Strona domowa użytkownika

Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
[awatar]
tygrysica
Najnowsze recenzje
1
...
5 6 7
...
40
  • [awatar]
    tygrysica
    „Żniwiarza” zna już chyba każdy fan polskiej fantastyki. Paulina Hendel swoją najnowszą serią w bardzo krótkim czasie podbiła serca tysięcy czytelników w całej Polsce. Nic dziwnego, w końcu jej twórczość przez długi czas uznawana była za przełom w literaturze polskiej. Wszystko, dlatego że Hendel jako jedna z nielicznych postanowiła nawiązać w swojej książce nie mitologii greckiej czy rzymskiej, tak popularnej na całym świecie, lecz do naszej rodzimej mitologii słowiańskiej. Jednak wbrew pozorom to nie od „Żniwiarza” zaczęła się jej przygoda ze słowiańskimi demonami, a od serii „Zapomniana księga”. • „W tych czasach trzeba było dbać o siebie i swoich bliskich. O nikogo więcej. Nauczyli się już, że obcym nie należy ufać.” • W twórczości Hendel najbardziej lubię jej prosty i konkretny styl pisania. W przeciwieństwie do naprawdę wielu autorów, zarówno polskich jak i zagranicznych, autorka nie marnuje czasu na zbędne opisy czy niepotrzebne i czcze dialogi, ale skupia się na rzeczach istotnych oraz ciekawych, przez co nawet jeśli akcja znacznie zwalnia to jednak książkę czyta się szybko i przyjemnie, bez wrażenia, że wieje nudą. „Strażnik” jest tego doskonałym przykładem, ponieważ w przeciwieństwie do „Żniwiarza” akcja nie pędzi jak szalona, lecz płynie nieśpiesznie, ukazując zwykłe życie ludzi po apokalipsie, od czasu do czasu przeplatające je wspomnieniami z dawnych lat, nadzieją na lepszą przyszłość czy atakami mitologicznych stworów. • Bohaterów „Strażnika” nie sposób nie polubić, a w szczególności Huberta i Izy. Ich relacja została skonstruowana w bardzo ciekawy i realistyczny sposób. Uzupełniają się wzajemnie, przez co tworzą niezwykle zgrany duet, choć jak wszyscy ludzie mają swoje wzloty i upadki. Pozostali bohaterowie również wywarli na mnie pozytywne wrażenie. Jak na okoliczności, w których przyszło im żyć, wszyscy byli wyjątkowo ciepli oraz troskliwi, a także pełni życia i bardzo ze sobą związani, choć w większości nie byli nawet spokrewnieni. Ich charaktery jednak nie zostały już tak dobrze nakreślone, jak choćby Huberta, Ani czy Izy, lecz w żaden sposób nie przeszkadzało to w odczuwaniu przyjemności z lektury. • Będąc typowym przykładem sroki okładkowej, myślę, że gdybym nie znała wcześniej twórczości Pauliny Hendel i miała sięgnąć po „Zapomnianą księgę” w starym wydaniu to nigdy ten fakt by nie nastąpił. Głównie, dlatego że pierwotna okładka sugeruje, iż nie mamy do czynienia z literaturą fantastyczną, lecz bardziej z typowym sci-fi i kolejną wizją końca świata. Co prawda postapokalipsa przejawia się na stronach „Strażnika”, aczkolwiek pierwsze skrzypce przez większość czasu odgrywają mitologiczne stwory i strach przed nimi, a także zwyczajne życie po apokalipsie. Uważam, że dopiero okładki stworzone przez We need YA mistrzowsko oddają charakter tych książek. • Gdyby autorka poświęciła więcej uwagi demonom oraz ich obliczu w książce, to myślę, że „Strażnik” wypadłby znacznie lepiej w ogólnym rozrachunku. Ponieważ przedstawione przez Hendel mitologiczne stwory wbrew oczekiwaniom czytelnika nie wzbudzają strachu, lecz co najwyżej zdziwienie. Faktem jest jednak, że pierwszy tom „Zapomnianej księgi”, jak na debiut literacki jest całkiem dobrą, oryginalną i wciągającą książką, z którą ciekawi można spędzić czas. Nie jest to jednak Paulina Hendel jaką znacie ze „Żniwiarza”, ale jeśli dopiero rozpoczynacie swoja przygodę z jej twórczością to lepiej nie mogliście wybrać. • Aleksandra • Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Strażnik” autorstwa Pauliny Hendel. • Więcej na : [Link] oraz [Link]
  • [awatar]
    tygrysica
    „Właśnie to musisz zrobić. Wstać i się z tym pogodzić.” • Każdy czytelnik na swojej drodze spotyka raz na jakiś czas książkę, o której prawie wcale się nie mówi, mimo iż wydaje się być wyjątkowa. Dla mnie taką książką jest właśnie „Drogi Evanie Hansenie” autorstwa Val Emmicha. Kiedy sięgałam po nią nie wiedziałam o niej praktyczni nic więcej niż to co napisano na okładce. Blogosfera i bookstagram milczeli na jej temat jak zaklęci. Nie wiedziałam kompletnie co o tym myśleć. Przez chwilę obawiałam się, że popełniłam błąd, bo skoro nikt o niej nie mówi to może jest z nią coś nie tak. Teraz już wiem, że nie było czego się obawiać, a świat niesłusznie milczy, bo o najnowszej książce Val Emmicha trzeba głośno mówić! • „Może pewnego dnia to wszystko zmieni się w odległe wspomnienie. Może znajdę sposób, by nosić w sobie przeszłość, lecz nie da się jej przygnieść. Może pewnego dnia spojrzę w lustro i zobaczę w nim coś mniej odpychającego.” • „Drogi Evanie Hansenie” to jedna z najbardziej wartościowych książek, jaką miałam okazję ostatnio przeczytać. Kompletnie nie spodziewałam się, że mną wstrząśnie i dostarczy mi tak wiele emocji. Sięgając po nią myślałam, że przeczytam kolejną powieść o problemach młodzieży, która jak zawsze skończy się happy endem i rozwiązaniem wszelkich problemów, lecz nie mogłam się bardziej pomylić. Historia zawarta w „Drogi Evanie Hansenie” w rzeczywistości jest bardziej złożona niż można by się tego spodziewać po opisie, aczkolwiek nie będę przytaczać tutaj przykładów, aby nikomu nic nie zaspoilerować. Autorzy poruszają w niej wiele trudnych tematów, które na co dzień dotykają setki nastolatków, jak chociażby aspołeczność, niezrozumienie, depresja czy samobójstwo. Jednak mimo poruszania tak ciężki tematów książkę tą czyta się zadziwiająco lekko, a wszystko dzięki prostemu acz niezwykle barwnemu i obrazowemu językowi, który sprawia, że w ogóle nie można się oderwać. Co prawda przez pierwsze kilkanaście stron można odnieść wrażenie, że w książce tej nie dzieje się nic więcej niż to co zawarte w opisie na okładce. Jednak szybko to wrażenie znika, ponieważ akcja zaczyna się rozkręcać i to w sposób najbardziej niep­rawd­opod­obny­ z możliwych, a wszystko z powodu jednego kłamstwa. • A jeśli już mowa kłamstwie to mowa również o bohaterach. Muszę przyznać, że w ich przypadku wykonano kawał dobrej roboty. Evan był dla mnie postacią niezwykle autentyczną, która na długo zapada w pamięci. Jego zachowanie choć desperackie i niedopuszczalne było całkowicie zrozumiałe. Bo w końcu jak nie zrozumieć, że chłopak który całe swoje życie czuł się niewidzialny wolał brnąć dalej w kłamstwa, mimo gnębiących go wyrzutów sumienia i mieć kogoś z kim może porozmawiać niż znów stać się dla innych powietrzem. • „Nie rozdrapuj już ran, zapomnijmy ten czas i zacznijmy od nowa.” • Po raz pierwszy od bardzo dawna nie znalazłam w książce żadnych minusów i szczerze mówiąc nie zamierzam ich nawet szukać. Historia Evana wyryła się tak głęboko we mnie, że żadne błędy nie zmieniłyby mojego stosunku do niej. Uważam, że każdy bez względu na wiek powinien przeczytać tą książkę, ponieważ „Drogi Evanie Hansenie” jest niezwykle mądrą i pouczającą lekturą, która niesie ze sobą bardzo ważne przesłanie i zmusza do refleksji nad własnym życiem. Szczególnie jednak polecam ją rodzicom posiadającym nastoletnie dzieci, bo może ta niewinna historia pomoże im dostrzec coś u swoich pociech więcej niż tylko złe zachowanie. • Aleksandra • Książkę możecie zamówić tutaj: [Link] • Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Drogi Evanie Hansenie” autorstwa Val Emmich. • Książka odebrana za punkty w portalu CzytamPierwszy.
  • [awatar]
    tygrysica
    Książki Adama Fabera mają w sobie to coś, co za każdym razem każe mi niecierpliwie wyczekiwać ich premiery. Nawet wtedy, gdy znajduję w poprzednim tomie pewne niedociągnięcia, to jednak zawsze szybko o nich zapominam i z nieskrywaną przyjemnością sięgam po kolejną część, by przekonać się jak potoczą się dalsze losy Strażników oraz magicznego Jaaru. W przypadku „Megapolis” wcale nie było inaczej. Po tych wszystkich szumnych zapowiedziach, nie mogłam się wprost doczekać na premierę piątego tomu. • Moje oczekiwania względem tej książki okazały się chyba jednak zbyt wielkie, ponieważ w przeciwieństwie do poprzednich tomów na początku niespecjalnie polubiłam się z „Megapolis”, a jego lektura strasznie mi się dłużyła. Przez pierwsze kilka rozdziałów akcja parła w ślimaczym tempie na przód. Miałam wrażenie, że prawie nic się nie dzieje, choć wbrew temu wrażeniu ciągle pojawiały się nowe wątki, a fabuła nie raz zaskakiwała swoją wielowątkowością. Jednak ciągle coś nie pozwalało mi pozbyć się wrażenia, że tempo akcji zamiast przyśpieszać zwalnia. Na dodatek miałam straszny problem z Kate i Jonathanem. Okropnie irytowała mnie ta ich relacja i o ile zachowanie Jonathana byłam w stanie zrozumieć, tak ciągłe humorki oraz fochy Hallander bardzo działały mi na nerwy. Nie będę tutaj jednak przytaczać żadnych przykładów, aby nikomu nic nie zaspoilerować, ponieważ w przypadku piątego tomu byłoby to nie do uniknięcia. • Trzeba jednak przyznać, że Adam Faber niesamowicie rozwinął swój warsztat pisarski. Widać naprawdę wielką różnicę między stylem z „Księgi luster” a „Megapolis”. Co prawda język jakim autor się posługuje pozostał prosty i przyjemny, lecz stał się o wiele barwniejszy i bez problemu pobudza wyobraźnie czytelnika. A fakt, że autor pieczołowicie dba o nawet najdrobniejsze szczegóły dodaje tylko magii jego książką. • Nie byłabym chyba sobą, gdybym nie wspomniała o jedynej rzeczy, która chyba nigdy się nie zmieni i na pewno nie zawiedzie mnie w przypadku „Kronik Jaaru”. Mianowicie mówiąc chodzi o szatę graficzną, która podobnie jak w przypadku poprzednich tomów jest wprost zachwycająca, zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz książki. Dawno nie spotkałam się z drugą taką serią, której okładki za każdym razem byłyby tak oszałamiająco piękne. Będę to powtarzać do znudzenia, ale Czwarta Strona wraz z We need Ya bezsprzecznie tworzą jedne z najpiękniejszych okładek na polskim rynku wydawniczym. • Reasumując, „Megapolis” to całkiem udana kontynuacja przygód Kate Hallander oraz Strażników, która nie raz zaskoczy czytelnika. Książka ta jest kompletnym przeciwieństwie swoich poprzedniczek, przez co wydaje mi się, że nie każdy znajdzie w niej to czego szuka. Sama jednak nie mogę się doczekać co następnym razem wymyśli Adam Faber, dlatego już teraz wyczekuje kolejnych części, a Was gorąco zachęcam do sięgnięcia po „Kroniki Jaaru”. Przekonajcie się na własnej skórze jak magiczny może być świat ferów.
  • [awatar]
    tygrysica
    O „Setnej królowej” autorstwa Emily R. King po raz pierwszy usłyszałam przygotowując zestawienie styczniowych nowości wydawniczych. Już wtedy coś przyciągało mnie do tej książki, lecz same pozytywne opinie, wyskakujące dosłownie na każdym kroku, niczym królik z kapelusza, skutecznie odwlekały moje spotkanie z setną żoną radży. W końcu jednak ciekawość zwyciężyła. • „Czasami jedynym rozwiązaniem, które prowadzi do pokoju, jest wojna.” • Emily R. King, mimo iż w „Setnej królowej” wykorzystuje znane już czytelnikom schematy, to jednocześnie wnosi również powiew świeżości do młodzieżowej fantastyki. Wszystko to za sprawą niesamowitej mieszanki kultury indyjskiej i arabskiej. Autorka w ten sposób stworzyła całkiem inny świat, od tych znanych z typowej z literatury fantastycznej, lecz wcale nie mniej magiczny. Jednak magia nie jest jedynym tutaj motywem przewodnim. Za sprawą historii Kalindy czytelnik odkrywa niezwykle brutalny świat, w którym kobiety doświadczają przemocy i nies­praw­iedl­iwoś­ci oraz są niejednokrotnie poniżane, nie tylko przez mężczyzn, ale również przez swoje wspó­łtow­arzy­szki­. Świat przedstawiony w „Setnej królowej” wbrew pozorom nie ma nic wspólnego z pięknymi opowieściami o Szeherezadzie i baśniowych sułtańskich haremach. Tutaj niejednokrotnie pałac zamiast być spełnieniem marzeń okazuje się być koszmarem, w którym tajemnice i intrygi są na porządku dziennym. A wszystko to otoczone bajecznie wykreowanymi krajobrazami Tacharandu. • Sami bohaterowie nie wywarli na mnie tak piorunującego wrażenia jak pomysł na fabułę autorki. Moim zdaniem zostali oni bardzo słabo zarysowani, w konsekwencji czego niewiele o nich wiadomo, przez co niczym szczególnym się nie wyróżniają i raczej szybko się o nich zapomina. Na szczęście postać głównej bohaterki ratuje sytuacje. Kalinda jest silną, zaradną młodą kobietą, z którą bardzo łatwo można się utożsamić. Nie jest jedną z tych wyid­eali­zowa­nych­ bohaterek, którym wszystko przychodzi gładko. Wręcz przeciwnie. Setna królowa popełnia błędy jak każdy człowiek i nie wszystko jej się udaje, przez co wypada bardzo naturalnie. • Największym rozczarowaniem w „Setnej królowej” był dla mnie wątek romantyczny. Emily R. King popełniła jeden z największych możliwych błędów. Autorka zamiast stopniowo budować napięcie i rozwijać relację Kalindy oraz jej strażnika, Devana, postanowiła całkowicie pominąć ten etap i od razu rozkochać ich w sobie. O ile w przypadku Kali jest to do zrozumienia, ponieważ dziewczyna jest młoda i całe swoje dotychczasowe życie spędziła w żeńskim zakonie, to jednak Devan jest dorosłym mężczyzną, doskonale zdającym sobie sprawę z konsekwencji jakie grożą za spoufalanie się z kobietami radży, a mimo to bez wahania poddaje się temu uczuciu. Zdecydowanie brakuje tutaj realizmu. • „Czasem więcej siły potrzeba, by zrobić krok w tył niż w przód.” • „Setna królowa” Emily R. King to książka, w której nie brakuje młodzieńczych ideałów, miłości, nienawiści, okrucieństwa oraz czyhających na każdym kroku intryg i nies­praw­iedl­iwoś­ci losu. To jedna z tych książek, które wciągają czytelnika od pierwszej strony i nie puszczają do samego końca. Dlatego jeśli szukacie lektury idealnej na wiosenne wieczory to lepiej nie mogliście trafić. • Aleksandra • Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Setna królowa” autorstwa Emily R. King. • Za możliwość przeczytania tej książki serdecznie dziękuje portalowi CzytamPierwszy.pl • Więcej na : [Link] oraz [Link]
  • [awatar]
    tygrysica
    Zaintrygowana opisem na okładce „Człowieka z lasu” wiedziałam, że muszę czym prędzej sięgnąć po debiutancką powieść Phoebe Locke. Miałam nadzieję, że przeczytam świetny thriller psychologiczny, który wciągnie mnie od pierwszej strony i dostarczy porządnej dawki emocji. Przeczuwałam, że nie będzie to zbyt oryginalna historia, aczkolwiek wierzyłam, że świeże spojrzenie na nią nie raz porządnie mnie zaskoczy. • „Bywają takie sytuacje, w których człowiek uczy się doceniać to, co ma. I nie rozgrzebywać przeszłości.” • „Człowiek z lasu” miał zadatki na naprawdę dobry thriller psychologiczny z mroczną legendą w tle. Problem z nim jest jednak taki, że mimo iż historia ta ma potencjał oraz intryguje i zachęca do dalszego czytania, to jednocześnie akcja jakby stała w miejscu. Wydawać by się mogło, że skoro poprowadzono ją z trzech różnych perspektyw czasowych to czytelnik zostanie zasypany wydarzeniami, a akcja będzie pędzić jak szalona. Tymczasem jest tutaj wręcz przeciwnie. Autorka skupiła się przede wszystkim na stronie psychologicznej i jakby zapomniała o innych, tak istotnych dla książki elementach. Liczne zagadki, mroczne tajemnice oraz umiejętne mylenie tropów wbrew pozorom nie ratuje zbytnio sytuacji, a pozostawia po sobie jedynie niedosyt. Gdyby Phoebe Lock mniej skupiała się na stronie psychologicznej, a bardziej na legendzie i wydarzeniach to książka ta mogłaby odnieść nie mały sukces. Zwłaszcza, jeżeli zostałaby napisana w całości tak jak zakończenie, które bez wątpienia jest największym plusem tej książki. • Na początku wspomniałam, że spodziewałam się, iż autorka do znanego wszystkim schematu wniesie powiew świeżości. Niestety wbrew moim nadzieją tak się nie stało. Czytając „Człowieka z lasu” niemal do samego końca nie mogłam pozbyć się wrażenia, że czytałam już gdzieś praktycznie identyczną historię. Z tą różnicą, że opowiadała ona nie o człowieku z lasu, ale o Slendermanie, co w zasadzie w tym przypadku wychodzi na to samo. W końcu mamy tutaj tajemniczego mężczyznę, który żyje w lesie pełnym cieni, pojawia się z dziewczynką i porywa nieposłuszne rodzicom dzieci. Cóż, jak dla mnie wygląda to naprawdę podobnie jak historia Slendermana. • Pomimo tych wszystkich niedociągnięć trzeba jednak przyznać, że autorka miała naprawdę dobry pomysł na fabułę, a przyjemny i lekki język jakim się posługuje pozwala odrobinę przymknąć oko na powstałe niedogodności. W szczególności, że jest to debiut literacki pani Locke, aczkolwiek fakt ten nie usprawiedliwia tych wszystkich błędów. • „Ciekawa sprawa z tym zaufaniem - stale potrzebuje zapominania, wymazywania.” • Reasumując, debiutancka powieść Phoebe Locke nie jest może książką, która pochłonie czytelnika bez reszty oraz będzie zaskakiwać na każdym kroku, lecz można z nią miło i ciekawie spędzić czas. Co prawda na rozkręcenie akcji trzeba naprawdę długo poczekać, aczkolwiek zakończenie w pewnym stopniu rekompensuje ten czas. „Człowieka z lasu” poleciłabym, jednak głównie osobom dopiero rozpoczynającym swoją przygodę z thrillerem psychologicznym, ponieważ typowi miłośnicy tego gatunku mogą nie znaleźć akurat w tej historii tego czego szukają. • Aleksandra • Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Człowiek z lasu” autorstwa Phoebe Locke. • Więcej na : [Link] oraz [Link]
Ostatnio ocenione
1 2 3 4 5
...
33
  • Shuttergirl
    Reiss, CD
  • Łowca
    Hendel, Paulina
  • Siedmiu mężów Evelyn Hugo
    Reid, Taylor Jenkins
  • Jedyne takie miejsce
    Bianek, Klaudia
  • Punk 57
    Douglas, Penelope
  • Co wie twój pies?
    Collins, Sophie
Należy do grup

Nikt jeszcze nie obserwuje bloga tego czytelnika.
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo