Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Czy jest tu ktoś, kto nie zna Igrzysk Śmierci, choćby ze słuchu lub przelotnego widzenia? Na Facebooku strony fanów sypią spojlerami na prawo i lewo (na stos ich, na stos!), wszędzie można natknąć się na zdjęcie kadru z filmu, czy twórczości związanej z trylogią (zakładki, biżuteria itp.). • Dość dawno w tiwi obejrzałam pierwszą część. O ile można to nazwać obejrzeniem, bo nic wtedy nie zrozumiałam. Dziewczyna zgłasza się za dziewczynę, później walczy na jakiejś komputerowej arenie na śmierć i życie, i że to wszystko dzieje się w przyszłości, i o co chodzi w ogóle. Chyba dlatego niespecjalnie ciągnęło mnie do nadrobienia książkowej zaległości. Gdy jednak zaczęłam czytać, wszystko stało się jasne. Uff! • W państwie Panem, które powstało na gruzach dawnej Ameryki Północnej, co roku odbywa się okrutne telewizyjne show - Głodowe Igrzyska. Wszystko to, by ludzie pamiętali o powstaniu i zbuntowaniu się Dystryktów przeciw Kapitolowi, stolicy Panem. W Igrzyskach biorą udział młodzi ludzie między dwunastym, a osiemnastym rokiem życia z podległych stolicy Dystryktów. W śród nich znajduje się szesnastoletnia Katniss Everdeen, która zgłosiła się dobrowolnie za swoją młodszą siostrę Prim. Choć Katniss tego nie chce, urasta na przywódczynię buntu przeciwko autorytarnej władzy. Nie ma też zamiaru się zakochać, a już na pewno wybierać między dwoma chłopcami, ale i do tego będzie zmuszona. • O ile pierwsza część mnie pochłonęła, tak z każdą kolejną byłam coraz bardziej rozczarowana. Czytanie tomu za tomem, ma to do siebie, że strasznie, ale to tak okropecznie strasznie daje po oczach (i nie tylko) to, jak każda kolejna część różni się od siebie. Jak w pierwszej części działo się wiele i nie mogłam się oderwać, tak w ostatniej cholernie wiało nudą! • Część pierwsza: Igrzyska Śmierci. • Prim Everdeen na trybuta! Stać, stać! Zgłaszam się na ochotnika! Przygotowania, planowanie. Arena, krwawa rzeź, sojusze. Niecne przechytrzenie Kapitolu. Rodzina, przyjaźń, miłość, wdzięczność. Katniss, Prim, Gale, Peeta. Akcja, łuk, strzała, trup. Zwycięstwo. • Część druga: W pierścieniu ognia. • Katniss i Peeta. Powtórka z rozrywki. Arena, krwawa rzeź, sojusze. Śmierć trybutów potraktowana trochę po łebkach przez autorkę. Rach, ciach ciach i do piachu. Koniec, jakiego się nie spodziewałam. • Część trzecia: Kosogłos. • Kapitol upada?!! No i co z tego. O tym nie poczytamy. Praktycznie o niczym nie poczytamy, prócz tego, że Katniss się chowa po kątach. Albo dostanie kulkę, albo spali plecy i to co najważniejsze prześpi, a my czytamy tylko o tym, jak cholernie źle się czuje, jak ją wszystko boli, jak jej smutno, jak jej źle. WTF?!! • Czuję złość i niedosyt. Zapowiadało się naprawdę pysznie, a skończyło się słabiutko, oj słabiutko.
-
Porywając się na tak ambitną lekturę, jak "Kalkwerk" (co wyszło dopiero podczas czytania), nie sądziłam, że książka ta podniesie tak wysoko poprzeczkę pozycjom, które dopiero przede mną. • Thomas Bernhard austriacki pisarz i dramaturg jest uważany za jednego z najwybitniejszych reprezentantów literatury niemieckojęzycznej. Jego proza nazywana jest "największym literackim osiągnięciem od czasu drugiej wojny światowej". W Polsce twórczość Thomasa Bernharda została rozpowszechniona głównie dzięki spektaklom Krystiana Lupy. W 1992 zaadaptował on "Kalkwerk" na potrzeby spektaklu, który został okrzyknięty arcydziełem. • Jednak Thomas Bernhard wciąż pozostaje w Polsce pisarzem mało znanym szerszej publiczności, choć wiele jego utworów ukazało się w polskich przekładach. W 2005 wydane zostały jego dwie ostatnie powieści: "Wymazywanie" (W.A.B.) oraz "Dawni mistrzowie" (Czytelnik). • Konrad wraz z żoną mieszka w starej wapniarni, w tytułowym Kalkwerk. To 'dom' w którym panuje mroczna i zimna atmosfera. To przestrzeń, której Konrad strzeże, niczym największego skarbu. Nie pozwala nikomu zakłócać spokoju. To miejsce na pozór bezpieczne. Bezpieczne od wścibskich ludzkich spojrzeń. Twierdza, której główny bohater jest wstanie bronić za wszelką cenę. Ale czy to wystarcza? • Gdy zabija swoją żonę, całe jego zawiłe życie, poznajemy przez... plotki? Każdy sąsiad, czy znajomy ma swoją własną wersję wydarzeń. • ...u Lannera mówi się, że Konrad uśmiercił swoją żonę dwoma strzałami, u Stieglera jednym jedynym strzałem, • u Gmachla trzema, a u Laski, że wieloma strzałami. • Ale ludzie również szydzili z Konrada. Uważali go za obłąkanego, za dziwaka. W tym gronie znajdowała się także jego, przykuta do wózka inwalidzkiego, żona. • Powoli, zdanie za zdaniem, stronica za stronicą, zaczynają się pojawiać obrazy. Obraz Konrada, człowieka, który zagubił się w swojej psychice. Obraz narastającego obłędu. Obraz maleńkiej granicy dzielącej geniusz od szaleństwa. • Proza Bernharda jest bardzo specyficzna i wyjątkowa. Brak w niej dialogów, wszystko pisane jest jednym ciągiem, z wieloma powtórzeniami, a jedno zdanie czasem ma długość połowy strony. • Pisać o tej książce nie jest mi łatwo. Również czytanie i zrozumienie tej powieści przychodzi z trudem. Jest to niebywale ambitna pozycja, zawiła, czasem niezrozumiała. • "Kalkwerk" wywołuje we mnie sprzeczne uczucia. Z jednej strony nie podobała mi się ta książka, z drugiej znów, uważam, że jest to znakomita proza, z którą nie spotykam się na co dzień. • Polecam każdemu, bo warto znać tak wyjątkową twórczość, choć zdaję sobie sprawę, że miłośnicy bardziej lekkiego pióra, mogą się książką zmęczyć. Jeżeli jednak uda Wam się przebrnąć przez te wszystkie zawiłości, tak jak i mnie się udało, będzie to dla Was niezapomniany finał.
-
Świeże kotlety smakują najlepiej. Ale co, gdy kotlet jest odgrzewany? Czujemy rozczarowanie, że to jednak nie świeżość. I albo go odstawiamy albo pożeramy. A później dostajemy niestrawności... Chyba, że ten odgrzewany kotlet nie jest tak zły, jak się wydaje... • Świat wykreowany przez Victorię Aveyard został podzielony według koloru krwi. Od setek lat Srebrni stąpają po ziemi niczym żywi bogowie, a Czerwoni uwijają się u ich stóp, jak insekty. Srebrnokrwiści posiadają nadludzkie umiejętności. Są między nimi Żeleźcy (których nazwa okropecznie mnie śmieszyła), władający żelazem; Pieśniarze, potrafiący hipnotyzować; Siłacze wyróżniający się nadludzką siłą; Wodniacy, panujący nad żywiołem wody; Zieleńce, zaklinacze roślin i ziemi... I tak dalej, i tak dalej. • Czerwoni, to zwykli ludzie, nie wyróżniający się nadludzkimi zdolnościami. Zmuszani są przez Srebrnych do usługiwania im. Żyją w biedzie i głodzie, gdy w tym samym czasie Srebrni pławią się w luksusie. • Ale co się stanie, gdy jedna zwyczajna czerwonokrwista dziewczyna, okaże się Czerwoną i Srebrną jednocześnie? Taka jest Mare Molly Barrow. Biedna, nieokrzesana, niemoralna, mało inteligentna, zgorzkniała i uparta dziewczyna z Pali, która przynosi hańbę swojej wiosce, może stanąć na czele buntu przeciw Srebrnym. Może poprowadzić Szkarłatną Gwardię do zwycięstwa. Właśnie ona, przegenialna Mare. <3 Stała się jedną z moich ulubionych bohaterek. Pyskata, niedająca sobie dmuchać w kaszę, nie myśląca tylko o sobie, a wszystkie swoje decyzje podejmuje z myślą o swoich bliskich. Niewykreowana na jakąś super bohaterkę, ale na dziewczynę, która nie do końca wie, co się z nią dzieje. • Oczywiście w "Czerwonej Królowej" został stworzony schemat podobny do tego w "Igrzyskach Śmierci". Jedna dziewczyna, która buntuje się przeciw władzy i zamierza walczyć o równość dla każdego. Świat podzielony na lepszych i gorszych. Władza, usuwająca ze swojej drogi każdego, kto w minimalnym stopniu jest w stanie jej zagrozić. Nawet cytaty, które mają prowadzić Mare przez drogę, prowadzącą do upadku Srebrnych, są uderzająco podobne do tych z "Igrzysk...". • "Aby rozpocząć rewolucję, potrzebna jest iskra." • I jest jeszcze coś, co przywołuje w pamięci trylogię Suzanne Collins. Mare towarzyszy Maven, srebrnokrwisty książę, któremu nie podoba się władza jego ojca i zamierza ją obalić. Dlatego wcale nie zdziwiło mnie, że przeczytałam, iż ta dwójka ma zostać twarzami rewolucji, niczym Katniss i Peeta. • I choć podobieństwa uderzają z każdej strony, książka, mimo wszystko, ujęła mnie od samego początku. Lekka, przyjemna, emanująca strachem, cierpieniem, radością z najdrobniejszej rzeczy. I to towarzyszące mi uczucie nieufności, gdy ciągle coś się dzieje, ciągle ktoś ginie, a do mojej głowy raz po raz wlewane było zdanie "Każdy może zdradzić każdego". I choć niektóre wątki wcale mnie nie zaskoczyły, bo były jak najbardziej do przewidzenia, tak akcja i punkt kulminacyjny na ostatnich stronach przekonały mnie, by sięgnąć po kolejną część. • Może nie jest to arcydzieło, ale książka całkiem dobra.