemnie się uzupełnia. Jest to konstrukcyjnie istny majstersztyk, obok którego nie sposób przejść obojętnie. W szczególności, gdy w parze z tym idzie znakomita kreacja bohaterów oraz wartka akcja. Lecz mimo to nie jest to lektura doskonała. • Bohaterowie, choć faktycznie są dobrze wykreowanymi postaciami, to jednak ciężko do nich zapałać sympatią. Zarówno Loo jak i Samuel są postaciami niej­edno­znac­znym­i oraz pełnymi sprzeczności i niezwykle skomplikowanymi. Hawley to człowiek, który mimo iż stara się być jak najlepszym ojcem dla Loo, to jednak nie potrafi się wyzbyć starych nawyków z kryminalnej przeszłości, przez co ciągle jest skłócony sam ze sobą. Natomiast Loo mając za autorytet wyłącznie Hawleya stała się naprawdę intrygującą osobą. Dziewczynka przez bardzo długi czas była ślepo zapatrzona w ojca, lecz wchodząc w nastoletni wiek staje się pełna wątpliwości i zaczyna poddawać ocenie decyzje oraz zachowania ojca. Autorka naprawdę świetnie ukazała jej przemianę z małej dziewczynki w dorosłą kobietę oraz nastoletni bunt. • „Dwanaście żywotów Samuela Hawleya” to kryminał pomieszany z powieścią obyczajową, z którym można ciekawie spędzić czas. To nieszablonowa historia z intrygującą akcją, napisana znakomitym stylem. Nie jest to jednak książką, która sprawi, że zarwiecie dla niej noc. Historia Hawleya, choć jest naprawdę interesująca to mimo to miewa swoje lepsze i gorsze momenty. Przede wszystkim brak jej czegoś co nie pozwoliłoby się od niej oderwać. • Aleksandra • Więcej na : [Link] oraz [Link]
  • [awatar]
    tygrysica
    Romanse były kiedyś moim ulubionym gatunkiem literackim. Przez bardzo długi czas dosłownie każdy sprawiał mi ogromna przyjemność, a moje serce wraz z bohaterami doznawało wszelkich uniesień. Od 2019 roku coś się jednak zmieniło. Nie wiem czy trafiam na złe książki czy to może ja się zmieniłam, ale nie mogę znaleźć romansu, który poruszy mnie jak dawniej. Mimo to, kiedy po raz pierwszy zobaczyłam okładkę debiutanckiej powieści Karoliny Winiarskiej i przeczytałam opis to zaczęła we mnie rodzić się nadzieja, że pod koniec roku w końcu trafię na poruszającą i ciepłą historię miłosną, która odwróci złą passę. • „Ale ja nie chcę zdobywać świata, chcę być dla kogoś całym światem.” • Ku mojemu rozczarowaniu pomyliłam się. Wbrew rekomendacji na okładce „Następnym razem” nie przyprawiło mnie o szybsze bicie serca, a o łzach już w ogóle nie wspominając. W zasadzie z przykrością muszę stwierdzić, że ta historia nie wzbudziła we mnie żadnych emocji oprócz irytacji na stworzone przez autorkę zakończenie. Stąd też trudno mi zrozumieć skąd tyle pozytywnych opinii o tej książce i zachwytów nad relacją łączącą Michała i Olgę. Zwłaszcza, że cierpi ona na bardzo poważny problem, a mianowicie mówiąc na brak chemii między nimi. W zasadzie czym dalej brnęłam w tą historię tym bardziej odnosiłam wrażenie, że Olgę z Michałem tak naprawdę nic nie łączy oprócz wspólnych wspomnień z dawnych lat i kilku smsów wymienianych raz na jakiś czas. A to, że mimo upływu wielu lat to uczucie ciągle w nich płonie było ciężko do uwierzenia, ponieważ miedzy nimi nigdy nie doszło do żadnej większej interakcji oprócz kilku spacerów na letnim obozie i ciepłych, nic nie znaczących słówek. Żadnych buziaków oraz obietnic ani niczego innego co podtrzymałoby płonący w nich ogień. Na dodatek naprawdę trudno jest zapałać do nich sympatią, gdyż obydwoje są postaciami pozbawionymi charakteru oraz jakichkolwiek cech szczególnych, które w jakiś sposób sprawiałyby, że czytelnik się z nimi utożsami i będzie im kibicował. • O „Następnym razem” pomimo kiepskiej kreacji bohaterów i relacji ich łączącej nie można powiedzieć, że wieje nudą. Wręcz przeciwnie. Ciągle coś się dzieje. Nie brakuje tutaj dramatów i różnych tragedii, a także chwili szczęścia oraz uniesień (choć nie między głównymi bohaterami). Na plus zasługuje również to, że jest to bardzo realistyczna powieść o codziennym życiu dwójki zwyczajnych ludzi. Całkowicie pozbawionym tej lukrowej otoczki niczym z bajki o wiecznej miłości. Sam pomysł na fabułę również miał spory potencjał, choć coś podczas jego realizacji poszło zdecydowanie nie tak. • „Niczego nie wolno w życiu żałować. Wszystko dzieje się po coś. Pamiętaj.” • Nie da się ukryć, że do debiutanckiej powieści Karoliny Winiarskiej nie zapałałam sympatią. Nie znaczy to jednak, że książka ta była zła i nie warto po nią sięgać. W końcu te wszystkie pozytywne opinie w sieci nie wzięły się znikąd. Dlatego myślę, że mimo pewnych mankamentów można z tą lekturą miło pod kocem z kubkiem aromatycznej herbaty czy kakao spędzić zimowy wieczór. Decyzję jednak czy warto sięgnąć po „Następnym razem” pozostawiam Wam. Może akurat odnajdziecie w niej to czego ja nie potrafiłam. • Aleksandra • Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Następnym razem” autorstwa Karoliny Winiarskiej. • Więcej na : [Link] oraz [Link]
  • [awatar]
    tygrysica
    Kiedy po raz pierwszy usłyszałam, że wydawnictwo We Need YA postanowiło wydać najnowszą książkę Tahereh Mafi nie posiadałam się ze szczęścia. W tamtej chwili byłam gotować rzuć w kąt wszystkie rozpoczęte lektury tylko po to, aby zobaczyć co tym razem wymyśliła. Swoją twórczością Tahereh Mafi już wiele lat temu zdobyła moje uznanie i zaklepała sobie miejsce wysoko na liście autorów, po których zawsze z przyjemnością będę sięgać. Po „Dotyku Julii” byłam wręcz pewna, że wszystko co wyjdzie z pod pióra tej autorki będzie wyjątkowe. • Lektura jej najnowszej książki „Gdyby ocean nosił twoje imię” tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu, choć muszę przyznać, że zdarzały się momenty, że nie rozumiałam tych wszystkich zachwytów nad nią. W szczególności na początku tej historii. W tamtym momencie Shirin (główna bohaterka) swoją postawą skutecznie zniechęcała mnie do dalszego czytania. Była irytująca, nieustępliwa, wykazywała się naprawdę dużą ignorancją, wrzucała wszystkich do jednego worka i pałała do nich wielką niechęcią, a wręcz nienawiścią. Z czasem jej zachowanie stało się zrozumiałe, ponieważ autorka stopniowo coraz bardziej nakreśliła jakie okropieństwa dotychczas spotkały tą dziewczynę. Mimo to ciągle pewne zachowania Shirin były dla mnie niezrozumiałe i czasami kołatała mi się po głowie myśl, że może swoją postawą, w której wyraźnie było widać niechęć do świata wzbudzała w swoich rówieśnikach strach i prowokowało niektóre z zachowań. Oczywiście w żaden sposób nie usprawiedliwiam tych wszystkich okrutnych zachowań młodzieży i dorosłych w stosunku do niej. Gdyż to co spotkało Shirin przez ludzkie uprzedzenia, rasizm oraz zwykłą ignorancję było bestialskie i niewybaczalne. A ogrom tego zjawiska po prostu przerażający. • „Gdyby ocean nosił twoje imię” zasługuje jednak na uznanie przede wszystkim za swoją dojrzałość i szczerość wylewającą się ze stron oraz za ukazanie zwyczajnego życia muzułmańskich rodzin w monokulturowym świecie. Ale również za mądrą i dobrą postać Oceana, który pokazał, że różnice kulturowe wcale nie muszą poróżnić ludzi. • „Jeśli decyzja, którą podjęłaś, przybliżyła cię do człowieczeństwa, postąpiłaś słusznie.” • Tahereh Mafi opisując historie Shirin stworzyła wciągającą, niesamowitą i niezwykle potrzebną książkę, która porusza naprawdę ciężki, ale jakże na czasie problem. Mam nadzieje, że powieść ta trafi do jak największego grona czytelników i otworzy młodzieży (i nie tylko) oczy na kulturę muzułmanek. A przy okazji uświadomi, że wyrzucanie ludzi do jednego worka tylko, dlatego że kilka osób z tej wiary lub środowiska zrobiło coś złego jest po prostu nie właściwe. Polecam naprawdę wszystkim, bez względu na wiek sięgnąć po „Gdyby ocean nosił twoje imię”, ponieważ myślę, że każdemu przyda się inaczej spojrzeć na świat. • Aleksandra • Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Gdyby ocean nosił twoje imię” autorstwa Tahereh Mafi. • Więcej na : [Link] oraz [Link]
  • [awatar]
    tygrysica
    O „Sadie” Courtney Summers było głośno na długo przed jej polską premierą. Każdy kto miał dotychczas okazję ją przeczytać mówił o niej w samych superlatywach. Do dnia premiery nie pojawiła się ani jedna negatywna wypowiedź na jej temat, a jednocześnie samą książkę nominowano do Goodreads Choice Awards i okrzyknięto jedną z najp­opul­arni­ejsz­ych powieści amerykańskich 2018 roku. Widząc takie rekomendacje naprawdę trudno jest oprzeć się „Sadie”. Ta książka kusi, nęci i prześladuje czytelnika, aż ten w końcu postanawia po nią sięgnąć. Tylko czy naprawdę jest taka dobra jak wszyscy mówią? • „May Beth zawsze mówiła, że nie mogę tego robić; nie mogę nienawidzić ludzi za to, że mają więcej ode mnie, ale nie miała racji. Mogę. Robię to. To idealny mur pomiędzy mną a tym rodzajem tęsknoty, który zatruwa moje ciało i wywraca cię na lewą stronę. • Courtney Summers swoją najnowszą powieścią wbrew wszelkim oczekiwaniom nie wywarła na mnie piorunującego wrażenia. Bardzo długo nie mogłam w ogóle wciągnąć się w historię Sadie. Nie potrafiłam zrozumieć jej postępowania, było ono dla mnie sztuczne i mało wiarygodne. Choć sama Sadie była postacią niezwykle ludzką i autentyczną, której los nie oszczędzał, a cierpienie jakby kumulowało się w jej życiu. Naprawdę trudno było nie współczuć tej dziewczynie i jej siostrze oraz nie zrozumieć, dlaczego podjęła takie, a nie inne decyzję. • Z czasem „Sadie” w końcu zaczęła mnie wciągać coraz bardziej i trzymać w napięciu, a jej lektura stała się naprawdę interesująca. Pod koniec byłam nawet gotowa nazwać ją za naprawdę niezłą książką. Niestety zakończenie, a raczej jego brak całkowicie zmienił mój pogląd na tą historię. Choć droga obrana przez Sadie dobiegła końca i wiele rzeczy zostało wyjaśnione to tak naprawdę nie wiadomo co stało się z samą dziewczyną, a fakt, że May Beth i West tak łatwo odpuścili jej poszukiwania, strasznie mnie rozczarowało i pozostawiło po sobie pewien niedosyt. Nie tak wyobrażałam sobie zakończenie tej historii. • Sama postawa Westa też nie jest dla mnie do końca zrozumiała. W opisie książki wspomniano, że ma on wielką obsesję na punkcie tej historii oraz znalezienia zaginionej dziewczyny. Jednak w trakcie lektury nie sposób jest to odczuć. Momentami odnosiłam wręcz wrażenie, że jest mu to obojętne i zamierza porzucić ten projekt, ale nie dlatego że go to przerasta tylko zwyczajnie nudzi, a przy temacie pozostaje wyłącznie ze względu na szefa. • „Nie jesteśmy lepsi ani gorsi od ludzi, wśród ludzi których się obracamy.” • Nie jestem pewna jak mam podsumować tą lekturę, ponieważ z jednej strony historia Sadie była ciekawa, czytało się ją dobrze i w miarę szybko, ale z drugiej strony więcej mi w niej przeszkadzało niż „cieszyło”, a te emocję, o których wszyscy wspominają jakoś do mnie nie dotarły. Nie jest to jednak zła książka i patrząc po ilości pozytywnych opinii większej liczbie osób przypadnie ona do gustu niż nie. Dlatego uważam, że warto sięgnąć po „Sadie” Courtney Summers i wyrobić sobie własną opinie na jej temat. Może spojrzycie na nią bardziej przychylnym okiem i znajdziecie to czego szukacie. • Aleksandra • Więcej na : [Link] oraz [Link]
  • [awatar]
    tygrysica
    O „Kredziarzu” słyszał już chyba każdy. Ta książka swego czasu podbiła miliony serc czytelników na całym świecie, lecz nie na wszystkich wywarła tak pozytywne wrażenie. W przypadku debiutanckiej powieści C. J. Tudor często można było spotkać się ze stwierdzeniem, że w dość dużym stopniu przypomina on twórczość Stephena Kinga. Sama miałam jednak mieszane uczucia względem tej teorii. Ponieważ o ile zgadzałam się z tym, że klimat ich powieści jest bardzo podobny to uważałam, że jednak więcej je dzieli niż łączy. Podstawową i chyba najważniejszą różnicą między twórczością angielskiej autorki, a mistrzem grozy była autentyczność. C. J. Tudor w przeciwieństwie do Kinga nie wplątała do swojej historii elementów świata nadp­rzyr­odzo­nego­. Jej twórczość od początku do końca w tym przypadku była bardzo realistyczna. Lektura „Zniknięcia Annie Thorne” weryfikuje jednak szybko pogląd na oryginalność twórczości Tudor. Dla osób majonych przyjemność przeczytać, choć kilka najbardziej popularnych powieści mistrza grozy nie będzie wyzwaniem zauważenie inspiracji jedną z bardziej znanych książek Kinga. • „Zabawne jest to, że dobre wspomnienia przypominają motyle: są ulotne, kruche i nie da się ich schwytać, nie miażdżąc ich. Z kolei te złe - poczucie winy, wstyd - tkwią w człowieku niczym pasożyty, po cichu zżerając go od środka.” • Odkrycie podobieństwa do twórczości innego autora sprawiło, że mój zapał do czytania najnowszej powieści Tudor znacznie osłabł. Zaczęłam się obawiać, że autorka zbyt mocno zainspirowała się twórczością Kinga i czym dalej będę brnęła tym więcej podobieństw odkryje. Tudor, jednak umiejętnie wybrnęła z tej sytuacji i udowodniła po raz kolejny, że potrafi dobrze pisać, bez zbędnych i przydługich opisów, choć oryginalnością zdecydowanie nie grzeszy. „Zniknięcie Annie Thorne” okazało się być interesującą lekturą, w której nie zabrakło tajemnic, mrożących krew w żyłach momentów oraz intrygujących zagadek do rozwiązania. Niestety niektóre z nich ku mojemu rozczarowaniu do samego końca nie doczekały się rozwiązania. Jednak intrygująca, lecz mocno skomplikowana akcja oraz mroczna i klimatyczna fabuła wraz z doskonale poprowadzoną narracją pozwoliły szybko zapomnieć o nierozwiązanych sprawach i cieszyć się w pełni z lektury. A jeśli już mowa o zaletach to na uwagę zasługuje również Joe Thorne, będący głównym bohaterem. Nie jest on osobą budzącą w czytelniku sympatie, raczej przez większość czasu odczuwa się do niego niechęć lub zobojętnienie. Mimo to dzięki swojemu dość specyficznemu urokowi i całej gamie nieszczęść, jakich doświadczył w młodym wieku zapada w pamięć. • Na sam koniec warto jeszcze wspomnieć o niesamowitej okładce, którą jestem wprost zachwycona. Jest nadzwyczaj prosta, a jednak nie mogłaby być bardziej wymowna. Moim zdaniem to właśnie dzięki niej zarówno „Kredziarz” jak i „Zniknięcie Annie Thorne” są jednymi z tych powieści, obok których żadna srok okładkowa nie przejdzie obojętnie. • „W życiu nikt nie wygrywa. Wszyscy tracimy młodość, atrakcyjny wygląd. Przede wszystkim tracimy tych, których kochamy. Czasami myślę, że starzejemy się nie z upływem lat, tylko ludzi i rzeczy, na których nam zależy.” • Jeśli lubicie książki, które od początku do końca trzymają w napięciu i ciągle zaskakują to najnowsza powieść C. J. Tudor jest tym czego właśnie szukacie. Od „Zniknięcia Annie Thorne” naprawdę nie sposób się oderwać, ta historia mrozi krew w żyłach i niesamowicie działa na wyobraźnie. Jeśli jednak jesteście fanami twórczości mistrza grozy to tym razem lepiej zrezygnujcie z sięgnięcia po tą książkę. Pojawiające się tutaj podobieństwo do „Smętarza dla zwierzaków” skutecznie może zepsuć przyjemność z lektury. • Aleksandra • Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Zniknięcie Annie Thorne” autorstwa C.J. Tudor. • Więcej na : [Link] oraz [Link]
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
33
  • Cud uważności
    Nhât Hanh
  • Ważka
    Stokłosa, Anna
  • Vengeful
    Schwab, Victoria
  • Piękne zło
    Ward, Annie
  • Ognista królowa
    King, Emily R.
  • Dwanaście żywotów Samuela Hawleya
    Tinti, Hannah
Należy do grup

Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo