Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Ewelina - miłośniczka i pasjonatka książek. Ich kolekcjonerka. Uwielbia być w stanie zwanym „zaczytaniem”. Wielka fanka powieści fantasy i new adult. Nie pogardzi literaturą współczesną. Kocha literaturę młodzieżową, mimo że młodzieżą nie jest. Odkrywa pozytywne aspekty kryminałów. Wylewa potoki łez przy książkach. Zawsze znajdzie zdanie zasługujące na łzę. Poza czytaniem układa puzzle.
ksiazkomania-recenzje.blogspot.com
www.facebook.com
instagram.com
twitter.com
Najnowsze recenzje
-
Definicja przyjaźni. • Czy możliwa jest definicja słowa „przyjaźń” zawarta na 408 stronach? Okazuje się, że tak. Udowodniła to Sandra Nowaczyk autorka powieści „Friendzone”. Jej powieść rozkłada na czynniki pierwsze słowo „przyjaźń”, udowadniając siłę, radość i potęgę przyjaźni. Każdy zasługuje na przyjaźń i przyjaciela, który zawsze i na zawsze będzie z nami. • „Rodzimy się z wrodzonym pragnieniem, by być kochanym. Jesteśmy zdolni upaść na kolana, żebrać o ochłapy miłości, byle tylko wiedzieć, że istnieje na tym świecie chociaż jedna osoba, która jest w stanie oddać za nas siebie. Pozwalamy, by inni ludzie łamali nam serce, wystawiali je na próbę, ale nigdy nie przestajemy poszukiwać bratniej duszy. Stajemy się bezbronni jak dzieci, gdy błagamy, by ktoś nas pokochał. To przemienia się w sens naszego życia. Ostatecznie umieramy, pragnąc wiedzieć, czy to życie było coś warte, czy opłacało się żyć.” • Fabuła 2/3 • Tatum i Griffin to młodzi ludzie, którzy przyjaźnią się niemal od zawsze. To na nich skupia się cała fabuła. Przy takiej dwójce bohaterów nie ma mowy o nudzie. Aby zapewnić czytelnikowi trochę adrenaliny autorka zręcznym piórem nieco skomplikowała losy głównych bohaterów. I ta adrenalina w połączeniu z akcjami, humorem i tą piękną przyjaźnią tworzy naprawdę wyjątkową całość. • Bohaterowie 2/3 • Bohaterom powieści nie można nic zarzucić. Autorka zadbała o to, by czytelnik się nie nudził czytając „Friendzone” tworząc niesamowicie barwne, wyraziste i wyjątkowe postacie. W tej książce każdy na pewno znajdzie swojego ulubieńca oraz osobę niesamowicie go irytującą. Wiadomo, że bez bohatera, który podnosi ciśnienie w książce wieje nudą. Moim zdaniem w książce powinny znaleźć się polskie imiona. Byłby tak bardziej patriotyczne, no bo w końcu autorka jest Polką. • Styl i język 3/3 • Autorka mimo młodego wieku pokazała dojrzałość w pisaniu. Styl jakim zadebiutowała jest naprawdę na wysokim poziomie. Książkę czyta się płynnie i lekko, a co za tym idzie, pochłaniamy ją w mgnieniu oka. • Punkt WOW! 1/1 • Książek, w których fabuła skupia się na przyjaźni jest na rynku literatury coraz więcej. Autorzy prześcigają się o to, by to ich powieści wybiły się na szczyt listy bestsellerów, by to ich powieści były oryginalne i wyjątkowe i zachęcające czytelnika do sięgnięcia właśnie po tę konkretną książkę. Najgorzej w takiej sytuacji mają debiutanci. To oni muszą pokazać się z jak najlepszej strony, by czytelnik nie zaraził się już na samym początku. Nasza polska młodziutka debiutantka weszła na rynek literatury w wielkim stylu i na pewno wielu czytelników zapamiętają ją na długo i będzie czekało z niecierpliwością na kolejne powieści. „Friendzone” to jej debiut i to bardzo udany debiut, który zdecydowanie zasługuje na punkt WOW! • Dla kogo? • „Friendzone” to typowa młodzieżówka i tej grupie czytelników najbardziej ją polecam. Ważne jest, by już na początku dorosłego życia wiedzieć, co to jest przyjaźń i dlaczego warto jest mieć przyjaciela u swego boku. Fanom lekkich i niezobowiązujących historii również ta książka przypadnie do gustu.
-
Dwie bajki, jedno zakończenie. • Dowiedziawszy się, że kolejna książka Kasie West zostanie wydana w Polsce nie czekałam na zaskoczenie. Po przeczytaniu poprzednich książek autorki, wiedziałam, że ta da radę i mogę jej w pełni zaufać. „Chłopak z innej bajki” to pełna sarkazmu i pozytywnej energii książka, z którą spędza się miło czas. • „Brak poczucia szczęścia bierze się z niespełnionych oczekiwań.” • Caymen uczy się, a w wolnym czasie pomaga mamie prowadzić sklep z lalkami. Gdy pewnego dnia do sklepu wchodzi bogaty młodzieniec Caymen nie wie jeszcze, że ten dzień będzie początkiem niezłego zamieszania w jej życiu. • „Uczucia mogą być najkosztowniejszą rzeczą na świecie.” • Kasie West to autorka, która pisze z niezwykłą lekkością. W jej powieściach czuć świeżość, mimo, że można doszukać się pewnej schematyczności. Polubiłam jej styl j język. „Chłopak z innej bajki” to kolejna jej powieść, której nie da się nie lubić. To wciągająca, zabawna, przyjemna lektura dla każdego czytelnika. Wszystko w niej jest zgrane, a tematy, które porusza West są bardzo naturalne i rzeczywiste. • Bohaterowie powieści są bardzo pozytywni. Mamy tutaj zderzenie dwóch światów, które w literaturze poetycko nazywane są świat biednych i świat bogatych. Para głównych bohaterów właśnie z takich światów pochodzi. Ona biedna dziewczyna, mieszkająca z matką, pomagająca jej w jej interesie i poświęcająca temu każdą wolną chwilę. On bogaty dzieciak, który ma przejąć rodzinny interes. Nagle ich drogi się przecinają i oboje dostrzegają. że łączy ich więcej niż mogło by się wydawać. Na wyróżnienie zasługują także postacie drugoplanowe. Najlepsza przyjaciółka Caymen – Skye – to dosłownie uosobienie najlepszego przyjaciela. Życzę każdemu kogoś takiego za przyjaciela, kto nie tylko jest, ale i zawsze będzie. Mason wokalista Zrzędliwych Ropuch, który okazał się przyjacielem i wiedział kiedy się wycofać też jest postacią godną zauważenia. Każdy z bohaterów w „Chłopaku z innej bajki” jest bardzo dobrze wykreowany i na pewno każdy z czytelników znajdzie wśród nich swojego ulubieńca. • „Ciągle mi mało. Nie wiem, jak potrafiłam istnieć bez niego, bo w tej chwili to jego energia jest moją siłą napędową.” • W tej powieści, tak jak już wcześniej wspomniałam, pokazane są dwa światy: biednych i bogatych. Autorka udowodniła, że nie ma większej różnicy między ludźmi z tych dwóch grup społecznych. No oczywiście zdarzają się wyjątki, czyli po prostu nazwijmy ich „złymi ludźmi” żeby nie musieć używać bardziej niecenzuralnych słów. Kasie West również pokazała tych „złych ludzi” i to w jaki sposób odbiegają oni od normy człowieczeństwa. Nie zawsze bogaty człowiek oznacza snoba, zarozumialca i kogoś kto gardzi tymi mniej zamożnymi. O tym wszystkim poczytacie w „Chłopaku z innej bajki”. • „Chłopak z innej bajki” to książka, po którą można sięgać bez większego zastanowienia, a tym bardziej znając poprzednie książki Kasie West. Choć może się wydawać, że jej książki są schematyczne i wiadomo co się wydarzy, to jednak każda z nich jest wyjątkowa i każda ma w sobie coś, co przyciąga rzesze czytelników. Tak też jest z „Chłopakiem z innej bajki”. Jest to książka wciągająca, która nie pozwala na nudę. Czytamy ją w mgnieniu oka dosłownie pochłaniając treści i zatracając się w fabule bez reszty. „Chłopak z innej bajki” kryje w sobie pewną tajemnicę, której autorka nie zdradza do końca. Tworzy to klimat, który dla czytelnika jest wręcz nie do zniesienie, gdyż kończąc książkę, nie poznajemy do końca pewnych faktów. Ale może to zamierzony chwyt i może kiedyś jeszcze przeczytamy o Caymen i Xandrze. • „Chłopak z innej bajki” nie jest kolejną historią Kopciuszka. To zabawna, lekka i bardzo przyjemna książka, która trafi do każdego czytelnika, a na pewno do większości z nich. Polecam tę książkę wszystkim, którzy mają ochotę spędzić czas z bardzo pozytywną lekturą. Każda książka Kasie West jest wart polecenia, dlatego jeżeli znajdziecie trochę więcej czasu to również serdecznie polecam jej poprzednie książki.
-
Projekt „Żona” czas zacząć! • Beata Majewska, znana również jako Augusta Docher, to pisarka, która pnie się na szczeblach polskiego rynku literatury coraz wyżej. Nie ogranicza się do jednego gatunku literackiego. Tworzy i fantastykę, i romanse, i obyczajówki, nie wspominając o erotyku. Jej najnowsza powieść – „Konkurs na żonę” to lekka lektura, która podbija serca polskich czytelników. Historia jest wręcz idealna na komedię romantyczną. • „Świat się nie kończy, gdy bliska osoba odchodzi lub zawodzi. Ciągle jeszcze jest ktoś dla ciebie najważniejszy, ty sama.” • Łucja Maśnik to skromna studentka. Gdy poznaje przystojnego i bogatego Hugona Hajdukiewicza jej życie zmienia się o 360 stopni. Nie wie jednak, że ich spotkanie nie jest przypadkowe… • „Życie rzadko przypomina hollywoodzką komedię romantyczną.” • Fabuły tej książki nie da się tak po prostu streścić nie ujawniając szczegółów. I choć podobnych historii jest na pęczki i zbytnio się one nie wyróżniają, to ta przedstawiona w „Konkursie na żonę” jest wyjątkowa. Czuć w niej świeżość i coś nowego, niebanalnego. Nie kryję, że mam pewne spostrzeżenia i uwagi, co zresztą zaraz sami przeczytacie, ale ogólnie powieść jest dobra i wart przeczytania. • Zaczniemy może od pierwszego wrażenia… Szczerze muszę przyznać, że książka na początku nie wywołała we mnie pozytywnych emocji. Byłam aż zdziwiona, że tak bardzo nie przypadła mi do gustu i gdyby nie moja czytelnicza upartość, to odłożyłabym książkę po 60 stronach z powrotem na półkę. Nie podobało mi się praktycznie nic, ani bohaterowie ani fabuła. Ale po pierwszym szoku i takim dziwnym wkurzeniu się na bohaterów zaczęłam zmieniać zdanie. I choć wydaje mi się, że ta powieść ma niewykorzystany potencjał, to autorka dopiero się rozkręca. Z chęcią sięgnę po kolejną część powieści, z dwóch powodów: po pierwsze jestem bardzo ciekawa jak dalej potoczą się losy Łucji i Hugona, a po drugie właśnie po to, by przekonać się, czy powieść rozwija się w dobrym kierunku. • Główni bohaterowie powieści, czyli Łucja i Hugo to z pozoru dwa różne bieguny, woda i ogień. Ale to tylko pozory, bo w rzeczywistości łączy ich bardzo wiele. I choć momentami, szczególnie na początku powieści, wprost nie mogłam znieść Łucji, jej zachowania, poglądów i ogólnie charakteru, to z kolejnymi stronami jej postać nieco się zmieniała. Nie powiem, że całkowicie wyzbyła się denerwujących zachowań, ciągłej naiwności i łatwowierności, ale potem pokazała pazurki i to jej dodało zadziorności i temperamentu. Hugo natomiast to kawał drania. Ale czym by była ta powieść bez niego? Jeśli jest biel, musi też być czerń. Hugo perfidnie gra na uczuciach dziewczyny, jest bezwzględny. Ma swoje tajemnice, które autorka nam stopniowo dawkuje. Nie zdradza za dużo, dlatego też cała powieść trzyma czytelnika w napięciu. Postać Hugona w końcówce nieco zaskakuje, ale jest mu potrzebny porządny kopniak, żeby zrozumiał swój błąd. Trzymam kciuki za tę parę i mam nadzieję, że jak to w komediach romantycznych bywa, skończy się to happy endem. • Dobrze wspominam postać babci Łucji, Pani Zofii, która wydaje się być taką milusią, złotą babcią. Ta postać wykreowana jest na osobę, która nie jedno w życiu musiała przejść i przez swoje długie życie zgromadziła wiele mądrości. To osoba o wielkim sercu, która tworzy w książce niezwykły domowy klimat. • „Nieważne, jak zaczynasz, ważne, jak kończysz.” • W tej powieści wszystko dzieje się szybko, mega szybko. A może nawet za szybko? Brakowało mi trochę rozwinięcia niektórych akcji i przez to może się wydawać, że powieść została napisana bardzo szybko, jakby pod presją czasu. Autorka wspomina, że pomysł na książkę powstał za sprawą wyzwania „wymyśl jakąś historię w kwadrans”. Może to dlatego mamy wrażenie, że książka ma niewykorzystany potencjał? Mimo wszystko to bardzo przyjemne „love story”. • Autorka zapewnia nas, że losy bohaterów poznamy w kolejnej części „Bilet do szczęścia”. A w podziękowaniach wspomniane jest, że być może będą jeszcze kolejne dwie części. Ale jedno jest pewne – będą to niesamowite dawki emocji. „Konkurs na żonę” to emocjonalna książka. Czasami mamy ochotę wprost udusić głównych bohaterów, krzyczeć i wrzeszczeć wniebogłosy. Pani Beata doskonale przenosi przeróżne emocje na papier. Książkę polecam wszystkim czytelnikom i mam nadzieję, że wasze pierwsze wrażenie będzie o wiele lepsze niż moje. Szczerze polecam!
-
Szokująca psychoterapia. • Czasami jedno wydarzenie zmienia nasze życie na zawsze. Nie jesteśmy pewni czy poradzimy sobie z traumą związaną z tak bolesnymi i szokującymi przeżyciami. Czy zatem lepiej jest nie pamiętać traumatycznych wydarzeń, czy może lepiej jest mieć je zapisane w pamięci? Na to pytanie znajdziemy odpowiedź w książce Wendy Walker „Nie wszystko zostało zapomniane”. To bardzo dobra książka, która zaskakuje prawie na każdej stronie. Choć pomysł na fabułę nie jest zaliczany do oryginalnych, to narracja, bohaterowie i klimat jaki oddaje książka to już prawdziwa wyjątkowość. • „Czym jest to, co jest jeszcze większe niż ból?” • Jenny została brutalnie zgwałcona podczas szkolnej imprezy. Rodzice zgadzają się na innowacyjną formę leczenia swojej córki. Jenny dostaje leki, po których nie pamięta gwałtu. Jednak demony nie zostają całkowicie uśpione... • „Żal jest bardziej pokrętny niż poczucie winy. Bardziej destrukcyjny niż zazdrość. I ma większą siłę niż strach.” • „Nie wszystko zostało zapomniane” to książka, którą czyta się z wypiekami na twarzy. Nie można jej odłożyć, bo jest tak wciągająca i tak intrygująca, że po prostu nie jesteśmy w stanie się z nią rozstać. Wendy Walker pisze bardzo ciekawie. Choć temat, który jest poruszany nie należy do najprzyjemniejszych, to książkę czyta się bardzo szybko i płynnie. Język jest prosty, a styl nie sprawi nam problemu. Przez całą treść dosłownie mkniemy z prędkością błyskawicy. „Nie wszystko zostało zapomniane” to książka z tej puli, co do której mam trudności z określeniem gatunku. Jest to bez wątpienia literatura współczesna z mocno zarysowanym wątkiem psychologicznym. Jest momentami mroczna i czuć w niej tę intrygującą tajemnicę, która jest charakterystyczna dla powieści kryminalnych. • „Zapaliłem zapałkę i puściłem ją w ruch. Mój ogień się rozpalił. Zapewne nie mogłem przewidzieć, że niespodziewanie zacznie wiać silny wiatr, który podsyci ogień i da mu moc, nad którą nie będę w stanie zapanować.” • Wendy Walker zaskoczyła mnie narracją. Byłam niemal pewna, że narratorką będzie Jenny. Okazuje się, że narratorem jest jej terapeuta – psychiatra, doktor Alan Forrester. Początkowo byłam tak zaskoczona tym zabiegiem, że robiąc notatki do recenzji napisałam negatywne zdanie na temat narracji. Ale im dalej brnęłam w opowieść doktora Forrestera tym bardziej mi się ona podobała. Styl jakim się wyrażał jest wręcz przyciągający. I teraz moja opinia na temat narracji to same ochy i achy. Bardzo podoba mi się ujęcie problemu z punktu widzenia terapeuty. Mamy okazję poznać nie tylko emocje osoby poszkodowanej, ale również jej najbliższych, samego terapeuty, a także innych osób pośrednio zamieszanych w całe wydarzenie. • Pomysł na fabułę również jest nietypowy. To nie tylko opis emocji po traumatycznym przeżyciu bohaterki. To zawiła intryga prowadzona przez terapeutę, który próbuje ratować syna. Autorka pokazała jak bardzo rodzice są zżyci z dziećmi i jak różne te bliskości są. Więź Alana Forrestera ze swoim synem jest nieco inna niż np. więź Jenny z jej matką Charlotte. Nie chcę zdradzać zbyt dużo szczegółów powieści, by nie zabrać nikomu radości z czytania. Jedno jest pewne – wszystkie tajemnice, które poznamy czytając książkę, są wart każdej sekundy poświęconej na ich odkrywanie. • „Wszystkich nas przyciągają lubieżne wydarzenia, przemoc i makabra. Udajemy, że tacy nie jesteśmy, ale to nasza natura. Wystarczy karetka na poboczu drogi, by każdy samochód zwalniał do ślimaczego tempa, żeby człowiek mógł zerknąć na pokiereszowane ciało. Nie czyni nas to jednak złymi.” • Bohaterowie powieści to bardzo dobrze wykreowane postacie. Choć głównym bohaterem nie jest ofiara gwałtu, to ujęcie całego wydarzenia z punktu widzenia terapeuty i śledzenie terapii pacjentów, którzy z tym gwałtem mieli pośredni kontakt jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Szczerze powiedziawszy, książkę czyta się o wiele lepiej, niżeli byłaby napisana z punktu widzenia Jenny – ofiary gwałtu. Dzięki śledzeniu sesji terapeutycznych i przemyśleń doktora mamy okazję poznać nie tylko Jenny, ale również jej rodziców, samego doktora oraz inne postacie drugoplanowe, które odgrywają w powieści bardzo znacząca rolę. Każda osoba jest ważna i każdej trzeba się z uwagą przypatrywać, by nie umknął nam ważny wątek. A rozwiązanie całej zagadki, która narasta z każdą stroną jest czymś naprawdę zaskakującym. • „Musimy zaakceptować to, kim jesteśmy, i nauczyć się kochać samych siebie, łącznie z naszymi ograniczeniami.” • „Nie wszystko zostało zapomniane” to książka, w której głównym tematem jest temat brutalnego gwałtu na nieletniej i terapii psychologicznej, jakiej poddaje się ofiara w celu odzyskania pamięci z tamtej feralnej nocy. I choć wydawałoby się, że na tym opiera się fabuła to nie do końca jest to prawda. Mamy tutaj bardzo ważny wątek szukania sprawcy gwałtu, który wprowadza do fabuły nutkę zamieszania. Książka w żaden sposób nie jest przez to zagmatwana. Po prostu jest niezwykle intrygująca przez jej tajemniczość, nietypowy wątek kryminalny i dość charyzmatyczną postać psychiatry. To wszystko składa się na mega pozytywne zaskoczenie. Nie jest to przygnębiająca lektura, choć główny temat mógłby na to wskazywać. Wendy Walker wiedziała jak połączyć ze sobą wszystkie wątki, by czytelnik nie mógł oderwać się od lektury. Ja jestem oczarowana tą książką i szczerze mogę ją polecić każdemu czytelnikowi.
-
Mieć pasję. • Utrata bliskiej osoby to wydarzenie, którego nie życzę nikomu. Ból, cierpienie pozostaje z nami, w tych trudnych chwilach żałoby, na bardzo długo. Wracają wspomnienia wspólnie spędzonych chwil. Jest to ciężki czas dla wszystkich. Kobiety mogą radzić sobie nieco inaczej z żałobą niżeli mężczyźni. „Metalowa Dolna” to powieść, w której zawarte są emocje jakie targają właśnie mężczyzną przeżywającym żałobę. Wiele jest powieści odnoszących się do kobiet, a tutaj skupiamy się na mężczyźnie. • Tomasz codziennie poświęca chwilę na treningi w swojej siłowni. Ma ciężko chorą żonę, lecz zawsze stara się znaleźć czas na ćwiczenia. To tam czuje się wolny. Przeżywa ogromny ból, gdy jego żona przegrywa walkę z rakiem. Cierpi, próbuje poradzić sobie z żałobą i wielką stratą. Wraca do siłowni i wtedy spotyka dziwną istotę. Czy z tego cierpienia postradał zmysły? Czy może jednak „to coś” naprawdę żyje pod fundamentami jego siłowni? • „Metalowa Dolna” to debiut literaci polskiego pisarza. Nie muszę chyba wspominać jak kocham debiuty. Kompletnie nie wiedziałam czego spodziewać się po powieści, co się kryje na tych zaledwie 100 stronach. I to jest bardzo dobre rozwiązanie na debiut. Krótko i na temat. Przez to, że powieść jest tak zwięzła myślę, że każdy się w niej odnajdzie. Nie każdy lubi czytać debiuty, boi się nudy i zwykłego rozczarowania, jednak „Metalowa Dolna” nie rozczaruje nikogo, to mogę zagwarantować. Nawet jak komuś nie przypadnie do gustu, bo wiemy, że nie wszystkim da się dogodzić, to nie odczuje tego. Jest to powieść na jeden wieczór, wieczór, który czytelnicy zapamiętają na długo. • Powieść opowiada o pasji, dążeniu do celu, wytrwałości. Dzięki niej możemy poznać emocje jakie targają młodym mężczyzną po śmierci ukochanej osoby. Co dzieje się w głowie osoby, która utraciła część siebie? Czy naprawdę można popaść w obłęd? Język i styl jest w stu procentach pisany z punktu widzenia mężczyzny. Trzeba mieć odwagę by poświęcić debiut na narrację tak prostą, ale jednocześnie intrygującą. Nie ma tu zahamowań, sztucznego powstrzymywania się. Wiadomo, jaki bywa język mężczyzn. Czasami jest mocny, z pazurem. • Autor zadbał o element fantasy. Szczerze, bardzo czekałam na ten moment, w którym poznam, co to za istoty goszczą w siłowni. „Metalowa Dolna” połączyła wątki fantasy z elementami psychologicznymi przez co powstała bardzo ciekawa całość. Momentami zastanawiałam się czy to co widzi główny bohater jest jego tworem wyobraźni czy rzeczywistością. Nigdy do końca nie możemy wiedzieć gdzie kończy się granica naszej wyobraźni. • Jestem pewna, że o autorze usłyszymy jeszcze nie raz. W „Metalową Dolną” włożył serce, przez co czuć w niej świeżość debiutu, emocje i prawdę. Już sam tytuł jest intrygujący, no bo co może oznaczać „Metalowa Dolna”. Żeby się dowiedzieć konieczne jest przeczytanie książki. Bruno Kadyna swoim debiutem mocno odcisnął piętno na polskiej literaturze. Cieszy mnie fakt, że mamy coraz więcej dobrych pisarzy i coraz więcej znakomitych powieści. Ostatnim czasy naprawdę mamy się czym pochwalić.