-
Zachwycona kryminałem „Wyznania” Kanae Minato postanowiłam sięgnąć również po „Wszystko dla N” i bardzo, oj bardzo tego żałuję. Cóż za stracony czas. Ale do rzeczy… • Na dzień dobry mamy morderstwo małżonków, mieszkających w apartamencie jednego z wieżowców. Świadków zdarzenia jest kilkoro. Każdy z nich składa zeznania i wszystko wskazuje na to, że sprawca jest tylko jeden i bardzo łatwo go wskazać. W sumie ekstra, tylko co dalej? Pomyślałam wówczas sobie, że teraz to czekam tylko na to wielkie łał, które musi mnie rzecz oczywista zaskoczyć. I tak brnę dalej w tekst. I okazuję się, że im dalej tym gorzej. Ponownie wracamy do tych samych bohaterów, ale tym razem zaglądamy nieco bardziej w meandry ich psychiki. Okazuje się, że każdy z nich skrywał jakąś tajemnicę, wiele rzeczy przemilczał, uknuł pewną intrygę. A wszystko to z miłości… Trudno jest jednak dociec czyjej konkretnie i do kogo. Nużący jest ten wywód autorki, związany z wędrówką po zakamarkach ludzkiej psychiki. W sumie niewiele z niego korzystnego dla fabuły wynika. Czytelnik jest nim znudzony, zmęczony i bardzo mocno rozczarowany jego końcowym rezultatem. Fabułę tą porównałabym do gwałtownie przebitego balonika, wypełnionego powietrzem. Krótkie bummm i zupełnie nic poza tym. Dlatego absolutnie nie polecam!!!