Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Sześciu wspaniałych • Gdy sięgam po książkę przede wszystkim chodzi mi o treść, no ale to okładkę widzi się jako pierwszą. • I o ile brzydka nie zniechęci mnie do czytania, czegoś co chcę przeczytać, to przy nieznanej pozycji może zniechęcić bardzo skutecznie. • Natomiast ładna, taka co ściąga wzrok i woła „Popatrz jaka jestem śliczna! Zapraszam!” może sprawić, że zaczniemy czytać książkę, o której nie wiemy nic , i gdyby nie uroda okładki, po prostu byśmy ją ominęli. I nieraz byłaby to wielka strata …. • Tak mi się właśnie ostatnio zdarzyło, gdy wśród innych pozycji zobaczyłam okładkę „Nie ma tego złego”. Czy można było się oprzeć tym sześciu postaciom wędrującym gęsiego przez pola, na tle olbrzymiego księżyca w pełni? Tym czarnym sylwetkom na tle pięknie zharmonizowanych kolorach ziemi? • No, ja się nie oparłam; i jestem z tego powodu przeszczęśliwa, bo za piękną okładką odkryłam nie mniej piękną treść. • O, jak mi się podobała! Tak bardzo, że już w trakcie czytania drugiego rozdziału kupiłam własny egzemplarz - bo to jedna z tych książek, do których będę wracać. • To opowieść o tym, jak kompania sześciu, pozornie nie pasujących do siebie ludzi i nieludzi (elf, goblin i krasnolud), połączonych najpierw przez życiowy przypadek, a później przede wszystkim przyjaźnią, działając zgodnie i skutecznie podejmuje walkę ze Złem. • Urzekła mnie przyjaźń jaka jest między nimi, to, że wprawdzie nie są rodziną, ale mogą być wzorem jak w rodzinie ma być. Za wzór może też służyć stuprocentowa wzajemna akceptacja, poszanowanie swojej inności i własnego zdania. Piękne jest to, że między sobą u każdego z nich jest jedność w tym co mówią, myślą i robią. I mogą liczyć na siebie nawzajem zgodnie z zasadą: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. • Bardzo polubiłam tych Sześciu Wspaniałych, na pewno chciałabym zaliczyć ich do przyjaciół. Polubiłam ich w czambuł, wszystkich sześciu, takich jacy są. Aż szkoda że to tylko jedna książka … • Książka napisane językiem po żołniersku prostym, z humorem i przytupem. • Trochę baśni, trochę Tolkiena, reszta autorska, a całość - znakomita!
-
W Anglii, w 1930 roku najlepsi ówcześni autorzy powieści kryminalnych założyli Klub Detektywów. Założyciele to m.in. Agatha Christie, G.K. Chesterton, John Dickson Carr, Dorothy L. Sayers, major Alfred Mason, baronowa Emma Orczy, wielebny Ronald Knox, Georgette Heyer • Georgette Heyer (1902–1974) przez ponad pięćdziesiąt lat stworzyła dziesiątki romansów historycznych, powieści detektywistycznych i opowiadań. Niektórzy oceniają jej powieści detektywistyczne jako banalne, ale inni chwalą - za humor i zręczną konstrukcję akcji. • Ja chwalę, przynajmniej tę książkę – bo podobała mi się bardzo. • Joseph Herriard, mieszkając wiele lat za granicą, marzył, że kiedyś spędzi prawdziwie angielskie Boże Narodzenie. Z rodziną, w domu udekorowanym gałązkami ostrokrzewu i pięknie przystrojoną choinką. • Gdy wrócił do kraju i zamieszkał razem z żoną w posiadłości swego brata Nathaniela, zapragnął spełnić to marzenie. Ale brat, zaprzysięgły stary kawaler, nie znosi świątecznego zamieszania i nie uznaje obyczaju rodzinnego spędzania świąt … W końcu bardzo niechętnie wyraża zgodę i zaprasza kilkoro gości – najbliższych znajomych i krewnych. • Na kolację wigilijną Nathaniel nie zszedł, nie reagował na pukanie służącego do drzwi swego pokoju, zamkniętego na klucz, a gdy wyważono drzwi, okazało się, że Nathaniel został zabity … • Kto zabił? JAK? Skoro pokój był zamknięty od wewnątrz na cztery spusty… • Inspektor Hemingway ze Scotland Yardu nie będzie miał łatwo, oj nie! … • Klasyczna zagadka kryminalna, dobrze napisana, z dobrze nakreślonymi sylwetkami wszystkich bohaterów. Bez krwawych i brutalnych opisów. Dziejąca się w świecie znanym nam z książek Agathy Christie. Bardzo pasująca do treści okładka. Czyli wszystko tak jak lubię. • Niektórych czytelników mogą męczyć i/lub nużyć drobiazgowe opisy wyglądu czy charakteru poszczególnych postaci, pokazanie życia zgodnego z mnóstwem zasad i uważaniem na to co wypada. Ale tylko niektórych .... • Osobiście cieszę się, że trafiłam na tę książkę i szczerze polecam. Zwłaszcza tym co szukają w kryminałach zagadki do rozwiązania, a nie opisów wszelkich okropności ...
-
Tym razem nie oczekiwałam "drugiej Chmielewskiej", ale w trakcie czytania roześmiałam się RAZ - gdy pacjent szpitala tłumaczył się, dlaczego spędził noc na krześle. Jak na "komedię kryminalną" to chyba za mało, dużo za mało ... • Pani Zofia wydała mi się zupełnie inną osobą, dużo mniej sympatyczną - i nie rozumiem skąd taka zmiana? ... Dostosowanie do życzeń czytelników, którzy widzieli ją jako cwane, wkurzające babsko i egoistkę? A to co się z nią dzieje z jednej strony wydaje się całkiem rzeczywiste, a jednocześnie robiło wrażenie nierzeczywistego snu. A przez to wiele celnych i uszczypliwo-prześmiewczych uwag przepada, ginie w zalewie myślotoku głównej bohaterki. • Z trudem doczytałam do końca - nie moja bajka...
-
Współczesny kryminał w starym stylu. • Dzieje się tu i teraz, w czasach Roberta Lewandowskiego i telefonów komórkowych, ale jest napisany językiem i stylem "retro" - mi kojarzy się z książkami Maryli Szymiczkowej, Boyem-Żeleńskim, Młodą Polską ... • Są tu fantastycznie wprost nakreślone postacie, bardzo żywe i budzące różne emocje; mnóstwo życiowych obserwacji, duża dawka humoru, choć osobiście komedią kryminalną tej książki bym nie nazwała .... • Główna bohaterka na samym początku nieźle mnie wkurzyła, choć musiałam docenić jej talent organizacyjny, sprawny umysł i chęć dobrego i oryginalnego gotowania. • Za to od razu polubiłam siostrę zakonną o oryginalnym imieniu - Tomasza • I podoba mi się, że gdyby nie trzy kobiety, to zagadka "kto zabił" zapewne w ogóle nie zostałaby rozwiązana ... • Akcja, początkowa niespieszna, jak to życie w małej miejscowości, z czasem nabiera tempa - mniej więcej od połowy książki toczy się jak lawina, a ja czytając leciałam do przodu byle prędzej, przeskakując całe zdania, byle dobić do końca i zaspokoić ciekawość. Za jakiś czas wrócę i już spokojnie podelektuję się treścią - koniecznie przy kawie z kardamonem :-) .