Wesele od założenia miało być dramatem scenicznym i takim pozostało. Wyspiański pozorną mowę, wypowiadaną otwartym tekstem, złożył w strofy wierszowane. W usta gości weselnych włożył swoje myśli, oderwane od realiów tego bronowickiego wesela z listopada 1900 roku, utworzył inną, alternatywną fabułę. Wydawać się może, że był „pod wpływem”… silnych emocji. Wymazując osoby z dramatu tworzy się monolog powstały w głowie Wyspiańskiego, intrygujący, chociaż już nieczytelny dla nowych pokoleń.
Nadmierne zaufanie może przynieść wiele cierpieniaNa ziemiach niepozornej krainy Ave'nin swoją siedzibę ma legendarne już bractwo Vallum. Jego członkowie zapisali się na kartach historii jako obrońcy uciśnionych, uwalniający dzieci z rąk potworów i dający drugą szansę tym, którzy chcieliby odmienić swoje życie. Pewnego dnia do bractwa dociera list obecnego króla sąsiadującej krainy, którego poczynania od kilku lat wzbudzają obawy i strach znacznej części mieszkańców kontynentu Landast. Jako ci, którzy przysięgali służyć pomocą potrzebującym, zgadzają się wyruszyć z misją, lecz nie darzą króla zaufaniem. Przyszłe wydarzenia pokażą, że ich obawy były słuszne…— Właściwie jest też inny powód mojego przybycia tutaj. Merculusie — mąż Lithiany podniósł nieznacznie głowę — wiem, że wszyscy obawiają się mojego ataku, ja jednak przeczuwam, że to Leon II może w końcu opuścić swoją górską fortecę. Nawet nie próbuj mi wmawiać, że o tym nie myślałeś. Ha, już po twojej minie wnoszę, że tak! Więc mam dla ciebie propozycję: uderzmy razem na Leona. Nie jest niczyim królem, tylko mającym o sobie zbyt wysokie mniemanie niebezpieczeństwem. Nie pomaga też to, że ma naprawdę niebezpiecznych ludzi na podorędziu. Żądni krwi, bez najmniejszych zahamowań, można niemal powiedzieć o nich, że są barbarzyńcami.Król Ave'ninu sam był zszokowany, że nie uznał tej propozycji za kompletny bezsens. Lecz Innis miał rację: bał się ataku ze strony Leona II, a ostatnio lęk ten zdawał się potęgować. Państwo bez licznego, silnego wojska i bez króla przebywającego w obrębie granic stanowiło dziecinnie łatwy cel. Prawdopodobnie zdobycie górskiej fortecy byłoby trudniejsze niż podbicie Ave'ninu, co dowodziło ich „potęgi”.