Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Starszy aspirant Andrzej Woźniak i aspirant Zuzanna Kruk z Komisariatu Policji na Wilanowie, to para bohaterów, którzy mogą zapaść na dłużej w pamięci. Pedantyczna Zuzanna z wyraźną dysfunkcją wskazującą na objawy zespołu Aspergera i mający do niej świętą cierpliwość policyjny partner prowadzą dochodzenie w sprawie zabójstwa Małgorzaty Dobrowolskiej. Jak się szybko okazuje zabita Małgorzata miała ostatnio w życiu mocno pod górkę. Rozpad małżeństwa, odejście wspólnika z dobrze prosperującej firmy, utrata najlepszej przyjaciółki i jeszcze w dodatku fałszywe oskarżenia przyszywanej siostry o próbę wyłudzenia spadku. Nerwowa atmosfera i wiele osób, które odgrażały się Małgorzacie, że ją zabiją. Pytanie tylko, kto był na tyle zdesperowany, żeby swoją groźbę w końcu urzeczywistnić? • Andrzej Woźniak i Zuzanna Kruk drobiazgowo analizują każdy ślad, starają się niczego nie pominąć. W międzyczasie zostają wezwani do kolejnych spraw: domniemanej samobójczej śmierci znanego aktora Maksymiliana Barskiego oraz śmiertelnego skoku z okna nieszczęśliwego sprzedawcy ubezpieczeń - Waldemara Ziółkowskiego. Przypadek? Czy jednak te trzy śmierci coś może łączyć? • Dobrze zbudowana fabuła kryminału wydaje się interesująca, choć motywy zabójstw grubymi nićmi zdają się być szyte. Dokładanie dodatkowych wątków trochę miesza i przerywa chęć szybkiego dotarcia do finału, ale spokojnie. Na końcu oczywiście okaże się, że wszystko miało sens i ułoży się w logiczną całość. Poza tym książkę dobrze się czyta głównie dzięki intrygującym dialogom nieprzeciętej pary policjantów. Bez przekleństw, wulgaryzmów i zgrywania twardzieli łykających hektolitry wódki na odstresowanie. Coś innego, za co u mnie autorka zasługuje na dodatkowego plusa.
-
Nasze życie podporządkowane jest pewnym stałym regułom dotyczącym funkcjonowania świata, którego znamy, w którym istniejemy. Nazywamy to prawami fizyki. Każde niestandardowe wykroczenie poza te reguły określane jest jako anomalia. I o tym właśnie jest książka Herve Le Telliera. Nic więcej nie da się powiedzieć o fabule, jeżeli nie chce się zepsuć efektu zaskoczenia. • Wpierw mamy kilka historyjek z życia różnych ludzi, wydawać by się mogło kompletnie ze sobą nie powiązanych. Nagle w połowie książki następuje wielkie ,,bum" i oczy czytelnika rozwierają się ze zdziwienia. Dalej to już szalona jazda bez trzymanki. • "Anomalia" to niezwykle mądra i intrygująca powieść. To głośne zadawanie sobie pytania jak ja sam zareagowałbym na jakąś anomalię? Jak zachował bym się w sytuacji, która przerosłaby moje wyobrażenia, wywróciła całe moje życie i postawiła dylemat: co dalej? • Książka porusza ciekawe aspekty filozoficzne, etyczne, moralne, ba nawet teologiczne. Wciągająca lektura, a zarazem literacka zabawa autora z czytelnikiem. Dać się porwać tej formie? Zdecydowanie tak!
-
W małżeństwie Bernatowiczów mieszkających we wsi Kamienna dochodzi rano do sprzeczki. Żona Iza odkrywa, że jest zdradzana przez męża. Wieczorem cała wieś rusza w stronę bagiennego lasu w poszukiwaniu doktorka Jakuba Bernatowicza, który po małżeńskiej kłótni zaginął. Miejscowy komisarz policji Wiktor Wiktorowski ma przeczucie, że doszło do zabójstwa... • To dopiero początek bardzo zagmatwanej kryminalnej opowieści w której mamy i zadawnioną sprawę gwałtu oraz śmierci nastolatki, nierozliczone winy i sąsiedzkie animozje, samobójstwo żołnierza z jednostki specjalnej, seryjne morderstwa młodych kobiet o podobnym wyglądzie, a także policyjne dochodzenie i polowanie na Bestię ze Śląska. • Jak to u Gorzki wszystko jest pokomplikowane do tego stopnia, żeby czytelnik początkowo stracił orientację i nie mógł domyślać się, co tak naprawdę może łączyć te wszystkie historie i jaki to - u licha - ma związek z kłótnią małżeńską Bernatowiczów. Mamy nawet dwóch śledczych: Wiktorowskiego i Marcina Zakrzewskiego prowadzących, zdawać by się mogło, niełączące się dwie sprawy. • Wielowątkowość narracji wprowadza pewien chaos, który oczywiście im bliżej końca tym coraz sprawniej i ładniej zszywany jest w jedną spójną opowieść. Jednak jak dla mnie piętrowe kombinacje fabularne prowadzą do mało wiarygodnego motywu sprawczego. Cóż jednak z tego, skoro akcja wciąga, a książkę pochłania się na jednym wydechu. Jak ktoś szuka dobrej, ekscytującej rozrywki o charakterze kryminalnym, to to jest właśnie lektura dla niego.
-
Żadna literacka podróż nie wymęczyła mnie tak, jak ,,Kartoflada". Mieszanka uczuć, jaka towarzyszyła mi podczas czytania przypominała amatorskie kłucie dłutem w kamieniu. Entuzjazm i zmęczenie, śmiech i zażenowanie, zaciekawienie i zniechęcenie. Miał być pomnik monumentalny, a wyszła żaba. • Nadleśniczy i Pietruszenko - dwie postacie życiowych abnegatów o mentalności wyrostków ślizgających się jako tako po obrzeżach odpowiedzialnego życia wyruszają w absurdalną podróż w pogoni za listem wysłanym przez dział HR-u korporacji Xantis za pośrednictwem taniej, ale mało skutecznej w dostarczaniu przesyłek ,,Nowoczesnej Poczty". Absurd goni absurd, a bohaterowie gnają z Warszawy na Paluch, Janówek Duranowski, a później do Łodzi i Kielc. Towarzyszą im równie absurdalne i niejednokrotnie durne rozważania natury społeczno-polityczno-obyczajowej. Ciekawiej robi się dopiero, gdy do kompanii dołącza pasażer na gapę - niejaki Kartofel, który jedzie do Koniecpola po ,,wiertarkę pułapkę". Niesamowita i całkowicie zwariowana opowieść o życiowych tarapatach Kartofla zaczyna wciągać w lekturę i tak naprawdę to tylko ona potrafiła dowieźć mnie do końca książki. • Historia Kartofla niczym pechowy życiorys obywatela Piszczyka sinusoidą przetacza się od chwil szczęścia związanego z pewną stabilizacją, po momenty upadku i niezawinionego nieszczęścia. Śmiech i łzy. Tak naprawdę cała opowieść Kartofla mogłaby zupełnie lepiej zaistnieć bez całej tej otoczki związanej z podróżą Nadleśniczego i Pietruszenki. • Na koniec jeszcze dwa słowa o beznadziejnym zakończeniu. Ponad czterysta stron męczącej lektury nie przynosi usatysfakcjonowania. Tak, jakby autorowi w pewnym momencie skończył się tusz w długopisie. Jedyny plus to, że w końcu dowiadujemy się czym jest ,,wiertarka pułapka". A co było dalej, opowiem wam kiedy indziej - puszcza oczko autor. Nieco żenujące...
-
Millie wydawało się, że w końcu uśmiechnęło się do niej szczęście. Posada gosposi w bogatym domu rodziny Winchesterów miała zagwarantować jej schronienie, pieniądze i spokój. Tylko ten pokój na poddaszu, w którym miała nocować dziwnie przypomina jej więzienną klatkę. Z zabitym szczelnie oknem, z drzwiami zamykanym od zewnątrz budzi niepokój. Nina Winchester, choć początkowo robiła wrażenie sympatycznej pani domu wkrótce okazała się być niezrównoważoną sobą o wybuchowym charakterze. Jej córka Cecylia robi Millie wszystko na złość. Tylko pan domu, przystojny Andy Winchester wydaje się w całej tej rodzinie normalny, a przede wszystkim czarujący. Mille zaczyna snuć fantazje, co by było gdyby Nina odeszła, a Andy zakochał się w niej... Musi uważać, bo marzenia zaczynają się urzeczywistniać. Niepokoi ją tylko ostrzeżenie, które próbuje jej przekazać ogrodnik Enzo. • Ciekawie skonstruowana akcja powieści wciąga i zaskakuje. Kiedy w połowie czytania książki wydaje się, że dochodzimy do finału nagle następuje zamiana głównego bohatera i robi się jeszcze bardziej interesująco. Oczywiście zakończenie musi usatysfakcjonować czytelnika, żeby nie miał nocnych koszmarów, dlatego autorka ładnie wszystko na końcu gładzi i prostuje. Czytelnik jest zadowolony, odkłada grzecznie książkę na półkę i idzie umyć zęby przed snem. Bowiem higiena osobista jest bardzo ważna i może stanowić życiową lekcję na przyszłość. Kto doczytał do końca wie dobrze, co mam na myśli.