Recenzje dla:
Zajezierscy/ Małgorzata Gutowska-Adamczyk
-
Książka ta jest trudna w ocenie. Dlaczego? Z jednej strony historia, która wciąga i którą chce się poznać. Z drugiej - podróże w czasie przez kilka pokoleń, co jest oczywiście na duży plus, ale mnogość postaci sprawia, że czytelnik jest zwyczajnie zagubiony. I żeby w tym wszystkim się połapać - trzeba sobie notować kto kim jest i jaki ma związek z innymi bohaterami. I często do tych swoich notatek wracałam. Z czasem głównych bohaterów już się rozpoznaje, ale ciągle dochodzą nowi bohaterowie. Ułatwieniem jest spis postaci z tyłu książki oraz rozbudowane drzewo genealogiczne. • A jaka jest sama historia? Archeolodzy w czasie wykopalisk znajdują zmumifikowane zwłoki i pierścień, który zginął w niewyjaśnionych okolicznościach wiele lat wcześniej. Wydarzenie to, wzbudza ciekawość jego poprzednich właścicieli, którzy prowadzą cukiernię "Pod Amorem", Celiny Hryć, jej syna Waldemara i wnuczki Igi. • To jest teraźniejszość, jednak znaczną część książki zajmują losy wcześniejszych pokoleń, w tym m. in. pradziadków Igi, Tomasza i Adrianny Zajezierskich, a także ich rodziców i dziadków. Sposób w jaki autorka przenosi do tamtych czasów jest niesamowity. Mentalność tych ludzi, obawa przed zmianą i postępem techniki, strach przed opinią publiczną - to jest coś, co trudno nam sobie nawet wyobrazić! A Małgorzata Gutowska-Adamczyk obrazuje nam to wyśmienicie. Dużym walorem tej powieści są silne, zdecydowane kobiety i rodzinne tajemnice, w których nie brakuje wielkich namiętności, szaleńczych romansów i pokrętnych losów bohaterów. • Warto zajrzeć do cukierni "Pod Amorem" i poczuć zapach aromatycznych ciast, które przeniosą Cię w odległe zakątki. To tutaj poznasz sagę rodzinną, której losy z całą pewnością Cię zainteresują. I jeśli nie odstraszy Cię ilość postaci, to będziesz tutaj wracał i tak jak ja sięgniesz po drugą część, żeby zaspokoić swój apetyt.
-
Poza polską klasyką, książkami popularnonaukowymi, reportażami i kryminałami raczej nie sięgam po naszą rodzimą literaturę. Miałam do niej parę podejść i każdorazowo kończyło się poczuciem jakiejś żenady i wstydu. Powiedzmy sobie szczerze - nie miałam szczęścia! Ale kiedy ostatnio przechadzałam się po bibliotece szukając nowych lektur, ta jakoś sama wpadła mi w ręce. • Od momentu kiedy zaczęłam namiętnie czytać "Cukiernia pod Amorem" często rzucała mi się w oczy. Obyczajówki lubię, ale uznałam przezornie, że seria z takim tytułem nie ma prawa mi się podobać. I ponownie - nie mam pojęcia dlaczego wzięłam ją do ręki! • Los, przypadek, siła wyższa - nieistotne! Zaczęłam ją czytać któregoś poranka i...tak, przepadłam kompletnie. Autorka narysowała taką historię, że pochłaniałam absolutnie każde zdanie i chciałam wciąż wiedzieć więcej i więcej. Saga rodzinna oprószona delikatnie nienachalną magią, tak można ująć tę książkę. Słodko-gorzka, pełna charyzmatycznych bohaterów, której akcja dzieje się na dwóch płaszczyznach. Z jednej strony mam XIX oraz początek XX wieku, a z drugiej - rok 1995 i pewną ciekawską córkę cukiernika. • Parę momentów w fabule było przesadzonych, jak choćby sytuacja w zakonie jednej z kobiet, ale liczę na to, że w kolejnych tomach autorka udowodni mi, że taki motyw był potrzebny i sprawdzi się w całej historii. • Gryzę palce ze zniecierpliwienia, by sięgnąć po kolejny tom!