Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
Kolejna zagadka do rozwiązania przez Tiril i Olivera jest bardzo złożona. Ale zacznijmy od początku. Nasi bohaterowie mają zamiar wziąć udział w wyścigu pojazdów własnej produkcji. Bez problemu udaje im się skonstruować odpowiednią maszynę. Dziadek Franz kiedyś też uczestniczył w tych zawodach i nawet stanął na podium. Niestety po odbytym turnieju jego pojazd został skradziony i do dzisiaj się nie odnalazł. Natomiast obecnie ktoś postanowił wykorzystać zamieszanie i uprowadził traktor. Tiril i Oliver odnajdują porzuconą maszynę. Ktoś ją jednak postanowił wykorzystać do innej kradzieży. Kradzieży zabytkowego samochodu, który miał stanowić dodatkową atrakcję w Elvestadt na czas rywalizacji pojazdów własnej konstrukcji. Komu zależało na takim klasyku? Proponuję zajrzeć to lektury, żeby poznać tą zawiłą historię do końca. Udanej zabawy 😉
-
„Jak zostałem królem” to książka napisana z perspektywy samego Bolesława Chrobrego. To właśnie pierwszy król Polski opowiada nam o swych niesamowitych podbojach. O ojcu Mieszku I i jego żonach. Przedstawia nam swe rodzeństwo i omawia wzajemne relacje. Streszcza jak to z tą naszą Polską było od samego początku. Kto był nam przychylny, a kto traktował jak wroga. Z kim walki wygrywał, a skąd „wracał na tarczy”. Oj niełatwy był żywot tego Bolesława, ale przyszło mu żyć w bardzo trudnych czasach, o czym doskonale wiemy. Wsławił się jednak Chrobry dość mocno i dziś jest jednym z bardziej rozpoznawalnych władców dawnej Polski. Książka napisana przez Pawła Wakułę jest przystępna językowo, na swój sposób dowcipna, przez co znacznie chętniej i łatwiej przyswaja się zawarte w niej istotne informacje historyczne. Może stanowić doskonałą alternatywę dla dzieciaków średnio lubiących historię. Bo historia może i nie jest trudna do ogarnięcia, ale niestety baaaaardzo długa i w tym tkwi cały szkopuł. „Jak zostałem królem” natomiast serdecznie wszystkim polecam. To z pewnością interesująca rzecz, zawierająca dużo zaskakujących ciekawostek. Udanej lektury.
-
W opowieści tej, jak sam tytuł wskazuje, mrówkojad popada w bardzo głęboką refleksję na temat sensu życia. Zastanawia się jakby wyglądał świat bez jego osoby i czy ktoś dostrzegłby jego brak, przejął się zaistniałą po nim pustką. By uzyskać odpowiedzi na nurtujące go pytania wchodzi w dyskurs oczywiście ze swą przyjaciółką orzesznicą. Po tej rozmowie dochodzi do wniosku, że mógłby być to doskonały temat na książkę. Postanawia więc wydać publikację, dotyczącą sensu życia właśnie i ostro zabiera się za kompletowanie do niej informacji. Jednak szybko okazuje się, że sprawa ta nie będzie wcale taka prosta…Każdy z nas bowiem upatruje własnego sensu życia w zupełnie czymś innym… Zatem przed mrówkojadem stoi nie lada wyzwanie. Jak sobie z nim poradzi nasz jakże kreatywny bohater? Sprawdźcie koniecznie! • Osobiście uwielbiam te jakże mądre i pełne dowcipu historie z mrówkojadem i orzesznicą w rolach głównych. Szkoda, że tak niewiele z nich doczekało się polskiego przekładu… Hmmm… Cieszmy się jednak z tego, co jest i czytajmy, bo warto. Polecam 😉
-
„Pachinko” to historia kilku pokoleń pewnej koreańskiej rodziny. Rozpoczyna się od Sunji, która zachodzi w nieplanowaną ciążę. Okazuje się, że została w bardzo nikczemny sposób oszukana, bowiem ojciec jej przyszłego dziecka ma już rodzinę w Japonii. Dla dziewczyny do ogromny cios. Choć mężczyzna nie widzi w tym zupełnie nic wielkiego, deklaruje utrzymanie jej i dziecka. Oburzona Sunjia odrzuca go i daje jasno do zrozumienia, że z jego planów nic nie będzie. Dziewczyna ma swą godność, w końcu pochodzi z bardzo dumnej rodziny, decyduje się zostać samotną matką. W Koreii zostałaby napiętnowana przez wszystkich za ten czyn. Ale pastor Isak przychodzi jej z pomocą. Pewnego razu pojawił się w domu Sunji i jej matka uchroniła go przed śmiercią. Teraz Isak ma zamiar się odwdzięczyć rodzinie za uratowanie życia. Chce zostać mężem Sunji i ojcem dla jej dziecka. Dziewczyna z dużymi oporami zgadza się na tego typu układ. Sunja wraz z Isakiem udaje się do Japonii, by tam rozpocząć wspólne życie. Nastają bardzo trudne czasy. Wojna przetacza się również przez azjatycki kontynent. Koreańczykom, którzy wyemigrowali ze swego kraju nie jest łatwo, nawet w Japonii. Tak zaczyna się ta niesamowita opowieść pełna nieoczekiwanych i zaskakujących zwrotów akcji. To opowieść o wyjątkowo niezłomnych ludziach, o ich wzlotach i upadkach. To także opowieść o bardzo głębokiej tęsknocie za ojczyzną, porzuconymi bliskimi, spokojnym życiem. To historia o ciągłej walce z przeciwnościami losu, o poszukiwaniu własnego miejsca na ziemi, o tolerancji, ale także kompletnym braku wzajemnego zrozumienia. Pod wieloma względami „Pachinko” jest powieścią ponadczasową i taką pozostanie. Bo los imigranta takiego, czy innego zawsze wygląda podobnie i dotyczy tych samych kwestii. Polecam serdecznie tą wciągającą i niezwykle mądrą powieść. Rzecz warta przeczytania.
-
I w końcu pojawiła się „Tajemnica kościoła” w polskim przekładzie, po kilku solidnych latach oczekiwania. I jakoś bez wielkich zgrzytów się obywa. Schemat jak zwykle ten sam u Widmarka. Jest kradzież, są podejrzani, i winny, który nie zawsze zostaje ukarany za swój zły czyn. Co również budzi pewne kontrowersje. Tym razem cała akcja rozgrywa się w kościele. Obecny pastor ma przejść na emeryturę i w Valleby biskupka ma przedstawić społeczności jego zastępcę. Wygląda na to, że będzie to kobieta. Ale, ale nie tak szybko… W kościele zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Ktoś niepostrzeżenie zakłada kąpielówki Jezusowi, Pismo Święte zostaje podmienione na kalendarz, a z zakrystii ginie biskupi pastorał. Wszystko to wygląda na wielki sabotaż. Ktoś chyba nie życzy sobie zmian w kościele. Lasse i Maja z wielkim trudem w końcu rozwiązują tą dziwną zagadkę. • Powiem szczerze, że nie przepadam za tą serią do końca, a znam całą. Uważam, że na rynku funkcjonują znacznie lepsze pozycje o tematyce detektywistycznej i z ciekawszymi postaciami. Poza tym bardzo widoczne są w niej duże różnice kulturowe, dotyczące wielu aspektów życia między Szwecją, a chociażby nami. Jest to na swój sposób dobre, ale też może sprawiać bardzo wielu czytelnikom pewną trudność. Mimo tego rozumiem z czego wynika uznanie dla tej serii. Była kiedyś jedną z pierwszych tego typu, wydanych w Polsce, i tak zyskała rzeszę fanów, którzy mimo upłwy lat nadal jej towarzyszą.