Recenzje dla:
Przykry początek/ Lemony Snicket
-
Mimo próśb autora, aby znaleźć inną, przyjemniejszą lekturę, śledztwo pana Snicketa przyciąga i trzyma mocno, jak- nie przymierzając- Hakoręki. Daniel Handler potrafi bawić się formą, zgrabnie łącząc ze sobą opisy przygnębiające i bawiące do łez, skłaniające do refleksji i przynoszące rozrywkę w najprostszej postaci. Docelowo Seria Niefortunnych Zdarzeń kierowana jest do młodzieży, jednak kiedy okryłam ją niedawno, dałam się zauroczyć i przepadłam w tym świecie. Czarny humor Handlera i umiejętność zabawy słowem czyni tę serię bardzo przyjemną w odbiorze. Nie bez znaczenia jest też praca Jolanty Kozak- polski przekład robi naprawdę dobre wrażenie. • Seria trzynastu ksiąg to to tylko początek- niekoniecznie przykry. Na podstawie pierwszych trzech tomów powstał film. Jim Carrey w roli Olafa to chyba wystarczająca zachęta, by go obejrzeć. Jakby tego było mało, FE-NO-ME-NAL-NY serial Netflixa wiernie oddaje treść całej serii (jedynie niektóre wątki zostały rozszerzone w zaskakujący sposób, a kilka poddano kosmetycznym zmianom- lecz wciąż zachowana została koncepcja autora), a realizacja i dbałość o szczegóły powala na kolana. Tym samym serialem inspirowane są piękne okładki najnowszego wznowienia.
-
Lemony Snicket, a tak naprawdę Daniel Handler, pisze kryminały. Ma na swoim koncie również serię książek dla dzieci pt. „Seria Niefortunnych Zdarzeń”. Pierwszą częścią jest „Przykry początek”, która pierwszy raz została w Polsce wydana w 2002 roku. • Wioletka, Klaus i Słoneczko są sierotami. Ich rodzice zginęli w pożarze domu. Pan Poe oddaje ich pod opiekę krewnego – Hrabiego Olafa. Dzieci nie są u niego szczęśliwe. Olaf to bezduszny osobnik, który chce przejąć majątek rodzeństwa. Ponieważ nie dostaje pieniędzy po zaadoptowaniu dzieci, zmuszony jest wymyślić inny sposób. Póki tego nie zrobi wykorzystuje młodych krewnych na wszelkie możliwe sposoby – każe im sprzątać i gotować. Nawet Słoneczko, która jest maluchem niepotrafiącym chodzić, musi pracować dla hrabiego. Olaf w końcu wpada na genialny pomysł – musi zostać mężem Wioletki, wtedy dostanie majątek rodziny. Sprawa nie jest jednak prosta – jak poślubić dziewczynkę zaledwie kilkunastoletnią będąc na dodatek jej krewnym i jedynym prawnym opiekunem? Postanawia wystawić przedstawienie teatralne, podczas którego odbędzie się ślub. By wszystko było zgodne z prawem Olaf postarał się nawet o prawdziwą sędzinę, która ma przypieczętować małżeństwo. Hrabia wie jednak, że rodzeństwo tak łatwo się nie podda. Wymyśla więc chytry plan, porywa Słoneczko i pod przymusem każe Wioletce złożyć podpis na dokumencie potwierdzającym akt zawarcia małżeństwa. • Narracja w tej powieści jest dość ciekawa. Jest to trzecioosobowy opis przygód rodzeństwa z wtrętami narratora. To dość nietypowe fragmenty, gdyż autor wypowiada się tak, jakby opisywał coś, co kiedyś widział, albo słyszał i rozmyśla nad procesem tworzenia. • Bohaterowie też są interesujący. Wioletka wpada na genialne pomysły, gdy zwiąże włosy wstążką. Klaus pochłania książki, a wiedza, którą z nich zyskuje, nie raz ratuje rodzeństwu życie. Słoneczko, mimo że jeszcze raczkuje, ma ostre jak brzytwa ząbki, które przegryzają wszystko. Przy okazji gaworzy, a narrator stara się odgadnąć, co właśnie dziewczynka powiedziała. • Olaf i jego trupa też są doskonale opisani. To drugi biegun charakterów, zupełnie inny niż ten, który reprezentują dzieci. Rodzeństwo jest dobre i lojalne wobec siebie, Olaf – żądny majątku i zdolny wykorzystać nawet tak niewinne istoty jak osierocone rodzeństwo, by go zdobyć. Chociaż Wioletka, Klaus i Słoneczko nie są wcale tak do końca niewinne… potrafią sobie poradzić w nawet najtrudniejszej sytuacji. • Akcja jest wartka. Zaczyna się w momencie, gdy dzieci dowiadują się o śmierci swoich rodziców. To początek ich nowego, całkiem innego życia. Potem jest tylko gorzej, mimo wszystko trzymają się razem. Spisek Olafa jest doskonale skonstruowany, a jego wątek pozostaje otwarty na kolejne części serii. • Język jest dostosowany do czytelnika. Nie zapominajmy, że jest to książka dla dzieci i szeroko pojętej młodzieży. Nie ma tu trudnych zwrotów, albo zbyt rozbudowanych zdań. • Moim zdaniem jest to bardzo dobra książka. Pamiętam ją z dzieciństwa. Bardzo dobrze się przy niej bawiłam zarówno wtedy jak i teraz. Mimo że nieodmiennie smuci mnie los rodzeństwa, przyjemnie się czyta tę pozycję. A to dopiero początek. • Komu polecam? Tym, którzy szukają czegoś dla swoich pociech, wnuczków, siostrzeńców i siostrzenic. Książki wyszły właśnie w nowej szacie graficznej, jeszcze bardziej atrakcyjne i zachęcające do czytania. Czasem smutna, czasem wesoła, innym razem przerażająca – mieszanka wybuchowa w sam raz dla tych, którzy chcą poznać naprawdę niefortunną historię.