Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
115
  • [awatar]
    agnesto
    Na obwolucie tej powieści czytam, że „Modelka” „to bezlitosny obraz zaabsorbowania sobą i desperacji artysty. W tej gęstej, niepokojącej powieść Christensen opowiada o granicy między życiem a sztuką i rysuje przenikliwy portret człowieka, który dla twórczości jest gotów na każde poświęcenie”. • Czy faktycznie o tym jest ta powieść? Po jej lekturze odnosisz bowiem wrażenie, że jest o czymś diametralnie innym. Ale po kolei. • Oto Peter Wihl, malarz, który tworzy każdego dnia. Wszystko zaczęło się dwadzieścia lat temu, gdy na przekór planom ojca wybrał sztukę i to, co ona wyraża, a czego właśnie ojciec nie uznawał, ulotność i mistycyzm. Ulotnością raczej trudno określać wyrwane części ciał, żyły i krew, jakie malował Peter. Jednak właśnie te obrazy stały się tymi, jakie ugruntowały mu pozycję i nazwisko w świecie artystów. Pierwsza wystawa, pierwszy wernisaż, sława i pieniądze. Pojawiła się też rodzina – żona i dorastająca córka, oczko w jego głowie. W tym miejscu powinna pojawić się kropka, bo przecież żyli długo i szczęśliwie. Jednak… nie ma kropki, nie ma bycia razem, nie ma szczęścia, a ukochana córka boi się taty o nie tych oczach, jakie miał wcześniej. Nie tak miało być, lecz życie nie ma nic wspólnego z napisaną i zaaranżowaną wcześniej sztuką teatralną. • Peter się wypala. Jego obrazy już nie są tak popularne, jak przed laty, a ciągle powtarzane motywy fragmentów ciała ludzkiego spowszechniały. Jeden z nich wisi nawet w poczekalni dla pacjentów, do której trafia malarz, lecz nikt się nim nie zachwyca. Wprost przeciwnie – płótno mierzi, a jego oglądanie nasącza widza wstrętem. Peterowi potrzeba nowego tematu, nowego pomysłu i nowego spojrzenia. • Co Peter robi w poczekalni z własnym obrazem na jednej ze ścian? To okulista. Peter traci wzrok. Zaczęło się omdleniem, potem było następne. Wzrok zaczyna igrać sobie z nim. Coś złego się dzieje i tego czegoś panicznie się boi. Jak będzie malował? A jego córka? Już jej nie zobaczy? Myśli się tłoczą, pytania mnożą, strach podlewa każdą minutę i każde płótno. A przecież zbliża się wystawa, ma termin, ma nienamalowane płótna, ma … Ma w oczach strach i bojaźń, bo nagle odkrywa, że stoi nad przepaścią. Pod nim wezbrana woda, fale biją o skaliste wybrzeże rycząc, jak lwy morskie. Co się dzieje? – pyta siebie. Musi być na to jakiś sposób, przecież od ślepoty można się uratować. Dlatego Peter, w egoistycznej, zatajonej desperacji, podejmuje się dokonać czegoś, co wykracza poza etykę ludzkiego pojmowania normalności. • Inne oczy sprawiają, że nie jest sobą. Mówi słowa, jakby te bezwolnie wymykały się z ust. Zachowuje się nie tak, jak dotychczas. Nie przytula, nie buduje bliskości, niszczy własne obrazy. Widzi – więc o co chodzi? Zastanawiasz się, lecz szybko sam sobie na to pytanie odpowiadasz, bo czytasz, by poznać dalszy ciąg. Ciekawi cię ta ścieżka pochyła prowadząca artystę ku przepaści, ku depresji i samotności. • Lars Chistensen pędzlem artysty maluje w „Modelce” historię ludzkiego egoizmu w jego najgorszej postaci. Człowiek-malarz w obliczu tragedii staje naprzeciw wagi, gdzie na jednej szali kładzie wzrok, na drugiej zaś stawia córkę i żonę i siebie jako ślepca. Stoi i patrzy po czym sięga do tej ze wzrokiem i od tego momentu nic nie jest takie, jak powinno być. Nie ma uśmiechu, nie ma ciepłych ramion córki oplatających jego szyję, nie ma żony, która dotąd zawsze była. Nic nie ma. Zostaje za to on, mężczyzna, który dostaje oczy – niebieskie – i choć widzi, staje się innym człowiekiem. Christensen pokazuje ludzkie zagubienie, w którym ciągle przoduje snobizm, egzystencjalna pustka i własne „ja”. Sięga po coś, co może przydarzyć się każdemu, nie tylko malarzowi, czy artyście zawodowo parającym się sztuką. Wybebesza najokropniejsze czyny, akty desperacji i myślenie, które chce przeskoczyć czas. A tego nie sposób ani cofnąć, ani przewidzieć. Czas ma swój rytm, z czym trudno się pogodzić. • Ta powieść bebeszy też twoje wnętrze. Irytuje cię decyzja, jaką podejmuje powieściowy Peter. Obwiniasz go o samolubstwo, o przemilczenie i o bezmyślną wiarę w naiwny cud. Przykro ci w imieniu jego żony i córki, z którymi nie ma już wiele wspólnego. Kim się stał ów dobry dotychczas tata, który dostał nowe oczy? Nic się w nim nie zmieniło, poza tym niebieskim spojrzeniem, lecz poza tym wszystko jest takie, jakie było. • Wszystko? • Christensen kolejną powieścią udowadnia swoje mistrzostwo pióra. • Bezsprzecznie „Modelka” to jedna z jego dobrych książek z gatunku tych, które trzeba przeczytać w samotności, przemyśleć i pozwolić by osiadły w pamięci. • #agaKUSIczyta –
  • [awatar]
    agnesto
    Życie w ruchu, życie ciągle zmieniające miejsce i czas. Życie, które nie patrzy na zegar, bo to czas ma się z nim liczyć. Postój, zatrzymanie to synonimy śmierci. Człowiek musi iść. Zmieniać przestrzenie i otoczenie, być pielgrzymem samym w sobie. Pielgrzymem życia. • Takie myśli nasuwają mi się podczas czytania "Biegunów". Że nie tyle człowiek jest zmuszony do tego przemieszczania, ile to w końcu samoistne. Człowiek ciągle chodzi - i, jak to ujęła w jednym z rozdziałów - człowiek każdego dnia wyrusza na biegun. Samo wyjście z domu do pobliskiego sklepu może nim być. Droga. • Olga Tokarczuk w "Biegunach" podróżuje. Do innych miejsc, do wnętrza siebie, do innych lat i tradycji. Bawi się czasem, kpi z zegara. Ten ma prawo głosu na lotniskach, na dworcach kolejowych, czy autobusowych. Tylko tam staje się ważny dla każdego. Ludzie pędzą do pociągów, łapią swoje wagony, szukają wolnych miejsc w zatłoczonych często barach, czy kawiarniach. Liczy się czas i prędkość. Przesiadki w podróży? Tak, z busolą na ręku, z czasem wybijanym przez zegar umieszczony na frontowej ścianie budynku. Plan, ludzie, tłok i ludzie. każdy ze swoją historią, celem, biletem w ręku, panem na trasę. • Człowiek często podróżuje w głąb siebie. Poszukuje znaczeń słów, anihiluje przeszłość, wypuszcza też własną wyobraźnię w nieznane dotąd rejony, które eksploruje. Człowiek staje się myślicielem w drodze. • Olga Tokarczuk napisała mapę, właśnie mapę ludzi. Stworzyła kartograficzną powieść o nas. Rozmawia z każdym napotkanym człowiekiem, a jeśli milczy, to nie dlatego, że nie ma co powiedzieć. Czasem milczy, bo obserwuje ten ruch, jaki się toczy. Przygląda się ludziom i twarzom, ich dłoniom, stopom. Dopisuje im historie, o których on oni nie mają pojęcia. Oni je dopiero poznają. Te historie zostaną potem zapisane i będą trwać dalej, podczas gdy ich już nie będzie. Bo będzie duch. A duch i dusza też wędrują. • Ta powieść to Globus, obraz ziemi. • "Bieguni" to nie łatwa powieść. Nie dla każdego. Nie dla raptusów. Czytasz i stajesz się kontemplującym podróżnikiem, stajesz się czytelnikiem-pielgrzymem, który żyje na bakier z czasem. Ta powieść zatrzymuje wskazówki i bawi się nimi. "Bieguni" bowiem zmuszają, wbrew treści, do postoju, do rozleniwienia i smakowania słów, historii i treści. • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    „Moja Beatrycze • la modesta • Jej obraz pod powiekami, biedna maleńka wizja • trzepocząca w komnatach pamięci • Save me, my Beatrice”. • Oto on, Polak, Witold Walczykiewicz, pianista znany na świecie, dla niej dopiero poznany. Pianista, którego koncert ona organizuje, lecz widzi go pierwszy raz. A widzi go starego, prężnego, acz nazbyt chudego, chudego starczo. Dla niej to zwykły mężczyzna, nieco odstręczający, ona jednak w jego oczach jest olśnieniem. „Pani daje mi ukojenie” – mówi do niej już na pierwszym spotkaniu. Nie kryje uczuć, jakie w nim wywołała. Prosto i szczerze wyznaje: „Pani jest moim symbolem spokoju”. • I od tego momentu życie ani jej, ani jego już nie jest takie samo, jak przed tymi słowami, przed tym koncertem, przed tym wieczorem oklaskiwanym przez publiczność. Kim on jest – pyta ona siebie. - Jaką ma czelność mówić mi takie rzeczy. • U niego uczucia i słowa, to jedno. Nie stawia barier, łapie momenty, uniesienia, lokuje marzenia w niej, tylko w niej, bo od tego wieczoru ona zamieszkuje w nim już do... śmierci. • „Czy miłość to stan umysłu, stan istnienia, fenomen, kaprys, odpływający jeszcze na naszych oczach w przeszłość, w zakamarki historii? (...)”. On jest dla niej reliktem, męskim antykiem niemalże. Ona jest dumna, nieustępliwa. Ma rodzinę i dzieci i jest od niego dużo młodsza, acz... coś się w niej z czasem łamie. Coś zmienia niewinnie, a jednak samoistnie. Jej myśli krążą koło niego, choć bez niego obok. Stają się nachalne, ale samoistne i przeplatają się z kobiecą ciekawością. „Niektórzy z nas zachowują dobre wspomnienia. Inni złe. Sami wybierzemy, co chcemy zapamiętać. Niektóre wspomnienia idą do podziemi”. • Aż Witold Walczykiewicz, ten Polak, pianista umiera. • Warszawa, 19 lipiec 2019r. • I list. Do niej. • Porcelanowa urna, a w urnie popiół – w twoje ręce moja Beatrice, pisze... • Czytasz i czekasz. Czekasz na dotyk ich dłoni. Na przytulenie. Na spojrzenie prosto w oczy. Na miłość. Czas mija cię, igra z tobą, a ty, zaczytany, szukasz tych ludzi na cyferblacie życia. Szukasz pomiędzy stronami powieści, bo coś musi być, coś się w niej musi rozpalić, coś obudzić. Irytuje cię jej sztywność i lodowatość nietypowa dla kobiety. Denerwuje cię wręcz. Jak tak można – pytasz stron książki, a pytanie ulatuje w chłodzie „Polaka”. • Niebywała powieść. Powieść z gatunku tych, z którymi się jednoczysz i personalizujesz w dziwny, niew­ytłu­macz­alny­ sposób. Włazi w ciebie cała. Wracasz do niej, by ponownie ułożyć z rozsypanych fragmentów nową całość, może bardziej czułą? Bliższą? Starasz się coś dopisać, choć sam autor, Coetzee zrobił to w mistrzowski sposób. Czujesz emocje i namiętność maestra. Czujesz jego spokój duszy i ukojenie. Czujesz jego ciepło i miłość, której ona – właśnie... Której ona nie chce. • Coetzee to mistrz. Czytasz i nic poza książką nie istnieje. • agaKUSIczyta • ocena 10/6
  • [awatar]
    agnesto
    Spacerujesz po ulicach Gelnicy. Słowacja to wiesz, ba, prowincja wedle wielu, a dla ciebie to po prostu „dziura”. Nogi niosą cię z pewnością do knajpy. Głowa jakaś przymroczona od szumiących w niej promili. Idziesz, by się dobić, zaliczyć zjazd i pomóc ciału, bo rano wszelkie chęci do życia straciło. Każdy ranek najgorszy jest, brak alkoholu w lodówce, depresja kroczy obok, a że teraz południe i wyszedłeś z domu, to cel masz jeden - apteka vel knajpa. Źródło życia i wiary w bezsens. • „(...) Miasto przyjmuje obraz w części dramatu dokumentalnego, a częściowo karnawału groteski”*. • Twoje tą groteską jest. • Łazisz od knajpy, do pustego domu. Od pustego kieliszka, do w miarę pełnej butelki. Czasem nawet zaciągniesz się czymś wspomagającym. Kolorowo jest po alkoholu, w życiu trzeźwego kolorów brak. Stąd pewnie pomysł na nie-pracę za barem u znajomego, który postanowił stanąć po zwycięskiej stronie kapitalizmu. Miał być świetny interes, jednak czego szukać w kasie baru, gdy pracownicy w nim piją więcej od klientów? • Ale wszystko ma swoje granice. Jak to w życiu, bo „Życie to proces, który się przegrywa, bez względu na to, co się robi i kim się jest. Pozostaje nam tylko obstawić wynik (...) Powiem wam, nigdy nie chciałem umrzeć w łóżku. Na materacu zdychają słabeusze. Uczciwy człowiek wybiera się na tamten świat prosto z knajp. W najgorszym wypadku wracając z niej”. • Takie życie prowadzi bohater „Miło, niemiło” Milo Janaca. Od życia to on tak naprawdę ucieka, topi je w alkoholu dzień po dniu. Topi w butelkach, kieliszkach i kuflach, a wszystko to spowija dymem z papierosów. Wedle zasady – odwróć lustro, nie zobaczysz prawdy. Bo ta jest okrutna. • „Miło, niemiło” jest tak naprawdę historią o ludziach przegranych. O tych, co zajmują najniższe rzędy na trybunie życia i nie chcą zrobić nic, by zmienić miejscówkę. To bezdomni, to alkoholicy, narkomani, ale i samotni, czy zagubieni. To ludzie, którzy żyją ślizgając się po bardzo kruchej tafli lodu skutego alkoholu. Każdy krok grozi utonięciem. • A czy znajdziesz tu niepokoje społeczne? Bardziej niepokoje jednostek ludzkich lecz dla mnie jest to w głównej mierze książka satyra o degradacji społecznej. To literacki obraz tego, na co patrzymy, a o czym nie mówimy. Nie mówimy, bo mijamy, milczymy i szybko krytykujemy. Milo Janac zaś odważył się wejść w buty tych ludzi i napisać o nich przez pryzmat tragikomedii. Dokonał też autopsji literackiej naszych czasów – smutnej, acz prawdziwej. Dla złagodzenia kalibru podaje nam powieść parodię. • Dlatego „Miło, niemiło” świetnie się czyta. Tu styl pisania, słowne gry bohaterów i ich szybkie riposty sprawiają, że o tym, co najgorsze w społeczeństwie czytasz z przyjemnością. Ba, sprawia ci to radość nieziemską. Bo podczas czytania jest po prostu miło. • „Miasto nocą. Londyn” Sukhdev Sandhu, Książkowe Klimaty • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    Jak dobrze jest poczytać o wartościach cenionych przed laty. O szacunku do ziemi i jej zarządzaniu od dziada pradziada, o mądrym jej gospodarowaniu, ale i o ludziach z tamtych czasów. O tradycji, o obyczajowości i dobrych gustach. O tym, jak człowiek cenił to, co miał, żywił rodzinę z tego, co zebrał, a czasem i sprzedał. I, czego dowodzi Rodziewiczówna, takie historie są świetnym tematem powieści. • Oto kurtyna odsłania scenę teatralną, a ty w ciszy, jako widz, zostajesz przeniesiony w świat arystokracji i właścicieli ziemskich oraz codzienność ludzi, którym życie nie zawsze sypie diamenty pod nogi. Oto Leon Holszański, który musi wracać do dawnego domu rodzinnego i stać się zarówno jego panem, jak i zarządcą. Alfred, jego brat, który dotychczas piastował to stanowisko, zginął w tragicznych okolicznościach, więc ojcowizna przeszła na kolejnego, ostatniego potomka rodu. Na Leona. I to on, prócz kasy i dobrego, acz mądrego jej zarządzania, ma w obowiązku utrzymanie ziem, ale i „gęby do wykarmienia” bo są i kucharki i gosposie i służący i kamerdyner i cała rzesza innych pracowników. I trzeba gospodarzyć i trud znosić i troski w sobie nosić... A troska to rzecz, „(...) której nikt nie kupi. Troska cię znajdzie wszędzie i dzieciom jej nie oszczędzisz. Bo nawet zmieniając miejsce człowiek nosi ze sobą ciężary, zgryzoty, zawody i straty, klęski i smutki”*. • Leon Holszański jest odludkiem, typem człowieka stręczącym od ludzi. Zmuszony do towarzystwa przebywa z nim, czasem i bryluje, lecz szybko umyka do swej gburowatości i malkontenctwa. Jest bierny, wręcz apatyczny, a obowiązki zarządzania nijak mu nie wychodzą. Do czasu, bo to najczęściej czas i ludzie zmieniają wszystko. Leon dzięki przyjaźni z panem Grzymałą oraz właściwymi osobami, zmienia się. Coś w nim samym pęka i samoczynnie otwiera mu oczy i uszy i serce. Tak, serce, bo i to zakochuje się. Zakochuje się ponownie po latach w tej samej kobiecie. I choć jest już starsza, jak i on sam, to okazuje się, że to dawne uczucie tli się w ich duszach do teraz. • I choć to prosta historia, to jednak coś w niej jest. Coś, co zachwyca, zatrzymuje przy lekturze, ale i pobudza myśli. Ten prosty język, jakim posłużyła się autorka, okazuje się być tym najlepszym. Tu każda rozmowa dokądś zmierza, każde spojrzenie oczu, czy myśl ma znaczenie. Sceny przenikają się tworząc barwny wachlarz tamtych lat. Rodziewiczówna staje się malarzem pięknego, literackiego obrazu, któremu z przyjemnością się przyglądasz. • No i dialogi... Te bohaterów dysputy i słowa. Bezbłędne, jak choćby słowa hrabiego Maszkowskiego: • „Człowiek jest jak koń! Bez tresury - kawaler, z narowami – stary kawaler, z ułogą – mąż złej żony. Ale mąż dobrej żony to ideał konia.” • „Błękitni” to powieść o ludziach, o ich charakterach, aspiracjach i marzeniach. Autorka dokonała skrupulatnego przekroju postaci, by dać wiarygodny obraz tamtych lat, co zrobiła … urzekająco. • Czytaj i samego siebie stawiaj w różnych miejscach i sytuacjach. Dokonuj personifikacji i baw się nią. Bacznie obserwuj poczynania i zapędy bohaterów, a po zakończeniu czytania długo, długo o niej rozmawiaj. Zapewniam, że jest o czym. • „Klejnot” Maria Rodziewiczówna, wydawnictwo MG • agaKUSIczyta
Ostatnio ocenione
1
...
94 95 96
...
100
  • Lato w Prowansji
    Bosch, Rose
  • Szczygieł
    Tartt, Donna
  • Pieśń słonia
    Binamé, Charles
  • Dziewczyna z zapałkami
    Janko, Anna
  • Księżniczka Kaguya
    Wild Bunch
  • Taśmy Watykanu
    Neveldine, Mark
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo