Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Do czytania wybieram najczęściej literaturę sprzed XXI wieku, nie stronię od liryki i dramatu, czasami sięgam po reportaż, a najrzadziej decyduję się na literaturę popularnonaukową. Bardzo lubię czytać biografie, wspomnienia, listy i dzienniki.
Poniższe wyrywki z czytanych przeze mnie tekstów mocno ze mną współgrają, więc są przedłużeniem tych kilku słów o sobie :)😊
„Ciekawe jest widzieć, że niemal wszyscy ludzie wielkiej wartości zachowują się z prostotą i że niemal zawsze owa ich prostota jest brana za świadectwo tego, że są niewiele warci”.
Myśli, Giacomo Leopardi
„Intensywność marzeń, ważniejsza jest od ziszczeń”.
Wysoki Zamek, Stanisław Lem
-
Za mną ostatni, z tego zbioru, dramat autora, zatytułowany „Dwa teatry”. Tak jak i te wcześniejsze, tylko sprawiał wrażenie nieskomplikowanego. • Świetny był pomysł pokazania teatru w teatrze, bo przecież „nie wszystko się kończy po zapuszczeniu kurtyny”. • Wspaniale współgrały senne wizje dyrektora z jego zainteresowaniami psychoanalizą, symboliką, znaczeniem snów i ukłonem w stronę Freuda. I te sny Laury, nasycone kontrastowymi kolorami stanowiły niezwykle ciekawą pauzę pomiędzy kolejnymi aktami sztuki. • I tajemniczy, liryczno-poetyczny Chłopiec z deszczu, obok zwyczajnego Montka, technicznego od dekoracji i przewidywalnego, niewyszukanego w poglądach i ocenach, Woźnego. • Czy to jest jeszcze realizm? Gdzie jest granica między jawą a snem? • Ku zastanowieniu: • „I ty, i twój autor, którego wystawiasz, i widz z teatralnej sali idzie czasem dalej, gdzieś indziej niż myślisz”
-
Na początku książki autorka sama przyznała, że korespondencja z tajemniczym fanem stała się „ramą i łącznikiem” dla czterdziestu opowiadań satyrycznych. Ta wymiana listów to rodzaj „konferansjerki między opowiadaniami”. Każdy humorystyczny utwór lub ich grupa poprzedzone są listem nieznajomego, w którym przedstawia on jakieś uwagi (zazwyczaj krytyczne) związane z tematyką lub formą tekstów Grodzieńskiej, tych publikowanych lub tych scenicznych. Autorka zżyma się na te jego uwagi, obficie je komentuje oraz tworzy listowną odpowiedź. I ten schemat stanowi tę formalną ramę dla tekstów właściwych, czyli opowiadań satyrycznych. • A czy ta korespondencja to prawda, czy fikcja chyba nie ma znaczenia. Jako rama sprawdza się całkiem nieźle. I chociaż ciekawy zabieg zastosowała Grodzieńska, to czegoś mi w tych listach brakowało, może porozumienia pomiędzy piszącymi? Wydawało mi się, że autorka stale musi odpierać ataki, odbijać piłeczkę, coś udowadniać, etc. Mało optymistyczna była ta korespondencja, taka ciągła próba sił. • A same opowiadania? Jak zwykle dowcipne i zabawne, rozbrajające i krytyczne. Tylko kilka z nich znałam wcześniej, dlatego nie odczułam, że czytam ciągle to samo.
-
Każde kolejne zderzenie z humoreskami autorki jest dla mnie przede wszystkim spotkaniem z nienaganną polszczyzną. Oprócz niej w pakiecie otrzymuję żywą inteligencję, niebywale trafną obserwację psychologiczno-socjologiczną Polaków doby PRL-u, wysokiej klasy i doskonałej jakości satyrę, bo jeszcze na przedwojennym poziomie, kiedy granicę dobrego smaku niektórzy mieli we krwi. • A żeby treści stało się zadość zbiór ten zilustrowała sama Ha-Ga. W swym wyrazistym stylu.
-
„Plagi i plażki” mają tę przewagę nad innymi czytanymi przeze mnie tekstami Stefanii Grodzieńskiej, że posiadam je na wyłączność. Są jedyną książką tej autorki w moich zbiorach. I mimo swoich 73 lat, całkiem nieźle się trzymają, za co chwała wydawnictwu „Czytelnik”. A jeżeli chodzi o wydawnictwo, to na ostatniej stronie książki umieściło ono taki zwrot do szeregowego odbiorcy: „Wydawnictwo prosi o nadesłanie uwag o przeczytanej książce, dotyczących jej tematu, treści, języka, wyglądu zewnętrznego, popełnionych w niej błędów i omyłek oraz o wyrażenie życzeń, do których wydawnictwo mogłoby się zastosować w swej dalszej pracy”. • Z ukłonem i kurtuazją, „Czytelnik” - czytelnikowi ;) • A jak się czytało felietony satyrycznej pani Stefanii? - ktoś zapyta, nie wiem kto, ale może trafi się jakiś zaciekawiony amator. Śmiem donieść, że felietony są wyborne! Tak jak i te w „Rozmówkach”, wydanych dwa lata wcześniej, teksty w „Plagach i plażkach” ujęły mnie swoim staroświeckim urokiem i humorem, dość anachronicznym, ale z klasą i na poziomie.
-
Stefanię Grodzieńską uczyniłam moją prywatną patronką 2024, czytelniczo-literackiego, roku, a „Dzionek satyryka” był, przeczytaną przez mnie w tymże roku, jej siódmą książką. • Chciałabym napisać, Stefania Grodzieńska, jaka jest, każdy widzi, ale, nie każdy widzi. Szkoda. • Bystre oko, błyskotliwy umysł i szalenie urocze poczucie humoru, przewrotne i pełne ironii, a przy tym eleganckie i z klasą. Grodzieńska doskonale potrafiła wyczuć granicę dobrego smaku i wiedziała, że nie należy jej przekraczać. • Tak było i tym razem. • Dzień satyryka zaś, wcale do łatwych i przyjemnych nie należy, a i tak, takiego satyryka stale spotyka krytyka! Dlatego „oczekujemy, by pisarze krytykowali, lecz nie tak i nie nas”. • A ile taki satyryk musi się natrudzić, by znaleźć właściwy temat do felietonu, na szczęście społeczeństwo służy radą i pomocą ;) • I na koniec, jeden z ulubieńszych fragmentów, życzenie klientki u manikiurzystki: • „Paznokcie trochę skrócimy. Ja wiem, że do mojej ręki pasują długie, ale nie na tym etapie. Tylko nie za krótko, moja pani Krysiu złota, żeby jednocześnie ręka wyglądała pracująco, ale nie masowo”.