Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
"Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła"
Wisława Szymborska
"Kto czyta książki, żyje podwójnie"
Umberto Eco
"Łatwiej niektórym książkę napisać, niż drugim ją przeczytać"
Alojzy Żółkiewski
"Z książkami jest tak, jak z ludźmi: bardzo niewielu ma dla nas ogromne znaczenie. Reszta po prostu ginie w tłumie"
Wolter
Najnowsze recenzje
-
Pewnego dnia brunatny niedźwiadek Bazyli podsłuchuje rozmowę dwóch małpek siedzących na drzewie. Żywo dyskutują o samotnym Bobiku, który tak biednie wygląda, bo w ich odczuciu nigdy nie miał okazji zaznać szczęścia. Od tej pory przerażony Bazyli zaczyna się zastanawiać czym jest to szczęście, bo nie chciałby w przyszłości wyglądać jak w chwili obecnej Bobik. Zatroskany, w końcu udaje się do mądrej sowy Minerwy. Okazuje się, że nie istnieje prosta i dla wszystkich jednoznaczna definicja szczęścia. Dla małego misia wydaje się to zbyt skomplikowane, więc Minerwa postanawia mu to nieco zobrazować. Po odwiedzeniu kilku miejsc i poznaniu różnych definicji szczęścia w końcu i Bazyli „odnajduje” własną. I od tej pory z powrotem staje się małym, radosnym niedźwiadkiem. • Czym jest szczęście? To pytanie w zasadzie filozoficzne. Od wieków bardzo wielu myślicieli i filozofów próbowało nadać jego definicji jakiś sprecyzowany kształt. Z biegiem lat niewiele się w tej kwestii zmieniło. Myślę, że książka Schmitta dla dzieci jest tego niewielkim dowodem. Polecam tą pouczająca rzecz rodzicom i dzieciom o szczęściu właśnie.
-
W najnowszej historii o Biurze Detektywistycznym nr 2 wraz z Tiril i Oliverem udajemy się na wakacyjny kemping. Nad Cukrową Zatoką niewielki domek letniskowy ma wuj Rasmus. Szybko jednak okazuje się, że na terenie kempingu grasuje pewien złodziejaszek i kradnie przeróżne rzeczy. Wszystkie ślady natomiast wskazują wyłącznie na jedną osobę. Jest nim właściciel największej przyczepy kempingowej, którego wszyscy zwą Królem Kempingu. Król natomiast jest nieobecny. Nasi bohaterowie wyruszają za nim w pościg. Czy uda im się dopaść złoczyńcę? A może to wcale nie on trudnił się kradzieżą nadmuchiwanych zabawek, sprzętu do nurkowania i ogrodowych ozdób? Dowiecie się tego wyłącznie z opowiadania, które oczywiście polecam. Z całej miłości własnej, i nie tylko, do tych dwóch rezolutnych bohaterów mam jedną uwagę. Historia ta w porównaniu z wcześniejszymi jest znacznie mniej intrygująca. Dobrze, że nadal czytelnik może aktywnie spędzić przy niej czas, będąc angażowanym podczas jej lektury w poszukiwanie tego i owego, bo w przeciwnym razie byłoby jednak nieco bardziej „przy nudnawo”. Hmmm…
-
Po raz kolejny w Dolinie Misi i Królika pojawia się ktoś nowy… Jest nim bardzo tajemniczy przybysz, który zupełnie niczego im nie przypomina. Jest zarazem niesamowity i przerażający. To taki niby dzięcioł, ale z bardzo spłaszczonym dziobem. Stworzenie okazuje się być małą, puchatą sówką. Oczywiście niemądry Królik, który zazwyczaj wszystkiego się obawia zaczyna snuć własne teorie na temat intruza. Zdroworozsądkowa Misia próbuje zweryfikować wysnute przez Królika teorie. Obydwoje szybko się przekonują, że Królika znów bardzo mocno poniosła fantazja i w rzeczywistości mała sowa nie jest nikim groźnym. Przy okazji w tej historii poznajemy też dość obrzydliwy zwyczaj zgryźliwego Królika 😉 Lepiej jednak będzie jak sami sięgniecie po lekturę i sprawdzicie o co takiego mi chodzi… Dobra zabawa gwarantowana. Polecam gorąco.
-
Nastał czas wakacji. Papaya Pablo mocno zatęsknił za swymi stronami ojczystymi. Postanowił więc zabrać Marthę Maracuję w podróż i wyruszył do dalekiego Meksyku. Ekipa Walentego ze zwykłej ciekawości i lekkiej zazdrości oczywiście, też zamarzyła o podróży w nieznane. Wszyscy spakowali najpotrzebniejsze rzeczy i wyruszyli w drogę, odbywając tym samym swą pierwszą podróż badawczą, dotyczącą odżywiania się. I tak przemierzyli miedzy innymi Meksyk, Brazylię, Włochy, Chiny, a we wszystkich tych miejscach bacznie przyglądali się temu, co jedzą ich mieszkańcy. Zdobyli wiele naprawdę cennych wniosków na temat odżywiania się ludzi na różnych kontynentach. Ale, ale to nie wszystko, bowiem w ślad za nimi udał się pewien rudobrody jegomość. Nie odstępował ich ani na krok. Jaki miał w tym cel? Sięgnijcie po drugą część książki o przygodach Walentego i spółki, a sprawa ta się nieco wyjaśni, lecz tylko nieco… 😉 Świetna lektura na wakacje. Polecam.
-
Wychowanie dziecka w cyfrowej rzeczywistości stanowi nie lada wyzwanie dla rodziców, którzy czasami jednak nie nadążają za rozwojem nowych technologii. Książka Katie Davis jest wynikiem prawie dwudziestu lat badań na temat wpływu technologii cyfrowych na rozwój młodych ludzi. Zawiera wskazówki i porady jak nauczyć dziecko obcowania w świecie online za pośrednictwem urządzeń ekranowych. Trudno jest śledzić poczynania w internecie naszych nieletnich przez cały czas. Może rzeczywiście zamiast stawiać ciągle opór i zakazywać, lepiej poświęcić nieco więcej uwagi ich przygotowaniu. Nauczyć jak zadbać o tzw. higienę cyfrową, jak samokontrolować czas spędzany przy szklanym ekranie, jak wykorzystywać ten czas w sposób korzystny dla naszego intelektu i kształcenia. Nie są to zagadnienia łatwe. Nowe technologie budzą wiele kontrowersji w świecie dorosłych. Ciągle słyszy się wyłącznie o wynikających z jej nadużyć złych skutkach i długofalowych zagrożeniach. Niestety na tym etapie postępu nic już nie zdołamy zmienić. Musimy się jak najlepiej dostosować do funkcjonowania w XXI wieku i zdroworozsądkowo podejść do tego tematu. Będzie to wymagać od nas ciągłej edukacji, by choć w minimalnym stopniu „zdążyć” za nowinkami technicznymi. W przeciwnym razie doprowadzi to nas do zgubnych skutków. • Uważam , że książka „Dziecko w świecie technologii” jest bardzo wartościową rzeczą. Przede wszystkim nie straszy, a jedynie sygnalizuje. Przedstawione w niej spostrzeżenia i sugestie są bardzo cenne. Nie wszystkie wyniki badań amerykańskich, przedstawione na jej kartach współgrają z wychowywaniem europejskich dzieci. A wynika to przede wszystkim z bardzo wielu różnic socjologicznych, obyczajowych, kulturowych, społecznych i edukacyjnych. Ale stanowią jakiś punkt odniesienia, nadają kierunek jaki należy przyjąć w edukowaniu swych pociech, by wspólnie „nie zgubić się w sieci”, a żyć pełnią życia bez problemu uzależnienia. To jest misja, a problem bardzo złożony, bo dotyczy nie tylko rodziców i dzieci, ale także nauczycieli, lokalnych decydentów, projektantów aplikacji itd.. O tym, czy niemożliwa do wykonania, niestety pokażą dopiero w przyszłości kolejne badania przeprowadzone w tym zakresie. Bądźmy jednak dobrej myśli… Zatem - let's go to the future.