Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Klasyka broni się sama, a autorzy, jacy ją tworzyli do dziś pozostają niedoścignionymi mistrzami pióra. Z każdą przeczytaną książką coraz bardziej osadzam się w ich majestacie. Zachwycam się pięknem języka, opisami i jakże spostrzegawczym okiem piszącego. Do tego dochodzi ich znawstwo świata i życia wewnętrznego człowieka, jako jednostki i człowieka, jako elementu tłumu. Głębokie myśli bohaterów często zastanawiają i wpływają na moją, osobistą, zadumę i analizę świata w pojęciu ogromu. Autorzy często naigrawają się z cyrku, jaki ich otacza, nazywając go ludzkim motłochem, prostactwem i bylejakością o małych umysłach. Klasyka częstokroć drwi z czasów nader dziwnych i burzliwych w jakich powstawała. Nie inaczej jest z „Naszyjnikiem Królowej” autorstwa Aleksandra Dumasa. • „Naszyjnik Królowej” to książka snuta wokół Marii Antoniny i Ludwika XVI. Oparta na wydarzeniach autentycznych staje się niemalże pamfletem salonów francuskiej arystokracji. Oto Możni bawią się, opływają w zbytki i dobrobyt. Wydają krocie na powozy, stroje, uczty i oczywiście zaspokajają swoje wszelkie zachcianki. W pałacach mają ciepło, ich łoża przykrywają najprzedniejsze pielesze, ich pałace pełne są służby od wszystkiego – od kucharek, po ogrodniczych. Jednak wystarczy jeden rzut oka poza mur i widać Paryż, a w nim głodujących, umierających i żebrzących Paryżan. Ludzie w desperacji kradną, stają się bezwzględni, czasem nawet dopuszczają się morderstwa. Głód i bieda każdego doświadcza. Te dwa światy dzieli tylko mur. Ale czy ów mur jest faktycznie nie do zdobycia? • Czarę goryczy przelewa wieść o prezencie, jaki dostaje Maria Antonina od swego męża. Naszyjnik wart krocie. Skarbiec królewski jest pusty, ba, wręcz na minusie, co i tak nie przeszkadza królowi w szalonej niespodziance. Toż to dowód jego miłości, przecież. • Dumas kolorowo opisuje bogactwo oraz dobrobyt magnatów tego świata. Wchodzi do ich salonów, do ich łóżek, a nawet serc. Ci pustogłowi bywalcy salonów spierają się o muzykę Pucciniego, kłócą o „Encyklopedię”, czy bałwochwalą znawstwem opery. To pustogłowi i zaślepieni egoizmem ludzie, którzy nie widzą nic poza własnym nosem i sobą. „Zapomniano o bliźnich, każdy myśli tylko o sobie” pisze Dumas. „(…) Wszędzie postrach i poniżenie… Lud paryski oburzony jest na bogaczy, roztaczających zbytek wobec nędzy”. Pałacowi bywalcy jednak za nic sobie mają los ludu. Ważniejsze są intrygi sercowe, bale, fryzury i stroje. I przepych we wszystkim. • Dumas w laboratoryjny wręcz sposób rozłożył na detale psychiczne i moralne postępowanie każdego z bohaterów. Najpierw wrzuca czytelnika w przepych, zabawę i zbytek ociekający złotem, to czasem nuży i wydaje się ciągnąć bez końca, ale… Nie sposób pominąć żadnego fragmentu owej powieści, bowiem wartość „Naszyjnika Królowej” nie ma sobie równych. Na wskroś przemyślana w każdym szczególe, prowadząca czytelnika niespiesznie, wręcz powoli i nieco melancholijnie ku zgubie. Dumas bierze cię za rękę, jak dobry literacki opiekun i idzie z tobą w nowy dla ciebie świat. Masz cichą nadzieję na zmianę rządów, na poprawę doli ludu, na otrząśnięcie się Dworu z degrengolady. Masz ciche nadzieje, które nagle zostają podłożone pod gilotynę. • Ta powieść absorbuje, zmusza do śmiechu, ale i do skupienia, do zastanowienia. Dumas często sięga po drwinę, którą stawia przed lustrem, by przyjrzała się sobie. Ty też zerkasz i łapiesz się na tym, że to w jakimś stopniu cię magnetyzuje. • Czytanie Dumasa to przywilej, który nie każdemu jest dany. „Naszyjnik Królowej” zatrważa głupotą ludzką, która na wzór epidemii rozlewa się po każdym i wszędzie. • agaKUSIczyta • Agnesto
-
To moje pierwsze podejście do Steinbecka, po którego sięgnęłam mówiąc szczerze z racji wielu ochów i achów innych recenzentów. • Chciałam te wszystkie zachwyty wyłapać w sobie i na sobie, a jaki efekt końcowy? • GRONA GNIEWU to historia ludzi, którzy w wyniku spadków cen, jałowości ziem i przejęcia wszystkiego przez bogate koncerny zostają z niczym. Z dnia na dzień, bez zapowiedzi, bez podejrzeń, bez jakichkolwiek przypuszczeń. Na kogoś pada pierwsze, a potem nowina o nieszczęściu i bezduszności "zagrabiaczy" roznosi się po innych gospodarstwach. I każdego spotyka to samo. Nawet dom przechodzi na innych właścicieli, jakby z automatu i nie wolno w nim już dłużej mieszkać. Buntujesz się, to wjadą wielką maszyną w jego ścianę niszcząc go doszczętnie, bo masz się wynosić. Nie przynosisz zysków - mówią w imieniu wielkich ci, co dostali zlecenie zaorania pól, wygonienia ludzi i wszelkich żywych istot z tego miejsca. W końcu on, pracownik wielkiego pana, zarabia... dobre pieniądze za każdą dobrze wykonaną robotę. I co najgorsze - i ten na kogo padło wygnanie i ten, kto ma to zlecone od pracodawcy znają się - i każdy musi o swoją rodzinę dbać najbardziej... • Ludzie ludziom... • Ludzie ludzi... • Wynocha, poszedł won. • I ci bez ziemi, bez domu, bez grosza muszą emigrować. Muszą szukać nowego miejsca dla siebie i bliskich i muszą nauczyć się na nowo żyć. A życie to nie bułka z masłem, jak się wielu wydawało. Trzeba opuścić kraj i ziemię i zacząć wszystko od zera, jako przybysz, uchodźca, emigrant, jako ktoś , kto nie ma nawet grosza przy sobie, nie mówiąc już o jakiejkolwiek walizce, czy kubku. Wszystko trzeba poznać, zaznajomić się i coś z tym życiem robić - i nagle okazuje się, że ludzkie słowa nijak mają się do rzeczywistości, która przytłacza. Ludzie, jak nie mieli nic, tak nic nie mają. Nic nie znaczą, bo to może i inny kraj, lecz machina jest wszędzie taka sama - bezduszna. Lecz tu jest jeszcze gorzej, bo to nie swój kąt, ani swoje ubóstwo - tu nawet krzesło nie jest twoje. • Smutna powieść o nas - o ludziach, ich marzeniach i myślach. Czasem bezwzględnych egoistach, czasem o tych myślących za wszystkich. To powieść o rodzinach i ich zmaganiach. I czasem łzach wylanych w ukryciu... Steinbeck pisze bardzo wiarygodnie, zżywasz się z bohaterami i próbujesz ich wręcz pocieszać, co nijak ci nie wychodzi. Steinbeck uchwycił tryby okropnej maszyny, w jaką wpadają ludzie i która mieli i mieli wedle swego trybu. • Kim jest człowiek? - to pytanie towarzyszy od początku lektury • Kim jest człowiek? - odpowiedź sobie sam....
-
wspaniałe wydanie • Konopnicka pisała, jak nikt po niej... Jej postrzeganie świata, ludzi i tego, co ich dotyka było niesamowite
-
agaKUSIczyta • Zawsze jest czas na wypicie aromatycznej kawy. • Jest czas na rozmowę przy stole, • Jest czas na bycie razem, • Na gotowanie, na uśmiech, na przytulenie... • Zawsze jest czas na smakowanie życia... nie łyżeczką, a łyżką. • Bo w końcu cały świat rozbija się o smak. O tę szczyptę perfekcji, jaką odkryjemy nie tylko w czterech ścianach kuchni, ale i w codziennym życiu. O tą drobinkę życiowej przyprawy, która dam nam wigor i pobudzi apetyt na więcej. Bo dni muszą smakować, a my musimy mieć na nie apetyt, chęć. Taką mam odwieczną filozofię, tak wybrukowana jest moja droga życia. To styl wedle którego żyję i wedle którego ciągle czuję niedosyt. Bo smaczne życie, to pełne życie. To życie, jakie chce się przeżyć. To życie, którego się tak szczerze chce. Dlatego cieszę się, że co jakiś czas w moje ręce wskakuje taka książka, jak ta. „Tuba Smaku, 110 kulinarnych pomysłów, które uratują cię w 22 codziennych sytuacjach” Pascala Brodnickiego (znanego nam kucharza), jego żony Agnieszki Mielczarek, Agaty Stankiewicz (czyli Sugar Lady znane z Bake Off), Michała Gniłka (znanego jako Mickey Rotten) oraz Daniela Brzezińskiego (twórcę kanału UMAMU o kuchni azjatyckiej). Dlaczego aż pięciu autorów, pomyślałam na wstępie, ale wszelkie konsternacje szybko zostały zapomniane. Tych pięciu autorów okazało się bowiem pięcioma dobrymi kucharzami. To także pięciu podróżników, ludzi poszukiwaczy i jednocześnie smakoszy dobrego jedzenia. Nazwałam ich Pyszną Piątką. I choć moje gotowanie sprowadza się do codziennego „jakiegoś tam” pitraszenia, a pieczenie to cosobotnie eksperymentowanie, to jednak wartość wnętrza owej książki mnie zachwyciła. Może nie tyle zachwyciła, ile zainspirowała i dała jakąś smakowitą chęć na próby. Na próby i porażki, bo nikt nie staje się świetnym kucharzem w jeden dzień. • Tu mamy rozdziały podzielone na bardzo przejrzyste strefy – jest parapetówka, jest wspólny grill, jest coś na słodko i coś do chrupania podczas seansu filmowego (i nie tylko) i każdy z tych rozdziałów to pięć różnych pomysłów-przepisów na jakieś swoje danie. Dlatego czułam jak te smaki się przenikają. Jak słodkie walczy ze słonym, jak kardamon i cynamon rozgrzewają mnie od środka, jak pięknie podane dania, nawet jeśli się nie udadzą, mogą przyprawić o zawrót kulinarnej głowy. Każdy z autorów jest w czymś mocny, w czymś słabszy, dlatego propozycje smaków, jakie nam podrzucają są często tymi, w których czują się bezpieczni. Są dania na ząb, „dania na konkret”, smakołyki dla dzieciaczków, jak i dla leniuchów. Każdy może coś tu dla siebie wyszukać. A jak nie będziesz wiedział, na co masz chęć, to wystarczy, że otworzysz na jakiejkolwiek stronie i … zasmakujesz w samym zdjęciu, od których to wydanie dosłownie puchnie. Zauroczyłam się perfekcyjnie ujętymi talerzami i niebywałymi fotografiami gotowych potraw. Skupiałam się na czytaniu i oglądaniu. Smakowała każdej strony i każdego słowa. Trudno mi powiedzieć czyje smaki kulinarne przypadły mi do gustu, bo to okazało się mnie przerastać. Raz coś świetnego proponuje Rotten, a za chwilę Agnieszka. Kartkuję dalej, a tu co? Przepyszny sposób Pascala do wykorzystania podczas sprzątania lodówki, gdy do garnków wrzucasz „co się nawinie”. „Tuba smaku” sprawia, że czuję się ciężka od dobrego, co mówię w najpyszniejszym tego słowa znaczeniu. To książka, która przyprawia zmysły, daje chęć do prób, ale i do smaków. • Przypadkowo trafiłam na cytat z „Naszej Szkapy” Konopnickiej, który idealnie tu pasuje. „Rondel, moździerz i żelazko – to były niemal klejnoty rodzinne. (…) Moździerz z tłuczkiem, który ojciec kupił matce w dniu mojego przyjścia na świat, aby matkę uradować i dobre jej serce za syna okazać. (…) Matka zdejmowała go raz do roku tylko, w Wielki Piątek, aby nim tłuc cynamon do wielkanocnego placka. (…) Ja i moździerz byliśmy bohaterami.” • Nic więcej nie trzeba dodawać. • Smak wyważony... życie smakuje jak nigdy dotąd.
-
NIESAMOWITY film. • Niewiarygodny. • Prawdziwy, a oglądanie... aż boli. • Świetne role, niebywała gra aktorska.