Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
agnesto
Najnowsze recenzje
1 2 3 4 5
...
104
  • [awatar]
    agnesto
    Oto Kubuś o bardzo małym rozumku (i bardzo dobrze, bo większy miałby więcej myśli i ciągle szukałby problemów, a mały jest i okrąglutki i praktyczniejszy, prawie jak baryłeczka z miodem) spaceruje po lesie. Rano pięknie zaczął dzień, a teraz wędruje po lesie i tym samym uczy się być TU I TERAZ - cieszy się widokiem, zapachem, dźwiękiem najdrobniejszym... zagląda pod krzaczek, gdy słyszy w nim chrobot (mały lisek w nich siedział). Wszystko go cieszy, bo nie ucieka myślami w żadnym kierunku, a skupia się na teraźniejszości. łapie motyle na nosie, uśmiecha się do nieba, kładzie w cieniu drzewa, spotyka Prosiaczka i resztę... • Piękna książka, jednak coś mnie w niej razi i nieco irytuje. Kubuś rymuje nie tak, jak powinien, układa wierszyki, które trudno mi sobie wyobrazić, by je mógł powiedzieć (nawet wydusić). On zawsze miał Mruczando, rymowane wierszyki i nie trudził się nad układaniem naciąganych wierszoklepaczy. On rymował, jak dziecko, które łapie słowa w idealną wręcz wierszowaną-rymowankę i cieszy się w niej. • A po drugie oryginalne teksty są tu przeinaczane i podpinane pod temat bycia Misia, co się kompletnie nie udało. Ten poradnik misiowy powinien być wręcz napisany jak dla dzieci - wówczas miałby swoje piękno, wartość i sens. • no i po trzecie - co trzy rozdziały wszystko się powtarza. • poza wspaniałymi rysunkami nic tu nie zachwyca specjalnie, a szkoda ...
  • [awatar]
    agnesto
    Nie sposób przejść obojętnie obok tej publikacji - no, po prostu się nie da. i to z dwóch powodów. • Po pierwsze - choćby z racji gabarytów. • Po drugie - dla MALCZEWSKIEGO i tego, co zrobiło fenomenalne wydawnictwo ARKADY. • Ten album, to podróż malarsko-duchowa. Prócz obrazów Malczewskiego są tu też notatki (czasem zaskakujące) o nim samym i jego życiu oraz o ludziach, którzy w jego życiu odcisnęli piętno lub po prostu byli ważni. Obrazy ułożono chronologicznie co ułatwia zaobserwowanie zmian, jakie w Malczewskim zachodziły. Jak dojrzewał artystycznie, osiągał perfekcję i jak osiągną poziom mistrzowski. Siedzisz z nosem w tych kartach i wpatrujesz się w precyzję pędzla, w ujęcie kolorów, czy odbiór autora. Oczywiście, życie prywatne miało wpływ na jego twórczość - czemu trudno się dziwić, były wzloty i trwanie bez uczuć, było zagubienie, złe zdrowie, złe myśli i brak przyszłości. wszystko było, jak to w życiu. i to wszystko częstokroć rzutowało na malowane obrazy. • A Malczewski był mężem i ojcem trójki berbeci, których trzeba bylo utrzymać. • Malczewski był też kimś, kto czasem potrzebował ucieczki od tego, co życie serwowało. długie małżeństwo wypaliło go, coś w nim umarło... i trafiła się inna, kobieta, urocza, muza i ktoś kompletnie inny od żony. Malował i ją i ją siebie z nią. u jej boku odżył, zmienił się, dał sobie szansę na dalsze tworzenie. Uciekał od gnuśności. A obrazy? Obrazy były różne - zarówno tematycznie, jak i gabarytowo. A niczego się nie bał. Swój wizerunek umieszczał na obrazach przeobrażając się choćby w Jezusa. Malując autoportrety bawił się przekształcaniem własnej twarzy. Nie potrzebował modela, sam go stanowił. • Precyzja pędzla Malczewskiego zachwyca. • Jest w tym albumie jakaś magia, która nie tyle, że otumania, to całkowicie pęta. Nurzasz się w tych stronach, podróżujesz, uczysz się dostrzegać szczegóły, o których czytasz z wpisów obok. Uczysz się poniekąd sztuki "czytania płótna". A do tego wąchasz druk owej publikacji. • niesamowita. • zachwycająca. • magnetyczna • takich dzieł szukam. • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    PTSD – zespół stresu pourazowego. • Pierwszy raz spotkałam się z tym zagadnieniem w powieści/pamiętniku Grażyny Jagielskiej „Miłość z kamienia. Życie z korespondentem wojennym”. Trudno tu mówić o zagadnieniu, to raczej choroba, czy zespół objawów, które najczęściej dotykają tych, którzy wracają z „frontu”. Jednak, by poczuć anomalię życia stało się inaczej. On, mąż, czynny dziennikarz, który staje oko w oko z obliczem wojny, on, który zawsze był w centrum wydarzeń, wybuchów i śmierci zbierającej swoje żniwo. On, nabuzowany adrenaliną nie choruje. Choruje ona-żona, ta czekająca na niego, na jego powrót, na jego kroki na klatce. • Potem długo, długo w żadnej z książek nie natrafiłam na zespół stresu pourazowego, aż do Kuby Małeckiego. „Horyzont” i temat męskiej wersji PTSD. On, były wojskowy, silny mężczyzna. On-ten co był na froncie, ten co walczył, co był w samym centrum – on choruje. Ten, co wdychał duszne powietrze przepełnione śmiercią, zgnilizną i ludzkim strachem. Teraz czuje tylko pustkę, bezsens i nicość. Czuje się gdzieś pomiędzy. Tu nie pasuje, tam nie powinien pasować, czas igra z nim i z jego myślami. • A teraz biorę w dłonie „Na domowym froncie” Kristin Hannah i okazuje się, że ten temat jest ciągle tłem do wydarzeń. PTSD znowu rani, lecz tym razem rodzinę, całą. Ją-żołnierza, i jego-męża. Są jednak i dzieci, które z tego powodu cierpią na swój sposób. Każde rzeczywistość odbiera inaczej, inaczej na nią reaguje i ją przyjmuje. Ta choroba nie oszczędza i zbiera swoje żniwo przez lata. Czasem jedynie cichnie stłamszona lekami. Usypia, by można było jakoś żyć i sklejać tą swoją szarą codzienność. • Ona, Jolene opuszcza na rok rodzinę. Jedzie na misję. Zostawia dwie dziewczynki, które teraz najbardziej jej potrzebują. Zostawia i męża, Michaela, z którym i tak coraz mniej ją łączy. Małżeństwo się rozsypuje, może przerwa od siebie pomoże? • W domu front jest, pokazuje Hanna, na polu walki frontu nie ma. Nigdzie nie jest bezpiecznie. Jolene „zawsze bohaterka, zawsze matka” przesyła maile, czasem zamazane zdjęcia, lecz zarówno słowa, jak i obrazy są kłamliwe. Nie wyjawia prawdy. Autentyczna jest tylko tęsknota, reszta jest podkoloryzowana. Chodzi o bezpieczeństwo bliskich i ich ochronę. Ona jest tu, oni tam – niech te światy kręcą się z dala od siebie. • Nie będę pisała o treści, ani o odczuciach bohaterów. To wszystko wyczytasz, a wnioski wysuniesz sam. Zaznaczę jednak, że ta powieść cię pochłonie. Pod wieloma względami. Złapie cię za gardło, powoli, by w punkcie kulminacyjnym przydusić, a potem dopiero delikatnie luzować. Szczęśliwa rodzina na zewnątrz, wewnątrz misja i wojna i dzieci bez mamy i codzienność z tatą, który nie daje rady. Znane? Pewnie tak, ale tu jest jeszcze coś. Tu pojawia się choroba, syndrom pourazowy. Wojna znaczy nie tyle żołnierzy, ile ich całe rodziny. • Jest jak stygmat, do śmierci. • Jest traumą dla każdego. • Dlatego czytasz do końca. To powieść, którą trzymasz w dłoniach, siadasz w fotelu i zanurzasz się w fabule na całego. Jedziesz w nieznane z domem u boku. Ty wrócisz, nieco strzaskany, a jak będzie w książce? To już zagadka do wyczytania. • agaKUSIczyta
  • [awatar]
    agnesto
    Literatura skandynawska jest inna ... niż ta, jaką uchwyciła w BABETTCIE autorka. Jest lepsza, a historia opisana tu jest... na pewno nie w stylu północnym. Zdecydowanie nie. • jestem zaskoczona nagrodami przyznawanymi tej książce. Zadziwiona peanami na jej cześć... Bo dla mnie jest to powieść jakich wiele. ona jest jej tłem i podporządkowuje się owej przyjaciółce co jakiś czas obiecując sobie, że to już ostatni raz... że następnego nie będzie... że to i tamto, a i tak tkwi w tym, w co wdeptała. • BABETTA to historia dwóch kobiet, najlepszych przyjaciółek od nastoletnich lat. Znajomość z czasem ewoluuje, jest dorastanie, inne studia, rozłąka i dorosłe życie z dala od siebie. Ale wystarcza jeden telefon i dochodzi do spotkania. • Ale... Może zamysł na fabułę ciekawy, lecz wykonanie... takie sobie. Przeczytasz, szybko zapomnisz
  • [awatar]
    agnesto
    kolejny komiks z Asteriksem i Obeliksem, ale i zawsze obecnym, malutkim Idefiksem, oczywiści Asparanoiksem, wodzem, którego noszą na tarczy (dwóch baranów czasem, zwłaszcza, gdy kłaniają się zamiast władcy), ale jak wódz, taka wioska... • I jest Paranoiks i Falbala, którą ukochał Oberiks i zaplanował pocałunek pod jemiołą i nic z tego nie wyszło. każdy każdego ciumał, ale nie Obeliks, który nieststy pocałował wąsatego... małegogalla Asteriksa... • w tym komiksie - jak w żadnym - widzimy i poznajemy narodziny owych naszych Gallów. małe to, a już było podobne do tatusia... Małe to, a jak zaradne... potem Obeliks wpada do kociołka z magicznym wywarem, ale to potem... potem... ciągle się mu to potem wypomina, a ona ma tego dość, to ja nie będę wspominać...
Ostatnio ocenione
1
...
5 6 7
...
90
  • Złoty dom
    Burton, Jessie
  • Dżiny
    Aydemir, Fatma
  • Smerf czarnoksiężnik
    Peyo Créations
  • Sny Małgosi
    Czerwonka, Rafał
  • Chłopięce lata
    Coetzee, J. M.
  • Szczelinami
    Szostak, Wit
Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo