Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Czasami jest tak, że nie potrafimy rozmawiać o swoich uczuciach z najbliższymi osobami. Umiemy się za to bardzo sprawnie z nimi kłócić. A może gdybyśmy zaczęli pisać do siebie listy, tak z głębi duszy o tym co nas boli, drażni, za czym tęsknimy, to czy moglibyśmy wreszcie znaleźć zrozumienie? • O tym właśnie jest ta książka Magdaleny Witkiewicz. Zarówno Karolina, jak i Sławek małżonkowie z długoletnim stażem, wypuściwszy dwójkę dzieci w świat zaczynają zastanawiać się co tak właściwie jeszcze ich łączy. Czy warto nadal być razem? Przecież ich miłość zamieniła się już dawno w rutynę. Najłatwiej byłoby powiedzieć: ,,dość, stop, koniec". Jednak pójście na łatwiznę wcale nie oznacza, że odtąd będzie lepiej, łatwiej. • Sławek to tak trochę ja. Rzeczywiście odnajduję w jakimś stopniu siebie w postaci męża Karoliny. Czy moja żona jest taka jak Karolina? Trochę tak, trochę jednak nie. Życie pisze różne scenariusze, ale fabuła książki Magdaleny Witkiewicz uderzyła mnie trafnością spojrzeń na relacje w małżeństwie. Po przeczytaniu książki mam ochotę na spacer. Na długi spacer z moją żoną. Zabierzemy na niego nasze buteleczki z nasionami dmuchawca.
-
Jo Nesbø niezmiennie w dobrej literackiej formie. Choć akcja jego najnowszej powieści toczy się w Minneapolis, czuć w niej skandynawskiego ducha mrocznego kryminału. Komisarz Bob Oz to amerykańskie wcielenie Harrego Hola, a środowisko potomków norweskich emigrantów sprawia, że powieść czyta się prawie jak kontynuację poprzednich kryminałów. • W zasadzie od początku wiemy, kto jest mordercą (choć bardziej pasuje tu określenie - mścicielem) i kogo poszukuje cała policja w Minneapolis. A jednak element zaskoczenia pod koniec powieści jest bardzo misternie skonstruowany i jak to u Nesbø jest tą wisienką dla której warto wciągnąć się w fabułę i doczytać do końca. A do mojego słownika dzięki "Samotnemu wilkowi" dołączam ciekawe słowo: taksydermista. • Czytanie kolejnych powieści Jo Nesbø to pewien mój czytelniczy nawyk. Wiem, czego mam się spodziewać, jestem usatysfakcjonowany tym, czym autor próbuje mnie uraczyć i nigdy tego nie żałuję. Dlatego warto!
-
Knut Pettersen jest dobiegającym sześćdziesiątki przebrzmiałym pisarzem w kryzysie twórczym, egzystencjonalnym i finansowym. Przeżywa załamanie, gdyż jedna z poczytnych autorek, tych od autofikcji, opisała w swojej najnowszej powieści rzekome napastowanie na tle seksualnym jakiego Knut miał na niej niegdyś dokonać. Sam Knut wie, że było zupełnie inaczej, bo to ona akurat napastowała jego, ale jak tu sprostować coś, co zostało już wydane w postaci książki i sprzedane tysiącom czytelników. Nadarza się jednak okazja, bo Knut otrzymuje niespodziewanie zaproszenie na Festiwal Literacki organizowany w Lillehammer. Ma tam brać udział w panelu dyskusyjnym na który została zaproszona również autorka od autofikcji. Knut wie, że oprócz darmowego jedzenia, drinków i noclegu będzie miał nareszcie okazję publicznego wyartykułowania wszystkich dręczących go ostatnio myśli związanych z losem współczesnego twórcy kultury... • Choć z początku powieść Niny Lykke wydawała mi się świetną komedią w stylu skandynawskiej prostoty i powściągliwości, to jednak dalsza narracja okazała się być pełną gorzkiej ironii karykaturą współczesnego świata poprawności politycznej i obyczajowej. • Frustracja Knuta jest jak wołanie za światem dawnych norm i wartości, które dziś podlegają dewaluacji i subiektywizmowi. Sam główny bohater nie jest postacią z którą chciałoby się jakoś utożsamiać, czy wspierać. Jest raczej antypatyczny, leniwy i pretensjonalny. A jednak jego wołanie o normalny porządek rzeczy w jakiś sposób przemawia też i do mnie. • Aż dziw mnie bierze, że tak krytyczna wobec feministycznych trendów współczesności książka wyszła spod pióra kobiety. ,,Nie jesteśmy tu dla przyjemności" to też ostra krytyka środowiska literackiego, w którym już nie sama literatura ma jakiekolwiek znaczenie, ale to, jak ,,wydoić" państwowe fundusze, żeby niewielkim kosztem umościć sobie wygodne i elitarne życie. Brzmi znajomo...
-
Życie niesie w sobie ładunek wspomnień, które jak malarskie pejzaże mogą napawać melancholią, czasem wzruszeniem, ekscytacją, ale też i niepokojem, tęsknotą albo lękiem. Janusz Majewski tworzy w jesieni swojego życia literackie obrazy, które wydają się być emanacją jego życiowych doświadczeń, pragnień lub wręcz niespełnionych aspiracji. Opowiadania stawiają pytanie o nasze wybory, o rolę szczęśliwego lub też nie trafu, który kształtuje ludzkie życiorysy. • Dużo w tym przedwojennego świata, kresowych klimatów, żydowskich obyczajów, pragnienia miłości, seksualności, afirmacji życia. Opowiadania Janusza Majewskiego ocierają się niejednokrotnie o abstrakcje rodem z prozy Brunona Szulca: nieżyjący krewni przeniesieni do współczesności, domy opowiadające swoje historie, ożywające rzeźby antyczne, kochanka z głową psa... Samemu Szulcowi poświęcone są trzy pierwsze opowiadania. • Dla mnie proza Majewskiego stała się interesującą podróżą w sentymentalne klimaty literackiego świata XX wieku. Dziś się już tak nie pisze. Choć nie wszystkie opowieści przypadły mi do gustu zapisuję w pamięci te, które dały mi do myślenia o moich życiowych wyborach, o moim świecie dorastania i o moich wyobrażenia o własnej przyszłości.
-
Hanna Malewska bohaterka tej powieści zostaje zaskoczona niespodziewaną śmiercią swojego męża Grzegorza. Byli zaledwie siedem lat po ślubie. Dobrze mi było ze sobą i choć nie mieli dzieci, swoje plany życiowe układali tak, by czerpać maksymalną radość z bycia małżeństwem. • Któregoś dnia Grzegorz wyszedł do pracy i już z niej nie wrócił. Hanna stanęła przed wyzwaniem pustki, jaka została po mężu. Pusty dom, łóżko, milczące ściany, rachunki do zapłacenia. Ogarnęła ją rozpacz i bezsilność z której to próbują ją podnieść przyjaciółka Elwira i teść Leon. • To, co mnie urzekło w tej powieści, to realistyczny, dobitny opis psychologicznej strony przeżywania traumy. Całe to zaprzeczenie, bezradność, bunt i obraza na cały świat. Żadne mądre ,,weź się w garść" wcale tu nie pomaga. Życie jednak biegnie dalej, a nasi ukochani może wcale nie byli tacy ,,święci" jak nam się wydawało... • Hanna musi nie tylko dźwignąć się z żałoby, ale zmierzyć z ukrywanym sekretem męża. To oczywiście ckliwy, romantyczny wątek, który musi znaleźć szczęśliwe zakończenie. A to już jednak inne oblicze powieści, które aż tak bardzo mnie nie urzekło.