Recenzje dla:
Dęby czarnobylskie/ Tadeusz Miciński
-
Krakowskie Wydawnictwo IX znów sięgnęło do prozy Tadeusza Micińskiego. Po wydanej w 2019 roku ostatniej jego powieści „Mene – Mene – Tekhel – Upharisim!... Quasi una phantasia” teraz pora na tom opowiadań „Dęby czarnobylskie”. Zawiera on pięć utworów, oprócz tytułowego są to: „Nauczycielka”, „Młodzian dobierający oręża”, „Nad Bałtykiem” i „Jaskółka”. Autorem wstępu jest Wojciech Kowalewski, znawca twórczości młodopolskiego poety i pisarza, który również w poprzedniej powieści Micińskiego objaśniał zawiłości jego prozy. Także ilustrację na okładce, nawiązującą kolorystycznie i klimatycznie do „Mene – Mene…” wykonał znów Łukasz Gwiżdż. • Postanowiłam dać się ponieść wizjom twórcy, o którym Julian Krzyżanowski napisał w „Dziejach literatury polskiej”, że „ był obarczony klątwą samotności i niezrozumiałości”, a w jego utworach dostrzegł „szaleństwo fantazji wiodące na szczyty zagubione w mrokach”. Wiedziałam zatem, że nie będzie łatwo wniknąć w jego światy, jednak tak jak przy lekturze „Mene – Mene…” nastawiałam się głównie na kontakt z pięknym metaforycznym językiem. • Opowiadania Micińskiego okazały się jednakże nieco łatwiejsze w odbiorze; są to jego wczesne, debiutanckie utwory i już sam autor we wstępie zwraca się do czytelnika: „Nie spodziewaj się tu, Czytelniku, głębin ani zagadnień metafizycznych, których tak się lękasz…” Dalej pisze o skromności swoich utworów młodzieńczych. • Tom otwiera „Nauczycielka”, najdłuższe z opowiadań, zapiski Amelii pracującej na warszawskiej pensji. Zajęcie to ma być dla niej oderwaniem się od problemów osobistych. Koncentruje się głównie na zapisywaniu swoich stanów wewnętrznych i obrazów przyrody. Urzekła mnie apostrofa do fantazji: „Fantazjo, błogosławiona wróżko ludzkości, która tworzysz cieniste ogrody, fontanny i Alkazary…”, ujmowanie swych stanów w formę wierszowaną, bogactwo przeżyć. Są też uwagi o Polakach, np. „My w Polsce – jesteśmy narodem, który nie ma nic przemyślanego…”. • Amelia pisze w dzienniku o swym bracie Mirosławie, znalezione przez nią jego zapiski stanowią treść kolejnego opowiadania, w którym bohater łączy się z naturą, wspaniale opisując swój stan zachwytu i upojenia: „Mroki nade mną, nie we mnie”. • „Nad Bałtykiem” to mroczna opowieść o latarniku Mikołaju, dla mnie chyba najbardziej czytelna, jednoznaczna, bez ukrytego dna. Przyznam, ze najmniej mi się podobało. Najkrótsza „Jaskółka” to opis wrażeń, znanej już, Amalii dotyczących rozmowy ze znajomymi mieszkającymi za granicą. Istotna jest tu symbolika jaskółki, jak pisze Miciński, „symbolu lotu, macierzyństwa, wdzięku, przemiany i wytrwania…”. • Ostatnie, tytułowe opowiadanie to historia szlachetnego Rosjanina, lekarza Dymitra Jewanheliewa. Tu znów wracają wizje, mroczne obrazy lasu, wydarzeń związanych z powstaniem styczniowym; bohater odbywa podróż w głąb siebie. „Dęby czarnobylskie” są, jak napisał Wojciech Kowalewski we wstępie, cytując pisarza: „pełne demonicznej infernalnej tęsknoty”. Pozwalam sobie powtórzyć za nim to niezwykłe sformułowanie, bo rzeczywiście jest w tym opowiadaniu, chyba najbardziej spośród pięciu w tym zbiorze, obecna tajemniczość, niesamowitość obrazowania, wizje nie z tego świata. Czarno – białe ( z przewagą czerni) ilustracje Apoloniusza Kędzierskiego z 1910 roku wzmacniają te wrażenia. • Proza Tadeusza Micińskiego, „szermierza spraw przegranych”, to znów słowa Juliana Krzyżanowskiego, jest na pewno warta bliższego poznania; trudna, niejednoznaczna, wymagająca skupienia, daje jednak szansę obcowania z pięknym językiem, wyszukanymi środkami stylistycznymi. Nawet jeśli nie do końca można wszystko odczytać i zrozumieć, to przecież można zwyczajnie „zanurzyć się” w wizje młodopolskiego twórcy i chłonąć ich piękno, a czasem i grozę. • Dzięki Wydawnictwu IX mogłam poznać kolejny fragment twórczości Micińskiego, zachęcam, by sięgnąć po „Dęby czarnobylskie”, po „Mene – Mene – Thekel – Upharisim!..”także; koniecznie.