Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Najnowsze recenzje
-
Na początku wydawało mi sie, że być może książka jest zbyt poważna dla dzieci, właściwie nie dysponuje żadnymi ilustracjami, jedynie na początkach rozdziałów, a wiadomości o poszczególnych podróżnikach przekazywane są niezwykle merytorycznie, choć oczywiście po dziecięcemu i przystępnie zawoalowane. Wrażenie to minęło po pierwszych kilku rozdziałach (być może potrzebowałam czasu by zainstalować się skutecznie w uniwersum Pawła Wakuły), by potem cała rodzina słuchała z wypiekami na twarzy dalszych losów wielkich odkrywców. Książka naprawdę rozciąga się od czasów pierwszych wysiłków podróżniczych pra-człowieka do współczesności i jakimś cudem autor zmieścił to wszystko w 235 stronach żadnym odkrywcom nie ujmując i nie skracając rozdziałów, a do tego dodatkowo zachęcając czytelników do samodzielnych odkryć.
-
Książka naprawdę przedziwna w swojej formie. Po pierwsze, absolutnie nie jest to pozycja o Eugeniuszu Bodo, a już na pewno nie tylko o nim. To lekki zbiór wybranych informacji i wspomnień o przedwojennych artystach kabaretowo-rewiowych, ich wojennych i powojennych losach, z mnóstwem fotografii i fragmentów artykułów z przedwojennej prasy, co jest z pewnością ogromnym plusem. Czy książka jest zła? Nie do końca, choć z pewnością tytuł myli czytelnika. Jest to z pewnością lektura dla kogoś, kto posiada już podstawy wiedzy o światku artystycznym międzywojnia i chciałby zrelaksować się przy czymś nieskomplikowanym i przyjemnym. Z pewnością jest tu zbyt mało merytorycznych informacji i ciut za dużo błędów by od tej książki zaczynać poszerzanie wiedzy w tym zakresie, choć wywiady i rozmowy autorki z artystami u kresu ich życia to wyróżniające się perełki, dla których warto do tej książki zajrzeć.
-
Postępującą eskalacja obrzydliwych zachowań głównego bohatera raz po raz sprawiała, iż w trakcie czytania zaczęłam się obawiać zakończenia tej powieści w formie jeszcze bardziej hedonistyczno-zwierzęcego finału. Mimo to, linia fabularna zdaje się z premedytacją prowadzić na samo dno, by na koniec móc pewnie się od niego odbić zyskując nową perspektywę. W istocie, nadzieja, a w dalszej kolejności cierpliwość są największą bronią, którą możemy skierować w stronę strachu i beznadziei. Kto wie co złego, ale też bezgranicznie dobrego i czystego czai się w czeluściach naszych serc?
-
Delikatny jakby zarys działalności wychowawczej w Zawierciu, na początku być może nazbyt suchy i informacyjny, w momencie przejęcia narracji przez siostrę Teresę Bielawską nabiera realności w jej przejmujących opisach codziennej i niewdzięcznej walki o dobry byt swoich podopiecznych, których wychowawcy współcześnie już raczej nie uświadczą, a co kiedyś było dosłownym żebraniem o zapewnienie najbardziej podstawowych potrzeb dzieci. Piękne są również opisy ksztaltowania postaw moralnych i wewnętrznych przemian wychowawków - tym bardziej szkoda, że opis wspomnień kończy się na opuszczeniu Zawiercia przez siostrę Teresę Bielawską, tak niesprawiedliwie potraktowaną przez los.
-
Pozornie książka prezentuje pobieżny poziom zrozumienia relacji rodzinno-macierzyńskich z emigracją w tle, co niektórych może irytować, moim jednak zdaniem, poprzez liczne niedopowiedzenia i ogólniki, zmusza czytelnika do kluczenia i szukania dalszego ciągu tych rozpoczętych wątków, myślenia i zastanawiania się co dalej, co ma swoje dobre i nie tak dobre strony. Ramy fabularne książki to jakby właśnie ten tytułowy pejzaż w kolorze sepii, stara fotografia, która utrwaliła i zamroziła w czasie konkretny fragment życia, do którego nie ma już dostępu, a mimo to, problemy i dylematy wewnętrzne ludzi pozostają niezmiennie te same.