Zawiera informacje, galerię zdjęć, blog oraz wejście do zbiorów.
Rodzaj: | Biblioteki publiczne |
---|---|
Telefon: | 825639592 |
Województwo: | lubelskie |
Adres: |
ul. Partyzantów 40 22-100 Chełm |
E-mail: | dim@chbp.chelm.pl |
Wypożyczalnia Główna
Udostępnianie zbiorów
Poniedziałek 8.00 - 16.00
Wtorek 8.00 - 18.00
Środa 8.00 - 18.00
Czwartek 8.00 - 18.00
Piątek 8.00 - 18.00
Sobota 8.00 - 16.00
Wypożyczalnia Zbiorów Audiowizualnych
Udostępnianie zbiorów
Poniedziałek 8.00 - 16.00
Wtorek 8.00 - 18.00
Środa 8.00 - 18.00
Czwartek 8.00 - 18.00
Piątek 8.00 - 18.00
Sobota 8.00 - 16.00
Wypożyczalnia i czytelnia dla dzieci
Udostępnianie zbiorów
Poniedziałek 8.00 - 16.00
Wtorek 8.00 - 18.00
Środa 8.00 - 18.00
Czwartek 8.00 - 18.00
Piątek 8.00 - 18.00
Sobota 8.00 - 16.00
Dział Zbiorów Regionalnych i Czytelnia
Udostępnianie zbiorów
Poniedziałek 8.00 - 16.00
Wtorek 8.00 - 18.00
Środa 8.00 - 18.00
Czwartek 8.00 - 18.00
Piątek 8.00 - 18.00
Sobota 8.00 - 16.00
Chełmska Biblioteka Publiczna im. Marii Pauliny Orsetti jest samorządową instytucją kultury, której organizatorem jest Urząd Miasta Chełm. Swoją działalność prowadzimy w czterech lokalizacjach - bibliotece głównej oraz w trzech filiach. Pełnimy funkcję biblioteki powiatowej sprawując nadzór merytoryczny nad bibliotekami publicznymi i ich filiami zlokalizowanymi na terenie powiatu chełmskiego.
-
Biografie sportowców pojawiają się w ostatnich latach niczym grzyby po deszczu. Bardzo sceptycznie podchodzę do kolejnych pozycji na półkach księgarni, których bohaterami są czynni zawodnicy. Co gorsza, 3/4 autobiografii reklamowane jest jako „szczera do bólu”, „bezkompromisowa”, „mająca wstrząsnąć światem piłki nożnej/siatkówki/kolarstwa itp.” Przychylniejszym okiem patrzę za to na wspomnienia sportowych emerytów, nie bojących się ewentualnych konsekwencji w szatni lub gabinecie prezesa. Okazuje się jednak, że nie trzeba „krzyczeć” z okładki o sensacjach, by otrzymać nagrodę za najlepszą sportową biografię ubiegłego roku. A tego dokonali Dariusz Faron, Wojciech Demusiak i przede wszystkim Grzegorz Tkaczyk – wieloletni kapitan reprezentacji Polski w piłce ręcznej. • Gdybym miał opisać tę książkę jednym słowem, napisałbym „przyjemna”. Choć reprezentacja szczypiornistów od początku sprawiała wrażenie fajnych gości, opowieści Tkaczyka „z pierwszej ręki” potęgują tę sympatię. Bohater opisuje swoją karierę bez patosu, tak często spotykanego w biografiach, za to z dużą dozą autoironii (szczególnie gdy wspomina swój wygląd z początku kariery). Najważniejsze wydarzenia z najnowszej historii piłki ręcznej, czyli występy na mistrzostwach świata, Igrzyskach Olimpijskich, klubowy sukces Vive Kielce w Lidze Mistrzów po bodaj najbardziej dramatycznym finale w historii rozgrywek – wszystko opisane „od środka”. • Sukcesy reprezentacji zapoczątkowane srebrem z 2007 roku wydają się tym bardziej niewiarygodne po lekturze „Niedokończonej Gry”. „Młody” ujawnia, jak fatalnie traktowana była kadra szczypiornistów przez ówczesny Związek Piłki Ręcznej w Polsce. I chociaż trudno uwierzyć, że takie realia mogły mieć miejsce w XXI wieku, zamiast złości, ze słów Tkaczyka przebija się raczej radość z tego, jak sytuacja się poprawiła. • W książce znajdziemy również tematy poważne. Tkaczyk postanowił podzielić się z czytelnikami osobistym dramatem – zagrożoną ciążą żony i walką o życie dzieci. Wzruszające wspomnienia „Młodego” rzucają nowe światło na wydarzenia sportowe, które miały miejsce w tamtym czasie i pokazują, jak wiele musiał przejść kapitan kadry. • Reprezentację nazywano „Orłami Wenty” oraz „Gladiatorami”. Po przeczytaniu „Niedokończonej Gry” z całą pewnością można stwierdzić, że Grzegorz Tkaczyk jest gladiatorem – walczy do końca. Jak sam zresztą stwierdził i zasugerował w tytule – mimo zakończenia sportowej kariery, jego gra trwa nadal. • - Chełm ChBP
-
W 2009 roku nakładem wydawnictwa Kosmos Kosmos, ku uciesze fanów zespołu Kult, ukazała się obszerna „Biała Księga” zespołu Kult, reklamowana hasłem „Wszystko o wszystkich piosenkach”. Napisana przez Wiesława Weissa książka (księga) poza historią powstawania każdego (dosłownie) utworu Kultu, dokładnie przybliżała biografię całego zespołu. • Ponieważ twórczość Kazika Staszewskiego, frontmana Kultu i jednej z najciekawszych postaci polskiej sceny muzycznej, nie ogranicza się tylko do jednego zespołu, Weiss zapowiedział powstanie kolejnych „Białych Ksiąg”. Po ośmiu latach od premiery pierwszej, „kultowej części”, przyszedł czas na opracowanie solowej twórczości Staszewskiego. • „Kazik. Biała Księga” to wbrew pozorom nie tylko pozycja dla miłośników jej tytułowego bohatera. To niezwykle ciekawa historia popularnego wokalisty, który biorąc pod uwagę fakt, iż w zespole o muzycznie jasno obranym kierunku nie ma miejsca na odważne eksperymenty gatunkowe, postanawia równolegle rozpocząć solową karierę, stając się jednym z pierwszych propagatorów rapu w Polsce. • Klasyczne, dziennikarskie pióro Weissa w połączeniu z lekkim, charakterystycznym stylem opowiadania Kazika sprawiają, że „Białą Księgę” czyta się bardzo szybko. Autor umiejętnie przeplata wątki biograficzne ze wspomnieniami osób pośrednio i bezpośrednio zaangażowanych w powstawanie kolejnych nagrań. Wrażenie robi liczba osób, przepytanych przez Weissa, by na każdą kwestię czytelnicy mieli okazję spojrzeć z kilku stron. Kazik z kolei ujmuje swoim bezpośrednim językiem, sprawiając wrażenie faceta, który przy szklance piwa sypie anegdotami jak z rękawa. • „Biała Księga” z oczywistych względów nie jest tak obszerna, jak jej starsza siostra poświęcona Kultowi, natomiast wydanie tego albumu jest równie imponujące. Duża, solidnie oprawiona, z ogromną liczbą zdjęć, przeczy powiedzeniu, by nie oceniać książki po okładce. W tym przypadku wygląd zewnętrzny słusznie sugeruje, z jak świetnym produktem mamy do czynienia.
-
Piekło kobiet • Margaret Atwood – „Opowieść Podręcznej” • Freda jest Podręczną w Republice Gilead. Może opuszczać dom swojego Komendanta i jego Żony tylko raz dziennie, aby pójść na targ, gdzie wszystkie napisy zostały zastąpione przez obrazki, bo Podręcznym już nie wolno czytać. Co miesiąc musi pokornie leżeć i modlić się, aby jej zarządca ją zapłodnił, bo w czasach malejącego przyrostu naturalnego tylko ciężarne Podręczne mają jakąś wartość. • Powinniśmy być wdzięczni serwisowi Hulu za to, że „odkurzył” historię Fredy, zabierając się za produkcję serialu „Opowieść Podręcznej”. Mimo, że wydana w 1985 roku książka Margaret Atwood doczekała się filmowej adaptacji już pięć lat po premierze, dopiero serial autorstwa Bruce’a Millera przyniósł jej należyty rozgłos. Skutkiem rosnącej popularności „Opowieści…” było wydanie literackiego pierwowzoru przez Wielką Literę. • Dzieło Atwood to przerażająca, antyutopijna wizja totalitarnego świata, w którym rola młodych kobiet, w tym głównej bohaterki, sprowadzona jest do bycia tytułowymi „podręcznymi”- osobami mającymi rodzić dzieci swoim „Komendantom”. Podręczne traktowane są przedmiotowo, pozbawiane są nawet swoich imion, otrzymując jednocześnie nowe sugerujące, iż są tylko własnością Komendantów. Freda (w oryginale Offred) – znaczy zatem ni mniej, ni więcej, jak „należąca do Komendanta o imieniu Fred”. Upodlona i zniszczona psychicznie dziewczyna próbuje się odnaleźć w nowej rzeczywistości, jednak należy ona do pierwszego pokolenia Podręcznych, a to oznacza, iż pamięta czasy, w których miała wolność, pracę, a przede wszystkim rodzinę. • Informacje otrzymujemy stopniowo. Z czasem ze wspomnień Fredy dowiadujemy się, jak i dlaczego zwyczajny świat zmienił się w piekło. Odkrywanie przyczyn tragedii jakiej doświadcza społeczeństwo fantastycznie buduje napięcie przebijające zza fasady pozornego spokoju i monotonii. Opowieść Fredy jest nieregularna – doświadczamy jej zagubienia m.in. w narracji, gdzie wspomnienia z przeszłości mieszają się z teraźniejszością. • Przerażającym jest fakt, że czynniki, które ostatecznie wpłynęły na kształt Republiki Gilead spotykamy na co dzień. Atwood zapewne nie spodziewała się, że problemy poruszane w książce, takie jak skrajny radykalizm, czy pogarda wobec praw kobiet są niestety nadal aktualne. „Opowieść Podręcznej” to ciężka, ale świetnie napisana książka, która z pewnością zachęci do zapoznania się z serialową adaptacją.
-
3 września 2011 roku zawalczyła o siebie. Zawalczyła o to, by móc normalnie żyć. Bez wściekłości, chęci zemsty, szaleństwa. „Dopiero teraz może poukładać swoje życie, zacząć od nowa budować własną tożsamość, tak długo tłamszoną i wzgardzaną. Była ofiarą psychopaty. Bestii karmiącej się czyimś strachem, wstydem i cierpieniem, wykorzystującej innych do swoich chorych celów, których zaspokojenie zawsze wiązało się z upokorzeniem lub bólem fizycznym. Był jej własnym, osobistym diabłem, personifikacją zła, przed którym nawet Bóg nie był w stanie jej uchronić. Ale teraz gnił kilka metrów pod ziemią, brutalnie zamordowany.” To dopiero początek walki jaką Gizela będzie musiała stoczyć ze swoim strachem i nienawiścią. Śmierć jednego oprawcy nie oznacza uwolnienia się od koszmaru… Wielowątkowa, kontrowersyjna historia ludzi, których łączą nie tylko praca czy relacje emocjonalne, ale i tajemnice, których nikt nigdy nie powinien poznać. Dramatyczne koleje losu zbliżają ich do siebie tak bardzo, że przekraczają granice moralność, prawa i człowieczeństwa.
-
Jestem wychowany na „Mikołajkach” – książki autorstwa duetu Sempe-Goscinny znam na pamięć. Być może z tego powodu automatycznie podszedłem do „Świata według Żunia” Igi Zakrzewskiej-Morawek z pozytywnym nastawieniem, mając w pamięci opowiadane beztroskim językiem przygody sympatycznego Mikołajka i jego kolegów. Spodziewałem się, że Żunio w podobny sposób będzie relacjonował kolejne dni poznawania otaczającego go świata. Nie przewidziałem jednak niezwykle istotnego faktu – Żunio to nie dziecko. Żunio to PAN DZIECKO, który włada językiem godnym poety największego kalibru. Złotousty chłopiec nie jest bynajmniej bohaterem wszechwiedzącym – to nadal ciekawy świata malec, który w uroczy sposób filozoficznie próbuje wytłumaczyć sobie prawa rządzące światem. Zakrzewska-Morawek wspaniale operuje podniosłym stylem, który w połączeniu z dziecięcymi problemami momentalnie wywołuje uśmiech wśród czytelników. Zwyczajne, wydawałoby się, opisy czynności, które absorbują Pana Dziecko, takie jak włożenie talerza do zmywarki, kręcenie korbką młynka do kawy, zastąpione później (ku rozczarowaniu Żunia) włączeniem guzika młynka elektrycznego, dzięki specyficznemu językowi, nabierają rangi mitu (Więc palec swój w jego kierunku wyciągam i wciskam. I słucham, jak w młynku muzyka rozbrzmiewa. Jak wirem swym, szumem, po domu się niesie. (…) I uśmiech na twarzy mej rozkwita). Język Pana Żunia wzbogacony jest również neologizmami - z punktu widzenia malucha – najlepiej oddającymi sens opisywanych (chociażby „stacz” – Żunio dumnie stojący na obu nogach). Prawdziwego „kopa” dostajemy w najmniej oczekiwanym momencie – w zaskakującym epilogu. Autorka przedstawia w nim kontekst całej książki, co czyni „Świat według Żunia” dziełem bardzo osobistym. • Plusem jest stosunkowo niewielka objętość książki (176 stron) – dłuższa mogłaby nieco zmęczyć formą narracji. W obecnym wydaniu jest idealnie – o nudzie i zmęczeniu nie ma mowy. Jest uśmiech, fascynacja i wzruszenie.