Recenzje dla:
Hryciowie/ Małgorzata Gutowska-Adamczyk
-
Kolejne spotkanie z Gutowem i jego mieszkańcami. Tym razem autorka prezentuje nam perypetie wojenne swoich bohaterów oraz - raptem w kilku rozdziałach - okres PRL-u i walkę Celiny o swoją wymarzoną cukiernię. • Dałam tej książce stosunkowo wysoką ocenę, choć nie jestem wciąż pewna, czy aby na pewno sobie ona na nią zasłużyła. Mam wrażenie, że tutaj autorka bardzo "po łebkach" przedstawia nam smutki i radości dobrze nam już znanych bohaterów. Brakowało mi jakiejś takiej uczuciowości i emocjonalności. • Związek Adama i Celiny jest potraktowany jako wydarzenie drugoplanowe, czy wręcz trzecioplanowe, a wydaje mi się, że to właśnie ta para miała w pierwotnym założeniu stanowić trzon całej historii (mniej więcej w takim stopniu, jak w poprzednich częściach miało to miejsce z hrabią i jego ukochaną). Czułam niedosyt. Spodziewałam się czegoś znacznie bardziej rozdzierającego serce (nie ukrywam, czasem lubię takie historie!). • "Hryciowie" to przeciętne zakończenie trylogii z raczej słabym zakończeniem. Książka sama w sobie jest poprawna, ale to tyle. Wiem, że niedawno pojawił się kolejny tom, którego akcja tym razem przenosi nas już do roku 2016. Ma to być podobno jakaś nowa, gutowka saga dziejąca się w tej samej cukierni, ze znajomymi nam bohaterami. Cóż - chętnie to sprawdzę!
-
Czytam,czytam... i nagle książka się urywa. Koniec. Już? Tak szybko? Jest jeszcze tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Czuję niedosyt, mój apetyt nie został zaspokojony. Choć i tak wiemy więcej, niż nasi bohaterowie, bo oni nawet nie do końca poznali historię pierścienia i tego jak znalazł się w rękach dziewczyny. • Co jest dużym walorem tej serii? Historia Polski, która ukazuje jak naprawdę wyglądała wojna i komunizm. Pokazuje, że to nie tylko są walki, ale i codzienne życie, które było bardzo trudne. Jak przetrwać? Jak walczyć z systemem, w którym tak łatwo można stracić życie? I choć nigdy nie lubiłam tego działu na lekcjach historii, to czytając tę książkę byłam "zafascynowana". Choć w odniesieniu do tematu, to zbyt pozytywne określenie. Zdałam sobie sprawę, że nigdy tak naprawdę nie rozumiałam czym ta wojna była, a ta książka perfekcyjnie to oddaje. Brawa dla autorki za tak skrupulatne przygotowanie się do zadania, którego się podjęła. • Co jeszcze mi się podobało? To, że na przestrzeni lat wszyscy mają jakieś tajemnice, które zabierają ze sobą do grobu. To, jak na przestrzeni lat zmieniały się obyczaje, technika, i myślenie ludzi. To, że w całej serii nie było bohaterów idealnych. Ale przede wszystkim, podobał mi się klimat, który sprawia, że z "Cukierni pod Amorem" nie chce się wychodzić.