Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Do czytania wybieram najczęściej literaturę sprzed XXI wieku, nie stronię od liryki i dramatu, czasami sięgam po reportaż, a najrzadziej decyduję się na literaturę popularnonaukową. Bardzo lubię czytać biografie, wspomnienia, listy i dzienniki.
Poniższe wyrywki z czytanych przeze mnie tekstów mocno ze mną współgrają, więc są przedłużeniem tych kilku słów o sobie :)😊
„Ciekawe jest widzieć, że niemal wszyscy ludzie wielkiej wartości zachowują się z prostotą i że niemal zawsze owa ich prostota jest brana za świadectwo tego, że są niewiele warci”.
Myśli, Giacomo Leopardi
„Intensywność marzeń, ważniejsza jest od ziszczeń”.
Wysoki Zamek, Stanisław Lem
-
Bardzo rzeczowy poradnik nie tylko dla początkującego towarzysza rozmów z kotem. Uważam, że z tą książką należałoby się zapoznać już wtedy, gdy tylko przyjdzie nam do głowy myśl o przygarnięciu kociego kompana. Dla niektórych jej treść mogłaby stać się kubłem zimnej wody studzącej emocjonalny lub wynikający z nieznajomości kociej natury kaprys, lub pomysł i uświadomiłaby, mam nadzieję, z jaką odpowiedzialnością i poświęceniem wiąże się opieka nad kocim domownikiem i ile niespodziewanych niespodzianek, tych miłych i tych mniej przyjemnych, ze sobą niesie. • Autorka przystępnie i wyczerpująco dzieli się swoją wiedzą i doświadczeniem, poruszając ważne i ciekawe zagadnienia, począwszy od miejsca kota w ludzkim świecie, poprzez jego potrzeby i wymagania, osobowość i cechy temperamentu, dbanie w zdrowiu, chorobie i wtedy, gdy nadejdzie starość, a kończąc na roli człowieka w kocim wymiarze. • Mnie, nowicjuszce w poruszaniu się po meandrach kocich szlaków, tych domowych i mentalnych, ta książka podsunęła wiele praktycznych wskazówek. Polecam
-
Dziewięć dotychczas przeczytanych książek Stanisława Lema bardzo mi się podobało, a w tę jakoś nie mogłam się wsłuchać. To chyba nie był dla niej dobry czas, a gdy tylko z tekstu wyłonił się bohater, znany mi już z „Dzienników…” i „Kongresu…” Ijon Tichy, wiedziałam, że będzie się działo i powinnam nastroić percepcję na najwyższe obroty, a ja właśnie byłam na etapie redukcji percepcji do minimum. • Zaczęłam jednak czytać i na początku, w Szwajcarii, było jeszcze całkiem nieźle, trochę prześmiewczo i satyrycznie, gdy Ijon naiwnie dał się wplątać w prawnicze machinacje i nadużycia, ale gdy Tichy wybrał się do biblioteki, by poczytać o Encji, to przynajmniej dla mnie „żarty się skończyły, zaczęły się schody” jak mówił Wieniawa-Długoszowski. • BIM (Baterie Modułów Inwigilujących), BAM (Baterie Modułów Aprobujących), BOM (Baterie Modułów Oponujących) i MUZG (Moduł Uzgadniający) to już w moim przeciętnym mózgu nie mogło się pomieścić, pewnie przez to, że byłam na nasłuchu i nie wodziłam wzrokiem po tekście. Co rusz moje neurony odmawiały posłuszeństwa i nie przewodziły tak, jak powinny. W pewnym momencie byłam gotowa nawet porzucić lekturę, bo już się pogubiłam w tym, kto, co i jakie ma zdanie o Encjanach, ale gdy do tego granicznego momentu dochodziło, coś mnie zawsze odwiodło, czy zabawny neologizm, czy też „mądre” życiowe zdanie, tak że miszmasz informacyjny o Encji przetrwałam i nawet znalazłam jego odzwierciedlenie w dzisiejszym świecie, w którym na jedną sprawę patrzymy z wielu perspektyw i każdemu patrzącemu wydaje się, że ta jego własna, jest najprawdziwsza. Bardzo mi to również współgrało z orwellowskim „historię piszą zwycięzcy”. • Nareszcie nasz bohater zgłębił tajniki Encji, no właśnie, czy aby zgłębił? Chyba nie, bo wybrał się na tę planetę w celu przeprowadzenia wizji lokalnej. Wtedy ponownie zaczęło słuchać się przyjemnie, bo razem z kosmicznym podróżnikiem badałam rzeczywistość, a nie słuchałam niesprawdzonych i sprzecznych informacji. Wyobraźnia zaczęła pracować. • I na koniec. • Z tego, co Lem próbował przekazać czytelnikowi, zrozumiałam może mniej niż połowę, bo reszta w głowie mi się jednak nie pomieściła i zdanie Luzanina Tahalata, które powiedział Ijonowi „Pan wciąż rozumuje kategoriami swego czasu, swojej wiedzy, ale to daremne”, było chyba skierowane do mnie. Głównie właśnie tak rozumowałam. • Jestem pełna podziwu dla Lema, dla tej jego pomysłowej drobiazgowości w tworzeniu nowych rzeczywistości będących tylko pozornie w opozycji do Ziemi. • Na pewno po lekturze tej książki zostaną ze mną: etykosfera, która nasunęła mi skojarzenie z betryzacją opisaną w „Powrocie z gwiazd”, ektotechnika i ektoki, bystrosfera i bystry. I zapamiętam tę bezsilność dzieci w piaskownicy, gdy agresja nie mogła się ziścić. • Uwielbiam też u Lema te wszystkie drobiazgi ówczesnej codzienności, które teraz uroczo odbiegają od naszej, te ginące hotelowe łyżeczki, z których trzeba było się rozliczać, to jego mieszkanie w bibliotece i mieszanie herbaty szczoteczką do zębów, niewyprasowane spodnie, i wiele, wiele innych. • A na motto wybieram: • „Droga do największych odkryć wiedzie przez absurd. Jak wiadomo jedynym sposobem, aby się nie starzeć jest umrzeć”.
-
Jak przyjemnie było przeczytać o twórczyni, która nie dbała o popularność, nie rozpychała się łokciami, nie szokowała i nie skandalizowała, po prostu robiła swoje, a precyzyjniej, malowała swoje. Zwróciłam uwagę na to, że ta książka to klasyczna biografia jednostki, brak w niej nadmiernego skupienia na środowisku, na polityce, na zjawiskach społecznych charakterystycznych dla czasów, w których żyła bohaterka. Najważniejsza jest Ha-Ga, jej rysunki i ilustracje. • Dyskretna była Anna Gosławska, która uwielbiała, by mówić do niej Hanka na wzór nazywania tak Ordonówny, dyskretna była jej córka Zuzanna Lipińska i dyskretna była autorka tej publikacji, Agata Napiórska, dzięki tym trzem dyskrecjom książka ma klasę. • Mimo iż życie głównej bohaterki nie było usłane różami, biografka przedstawia je wiarygodnie, bez oceniania i oskarżania kogokolwiek, bez sensacyjnych dociekań i publicznego wystawiania na żer pikantnych szczegółów pożycia i ostatecznie rozpadu małżeństwa z Erykiem Lipińskim, co nie znaczy, że o tym nie przeczytamy, przeczytamy, ale z przystającym do całokształtu umiarem i taktem. • Z Ha-Gą zetknęłam się już wcześniej poprzez Stefanię Grodzieńską, zdarzało się, że na kartach wspomnień pani Stefanii pojawiał się ten intrygujący pseudonim, o którego genezie poczytamy również w tej biografii. Także „Rozmówki” Grodzieńskiej i wiele jej felietonów Anna Gosławska uzupełniała swoimi charakterystycznymi, wielkookimi ilustracjami. • Z prawdziwą przyjemnością poznałam życie Ha-Gi, sporo w nim było niespodzianek i cała galeria ciekawych ludzi, z których najmniej, a nawet wcale, znana była mi Barbara Tyszkiewicz, matka Beaty. • Szkoda tylko, że czytało się tak szybko, ale też przecież nie tylko czytało, również oglądało, a przeglądanie ilustracji będących przerywnikiem, było zarazem skokiem na kolejne strony. Jestem zachwycona załączeniem takiej obfitości prac Ha-Gi, które są nie tylko imponującą prezentacją dorobku artystki, ale też tytułowymi obrazkami z życia. • Irytującą manierą Agaty Napiórskiej było drobiazgowe opisywanie zdjęć i niektórych obrazków, poza tą stylistyczną zawalidrogą, nie mam autorce nic więcej do zarzucenia.
-
Jerzy Zagórski, zapomniany żagarysta, ukryty w cieniu Czesława Miłosza. • W swojej liryce często pokazuje sprzeczność, rozdarcie i dwoistość natury człowieka, i rzeczy. • Poeta, we wstępie do tego wydania „Poezji wybranych”, napisał: „Poezja nie należy do sztuk mających dostarczać wrażeń jednorazowych, lecz do tych, których zadaniem jest swoją wartość przenieść w czasie. Poezja ma utrwalać w pamięci”. • I ja sięgnęłam po ten tomik, by przypomnieć sobie i utrwalić w pamięci mój ulubiony wiersz Zagórskiego, „Pióropusz”, w jego oryginalnym i pełnym brzmieniu. • Przy okazji odkryłam „Neandertalczyka” i „Czas Lota”. A że Zagórski to mistrz tworzenia liryki, w której słowa brzmią, najlepiej czytać go głośno. • „Pióropusz” (fragmenty) • … • Wszystko, co piękne jest przemija. • Ponad rzekami mosty nocą, • Światła płynące z biegiem wody • I te, co stojąc w niej migocą, • Odbite w rzece miast ogrody, • Gdy chwilę z falą się szamocą, • A powiew wiatru je zabija. • Idąc przez świat przemierzasz noce • Świateł krzesanych ludzką ręką. • O szczyty nieba załopoce • Rakieta strugą ognia cienką. • …
-
Niektórzy lubią poezję. • Poezję Wisławy Szymborskiej lubi sporo osób i chyba więcej niż dwie na tysiąc. Ja też lubię. Za prostotę, za humor i za ironię. Za to, że niepewność jest piękniejsza od pewności i za wszystkie pozostałe prawdy, niby objawione, a takie powszednie. • „Każdy przecież początek • To tylko ciąg dalszy • A księga zdarzeń • Zawsze otwarta w połowie”. • „Lżej by mi było myśleć, • Że umarłam na krótko, • Niż że nic nie pamiętam, • Choć żyłam bez przerwy”. • I moja ulubiona prawda: • „Wielkie to szczęście • Nie wiedzieć dokładnie, • Na jakim świecie się żyje”.