Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Do czytania wybieram najczęściej literaturę sprzed XXI wieku, nie stronię od liryki i dramatu, czasami sięgam po reportaż, a najrzadziej decyduję się na literaturę popularnonaukową. Bardzo lubię czytać biografie, wspomnienia, listy i dzienniki.
Poniższe wyrywki z czytanych przeze mnie tekstów mocno ze mną współgrają, więc są przedłużeniem tych kilku słów o sobie :)😊
„Ciekawe jest widzieć, że niemal wszyscy ludzie wielkiej wartości zachowują się z prostotą i że niemal zawsze owa ich prostota jest brana za świadectwo tego, że są niewiele warci”.
Myśli, Giacomo Leopardi
„Intensywność marzeń, ważniejsza jest od ziszczeń”.
Wysoki Zamek, Stanisław Lem
-
Powieść napisana niezwykle plastycznym i bogatym językiem, a warstwa futurystyczna, której obawiałam się najbardziej, wcale nie taka straszna do przebrnięcia, szczególnie dziś w czasach technologicznie zaawansowanych. • Uważam, że nieprzekonani, bądź nieświadomi pisarstwa Lema mogą przygodę z jego twórczością rozpocząć właśnie od „Niezwyciężonego”. • Już pierwsze zdanie przeczytane przez Krystynę Czubównę - narratora w superprodukcji Audioteki - porwało mnie na planetę Regis III i… przepadłam, bo „Niezwyciężony” to świetna, budująca napięcie i emocjonująco opowiedziana historia pewnej misji kosmicznej, pod przykrywką której rozgrywają się dylematy moralne bohaterów, a szczególnie jednego z nich. • Bowiem: „Czy mamy wszędzie przybywać z niszczącą potęgą, aby strzaskać to wszystko co jest sprzeczne z naszym rozumieniem?” • albo • „Każdy człowiek musiał wiedzieć, że inni nie zostawią go w żadnych okolicznościach, że można przegrać wszystko, ale trzeba mieć załogę na pokładzie. Żywych i umarłych”.
-
Chęć przeczytania o Kisielewskich, głównie o Stefanie, rozbudziła we mnie lektura "Waldorffa. ostatniego barona Peerelu", też Urbankowego. • O Janie Auguście trochę pamiętałam ze szkoły, bo "Zielony Balonik", o Stefanie, bo Nagroda Kisiela, zaś o ich przodkach, o Zygmuncie, ojcu Stefana i Wacku, synu, nic zupełnie. • Dzięki biografii Kisielewskich herbu Jelita poznałam szalenie ciekawe dzieje rodu, w którym smykałka do tworzenia literatury i muzyki przechodziła z pokolenia na pokolenie. • Mnie pióro Mariusza Urbanka bardzo odpowiada. I styl, i język, a przede wszystkim obiektywizm autora, który przejawia się tym, że nie narzuca on swoich sympatii, czy antypatii względem opisywanych postaci.
-
Jestem po lekturze kolejnej książki Stefanii Grodzieńskiej, czyli nieszablonowej, błyskotliwej, pełnej taktu, czaru i swoistej kokieterii Artystki. • Główną bohaterką opowieści jest co prawda Autorka, ale niekoniecznie wszystkie wątki i sytuacje przedstawione w tej historii, musiały się wydarzyć. Nawet Karol, w rzeczywistości, nosił inne imię. • Tym razem czytelnik towarzyszy Grodzieńskiej w jej podróży sentymentalnej do jednego z prowincjonalnych polskich miast i czeka z wypiekami na twarzy na jej, nie do końca przemyślane i zaplanowane, spotkanie z miłością sprzed lat. Miłość ma na imię Karol, mieszka na co dzień za granicą i po szesnastu latach od ostatniego widzenia się ze Stefanią przyjeżdża do Polski i przemieszkuje właśnie w tym mieście. • Są lata sześćdziesiąte XX wieku. • I dalej prawie tak, jak u Joanny Chmielewskiej, kłody pod nogi, piętrzące się przeszkody i przeciwności losu. Dzieje się, ale nie to, co powinno. • A tego pana Kazia, to najchętniej trzymałabym pod kluczem. I to solidnym. • Cóż, trzeba samemu przeczytać, by zrozumieć o czym ja piszę.
-
Genialnie Mariusz Urbanek opisał sylwetki i dzieje lwowskich matematyków oraz klimat przedwojennego Lwowa. • Książkę czytałam jednym tchem i nie miałam ochoty odłożyć jej nawet na chwilę, a będąc totalną ignorantką w dziedzinie nauk ścisłych, nie znałam zupełnie nazwisk bohaterów tej niecodziennej biografii. Na szczęście to się zmieniło. • Trzeba przeczytać, by zrozumieć fenomen tego utworu, który bardzo polecam.
-
Układ tej książki niezmiernie mi odpowiadał, bo krok po kroku dowiadywałam się, jak w tych samych aspektach mądrze dbać i na co zwracać uwagę podczas wspólnego egzystowania na tym samym terytorium i z psem, i z kotem. Sposób, w jaki autorka dzieli się swoją wiedzą, w jaki radzi czytelnikowi, jest szalenie przejrzysty i zrozumiały, a przytoczone przykłady różnych niepożądanych zachowań człowieka w stosunku do zwierząt, na długo zostaną w jednej z przegródek mojej pamięci. • Uważam, że jest to idealny poradnik dla opiekunów zajmujących się jednocześnie zwierzakami z rodziny psowatych, jak i kotowatych, co nie znaczy, że miłośnicy li tylko psów, lub tylko kotów mają go nie czytać. Zadeklarowanego psiarza lub psiarę wywody o kotach pewnie będą nudzić i vice versa, w przypadku kociar i kociarzy ;) ale przecież mogą oni czytać wybiórczo. • Na początku sceptycznie podchodziłam do tej książki, bo obawiałam się jakości tej twórczości napisanej przez „osobowość” istniejącą i publikującą w szeroko pojętej sieci. Jakże miło się rozczarowałam! I nawet żałuję, że nie po drodze mi z Instagramem, bo nie mogę śledzić konta Magdy Firlej-Oliwy, weterynarz.tez.czlowiek. • Mimo iż niejednokrotnie (szczególnie na początku) irytowało mnie nadużywanie przez autorkę słówka… „niejednokrotnie”, wybaczyłam autorce to niejednokrotne nadużycie, bo naprawdę wiele się dowiedziałam, mimo iż wydawało mi się, że już wiele wiem.