Strona domowa użytkownika
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Socjolożka. Feministka. Agnostyczka. Zafascynowana historią, przede wszystkim okresem tudorowskim w Anglii, Rewolucją Francuską i II wojną światową. Jej ulubione postacie w dziejach to Elżbieta Wielka i Maria Antonina. Nie potrafi gotować, nienawidzi sprzątać, zakupy robi raz na dwa tygodnie, ale do perfekcji opanowała za to czytanie w każdych absolutnie warunkach. Kolekcjonerka kubków, kaktusów i czerwonych szminek do ust.
Najnowsze recenzje
-
Absolutnie FENOMENALNE ukazanie realiów życia na angielskim dworze w okresie panowanie jego bodaj najsłynniejszego władcy, Henryka VIII Tudora. Autorka dotarła do przeogromnej i różnorakiej liczby źródeł, przede wszystkim tych z omawianej epoki. • Poczynając od tego, jak obchodzono w tamtym okresie chrzciny, pogrzeby i śluby przez dokładne opisy strojów, dań, królewskich posiadłości etc. mamy tu dokładne przeanalizowanie i zaprezentowanie słynnych wydarzeń historycznych (takich jak "Pole Złotogłowia" czy procesy i śmierć królewskich małżonek. • Ta książka pokazuje, że często od fikcji autora znacznie bardziej ciekawa jest historia prawdziwa, która faktycznie miała miejsce. • Na pewno dla osób, którym historia nie jest miła lektura nie będzie sprawiała takiej frajdy (sporo dat, nazwisk itd.), ale cała reszta dosłownie rozpłynie się podczas czytania. • Polecam razy milion! Książka dostaje ode mnie maksymalną ilość gwiazdek za trud, jaki autorka musiała włożyć w jej stworzenie, jak i za wspaniałe zainteresowanie tematem.
-
Dobrze się zapowiadało. Temat również niebagatelny i interesujący. Poza tym, moje poprzednie spotkania z twórczością Picoult zakładały raczej, że pisarka ma lekkie, przyjemne pióro. • Początek jest świetny. Mamy bowiem nie tylko tajemnicę z historii, ale również z czasów teraźniejszych. Bohaterowie do polubienia, trochę przerysowani, ale mimo to nie wydają się sztuczni. • Niestety, im dalej w las... Picoult nic nie wie o wojnie. O tym, jak wyglądało życie w gettach ma wiedzę skandalicznie marginalną. Poza tym, jeżeli rażą Was teksty typu "śmiali się wszyscy naziści, a polscy cywile im wtórowali", czy "Polacy nigdy nie lubili Żydów", to naprawdę będziecie się denerwować przy lekturze. • Wątek miłosny - do przewidzenia. Zakończenie - do przewidzenie. Bolączką tej książki jest to, że absolutnie niczym ona nie zaskakuje. Autorka chciała napisać powieść dojrzałą, ale wyszła z tego kompletna słabizna. Ukazanie wojny na typowo "amerykański" sposób. Brak wiedzy. Głupie wątki miłosne. Imiona - widać to i czuć - pisarka zaczerpnęła z Wikipedii wklepując zapewne w wyszukiwanie frazy typu "polskie imiona", czy "imiona semickie". • Nudno. Powtarzalnie. Beznadziejnie.
-
Książka bolesna. Złożona praktycznie w całości z wypowiedzi lekarzy (z długim stażem, rezydentów, stażystów) i studentów medycyny. Z jednej strony ukazuje postać lekarza od tej jego najgorszej, demonicznej strony. Przyznam szczerze, że po lekturze panicznie boję się iść do jakiegokolwiek gabinetu lekarskiego, żeby przypadkiem nie wyjść z niego jeszcze bardziej chorą. • Niemniej jednak książka pokazuje też lekarza, który jest zmęczony i sfrustrowany. Który pracuje 300 godzin miesięcznie, żeby wyjść pensją ponad zarobki niewykwalifikowanej kasjerki z Lidla. • "Mali bogowie" to książka o tym, jak bardzo system wykiwał nas wszystkich - lekarzy oraz pacjentów. Zamiast bowiem bolączek obecnej sytuacji szukać właśnie w nim, nagle zaczęliśmy rzucać się na siebie jak dzikie zwierzęta. Lekarze obwiniają pacjentów, a pacjenci lekarzy. • Lektura na pozór prosta, ale doprawdy wstrząsająca. Bardzo polecam!
-
Uwielbiam powieści historyczne. I gdyby ta książka była pierwszą z tego gatunku, którą miałam okazję przeczytać, prawdopodobnie bardzo by mi się spodobała. Niestety. Jestem już po lekturze chociażby twórczości Philippy Gregory, która fenomenalnie potrafi przedstawić realia opisywanych przez siebie czasów. • Autorka "Hrabiny" nie ma jednak tego talentu. Co więcej, jej perspektywa historii "Krwawej" Elżbiety kompletnie mnie nie przekonuje, bo w moim odczuciu jest to historia naprawdę nudna. Perypetie życiowe hrabiny mogą kojarzyć się z innymi bohaterkami wielu innych powieści co sprawia, że mam całkowitą pewność, że nie dalej jak za dwa tygodnie kompletnie już zapomnę, co w tej książce się działa, a co nie. • Kolejna rzecz, to fakt, że autorka chyba sama do końca nie miała pewności, w jakim świetle przedstawić swoją bohaterkę. Czy krwawo, czy może jednak nie do końca? Próbuje tłumaczyć pewne jej zachowania, ale robi to tak kulawo, że chyba nikogo nie byłaby w stanie tym przekonać. • Lekturka na wakacje, do szybkiego przeczytania. I do zapomnienia o niej po urlopie.
-
Bardzo sobie cenię reportaże pana Springera. Każdorazowo są ciekawe, okraszone interesującymi fotografiami i w sprytny - oraz często zabawny - sposób uwypuklają punkt widzenia autora, który jednocześnie nie jest nachalny i pozwala czytelnikowi samemu dojść do własnych opinii na dany temat. • To już trzecia lektura tego autora, którą mam okazję czytać, jednocześnie też najwcześniej z nich wydana. Nie jestem specjalnie zafascynowana architekturą, nie zauważam tych wszystkich detali na które zwracają uwagę eksperci i nie zachwycam się nowym budownictwem. Niemniej jednak uwielbiam historię, a tą peerelowską od pewnego czasu interesuję się jakby bardziej. • Z perspektywy historycznej książka raczej nie wnosi żadnej spektakularnej wiedzy, natomiast jest bardzo ciekawą lekturą ukazującą dane miejsce lub budynek "kiedyś" oraz "teraz". Ten sam zabieg autor zastosował w "Miasto Archipelag" i muszę przyznać, że moim zdaniem jest to bardzo dobre posunięcie. • Językowo, tematycznie nie mam się do czego przyczepić. Pozycja krótka, interesująca. Absolutnie do polecenia.