Recenzje dla:
Sekret hiszpańskiej pensjonarki/ Eduardo Mendoza
-
Druga część przygód szalonego fryzjera, która nie za bardzo łączy się z I częścią jeśli chodzi o losy naszego damskiego Casanovy - choć wspólny mianownik to komisarz pnący się po szczeblach kariery, wprost przeciwnie do naszego Lumpa, który coraz bardziej osiadał na dnie owej drabiny... oraz doktor Sugranes, który czasem jest większym wariatem (ślepym) aniżeli jego pacjent. Ale suma summarum znowu dochodzi do...uwolnienia naszego Lumpa. W ferworze słowotoku policjanta i lekarza pacjent godzi się na wszystko, bo wykrzesał słowo "wolność". Na jak długo nie wiadomo, ale wizja swobody poza murami wariatkowa i nieopisana chęć odwiedzin siostry zwyciężają. Potem dopiero dochodzi do intelektu reszta - siostry zakonne mają sekret i trzeba go rozwiązać. W imię Panny Naszej Świętej i wielu modłów do Niej kierowanych (nawet dzwony na Anioł Pański przerwały monolog zakonnicy do Lumpa, bo trzeba go było - dialog, nie Lumpa - skierować w oblicze Najświętszej) trzeba zająć się sprawą zniknięcia 14-latki. I zaczyna się szukanie, dociekanie i ...zabicie Szweda, który niby nieżywy a jednak się przemieszcza. I to właśnie on - nieżywy - sprawia, że Candita trafia do aresztu - choć Szwed nic nie powiedział, a brat zwiał. I nasz Lump tak czai, szuka, trafia na eter i odnajduje się w tajnym przejściu pomiędzy budynkami zakonnic i nawet... majaczy... i wiele się dzieje w ciągu zaledwie kilku długich godzin jakie nasz ex-fryzjer spędza na wolności - choć ciut kontrolowanej, co już raczej wolnością nie jest a jakby nadzorem, ale grunt, że jest pepsi-cola... • Ta część nie jest już tak komiczna, jak pierwsza, ale... nadal fason jest i zabawa jest i gra słów na najwyższym poziomie, a to już świadczy o MISTRZOWSKIEJ klasie pióra samego Mendozy. Lecz - nadmienię szybko i treściwie - czytam już 3 część przygód Fryzjera i to jest widzę mega rechot, Jakby kumulacja wszystkich części w pigułce, czyli przedawkowanie GWARANTOWANE. • 9/10