Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
"Historia vitae magistra est" - to sentencja, która w liceum wisiała w mojej klasie nad tablicą. Historia nauczycielką życia - to stwierdzenie, które głęboko zapadło mi w pamięć i nauczyło patrzeć na bieżące wydarzenia polityczne właśnie przez pryzmat historycznych odniesień. Dlatego też z dużym zaciekawieniem sięgnąłem po książkę Norberta Bączyka i Kamila Kawalca. • Sama okładka wskazuje już na zakres tematyczny: współczesny konflikt zbrojny w Ukrainie. Jak patrzeć na bieżące wydarzenia wojenne mając w pamięci czasy II wojny światowej? Czy czeka nas kolejna wojna światowa? A może ona już się toczy, tylko my sobie z tego nie zdajemy do końca sprawy? • Autorzy wyposażeni w bogaty zasób wiedzy z zakresu historii wojskowości oraz w oparciu o statystyki dotyczące okresu przed i w trakcie II wojny światowej starają się wysnuwać analogie i porównania do dzisiejszych zdarzeń w Ukrainie. Przyznam się, że choć jestem pasjonatem historii kilka faktów przytoczonych w książce było mi bliżej nieznanych. Znajomość historii pozwala bardziej chłodno i z mniejszym lękiem patrzeć na bieżące wydarzenia, co jednak nie uwalnia świadomości przed przestrogą, że władza autorytarna skupiona w rękach szaleńca może prowadzić ludzkość do katastrofy. • Żałuję, że książka nie jest bardziej obszerna i aż prosi się o kontynuację. Kto wie, może gdy wojna w Ukrainie dobiegnie wreszcie końca doczekamy się kolejnego, uzupełnionego wydania, w którym autorzy będą mogli na końcu napisać: ,,a nie mówiliśmy, że tak to będzie"...
-
Zakazana miłość z sierocińca i jej reperkusje po latach. Ckliwy romans? Nie zupełnie. Powieść Lilianny Więcek zaczyna się niemal jak rasowy kryminał. Próba gwałtu, zastraszanie, beznadziejna sytuacja w której znalazła się główna bohaterka Cindy. A później pomocna dłoń przyjaciółki Sary, zaskakująca oferta pracy w ekskluzywnej rezydencji milionera Brightona i retrospekcja sięgająca czasów koszmarnego pobytu w ośrodku wychowawczym w Mendenhall. • To właśnie owe wspomnienia tak bardzo przykuwały moją czytelniczą uwagę, że zdecydowałem się doczytać powieść do końca. Sadystyczne metody dyscyplinowania wychowanków, jakie prowadziła dyrektorka Watson przyprawiały mnie o gęsią skórkę. I to bardzo dobrze, bo współczesne losy Cindy i Ripa przypominające mdły melodramat wprowadzały mnie raczej w stan przesłodzenia i utraty dobrego smaku. • Jak to w przesłodzonych romansach bywa miłość pokonuje największe przeszkody, a zakończenie łatwe jest do przewidzenia. Żal tylko, że autorka tak beztrosko porzuciła losy przyjaciółki Sary, która musiała zniknąć. Może to dobry wątek na kolejny romans w stylu kryminalnej sensacji?
-
Piękny, zabytkowy Lwów oczami młodej, wrażliwej na artystyczne uroki Ukrainki. Ślady polskości na każdym kroku. Czy można się dziś fascynować odchodzącą w zapomnienie historią przedwojennego miasta? • Dla miłośników sztuki miejskiej i wycieczek sentymentalnych po wschodnich rubieżach.
-
Zawodowy tłumacz, który na co dzień zajmuję się tłumaczeniem instrukcji obsługi urządzeń elektrycznych przyjmuje tajemnicze zlecenie przetłumaczenia XVI-wiecznego manuskryptu. Tekst, który dostaje partiami, jest zapisem pamiętnikarskim hiszpańskiego mnicha Diega de Landy, który uczestniczył w niebezpiecznej wyprawie konkwistadorów po święte księgi Majów. Podczas tejże podróży w tajemniczych okolicznościach giną kolejno poszczególni członkowie ekspedycji, a towarzyszący im indiańscy przewodnicy zaklinają, by zawrócili z drogi. • Mamy zatem kawałek niezłej literatury przygodowej, ale gdy świat z pamiętnika zaczyna przenikać do współczesnego obrazu Moskwy fabuła jakby zatraca swój fascynujący bieg i przechodzi w filozoficzno-religijne dywagacje, które najlepiej obchodzić szerokim łukiem. • Wiadomo, że to Majowie przewidzieli koniec świata w początkach XXI wieku. Gdzieś to już słyszałem. Dlatego nie specjalnie polecam.
-
Znając wcześniejszą twórczość Amora Towlesa zupełnie w ciemno porwałem z księgarskiej półki i zakupiłem książkę ,,Stolik dla dwojga". Miała to być moja literacka uczta. Tymczasem... • W skład zaserwowanego przez Towlesa literackiego dania wchodzi sześć opowiadań, których tłem fabularnym staje się Nowy Jork i jedna mini opowieść prawie kryminalna z holywoodzkiego Los Angeles. Historie z życia, ot obrazki obyczajowe, takie niby nic nieznaczące, a jednak trącące lekką sensacją. To takie dykteryjki, które opowiada się znajomym podczas koleżeńskiej kolacji, albo na ploteczkach przy kawiarnianym stoliku. • Czułem się lekko zawiedziony, bo nie na taką ucztę się co prawda szykowałem. Jednak język literacki Towlesa uwodzi. Jego niespieszna narracja otulona w kulturalny i wysmakowany anturaż prowadzi bezpiecznie ku końcowi każdego opowiadania. Nawet jeśli zakończenie niepokoi lub zastanawia, to autor odcina je z uśmiechem kelnera, który oznajmia: ta historia była podana na koszt firmy.