Wielokrotnie podróżowałem po krajach, w których dominuje islam, i zawsze doświadczałem gościnności muzułmanów. Mimo że czasem mieli niewiele, okazywali wielką życzliwość mnie, podróżnemu, zapraszając do własnego domu w gościnę czy częstując specjałami swojej fantastycznej kuchni. Mimo różnic w obyczajowości i bariery językowej zawsze udawało mi się z nimi porozumieć. Tak samo jak udawało mi się porozumieć z przedstawicielami wielu innych kultur. Myślę, że między ludźmi zawsze jest to możliwe, póki polityka i religia nie zaczną budować między nami sztucznych barier, zagrzewać do nienawiści. Islam, jako doktryna religijno-polityczna, daje niektórym z jego ekstremalnych wyznawców podstawy do działań skrajnie negatywnych. Świadczą o tym wojny i zamachy terrorystyczne dokonywane w jego imię, niechęć do integracji i przestrzegania europejskiego prawa, a także przedmiotowe traktowanie kobiet i dzieci. Podobne tendencje przejawiało chrześcijaństwo w dobie krucjat i inkwizycji, a także wiele innych wyznań, co oczywiście nie oznacza, że podporządkowywali się im wszyscy członkowie danej wspólnoty. Dlatego kiedy dowiedziałem się o książce Hege Storhaug postanowiłem ją wydać, chociaż nie znałem dokładnie jej treści (tłumaczenie miało dopiero powstać) i mogłem opierać się tylko na poleceniach, ale i lekkich obawach moich polskich przyjaciół mieszkających w Norwegii. Teraz, gdy znam już treść, wiem że decyzja o wydaniu była słuszna. Dobrze, że taka książka powstała. Nie po to, aby szerzyć rasizm, nietolerancję i ksenofobię, od których jestem jak najdalszy, ale po to, by opowiedzieć się po stronie wolności człowieka, w którą nie ingeruje żaden inny człowiek, w imię jakiegokolwiek boga. [Stanisław Pisarek]