Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
Zimno, zimniej, najzimniej jak tylko można… Norweski region Finnmark, bo to o nim głównie jest mowa w reportażu Ilony Wiśniewskiej, fascynuje wielu ludzi z uwagi na jakże surowy klimat. Rdzennej ludności w regionie tym jest bardzo niewiele, a ci co się ostali niechętnie szukają nowych kontaktów, jednakże jak się przed kimś otworzą to godzinami potrafią snuć swe opowieści o zmieniającym się życiu, kulturze, gospodarce oraz klimacie na północnym skraju Norwegii. • HEN to dla Norwegów zarówno koniec świata, jak i jego początek. Wszystko zależy od interpretacji. Coś może być dla nich HEN czyli zaledwie kilka kilometrów stąd, albo HEN daleko, daleko, że oko wykol. Wiśniewska daleką północ poznaje dzięki Ibertowi Amundsenowi, starcowi którego życie zmierza właśnie ku zorzy. O niezwykle ciekawych losach norweskich Saamów z kolei opowiada niejaka Mari Boine, wokalistka pogodzona z własnym losem – życia, w tym jakże „trudnym do życia” właśnie miejscu. Za wszelką jednak cenę stara się uchronić od zaniknięcia tej cennej kultury. Nie jest jedyną osobą, która się z nią aż tak bardzo utożsamia. Na murach opuszczonych budynków w Finmarku powstaje wiele ściennych malowideł, które też mają przysłużyć się tej idei ochrony tożsamości kulturowej. • Reportaż Ilony Wiśniewskiej jest do granic możliwości szczery, bardzo realistyczny, brak w nim jakichkolwiek powściągliwości i upiększeń. Autorka relacjonuje wszystko takim, jakie w rzeczywistości jest. Niczego nie przejaskrawia, ani też nie ubarwia. W końcu w każdej kulturze jest wiele rzeczy, które nas fascynuje i pociągaja, ale są też takie sprawy, o których się nie chce często mówić… O takich właśnie sprawach i tej nieco bardziej gorzkiej sferze finmarskiego życia jest w tym reportażu mowa. Polecam gorąco lekturę.
-
"Będzie bolało" to słodko-gorzki obraz przedstawiający nieudolność i niewydolność współczesnej służby zdrowia. Wszystko to opisuje z dużą dozą poczucia humoru człowiek, który jeszcze do niedawna pełnił funkcję lekarza stażysty w kilku brytyjskich szpitalach. Dlaczego zrezygnował z kariery wybitnego specjalisty? Przecież bycie lekarzem to prestiż, szansa na lepsze i dostatnie życie bez jakichkolwiek wyrzeczeń... Czy aby napewno? • Adam Kay opisuje lekarskie życie dosłownie od kuchni. Studia, staż i rezydenturę. Okazuje się, że droga do osiągnięcia zawodowego sukcesu w branży medycznej jest baaaardzo długa i wprost proporcjonalnie do tej długości wyboista. Autor w swym pamiętniku opisuje niezwykłe przypadki medyczne, z którymi miał do czynienia (momentami wręcz absurdalne), niejednokrotnie opowiada o zwyczajnej ludzkiej głupocie, ale także o własnej empatii do pacjentów, których polubił, a jak wiadomo nie powinien. To również ciekawa historia jego relacji z bliskimi, przyjaciółmi oraz partnerem. To opowieść o notorycznym braku czasu nawet dla siebie samego, braku pieniędzy i niebotycznej ilości obowiązków. Okazuje się jednak, że wszystko ma swoje granice i że nie każde marzenie warte jest spełnienia... Czasami warto powiedzieć sobie STOP i zacząć życie od nowa. Nie każda gra warta jest świeczki... • "Będzie bolało" to książka, która mnie bardzo miło zaskoczyła. Nie jest to może literatura jakiś wysokich lotów, ale przynajmniej oparta na prawdziwym życiu pewnego inteligentnego człowieka, który miał odwagę powiedzieć sobie dość, mimo ambicji, ogromnej wiedzy i zdobytego doświadczenia. Napisana dość plastycznym językiem, zachowująca realizm sytuacji, ale także z bardzo wysublimowanym poczuciem humoru. Czyta się ją świetnie. Nie nuży, nazbyt nie przeraża, a momentami można się przy jej lekturze ubawić wręcz do łez. Krótko mówiąc podobało mi się. Polecam.
-
„Zagrożone dziedzictwo” to fascynująca opowieść o perypetiach zaginionych skarbów kultury zarówno rodzimej, jak i pochodzącej zza granicy. Leszek Adamczewski w fenomenalny, momentami nieco anegdotyczny sposób przytacza historie bardzo wielu różnych zabytków i ich jakże zagmatwanych losów związanych z trudnym okresem międzywojennym początków XX wieku. • Wielokrotnie skarby kultury bywały wówczas przewożone, ukrywane, kradzione, uznawane za zaginione, często niszczone, ale wielokrotnie także odzyskiwane. Do dnia dzisiejszego nie znalazła się Piękna Madonna z Torunia, ani obraz meksykańskiej artystki Fridy Kahlo czy też „Portret młodzieńca” Rafael’a Santi’ego. Z kolei w bestialski sposób przecudnej urody Bursztynowa Komnata została spalona przez „spragnionych ciepła”, pijanych Rosjan. Próżno jej szukać gdzieś na rubieżach obecnej Europy. O tym Adamczewski mówi wprost. I tak należy się cieszyć z odzyskanych z inicjatywy kardynała Stefana Wyszyńskiego bardzo wielu skarbów narodowych, wśród których znalazły się między innymi bezcenne wawelskie arrasy. Na swoje dawne miejsca ponadto wróciło również takie obrazy jak: „Dziewica Orleańska” Jana Matejki, „Plaża w Pourville” Claude’a Monet’a czy też „Zima w małym miasteczku” Aleksandra Gierymskiego. Te dzieła, które figurują w rejestrach państwowych jako zaginione niekoniecznie zostały unicestwione. Znajdują się zapewne w zbiorach osób prywatnych. Zostały skradzione na zlecenie i trafiły w ręce prawdziwych fanatyków ogarniętych żądzą ich posiadania dla własnej ekscytacji. Nie oszukujmy się, nie ma co liczyć na ich szybki zwrot. Ci w posiadaniu których dzieła się te obecnie znajdują doskonale zdają sobie sprawę z ich przeogromnej wartości w skali świata. Nam, zwykłym szarym człowieczkom ceniącym sztukę pozostaje po nich już tylko tęsknota, żal i niedowierzanie – jak mogło do tego w ogóle dojść, że ich już nigdy więcej na własne oczy nie ujrzymy. Ach...
-
„Kasztanowy ludzik” - debiut Sorena Sveistrupa. Trzeba przyznać, że to całkiem udany kryminał. Akcja wartka, ciekawe kreacje bohaterów, interesująca intryga i zaskakujące zakończenie. • Rzecz dzieje się w Kopenhadze, która od dłuższego czasu żyje pod presją psychopaty. Terrorysta ten w niezwykle sprytny sposób dokonuje kolejnych morderstw sygnowanych kasztanowymi ludzikami. Jest nadzwyczaj bystry, szybki w działaniu i nieuchwytny. Wszystko wskazuje na to, że kluczem do rozwiązania całej tej sprawy jest pewna dziewczynka. W chwili obecnej uznana została za martwą po ponad rocznych poszukiwaniach. Problem zasadniczy tkwi również w tym, że była ona córką minister spraw społecznych, która jak się okazuje wiele szczegółów ze swego dzieciństwa nie chce pamiętać. Do zabicia córeczki pani minister przyznał się jeden człowiek, dlatego z czasem sprawę tą zamknięto. Szkoda tylko, że prawda jest zupełnie inna i to ona jest kluczem do rozwiązania zagadki związanej z obecnymi zabójstwami. • Książkę tą czyta się naprawdę z zapartym tchem. Momentami jest bardzo wstrząsająca i okrutna. Niektóre jej strony dosłownie „ociekają krwią”… Jedyny minus to długość fabuły. Jak na jednowątkowy kryminał to według mnie odrobinę zbyt wiele jest w nim trupów, co momentami spowalnia nieco bieg zdarzeń i odwleka w czasie rozwikłanie tajemnicy związanej z morderstwami. Jednak w ogólnym rozrachunku „Kasztanowy ludzik” to rzecz godna uwagi.
-
Powieść obyczajowa, która mnie miło zaskoczyła. To dość niezwykła opowieść o miłości, wyrzeczeniach, nadziei, spełnianiu marzeń, walce z przeciwnościami losu i sprawiedliwości. • Jej główny bohater to pewien Palestyńczyk o imieniu Ahmad. Pochodzi on z bardzo ubogiej rodziny, która bez przerwy tłamszona jest przez władze i panujący w kraju stan wojenny. Funkcjonuje w środowisku, którym rządzi strach i ciągła obawa przed utratą wszystkiego co materialne, a także duchowe. Nie byłoby też dnia, w którym Ahmad nie obawiałby się o życie swoich bliskich. Los dla nich nie jest zbyt łaskawy. Nieszczęścia spadają na nich z ogromną siłą rażenia. Najmłodsza siostra ginie na oczach wszystkich członków rodziny od wybuchu miny przeciwpiechotnej. Wkrótce później ojciec oskarżony o terroryzm trafia do więzienia, a izraelskie wojsko konfiskuje im dom. Ahmad wraz z bratem podejmuje bardzo trudną pracę na budowie w celu zarobienia pieniędzy na utrzymanie rodziny. Musi zaopiekować się swymi skrzywdzonymi bliskimi. Cały czas jednak szuka pocieszenia i siły w listach swego ojca wysyłanych zza krat. On jako jedyny zdaje się go doskonale rozumieć i wspierać w tych trudnych chwilach. W końcu Ahmad dzięki swemu genialnemu umysłowi otrzymuje od losu szansę na lepszą przyszłość. Mimo sprzeciwień bliskich rzuca wszystko, żeby kształcić się w naukach ścisłych. Okazuje się, że posiada ponadprzeciętne intelektualne możliwości, które mogą go bardzo daleko zaprowadzić i pomóc jego zarówno udręczonej rodzinie, jak i ojczyźnie. Zdaje się, że nie ma rzeczy niemożliwych. Wszystko jest kwestią wiary… Wiary związanej z pewnym drzewem migdałowym. • Polecam tą wzruszającą, pełną empatii i nieprawdopodobnych zdarzeń lekturę. Naprawdę urzekająca jest ta opowieść…