Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1
...
24 25 26
...
113
  • [awatar]
    agnesto
    „DOROŚLI” Marie Aubert • Ta powieść, taka niby niepozorna, nie za gruba, nie za cienka, taka ... niknąca między wielkimi tomiszczami skrywa w sobie niesamowitą moc. Treść, jaką zawiera można by rozpisać na trzykrotnie grubszą książkę, która byłaby znacznie bardziej widoczna i to już z daleka. I chyba to jest wartością samą w sobie. Nie zawsze objętość stanowi o jakości. • "Dorośli" to powieść o nas, o ludziach, z wszystkimi naszymi wadami i zaletami. Wszystkim tym, co złe i dobre, jednocześnie. Tu nie ma filtru, który przepuszczałby tylko "coś" pozytywnego. Tu jest prawda i szczerość i błędy i niedociągnięcia, gadanie i milczenie i chyba dlatego ta powieść jest tak dobra. Tak w pewien sposób wyjątkowa. • "Dorośli" ukazują rodzinę, która zjeżdża do domku rodzinnego na uczczenie 65-tych urodzin mamy. Okazja spotkania, rozmowy, spędzenia razem czasu, który nie dla wszystkich będzie miał należyty przebieg. Dwie siostry, przy czym jedna chce zamrozić komórki jajowe, a druga jest... w ciąży - kolejnej notabene. Dwie kobiety, które całe życie rywalizowały ze sobą, i które do dziś nie potrafią rozmawiać. Nie potrafią odnaleźć się w świecie równoważni nawet wobec siebie. Nie wiedzą, jak się do siebie zbliżyć, bo mur, jaki był od dziecka stale, ale to stale rośnie zarówno w wzwyż, jak i wszerz. Ida nie radzi sobie z odrzuceniem, z odstawieniem na pobocze. Od dziecka matka w pewien odczuwalny dla niej sposób nie liczyła się z jej potrzebami, odsuwała je, bo była druga córka, bardziej wymagająca, chorowita i słabsza. Dlatego Ida musiała szybko dorosnąć i brać za siebie odpowiedzialność, podczas, gdy siostra była hołubiona, zagłaskiwana i stale w polu widzenia. Bo przecież zawsze coś z nią było nie tak, zawsze była tą, która wymagała większej uwagi, większej troski, i w której pokładano miłość, nadzieję i aspirację całej rodziny. Ida nie była istotna. Była tłem. Całe życie tak było i tak nadal jest. Wspólne świętowanie uwypukla to, co było i co nigdy się nie zmieniło. A siostry nadal nie potrafią ze sobą rozmawiać. Nie dają emocjom dojść do głosu. Lawirują, zwodzą się nawzajem, okłamują. Jedna za dużo pije, druga za trzeźwo myśli. Wszystko jest nie tak, jak powinno. Aż przyjeżdża mama, jubilatka, co jeszcze bardziej komplikuje sytuację. Atmosfera staje się gęsta i słona od łez. • Ta powieść, to psychologiczne "rozbrojenie" bomby rodzinnej, to laboratoryjna wręcz analiza struktury jej funkcjonowania. To sięganie do jej fundamentów, lecz naprawa przeszłości nic tu nie pomoże. Wszystko się między nimi chwieje, jest niestabilne, bliskie ruiny. Kobiety nie umieją ze sobą rozmawiać. Żyją przeszłością lub urojoną przyszłością, która na nic nie daje gwarancji. A matka, zawsze z boku, zawsze niewinna. Aubert napisała powieść, którą trudno lubić, ale którą trudno odłożyć. Nie ma tu postaci, która skupiałaby nasze serce. Nie ma jednej, której dopingujesz, czy życzysz powodzenia. Środek lubienia przeskakuje z jednego bohatera na drugiego. Ludzie zmieniają się, jak rękawiczki. Mówią czasem za szybko, za późno myślą. Słów nie cofniesz, podobnie, jak minionych lat. Do tego dodajmy ludzką pamięć. • Postaci, jakie wykreowała autorka w tej powieści, są bardzo plastycznymi osobami. Każda z bagażem doświadczeń, niesmakiem, żalem do innych. Każda wypełniona frustracją i goryczą. Przerzucają się niepotrzebnymi słowami, padają zdania, które nie są tymi właściwymi. Czy to jest w ogóle rodzina? Pytam się co stronę. Czy to aby nie zlepek obcych sobie ludzi, którzy mają ochotę na biesiadę i picie alkoholu w ilościach nieograniczonych? Czy to są DOROŚLI ludzie? • Bo w tej powieści właśnie o to chodzi, o dorosłość. O racjonalizm, mądrość i obiektywizm. • W tej powieści nie ma kogoś mniej czy bardziej winnego. Równoważnia. Dorosłym się jest, a nie bywa. Dlatego tą powieść odbieram poniekąd jako rachunek własnego sumienia. To niemalże negatyw jakieś rodziny, którą konfrontuję ze swoją. I wiem, że nie chciałabym siedzieć z nimi przy jednym stole. Wiem też, że ta powieść jest bardzo dobra. Dobra, bo szczera, a czytanie jej boli. Rani wnętrze. To „dysfunkcyjnie działająca” grupa ludzi, która nie powinni mieć swoich rodzin. • Polecam.
  • [awatar]
    agnesto
    Pani Rowling jest autorką obdarzoną talentem w pełnym spektrum tego słowa. Jej wyobraźnia, styl pisania, opowiadania historii czy to dużym czy małym sprawia, że jej książki pochłaniam. Dosłownie. Zachwycam się nimi, dotykam ich jak skarbów i zastanawiam się nad fenomenem ludzkiej głowy i jej możliwości. Nad fantazją i kreacją, jaką tylko ludzki mózg jest w stanie stworzyć. A Pani Rowling bawi się tym, ze smakiem nazywa, pisze... fascynuje ludzi bez względu na szerokość geograficzną. • Tu mamy Ikaboga, potwora wykreowanego przez ludzi i ich plotki, które podawane z ust do ust sprawiły, że każdy widział Ikaboga inaczej. Był wielki, ba, okropny i miał wielkie zębiska i ział ogniem i jadł ludzi i był nieśmiertelny i... na pewno zaatakuje ludzi już niebawem, bo będzie chciał być władcą. I, o co bali się królowie rodów wszelakich, z pewnością zawłaszczy sobie wszystkie złota i kamienie ze skarbca królewskiego. To i wiele innych było o nim wieści. • A czy Ikabog istniał? dobre pytanie... Zagwozdka nie rozwikłana. • Na micie o tym Potworze żerują doradcy Króla krainy Coniemiara. Dwóch obrastających w krągłości bliskich ekspertów w każdej dziedzinie tak lawirują poczynaniami naiwnego króla, tak go wykorzystują w swoich podstępnych knuciach, tak ukrywają przed nim prawdę - o wszystkim - że biedny król im wierzy, przez co szkodzi. Szkodzi i sobie i państwu i ludziom w szczególności. A ludzie cierpią najbardziej - głodują, biedują, marnują życie na czekaniu na rychłą śmierć, bo tak źle w Coniemiara jeszcze nigdy nie było. Lecz Król, Król o niczym nie wie, jego się mami i to perfekcyjnie, a ci co przebijają mur jego naiwności są natychmiast usuwani poza granice. Tak pozbyto się dzieci, które nie bały się pokazać palcem na króla mówiąc, że jest wredny i nieuczciwy. • Nie będę zdradzać PIĘKNA tej powieści. Nie będę zdradzać fabuły, bo ta jest fantastyczna i każde słowo nie dość, że ją zdradzi, to i umniejszy, bo brak mi słów zachwytu. Tą ksiązkę pożarłam - dosłownie - pożarłam, jak Ikabog swe ofiary. Szybko, bez skrupułów z lekkim smutkiem, że tak szybko się skończyła. Niebywały język, styl pisania i cała historia o królestwie Coniemiara - o sąsiednim kraju Serów i Słodkości i Kiełbasek wszelakich. W tej powieści jest smak, rozkosz i to, co każdy czytelnik szuka - uczta dla wyobraźni i totalne zatracenie w czasie.
  • [awatar]
    agnesto
    To mogłaby być moja najkrótsza recenzja książki, jaką kiedykolwiek napisałam. Napisałabym ją dużymi – najlepiej zielonymi literami, zielonymi jak drzewa w lecie, jak trawa, jak żaba. Bo wystarczyłoby napisać jedno zdanie „Chciałabym pojechać w lecie na RODOS”. Na końcu postawiłabym kropkę wielką, jak jezioro i nic więcej bym nie dopisała. Bo magia książki nadal trzyma mnie w swoim kunszcie i pięknie i jakiejś swobody wymieszanej z radością. Oczarowała mnie jak rzadko która książka. Choć skuszę się nawet powiedzieć, że zauroczyła totalnie. Przepadłam. Wyszło ze mnie dziecko, szczęśliwe dziecko. Poczułam swobodę, beztroskę i upał wakacji. • A gdzie jest RODOS? RODOS, to Rodzinne Ogródki Działkowe (Ogrodzone Siatką). Mogą być w moim mieście, w twoim, wszędzie. Lecz najważniejszy jest klimat jaki na nich panuje, zwłaszcza w „Dziczy”. Idąc główną alejką musisz minąć te pokazowe domki z wielkimi grillami i ogromnymi krzakami owoców, bo dopiero na samym końcu, zarośniętym chaszczami, zapomnianym niemalże miejscu tych działek jest.... Rodos. Wyspa w mieście, gdzie dwóch chłopców odnajduje przyjaźń, zrozumienie i wolność. Jest Turet, który wymachuje rękami i zaczyna każde zdanie od: "Uh-duh-duh". Jest Porszak, który żyje bańce mydlanej, nie lubi się przytulać i układa kamienie od największego do najmniejszego, albo na odwrót, ale najmniejszy to według niego „litość”, a on nie lubi litości ustawiać pierwszej. Pierwsza jest moc i siła. Wszystko musi być uporządkowane i mieć swoje miejsce. • A na Rodos poznają Gabarytę, zbieracza wszystkiego. Pandę, lubiącego reggae i mającego podkowy pod oczami. Dużą wymiarowo Szmirabellę, której wyrzekł się syn i Wuja Kukułkę, wyglądającego przez okno domu jak kukułka z zegara, pracującego nieustannie nad eliksirem szczęścia. Każdy ma swój świat, swoje postrzeganie świata i swój bagaż przeżytych lat. Ale mówią o tym, co chcą. Nikt tu nikogo nie wypytuje, nie analizuje, nikt sobie nie przeszkadza. Wszyscy są normalni. Nawet chłopcy ze swoimi chorobami są „normalni”. Odkrywają w sobie nowe zdolności, cierpliwość i niesamowite oddanie innych i siebie jednocześnie. Bo czy choroba wyklucza z „normalności”? Przecież granica między rzekomą normalnością, a obłędem jest bardzo cienka, a co śmieszne, owa granica jest umowna i lawiruje w różnych kierunkach. • Ich przyjaźnie, wakacyjną codzienność i szczęście, jakie się w nich odradza, to wszystko mnie tak bardzo ujęło, że nie mogłam oderwać się od czytania. Ba, stałam się ich kumplem, który jako trzeci spędza wakacje w mieście i wraz z Turetem i Porszakiem codziennie przechodzi przez dziurę w siatce, by być w „Dziczy”. • Zachwyciła mnie treść, styl pisania pani Katarzyny i moc wyobraźni, która wymalowała coś tak baśniowo realnego. Raj w środku upalnego miasta. Wyspa szczęścia. Miejsce niedostępne dla wszystkich, ukryte w pięknie i otoczone siatką dobroci. Siatką z dziurą, która była złotą bramą dla nielicznych. • Tu roztaczał się zapach pieczonego ciasta owocowego, eliksir Kukułki odurzał zapachem, a każdy chodził z uśmiechem na twarzy. Wspaniała powieść, która stoi u mnie na półce na honorowym miejscu i uzurpuje sobie miejsce do „wszędobylskości”, na co jej świadomie pozwalam. Zasługuje na to. Jest dla mnie perłą, błyszczącym diamentem zaczarowanym w słowach, w słowach, które we mnie zamieszkały i zadomowiły się na wieczność. • I nie omieszkam przeczytać inne ksiązki tej autorki - ciekawi mnie jej styl pisania i zabawy wyobraźnią w innego typu powieściach.
  • [awatar]
    agnesto
    owiem szczerze, że zaintrygowało mnie Wydawnictwo, które wypuściło tą powieść na nasz rynek księgarski. Dlaczego? Wcześniej czytałam wspaniałe powieści Rutherfurda, jak choćby „Paryż”, czy „Rosja”, które mnie totalnie porwały i zachwyciły, a które były wydane właśnie w ramach Wydawnictwa Czarna Owca w Szmaragdowej Serii. Serii wyjątkowej. Dlatego łapię wszystko, co się pod jej szyldem ukazuje czy ukazało. Stąd w moich rękach „Sieroce pociągi” Christiny Baker-Kline. • Kilka słów na temat tła historycznego, otóż w USA w latach 1854-1929 około 250 tysięcy dzieci, głownie sierot i bezdomnych oraz porzuconych dzieci było wywożonych pociągami z przeludnionego wschodniego wybrzeża do rolniczych, gorzej uprzemysłowionych stanów Środkowego Zachodu. Taki wywóz zakładał, że owe sieroty wśród chrześcijańskich farmerów znajdą nowy dom, bezpieczeństwo oraz szansę na zdobycie edukacji. Jednak rzeczywistość pokazała, że tylko nieliczni tak trafili. Wiele dzieci skazano na wyzysk, ubóstwo, głód i bicie. O tym jest ta powieść. O Viviene, która jako dziecko została wywieziona właśnie takim transportem. • Zacznę jednak od Molly Ayer przyłapanej na kradzieży książki z biblioteki, co postawiło ją przed wyborem – albo spędzi kilka miesięcy w poprawczaku, albo podejmie się pracy społecznej, czyli uporządkowania strychu starszej pani. Co wybiera Molly? Wybiera drugą opcję i trafia do domu Vivian Daly, o której już wspomniałam. • Owo sprzątanie zmienia wszystko – przyszłość, jak i je same. To, co Viviane próbowała wymazać z pamięci zostało skrzętnie zamknięte w kufrach, jednak to właśnie owe kufry zostały otwarte przez Molly i ponownie ujrzało światło dzienne. Bo okazuje się, że podróż zapełnionym wagonem trwa nadal, że nie da się tak łatwo odciąć od tego, co się przeżyło i od tego, co do dziś tkwi w nas jako traumatyczne wspomnienie. Viviene ponownie staje twarzą w twarz z własną historią, poznaje twarze ludzi, którzy się w niej przewinęli lecz tym razem znajduje w sobie siłę do konfrontacji. Ale to wszystko dzięki Molly, która porządkuje dokumenty, zaczyna rozmawiać z ich właścicielką, a co najważniejsze – znajduje z nią, z Viviene wspólny język. Drastyczna różnica wieku traci na swej intensywności i obydwie panie zaczynają czerpać ze swego towarzystwa wszystko, co najlepsze. Pojawia się pasja życia, zainteresowanie oraz chęć rozmów. • Mało? A może to mało to jednak dużo? Autorka uzmysławia mi, jak cenne jest łamanie schematów, przekraczanie marginesów i poznawanie historii, która czasem o poznanie się nie prosi. Wskazuje też taką potrzebę. Bo dusza ludzka to dziwny mechanizm, który nie zawsze działa wedle tego, jak byśmy chcieli. Zapomnieć? Odciąć coś, co jest po części nami? Viviene, bohaterka z powieści, jest tego idealnym dowodem. Podnosisz wieko i wszystko wypływa. W „Sierocych pociągach” mamy autentyczne tło historyczne, a na jego tle ludzkie, losy wielu ludzi, wtedy dzieci. Ta powieść to dramat, to też pamiętnik, dziennik. Niespotykana książka przesycona historią, emocjami oraz ludzkim odruchem – miłością. To bardzo przemyślana, świetna historia. Rozdziały przeskakujące po kalendarzowych latach sprawiają, że jako czytelnik brniesz w zapisane strony w ślepo. Dajesz się porwać. Czytasz i przepadasz, bo ciekawość w tobie nie daje ci spokoju. Do tego świetne pióro autorki sprawia, że nie masz ochoty kończyć. Przestajesz kontrolować zegar, bo po prostu odczuwasz czytelniczy komfort. I mimo trudnego tematu, jaki porusza Christina Baker-Kline, czytanie tej powieści to przyjemność. To odpoczynek umysłu.
  • [awatar]
    agnesto
    Dla mnie KLASYKA 😁📖📖📖 miałam płytę winylowa z tą Bajką w formie słuchowiska. Kazdy bohater miał inny glos i nawet dziś, gdy czytam (a raczej"chłonę" z wypiekami na policzkach) tą bajkę, to słyszę te głosy i dialogi. Lecz złapałam się na tym, że nie pamiętałam przy końcu pewnych momentów. Na płycie mogły zostać pominięte...jak i niektóre zdania z czytanki. Jednak nie mogę stawiać znaku równości między wersją płytową, a książkową. Obrazoburcze byłoby to z mojej strony zarówno dla autorów bajki, jak i dla autorów płyty. Dlatego... Cieszę się dzieciństwem i bajką z obrazkami i drzewkiem Aby Baby zwanym baabus musicalis, czyli coś muzycznego w rzeczy samej🌳🎋🏞️🌲 • A bajka? Mądra, uniwersalna i do dziś niezwykle zabawna. Czytałam chodząc i śmiałam się sama do siebie🐲 • no i czasem śpiewałam...
Ostatnio ocenione
1
...
30 31 32
...
98
  • Kochankowie
    Ragde, Anne B.
  • Mój piękny syn
    Groeningen, Felix van
  • Czekoladki dla prezesa
    Mrożek, Sławomir
  • Tuż za rogiem
    Kawka, Magdalena
  • Dziewczynka, która wypiła księżyc
    Barnhill, Kelly Regan
  • Ameryka.pl
    Malesa, Dorota
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo