Recenzje dla:
Dzidzia/ Sylwia Chutnik
-
Dzidzia – słowo kojarzące się ze słodką istotką o blond loczkach i niebieskich oczkach gaworzącą rozkosznie w łóżeczku.W powieści Sylwii Chutnik Dzidzia to dziewczyna z wodogłowiem i bez kończyn, „Dzidzia Warzywko”. Jej prababka zadenuncjowała Niemcom dwie uciekinierki ze stolicy, które po powstaniu warszawskim znalazły schronienie w Gołąbkach.Wnuczka Stefanii Mutter rodzi niepełnosprawne dziecko jako karę za ten grzech. • Dzidzia występuje w powieści nie tylko jako kara, również jako spisek, święta i trup. Jej matka – Danuta wygłasza przed gmachem Sądu Okręgowego w Warszawie Wielką Improwizację, w której oskarża ludzi i historię o to, że urodziła niepełnosprawne dziecko. • O czym właściwie jest „Dzidzia”? O kalekim dziecku i problemach opieki nad nim, a może o Polsce, o ciągłym odwoływaniu się do przeszłości i poczuciu krzywdy, „że człowiek człowiekowi, ale historia nam wszystkim”.Posługując się ironią i groteską, Sylwia Chutnik mówi o naszej rzeczywistości widzianej z perspektywy małego miasteczka, gdzie wszyscy wszystko wiedzą, pamiętają i natychmiast mają gotowy osąd.Autorka demaskuje naszą skłonność do nieustannego widzenia spisków wokół nas, szukania sensacji, domagania się odszkodowań od „rządu pseudopolskiego”. • Z całą bezwzględnością typową dla młodej osoby piętnuje hipokryzję, karmienie się sensacjami medialnymi, ekscytację konkursami smsowymi (pytanie: „Czy powinno się zabijać tych, co psują nam dobry nastrój?”) czy otwieraniem nowych centrów handlowych (sceny z otwarcia drogerii Bosman).Dla Sylwii Chutnik – prezeski Fundacji MaMa - literatura „to tylko narzędzie, liczy się sprawa, którą trzeba wykrzyczeć”. • W „Dzidzi” jest nią na pewno sytuacja matek rodzących niepełnosprawne dzieci, w gruncie rzeczy pozostawionych samym sobie, napiętnowanych, gdy okaże się, że nie radzą sobie ze wszystkimi obowiązkami (wizyta pań z opieki społecznej w domu Danuty Mutter). • Książka nie jest lekturą łatwą i przyjemną. To ten typ literatury, który, jak określa Joanna Bator, „jest wbijaniem igły pod paznokieć”.Przyznam, że wolę to bardziej niż „głaskanie czytelnika”. • „Dzidzię” zapamiętam na długo, dodatkowo z racji świetnego przedstawienia „III Furie”, do którego tekst powstał w oparciu o książkę S.Chutnik i wspomnienia Stefana Dąmbskiego. Reżyser Marcin Liber stworzył spektakl, który „wbił mnie w fotel”. • Zielony płaszcz z futerkiem z lisa zabrany przez Stefanię Mutter idącej na śmierć kobiecie jest w nim ważnym rekwizytem, a wykrzyczane „Gdzie są chłopcy z tamtych lat… gdzie mogiły…" współbrzmi z pieśnią-hymnem – „Polacy nic się nie stało”! • Tak łatwo potrafimy się usprawiedliwiać…