Kościotrzep
Autor: | Cherie Priest |
---|---|
Tłumacz: | Robert J. Szmidt |
Wydawca: | Książnica (2012) |
ISBN: | 978-83-245-7926-6 |
Autotagi: | druk książki powieści proza |
3.3
(3 głosy)
|
|
|
|
Recenzje
-
Uwaga! Recenzja zawiera fragmenty fabuły! • Przetrzepała mi kości ta książka, oj przetrzepała. Tyle wad, że w zasadzie nie wiem od czego zacząć. Chyba najbardziej bolesny jest brak konsekwencji - w mieście pojawia się zabójczy gaz, zamieniający ludzi w zombie. Co robią władze? Odgradzają olbrzymią część miasta wysokim murem, który ma zatrzymać gaz. Nie trzeba być geniuszem, żeby się domyślić, że różne zjawiska atmosferyczne natychmiast ten gaz rozniosą. Czemu ni zatkać w dowolny sposób dziury, z której gaz się wydobywa? • Jakim cudem policjant, który ruszył ratować więźniów przed Zgubą (czyli tym gazem) zatruł się i zmarł, podczas gdy uratowani osadzeni nie nawdychali się wystarczająco dużo oparów? • Mniejszych pomyłek jest od groma, bohaterzy, pomijając ich ociężałość umysłową (po odnalezieniu poszukiwanego chłopaka, jedna z postaci mówi złowróżbnie "znam kogoś, kto Cię szuka", zamiast powiedzieć "znam twoją matkę, przybyła ci pomóc", co powoduje natychmiastową ucieczkę dzieciaka), są niekonsekwentni i źle wykreowani - za cholerę nie wiadomo, co nimi powoduje. • Niestety strona językowa też nie jest najmocniejsza. Od takich kwiatków jak "poszła na górę, żeby rozejrzeć się z góry", albo "był łysy poza warkoczem", po irytujące powtarzanie co chwila zaimków. Tutaj niestety wina leży po stronie tłumacza i jestem srodze zawiedziony, że Pan Robert J. Szmidt, postać znana i poważana, odwalił aż taką fuszerkę. • Można by zapytać, czemu w takim razie przeczytałem całość? Ano tak mam, że książka musi być naprawdę parszywa, żebym ją rzucił w kąt. Tej niewiele brakowało do przekroczenia tej subtelnej granicy, uratowała ją w zasadzie tylko fabuła. Jest oczywiście banalna i odgrzewana po raz setny ("matka rusza na poszukiwania krnąbrnego syna, który chce oczyścić imię ojca"), ale zagadka doktora Minnerichta, który zdaje się być ojcem Zekea i ogólnie historia jako taka pozwalają przebrnąć przez to "dzieło". Ale na pewno nie będę Kościotrzepa wspominał z sentymentem.
Dyskusje