Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Do czytania wybieram najczęściej literaturę sprzed XXI wieku, nie stronię od liryki i dramatu, czasami sięgam po reportaż, a najrzadziej decyduję się na literaturę popularnonaukową. Bardzo lubię czytać biografie, wspomnienia, listy i dzienniki.
Poniższe wyrywki z czytanych przeze mnie tekstów mocno ze mną współgrają, więc są przedłużeniem tych kilku słów o sobie :)😊
„Ciekawe jest widzieć, że niemal wszyscy ludzie wielkiej wartości zachowują się z prostotą i że niemal zawsze owa ich prostota jest brana za świadectwo tego, że są niewiele warci”.
Myśli, Giacomo Leopardi
„Intensywność marzeń, ważniejsza jest od ziszczeń”.
Wysoki Zamek, Stanisław Lem
-
Te opowiadania Janusza Domagalika powstały blisko sześćdziesiąt lat temu, ale problemy ówczesnych nastolatków niewiele różnią się od tych, które trapią współczesną młodzież, jedynie kontekst społeczny można będzie przybliżyć. • Autor mądrze i naturalnie, bez moralizatorstwa stawia swoich bohaterów przed życiowymi barykadami, które trzeba jakoś pokonać. Pytanie brzmi: jak? Zakończenie nie zawsze przynosi gotową odpowiedź. • Każda historia to inny drogowskaz, który prowadząc do celu, stawia czytelnika przed nowymi wątpliwościami.
-
W tym, wydanym przez Wydawnictwo Literackie, zbiorku znajduje się dziesięć felietonów, tych wybranych z Elle, a że nie czytałam tego miesięcznika to i publikowanych na jego łamach tekstów Doroty Terakowskiej też nie znałam. • Najbardziej podobał mi się „Piąty talerz” i „Oglądalność, ufff…”, ale… • Napisane nieco ponad dwadzieścia lat temu teksty zestarzały się, straciły swą pierwotna świeżość. Raził mnie również lekceważący stosunek autorki do tych wszystkich, którzy reprezentują szeroko pojęte masy, do ludzi skupionych za bardzo na mieć, wyglądać i być na topie. Podzielam przekonania autorki względem owczego pędu, ignorancji oraz głupoty, jednak nie akceptuję protekcjonalizmu. • Cienka jest granica między ironią a złośliwością, a w tych tekstach, miałam wrażenie, została ona przekroczona. Zabrakło klasy.
-
Drugi indyjski epos za mną. • Gwoli wstępu: „Ramajana jest cztery razy większa od »Iliady« i ośm do dziewięciu razy większa od »Pana Tadeusza«”. „Żadnego faktu historycznego Ramajana nie opiewa; żadnej alegorii nie zawiera. Jest to poemat mitologiczny, z podkładem już to klechdowym, już to nauczającym, a którego pierwiastki tkwią w prastarych wierzeniach Wedyckich”. • A Rama to „ów, którego się dusza kochać daje sama”. • Fabuły zdradzać nie będę, napiszę tylko, że ta starożytna opowieść jest pełna motywów charakterystycznych dla ówczesnych eposów. Są herosi, bogowie, walka o władzę i uznanie. Porwana zostaje też pewna żona, a gdy posłowi nie udaje się przekonać porywacza do jej zwrotu, toczy się bój. Brzmi znajomo? • Wszystko byłoby dobrze, gdyby ta historia była napisana (i przetłumaczona z oryginału) naprawdę heroicznie, niestety legendarny Walmiki to nie Homer. • Najbardziej w „Ramajanie” podobała mi się przedmowa tłumacza, Antoniego Langego, który tak ciekawie omówił istotę utworu, że oryginał przy tym wstępie wypadł blado. • Na pewno „Ramajana”, pośród innych starożytnych dzieł, jest ciekawym komparatystycznym tekstem i w tym celu można ją przeczytać. • Na koniec opinia tłumacza, która trafnie podsumowuje i oddaje ducha starożytnej literatury europejskiej i indyjskiej: „Homer zawsze jest bardziej ludzki, bardziej artystyczny; poeta indyjski bardziej etyczny – i prawie nadludzki”.
-
Nie jestem wielbicielką gatunku grozy i mrocznych klimatów przepojonych duszną i obsesyjną atmosferą, w których ten amerykański romantyk sobie upodobał, czytałam go bardzo dawno temu z nastawieniem, że poznam i wracać nie będę. Mimo iż stylistą i opowiadaczem Poe był wyśmienitym, a strachy, lęki i silne namiętności w jego wydaniu robiły mocne wrażenie, to nie jest to bliski mi rodzaj literatury. I wiem to już na pewno po wysłuchaniu „Czarnego kota”, czyli opowiadania będącego specyficznym studium przypadku opisującym problem alkoholowy głównego bohatera. Oprócz analizy jego zaburzonego zachowania mamy niestety drastyczne opisy znęcania się nad Bogu ducha winnymi zwierzętami. • Ci, którzy nie znają pióra Poego i chcieliby je poznać, a jednocześnie kochają zwierzęta, niech poznawanie tego twórcy zaczną od innych opowiadań.
-
W wielkim stylu, ze swadą, charakterystyczną ekspresją i wtrącanym co rusz, tak od niechcenia, archaizmem „aliści” Waldorff rozpostarł na kartach książki całą gamę informacji i faktów, ale i anegdot, zabawnych porównań i plotek dotyczących organizacji i przebiegu tych prestiżowych międzynarodowych konkursów. Niczym rozemocjonowany sprawozdawca sportowy relacjonujący finały mistrzostw świata bądź igrzysk olimpijskich wspinał się na wyżyny elokwencji, erudycji i wirtuozerii językowej. Czerpałam prawdziwą przyjemność ze śledzenia tego zachwycającego potoku słów. • Najpierw Waldorff przybliża życie Chopina, nie stroniąc od swoich prywatnych przemyśleń i uwag, następnie przedstawia sporą dozę wiadomości, począwszy od zamysłu, poprzez przygotowania i organizację tego pierwszego inauguracyjnego konkursu z roku 1927, którego autor tej książki, wtedy siedemnastolatek, też słuchał dzięki specjalnie w tym celu kupionemu radioodbiornikowi, a potem omawia i opisuje dwie kolejne, jeszcze przedwojenne, rywalizacje konkursowe, by na koniec opowiedzieć o pianistycznych imprezach doby PRL-u, których był bezpośrednim obserwatorem i sprawozdawcą. Swoje zestawienie kończy na X Konkursie Chopinowskim z roku 1980. • Nie wiem, czy książka spodoba się każdemu i czy ta moja opinia nie jest przypadkiem zbyt huraoptymistyczna, ale mnie rzecz o Konkursach Chopinowskich porwała i oczarowała. • Zaskoczeniem i ciekawostką był dla mnie udział w I edycji Konkursu, tej z 1927 roku, Dymitra Szostakowicza, a jeszcze większą niespodzianką fakt, że nie powalił jurorów na kolana, a zrobił to jego rodak Lew Oborin, i to on otrzymał pierwszą nagrodę. • Polecam sięgnąć po wydanie Znaku z 2021 roku, bo nie rozpada się w rękach jak to z Iskier, z 1980, zdjęcia są wyraźniejsze i jest ich więcej, a rozdział o Chopinie został uzupełniony przypisami adekwatnymi do obecnego stanu wiedzy o życiu i twórczości kompozytora. Dodatkową gratką jest dołączony rozdział, napisany przez Jacka Hawryluka, w którym opisane są szranki pianistów po 1980 roku, począwszy od XI w 1985 roku, do XVII w 2015. • A XIX Międzynarodowy Konkurs Pianistyczny im. Fryderyka Chopina tuż za rogiem :) Dopiero co wybrzmiały recitale w ramach eliminacji.