Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
Tym razem wraz z Kocią Szajką zwiedzamy pełen uroku i tajemnic Toruń. Od niedawna w mieście tym dzieją się bardzo podejrzane rzeczy. Sam Kopernik by się zdziwił. Ktoś fałszuje toruńskie pierniki. Wykonuje je niezgodnie z tradycyjną recepturą i wykorzystuje przy ich wypiekaniu produkty bardzo słabej jakości. Na dodatek zuchwale sprzedaje je jako oryginalne. Straszna zbrodnia!!! Cierpią na tym inni sprzedawcy. Emerytowany kot Bibi Lolo jest bezsilny. Zaprasza więc do współpracy w śledztwie słynne cieszyńskie koty. Szajka od razu przystępuje do akcji. Okazuje się, że namierzenie złoczyńców nie jest łatwe. Ale swą pomoc oferuje ptasia ekipa gołębia Gustawa i razem dochodzą do pewnych wniosków. W efekcie czego sprawcy wpadają w przygotowaną zasadzkę. Polecam kolejne przygody zawadiackich kotów, które rozwiązują małomiasteczkowe śledztwa w całym kraju.
-
W „Poczcie psujów polskich” śmiało znaleźć by się mógł z pewnością każdy z nas. Kto niczego dotąd nie zmajstrował niech wstanie… Hi… Oczywiście coś zepsuć, stłuc czy pociąć nic trudnego. Okazuje się jednak, że najlepiej jakby to nasze psucie było bardziej spektakularne i z wielkim łał… Rzeczy do psucia jest co niemiara. Absolutnie wszystko da się zniszczyć. Doskonałym dowodem na potwierdzenie tej tezy jest postać Maćka i jego przodków w linii męskiej po ojcu. Zniszczyli rzeczy wiele. Smartfon to takie może bardzo prozaiczne i przyziemne, bo na ogół psują się na potęgę, najczęściej poprzez upadek z niewielkiej nawet wysokości. Ale unicestwić lampę sufitową albo stetoskop, sprawdzić czy na żelazku da się podgrzać czekoladki, wysłać aparat fotograficzny w przestrzeń kosmiczną lub dzięki zabawie w chowanego zmienić tytuł artykułu w lokalnej gazecie to nie lada sztuka. Niemożliwe? A jednak… Jeśli macie ochotę poznać te nowatorskie wręcz techniki psucia rzeczy wszelakich to zapraszam uprzejmie do lektury.
-
„Chłopki…” to historia o naprawdę niezłomnych kobietach, o kobietach ze wsi, o naszych babka i prababkach. • Życie chłopstwa w początkach XX wieku do lekkich nie należało. I to zarówno chłopu, jak i tak zwanej wiejskiej babie oj łatwo nie było. Praca chłopek to ciężka harówka od świtu do samego zmierzchu. W chacie, przy dzieciach i mężu, w polu, czasami na folwarkach u państwa, rzadziej jako niańki lub służące. Chłopki marzą o odrobinę lepszym życiu, o nieco większym „komforcie”, którym może być na przykład posiadanie własne łóżko, butów, lepszej sukienki. A tu bieda, aż piszczy. Kształcić się praktycznie nie ma możliwości, ale też dlatego, że kobietom w chacie nauka czytania niepotrzebna. Szerzy się więc na wsiach analfabetyzm, do tego ubóstwo, głód. Chłopki dziesiątkują chory, wywołane najczęściej niedostatecznym dbaniem o higienę, a także brakiem jakiejkolwiek opieki medycznej. Na wsiach dochodzi także do wyzysków, poniżania, gwałtów i przemocy. Ale o tym się wówczas nikomu nie mówi. Jedynym autorytetem jest oczywiście ksiądz, a największe ukojenie dla bolącej duszy kobiety przynosi modlitwa. Z biegiem lat życie chłopek ulega bardzo powolnym zmianom. Progres w tej sytuacji wywołują one same. Coraz częściej podejmują próby „ucieczek” do innego świata, małomiasteczkowego, a nawet zagranicznego. Rewolucję przynosi też rozwój prasy, która zaczyna dostrzegać ich problemy osobiste. Staje się dla kobiet ze wsi niewielkim, bo niewielkim, ale zawsze oknem na świat. Dla wielu kobiet współczesnych zaprezentowane przez autorkę fakty, są czymś niewyobrażalnym, momentami bulwersującym. Budzą zdziwienie, pozostawiają je w ogromnym szoku i współczuciu. Przy tamtejszych rozterkach chłopek, te nasze obecne są naprawdę niczym. A i tak notorycznie każdy z nas narzeka na brak czasu. Chłopki nawet jeśliby mogły to zwyczajnie nie potrafiły odpoczywać. Smutne to, aczkolwiek niestety prawdziwe. • Książka Joanny Kuciel-Frydryszka w prosty, lecz bardzo rzeczowy sposób opisuje te trudne dla kobiet czasy i ich ewolucję. Opowiedziane przez nią historie wielu kobiet mają w moim odczuciu bardzo gawędziarski charakter, co bardzo dobrze oddaje ducha tamtejszych realiów i siłę jaka po dziś dzień tkwi w kobietach. Dla jednych informacje w niej zawarte będą odkrywcze, dla innych wcale (jak w moim przypadku), ale zawsze godne uwagi. Zatem polecam.
-
Siądźmy sobie wygodnie. Chwyćmy w dłonie album fotograficzny swoich rodziców i zaczynajmy… • O tym właśnie są opowiadania Beręsewicza. Ściślej rzecz ujmując o dyskusji dziadka z wnukiem, który zadaje całą masę pytań podczas przeglądania rodzinnych zdjęć. Dziadek natomiast na każde stara się odpowiedzieć w najlepszy sposób z możliwych. Nawet, jeżeli trochę się on ma nijak to rzeczywistości 😉 I tak nasi bohaterowie sięgają do rodzinnych wspomnień. Okazuje się, że te stare fotografie skrywają w sobie niesamowicie zdumiewające historie. Inne bardzo zabawne, a niektóre niemieszczące się w głowie wcale. Dzięki nim wnuk poznaje całą prawdę na temat dzieciństwa własnego taty. • Polecam Wam tą zabawną lekturę. Być może stanie się dla Was inspiracją i w swoim domowym zaciszu zechcecie dowiedzieć się tego i owego o waszych rodzicach. No chyba, że już spotkanie ze starym, nieco wyświechtanym albumem macie już za sobą 😉
-
Z czym tym razem Frania ma problem? • W przedszkolu zostaje ogłoszony konkurs na „Zwierzątko śmieciątko”. Frania bardzo chce wziąć w nim udział, ale odwleka w czasie wykonanie swojej pracy. Impuls do działania pojawia się w momencie, gdy do przedszkola wpada koleżanka Adelka ze swym przepięknym pawiem w dłoni. Nieco zazdrosna Frania poszukuje w domu śmieci niezbędnych do wykonania identycznego zwierzaka, jak ten Adelki. Mama jednak szybko uświadamia dziewczynce, że być może Adelka wykonała go z pomocą rodzica i warto byłoby wymyślić coś własnego, zrobić zwierzątko samodzielnie, a przyniesie to jej o wiele więcej satysfakcji. Bardzo szybko Frania pojmuje, co jej mama miała na myśli wypowiadając tego typu słowa. Jej różowa świnka okazuje się być równie szałowa, jak paw Adelki. • Zatem dzięki małej Frani poznajemy definicję samodzielności, pojęcie bycia zaradnym, a także otrzymujemy garść bezcennych informacji na temat podejmowania decyzji i wynikających z nich konsekwencji. Książeczki pani Supeł w prosty i bardzo przejrzysty sposób wprowadzają dzieciaki w odpowiedzialny świat. Polecam.