Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Rodzaj: | Biblioteki publiczne |
---|---|
Telefon: | 875656246 |
Województwo: | podlaskie |
Adres: |
Emilii Plater 33A 16-400 Suwałki |
E-mail: | sekretariat@bpsuwalki.pl |
Biblioteka czynna:
wtorek - piątek 9:00-18:00
sobota 9:00-15:00
Biblioteka Publiczna im. Marii Konopnickiej w Suwałkach gromadzi, opracowuje, przechowuje i udostępnia zasoby biblioteczne ze szczególnym uwzględnieniem materiałów dotyczących Suwałk i regionu.Prowadzi działalność informacyjną, bibliograficzną i wydawniczą zwłaszcza o Suwałkach i Suwalszczyźnie.Popularyzuje książki i czytelnictwo, prowadzi rozmaite formy pracy z czytelnikami służącymi popularyzacji sztuki, nauki oraz upowszechnianiu dorobku kulturalnego miasta
i regionu.Biblioteka Publiczna im. Marii Konopnickiej w Suwałkach gromadzi, opracowuje, przechowuje i udostępnia zasoby biblioteczne ze szczególnym uwzględnieniem materiałów dotyczących Suwałk i regionu. Prowadzi działalność informacyjną, bibliograficzną i wydawniczą zwłaszcza o Suwałkach i Suwalszczyźnie. Jednym z ważniejszych zadań statutowych biblioteki jest prowadzenie działalności z zakresu upowszechniania wiedzy o regionie, kulturze słowa, sztuce książki, edukacji kulturalnej społeczeństwa. Biblioteka ma dobre kontakty z samorządem lokalnym i instytucjami kultury działającymi na terenie miasta. Biblioteka uczestniczy w opracowaniu oraz realizacji projektów finansowanych przez m.in. Unię Europejską.Na terenie miasta prowadzi 3 filie biblioteczne i Midicentrum – Kreatywny Ośrodek Nauki i Technologii oraz SOWA, Strefę Odkrywania, Wyobraźni i Aktywności. Jest wydawcą „DwuTygodnika Suwalskiego”.
-
Pozdrówki dla małej ryjówki! • Co te ryjówki takiego w sobie mają?! Najpierw na mojej czytelniczej drodze pojawił się Dobrzyk, ryjówka przeznaczenia, bohater Puszczy Białowieskiej. Rozbawił mnie i rozkochał. Całkiem niedawno natomiast zaznajomiłam się z inną przedstawicielką tegoż gatunku, małą Florką. Ta ryjówka również skradła moje serce od pierwszych stron. • Twórczynią Florentyny jest Roksana Jędrzejewska-Wróbel, autorka wspaniałych książek dla dzieci, m.in. recenzowanego już „Praktycznego Pana”. Bohaterka-zwierzaczek przypomina nasze pociechy. Jest tak samo cudnie naiwna i niezmordowanie ciekawa wszystkiego. Jej przewrotne myślenie, urocze dygresje i wyjaśnienia urzekną każdego. Dzięki temu dzieciaki bez trudu rozumieją problemy małej ryjówki, utożsamiają się z jej rozterkami. • Główną bohaterkę poznajemy za sprawą jej wpisów do pamiętnika, ale także listów do babci lub koleżanki z wakacji, Józefiny, jak i poprzez maile do leżącego w szpitalu kolegi, Klemensa. Tu należą się ogromne brawa dla autorki, za przypomnienie najmłodszym i być może zachęcenie ich do, tejże pięknej, ale już mocno zapomnianej sztuki, jaką jest epistolografia. Choć pojawiają się także nowoczesne maile, posiadają one reprezentatywne cechy listu. Mnie najbardziej przypadły do gustu zakończenia maili i listów typu: „pozdrówki-nerwówki”, „całuski-miętuski”. • Muszę pochwalić również ilustratorkę Jonę Jung. Ciepłe, dowcipne rysunki idealnie współtworzą książeczkę. Ryjówka z perłą oraz Mona Ryja wymiatają! • Kamila Sośnicka
-
Opisywana książka Grzegorza Gortata pt. „Szczury i wilki” otrzymała w 2009 roku wyróżnienie literackie za książkę dla młodzieży w konkursie Polskiej Sekcji IBBY. • Pierwszym bohaterem książki jest piętnastoletni Heniek vel Heinrich. Pochodzi on • z patologicznej rodziny. Jest to informacja istotna, gdyż w pewien sposób tłumaczy fascynację neonazizmem. Wiecznie zabiegana matka, próbująca „wiązać koniec z końcem”, oraz ojciec, alkoholik, stosujący przemoc, od niedawna kaleka – nie byli w stanie przekazać dziecku systemu wartości i zasad moralnych. Swój porządek świata oraz wzorce zachowań odnajduje w ideologii neonazistowskiej. Jego autorytetem staje się A.H. (zbieżność inicjałów z pewnością nieprzypadkowa), przywódca grupy wyznawców Hitlera. Grupa ta jest pewna swojej „czystości rasowej”, za główny cel działania wyznacza „pozbycie się Żydów, chorych, ułomnych i degeneratów ze społeczeństwa”. Swój plan próbują zrealizować natychmiast po jednym ze spotkań organizacji. Splot kolejnych zdarzeń sprawia, że to Heinrich staje się ofiarą i zostaje dźgnięty nożem… • Wtedy to przenosimy się w inną rzeczywistość. Stajemy w samym centrum obozu w Auschwitz. Poznajemy świat, którego tak pragną młodzi chłopcy z neonazistowskiej struktury. Znajdujemy tu wszystko to, co zostało już pokazane w literaturze obozowej. Jest marsz prosto do komór gazowych, jest bicie poniżanie, mordowanie. Jest głód, choroby • i wszechobecna śmierć. A w tym wszystkim jakieś szczątki człowieczeństwa... W tej części poznajemy wiele osób: chłopca Daniela i jego nauczyciela języka niemieckiego, którzy jadą transportem do obozu, unterscharführera Ernesta Grohmanna i jego psa Menscha, Michała Rajka, Marcela Jachimka, Lucynę Steiner i wiele innych osób. W książce pojawiają się również postacie, które rzeczywiście żyły w tamtym czasie: doktor Josef Mengele oraz Elsa Drescher. • Trzeba przyznać, że „Szczury i wilki” to dobra książka. Być może za mało w niej historii samego Heńka. Można się również przyczepić do bardzo krótkiego, jakby pisanego naprędce, zakończenia. I choć jest ono optymistyczne (tak optymistyczne, że niestety zupełnie nierealne), można odnieść wrażenie, że autor nie miał na nie pomysłu. • Mimo to, warto, by po książkę sięgnęła młodzież. Co prawda w kanonie lektur obowiązkowych znajdują się takie dzieła jak: „Medaliony” Zofii Nałkowskiej, czy „Opowiadania” Tadeusza Borowskiego, jednak, w młodych umysłach tkwi przekonanie, że to co jest lekturą obowiązkową, z pewnością jest nudne. Więc ich nie czytają. Nie bez znaczenia jest, także myślenie młodego pokolenia, że „to” wydarzyło się tak dawno temu, a zatem nie jest aktualne i mnie nie dotyczy. "Szczury i wilki" natomiast cechują się współczesnym stylem i zrozumiałym językiem, posiadają wartką fabułę, a osoba Henryka, dzisiejszego nastolatka, może zachęcić młodzież do lektury. •
Kamila Sośnicka •
-
Takie połączenie z pewnością intryguje! Czarny kryminał i western w jednym. Mariusz Czubaj proponuje nam Dziki Zachód w Polsce. I to w jakim miejscu?! Stare Kiejkuty, które znane są nie tylko z ośrodka szkolenia przyszłych agentów, ale także zyskały „sławę” za sprawą tajnych więzień CIA dla podejrzanych o terroryzm. Trzeba jednak także zaznaczyć, że jest to malownicza wieś, położona w mazurskich lasach. A zatem widoki – jak z bajki. • Na szczęście, Czubaj nie bawi się w Elizę Orzeszkową. Choć potrafi wzmocnić napięcie czytelnika, lecz jego sposobem na retardację, nie są opisy przyrody. Skądinąd sam wspomniał w jednym z wywiadów: „w opisach przyrody osiągam mistrzostwo, bo brzmi to z grubsza tak: Nad jeziorem przeleciała czapla. Chyba czapla.” • Metodą, która ma zwolnić nieco akcję, jest wątek rodzinny. Dzięki temu, poznajemy historię Marcina Hłasko sprzed dwudziestu sześciu laty. Poznajemy tylko jego historię, gdyż z ową postacią literacką zdążyliśmy już zaznajomić się przy okazji poprzedniego dzieła pana Mariusza, zatytułowanego „Martwe popołudnie”. W „R.I.P.” dowiadujemy się, że przed laty zaginął jego ojciec. W związku z tym zastosowana została introspekcja i przedstawiono myśli protagonisty. Taki zabieg pozwala nam również zrozumieć motywy jego działania oraz wybory, których dokonuje. • A jakie są działania Marcina Hłasko? Ze względu na powiązanie z tajemniczym zniknięciem ojca, bohater przyjmuje zlecenie odnalezienia Magdaleny Wolskiej. Obie sprawy łączy osoba Henryka Koeniga, mieszkającego we wspomnianej już miejscowości. Kiedy nasz samotny jeździec przybywa na Mazury, rozpoczyna się prawdziwa jatka – strzelaniny, bójki, pościgi, a trup ściele się gęsto – jednym słowem klasyczny western. • Powieść cechuje się lekkością pióra i sprawnością narracyjną. Ogromnym, naprawdę ogromnym atutem jest specyficzny humor głównego bohatera. To kostyczne poczucie humoru nie opuszcza go nigdy. • Książka „R.I.P.” jest przemyślana w najmniejszym szczególe. Dla pewnej części czytelników będzie to świetnie napisany kryminał z wartkimi zwrotami akcji, sprawiającymi, że nie da się przewidzieć zakończenia. Inni, prócz powyższego, znajdą coś jeszcze: aluzje i odwołania m.in. do kryminału „Dajcie mi głowę Alfredo Garcii”, westernu „15.10 do Yumy”, a także twórczości Sergia Leone oraz komiksu „Kaznodzieja”. Zauważą także mnóstwo odniesień do celebrytów, osób ze sceny politycznej, czy literackiej, jak np. policjant Sewerski czy ochroniarz Twardoch. • A zatem wszyscy wielbiciele twórczości pana Mariusza łączmy się! Czuj, czuj, Czubaj! •
Kamila Sośnicka •
-
„Egzekutor” jest wspomnieniami Stefana Dąmbskiego z okresu jego działalności w podziemiu w roli likwidatora konfidentów i zdrajców. Pierwsze fragmenty książki zostały opublikowane w „Karcie” w 2007 roku. Już wtedy wywołały ogromne emocje i gwałtowne reakcje. Rzeczywiście ten, nazwijmy go, rodzaj pamiętnika, wbija w fotel, wstrząsa i przez długi czas wwierca się głęboko w mózg. Wstrząsają nie tylko egzekucje, ale przede wszystkim młody wiek ich wykonawcy, okrucieństwo czy brak jakichkolwiek zahamowań z jego strony: „Strzelałem do ludzi jak do tarczy na ćwiczeniach, bez żadnych emocji. Lubiłem patrzeć na przerażone twarze przed likwidacją, lubiłem patrzeć na krew tryskającą z rozwalonej głowy”; „Zeskoczyłem lekko z roweru i na paluszkach podszedłem do niego. Przekonawszy się, że rzeczywiście śpi, wyciągnąłem z kieszeni najdłuższy gwóźdź, jaki miałem, i bez namysłu, pomagając sobie kolbą pistoletu, wpakowałem go na całą długość w głowę sierżanta. Sowiecik tylko westchnął lekko i wyprężył się w dziwnych drgawkach, które po chwili ustały. Bez żadnych emocji, bez skrupułów, wsiadłem na rower i ruszyłem w dalszą drogę”. Takich scen w książce jest wiele. Co ciekawe, w literaturze wojennej, to ci „źli” krzywdzili tych „dobrych”. Ci drudzy zaś znosili to zwykle z pokorą. Prawdziwym novum zawartym w tej książce jest to, że ofiary przejmują rolę katów. Co więcej, nie pozostają w tyle w sadyzmie i brutalności. Według Marii Krawczyk, która redagowała „Egzekutora”, autor ze wszech miar chciał być szczery, nie idealizować siebie, a przede wszystkim, opisać jak to było naprawdę. Pierwsze, zacytowane tu fragmenty sugerują, że Dąmbski nie odczuwał żadnych emocji i nie miał żadnych wyrzutów sumienia. Jednak kolejne strony książki pokazują, że (być może dopiero po latach) naszły go refleksje, bardzo smutne, ale jakże trafne: „Za późno dziś, by prosić kogokolwiek o przebaczenie, tak się ludziom życia nie przywróci. Niech to będzie jeszcze jedno ostrzeżenie dla przyszłych pokoleń (…). Niech pamiętają, że każda wojna to tragedia, że w niej zawsze giną ludzie młodzi, mający całe życie przed sobą – i to giną niepotrzebnie.” Jednocześnie nie ma w nim zgody, na to, by roztaczać obraz wojennego bohaterstwa, obraz wojny pełen patosu i uniesienia: „Nikt dziś nie chce brać odpowiedzialności za kompletne fiasko naszych działań wojennych, obecni wolą raczej fałszować historię i wybielać wszystko w nieprawdopodobny sposób, niż rzucić światło na prawdziwe zdarzenia i ostrzec przyszłe pokolenia przed popełnieniem podobnej pomyłki”. Bez wątpienia, to czym podzielił się z nami Dąmbski, jest bliższe prawdy, niż górnolotne, patriotyczne wiersze czy opowiadania, jednak nie da się zaprzeczyć, że pomiędzy patetycznym umieraniem za ojczyznę, a mordowaniem z zaciekawieniem, a wręcz fascynacją, jest jeszcze feeria postaw i zachowań. Po lekturze „Egzekutora” zostajemy z niedowierzaniem i niepokojem oraz mnóstwem pytań m.in.: Czy Dąmbski był psychopatą – mordercą, który znalazłszy się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie, dostrzegł w zabijaniu sens swojego życia? Czy może stał się kolejną ofiarą wojny? Dlaczego dowódcy AK pozwolili, by likwidatorem stała się tak młoda osoba? Czy można usprawiedliwić jego czyny głęboko zakorzenionym patriotyzmem? Wreszcie, czy można nam, żyjącym w czasie pokoju, wbitym w fotel, ale siedzącym w nim wygodnie i bez obawy, oceniać tego człowieka i jego podobnym? •
Kamila Sośnicka •
-
Amelie Nothomb urodziła się w 1966 roku. Jej ojciec był belgijskim dyplomatą, w związku z tym wielokrotnie przeprowadzali się do różnych państw. Mieszkali w placówkach w Japonii, Chinach, USA, Bangladeszu, Birmie, Wielkiej Brytanii i Laosie. Amelie to pisarka niezwykle płodna, od 1992 roku, każdej jesieni wydaje książkę. A to tylko jedna trzecia z tego, co dotychczas napisała. Niestety, reszta twórczości trafia do pudeł po kapeluszach i świat ich nigdy nie ujrzy, gdyż zdaniem autorki, nie są na tyle dobre, aby je wydać. • Ta francuskojęzyczna pisarka belgijskiego pochodzenia, jest chyba jeszcze bardziej ekscentryczna niż kapelusze, które są jej znakiem rozpoznawczym. Napisała powieści autobiograficzne jak np. „Z pokorą i uniżeniem”, czy „Ani z widzenia, ani ze słyszenia”, powieści, w których fikcja literacka miesza się z jej doświadczeniami jak np. „Słownik imion własnych” o dziewczynie chorej na anoreksję, na którą to chorobę autorka również cierpiała, ale także książki całkowicie fikcyjne. To co łączy twórczość Nothomb, to z pewnością trudne tematy i patologia w szerokim tego słowa znaczeniu. Często pisze o dominacji w związkach, nie tylko tych pomiędzy kobietą a mężczyzną, ale także dominacji w przyjaźni, koleżeństwie, relacjach rodzic-dziecko itp. Z kolei „Kwas siarkowy” jest opowieścią o reality show zrobionym na podobieństwo obozu koncentracyjnego, zaś w „Dzienniku jaskółki” mamy fascynacje zbrodnią. Jak więc widać, nie ma dla autorki tematów tabu. Charakterystycznym dla twórczości tej nieszablonowej pisarki jest także zwięzłość. Jej powieści są krótkie, nie przekraczają 150 stron. Ale w dobie, kiedy mnóstwo książek jest przegadanych, do granic możliwości nadmuchanych, to się bardzo chwali. Ponadto przecież liczy się jakość, a nie ilość, prawda? • Książki Nothomb są oryginalne i zaskakujące, tak jak i sama autorka, stąd ten „krótki” wstęp, który jest jednocześnie zarzewiem recenzji książki Amelie Nothomb pt. „Zbrodnia hrabiego Neville’a”. W tym przypadku mamy do czynienia z mikropowieścią kryminalną. Jest to kryminał, ale – posługując się językiem pisarki – kryminał au rebours, a więc taki na opak – znamy motyw, wiemy kto zabije, ale nie wiemy kogo. • Tytułowy hrabia Henri Neville mieszka ze swoją rodziną w pięknym zamku, który z racji kłopotów finansowych jego właściciela ma zostać sprzedany. Ponieważ jest on znany z urządzania najznakomitszych, wystawnych przyjęć, postanowił, że urządzi pożegnalne garden-party. Przygotowania do tego wydarzenia, przerywa nagła ucieczka córki Serieuse. Odnajduje ją u pewnej wróżki, która przepowiada mu, że na owym przyjęciu, zabije jednego z gości. Początkowo drwi on z tej przepowiedni, jednak z czasem coraz bardziej zaczyna się tą przepowiednią martwić. Nie przychodzi mu jednak do głowy, by odwołać imprezę. Przecież to byłoby wielkie faux pas, co na to by powiedzieli ludzie?! Hrabia po prostu analizuje listę gości i wybiera z niej te osoby, których nie lubi i które ewentualnie mogłyby stać się jego ofiarami. No bo przecież skoro ma kogoś zabić, to nie może to być ktoś przypadkowy. Przecież przygotowania muszą być zapięte na ostatni guzik. Z pomocą ojcu przychodzi wyżej wspomniana córka… • Pod płaszczykiem kryminalnej zagadki kryje się również bezlitosna satyra na arystokrację. Choć książka jest pełna absurdu i czarnego humoru, nie brak tu również elementów rodzinnego dramatu czy refleksji nad ludzkim postępowaniem, a także rozważań nad istnieniem czegoś takiego jak przeznaczenie. Na szczęście książka jest króciutka, nie ma tu więc miejsca na napuszony dydaktyzm i umoralnianie. Wszystko to jest podane z ogromnym poczuciem humoru, sarkazmem i cynizmem. • Amelie Nothomb zasługuje na wyrazy uznania, gdyż wymaga to nie lada wysiłku, pomysłowości i z pewnością talentu, by w tak lapidarnej formie, zawrzeć tak wiele i w dodatku tak wybornie! •
Kamila Sośnicka •