Recenzje dla:
Zniknięcie Annie Thorne/ C. J. Tudor
-
O „Kredziarzu” słyszał już chyba każdy. Ta książka swego czasu podbiła miliony serc czytelników na całym świecie, lecz nie na wszystkich wywarła tak pozytywne wrażenie. W przypadku debiutanckiej powieści C. J. Tudor często można było spotkać się ze stwierdzeniem, że w dość dużym stopniu przypomina on twórczość Stephena Kinga. Sama miałam jednak mieszane uczucia względem tej teorii. Ponieważ o ile zgadzałam się z tym, że klimat ich powieści jest bardzo podobny to uważałam, że jednak więcej je dzieli niż łączy. Podstawową i chyba najważniejszą różnicą między twórczością angielskiej autorki, a mistrzem grozy była autentyczność. C. J. Tudor w przeciwieństwie do Kinga nie wplątała do swojej historii elementów świata nadprzyrodzonego. Jej twórczość od początku do końca w tym przypadku była bardzo realistyczna. Lektura „Zniknięcia Annie Thorne” weryfikuje jednak szybko pogląd na oryginalność twórczości Tudor. Dla osób majonych przyjemność przeczytać, choć kilka najbardziej popularnych powieści mistrza grozy nie będzie wyzwaniem zauważenie inspiracji jedną z bardziej znanych książek Kinga. • „Zabawne jest to, że dobre wspomnienia przypominają motyle: są ulotne, kruche i nie da się ich schwytać, nie miażdżąc ich. Z kolei te złe - poczucie winy, wstyd - tkwią w człowieku niczym pasożyty, po cichu zżerając go od środka.” • Odkrycie podobieństwa do twórczości innego autora sprawiło, że mój zapał do czytania najnowszej powieści Tudor znacznie osłabł. Zaczęłam się obawiać, że autorka zbyt mocno zainspirowała się twórczością Kinga i czym dalej będę brnęła tym więcej podobieństw odkryje. Tudor, jednak umiejętnie wybrnęła z tej sytuacji i udowodniła po raz kolejny, że potrafi dobrze pisać, bez zbędnych i przydługich opisów, choć oryginalnością zdecydowanie nie grzeszy. „Zniknięcie Annie Thorne” okazało się być interesującą lekturą, w której nie zabrakło tajemnic, mrożących krew w żyłach momentów oraz intrygujących zagadek do rozwiązania. Niestety niektóre z nich ku mojemu rozczarowaniu do samego końca nie doczekały się rozwiązania. Jednak intrygująca, lecz mocno skomplikowana akcja oraz mroczna i klimatyczna fabuła wraz z doskonale poprowadzoną narracją pozwoliły szybko zapomnieć o nierozwiązanych sprawach i cieszyć się w pełni z lektury. A jeśli już mowa o zaletach to na uwagę zasługuje również Joe Thorne, będący głównym bohaterem. Nie jest on osobą budzącą w czytelniku sympatie, raczej przez większość czasu odczuwa się do niego niechęć lub zobojętnienie. Mimo to dzięki swojemu dość specyficznemu urokowi i całej gamie nieszczęść, jakich doświadczył w młodym wieku zapada w pamięć. • Na sam koniec warto jeszcze wspomnieć o niesamowitej okładce, którą jestem wprost zachwycona. Jest nadzwyczaj prosta, a jednak nie mogłaby być bardziej wymowna. Moim zdaniem to właśnie dzięki niej zarówno „Kredziarz” jak i „Zniknięcie Annie Thorne” są jednymi z tych powieści, obok których żadna srok okładkowa nie przejdzie obojętnie. • „W życiu nikt nie wygrywa. Wszyscy tracimy młodość, atrakcyjny wygląd. Przede wszystkim tracimy tych, których kochamy. Czasami myślę, że starzejemy się nie z upływem lat, tylko ludzi i rzeczy, na których nam zależy.” • Jeśli lubicie książki, które od początku do końca trzymają w napięciu i ciągle zaskakują to najnowsza powieść C. J. Tudor jest tym czego właśnie szukacie. Od „Zniknięcia Annie Thorne” naprawdę nie sposób się oderwać, ta historia mrozi krew w żyłach i niesamowicie działa na wyobraźnie. Jeśli jednak jesteście fanami twórczości mistrza grozy to tym razem lepiej zrezygnujcie z sięgnięcia po tą książkę. Pojawiające się tutaj podobieństwo do „Smętarza dla zwierzaków” skutecznie może zepsuć przyjemność z lektury. • Aleksandra • Wszystkie cytaty pochodzą z książki „Zniknięcie Annie Thorne” autorstwa C.J. Tudor. • Więcej na : [Link] oraz [Link]