Recenzje dla:
Mężczyźni objaśniają mi świat/ Rebecca Solnit
-
Po teksty feministyczne sięgam często i zawsze z wielką ochotą. Uwielbiam to, że taka literatura coraz częściej pojawia się w ofertach polskich wydawnictw, bowiem uważam, że trzeba trochę odczarować dziś feminizm, który wielu kojarzy się ciągle z "zabijaniem męskości" i wojną kobiet o dofinansowe podpasek. Moim zdaniem uświadamianie ludziom, że dzisiejsze feministki walczą o równość i najzwyczajniej normalność tak dla kobiet, jak i dla mężczyzn jest rzecz absolutnie ważną. • O tej książce słyszałam już od dłuższego czasu i szalenie chciałam ją przeczytać. Opinie na jej temat są raczej wyjątkowo pochlebne i bardzo zależało mi na tym, aby zapoznać się z esejami, które miały wznieść coś do mojego życia. No właśnie, miały... • Książka nie jest zła. Napisana jest przyjemnym językiem, każdy rozdział dotyczy innego zagadnienia. Jest trochę powtórzeń, ale nie rażą one jakoś niesamowicie. Widać, że autorka walczy o sprawy kobiet, nie są jej obojętne krzywda i nierówność oraz ma naprawdę wielką wiedzę, również tę historyczną. Co zatem poszło nie tak? • Teoretycznie - nic. Praktycznie - wszystko. Bo jest to książka na wskroś amerykańska. I jeżeli dobrze znacie politykę tego kraju i faktycznie śledzicie te, co się tam dzieje, to tak, zapewne bardzo będziecie czerpać z tej książki. Moja wiedza o Stanach jest raczej fragmentaryczna, nigdy nie byłam jakoś szczególnie zainteresowana tym krajem i raczej nie wiem, jak konkretnie funkcjonuje tam prawo i polityka równościowa. Często musiałam googlować nazwiska, czy jakieś "ważne wydarzenia" o których autorka wspomina, a które mi absolutnie nic nie mówiły. • Trochę szkoda, że nie zdecydowała się ona spojrzeć na sytuację kobiet w trochę szerszej perspektywie i nie zainteresowała się też obszerniej tym, co dzieje się poza jej krajem, ale jestem to w stanie zrozumieć. Niemniej jednak, lektura to odbierana przez polskiego czytelnika na pewno nie będzie tak fenomenalną książka jak zapewne odczyta ją Amerykanin zainteresowany tematyką. • Inna rzecz jest taka, że autorka raczej - parafrazując - "Ameryki nie odkrywa" i, poza szczegółami z tego, co działo i dzieje się w Stanach, raczej nie poszerzymy swojej wiedzy ani o organizacjach kobiecych, ani o sytuacji kobiet w różnych obszarach świata. Również dane statystyczne skupiają się tylko na USA i nie są zestawione na przykład z Europą, co dawałoby trochę lepsze światło na opisywane problemy. • Czy polecam? I tak i nie. Książka jest krótka, połkniecie ją w jeden wieczór. Nie jest jednak odkrywcza, jest mocno amerykańska i momentami traktuje pewne tematy "po łebkach", nie wgłębiając się zbytnio w szczegóły. Kto wie, może jednak Wam ten format spasuje bardziej niż mi.