Recenzje dla:
Dobre ucho/ Hye-jin Kim
-
Zacznę przewrotnie, zabawnie, acz prawdziwie, własnym wierszykiem: • „Kot jest dobry, • kot jest zły, • kot ma czasem ostre kły. • Czasem kusi, • czasem zwodzi • i nikt nie wie o co chodzi. • Jest dziewczyną, • jest demonem, • ale zawsze ancymonem.” • Dodam szybko, ancymonem, na którego losie bardzo ludziom zależy. W szczególności Se-i, dziewczynce uczącej się w pobliskiej szkole oraz Hae-su, która została zwolniona z kliniki, w której jeszcze niedawno pracowała. Przez lata była kompetentną terapeutką. Doradzała pacjentom, próbowała powściągać ich emocje, nadać właściwy kierunek nastrojom, które w sobie nosili i być służyć pomocną dłonią. Miała programy na antenie i wypowiadała się jako fachowiec oraz ekspert - do czasu, gdy skoncentrowana na podsuniętym do odczytu skrypcie zapędza się w ocenę osoby, której nie zna, a którą wydaje się, że może postawić w złym świetle. Z tekstu wynika, że to lekkoduch, co więc stoi na przeszkodzie, by nie powiedzieć o nim prawdy? Jednak po kilku miesiącach od tej emisji, okazuje się, że dosadne słowa stały się przyczyną tragedii. Jednak dochodzi do ekstremalnie dziwnej sytuacji – odpowiedzialność spada na Hae-su. A gdzie reszta? W studiu było tak wielu ekspertów, którzy też dyskutowali na ten temat, padło wiele słów z wielu ust... Czy to jest tylko i wyłącznie wina Hae-su? Czy może stała się kozłem ofiarnym, bo ktoś musiał przecież nim zostać? • Odszedł od niej mąż, Tae-ju, z którym planowała kupiony dom postawić od nowa i przekształcić zapuszczony teren w przydomowy ogród. Planowali tak wiele, wspólnie, bo przecież przyszłość była przed nimi i czas na wszystko. Lecz jak się okazało nie było czasu na miłość. Na nic. Wszystko zostało bez zmian, na lata. Nic nie zrobili. Z sobą też. • „(...) Bezczynność też może być wyborem; czasem bywa ona trudniejsza niż wszelkie próby działania” tłumaczyła sobie. • Codzienność bez pracy zmieniła Hae-su o trzysta stopni. Trwała w pustce, w apatii i samotności... Pisała listy, których nie wysyłała, bo ciągle były nie takie, jak powinny być. Złe słowa, złe uczucia, złe intencje. I choć listy nigdy nie zostały nadane, to jednak pomagały Hae-su w oczyszczaniu myśli. Pomagały uchwycić emocje i żal do ludzi, którzy też byli w to zamieszani. Obwiniała tylko siebie, bo inni tak robili. Wzięła na siebie odpowiedzialność, koiła się i przepraszała, lecz wiele było niejasności w tym antenowym występie. • „Nie ma sensu pałać niechęcią do całego świata. Tylko głupcy tak robią”, a „czas nie płynie w linii prostej. Nie wszystkie przeżywane przez nas chwile biegną równolegle do osi przyczynowo-skutkowej”. • Aż pewnego dnia staje na jej drodze Se-i, dziewczynka. • Pojawiają się i koty, które zna dziecko - Rzepek i Czarna. • I nic już nie jest takie, jak wcześniej. Wszystko się zmienia. I ona, i dni i dziewczynka i ich otoczenia. Wystarczyło miauczenie kociąt, opieka nad nimi i ktoś o wiele młodszy u boku. • Życie zaczęło płynąć inaczej. • Chciałam uniknąć wnikania w fabułę. Analizy scen, czy osobowości bohaterów. Czytając czułam pewien rodzaju spokój. Czytałam o niesprawiedliwości, o niesłusznym linczu, o kobiecie poszukującej sensu i dziewczynce, której szkolna codzienność przypomina walkę. Obie są w pewnym stopniu ofiarami. Jak te dwa koty, które doglądają i które zbliżają je do siebie. • W „Dobrym uchu” Kim Hye-Jin świat ludzki miesza się ze zwierzęcym, zło z dobrem, a pokora z gniewem. Odnajdziesz tu mieszankę emocji, a wszystko co dotąd skrywałeś w sobie, wychodzi nagle powierzchnię - powoli i niespiesznie. Historia Hae-su otula cię i zaczynasz nią żyć. Zaczynasz współodczuwać. Stawiasz siebie w sytuacji głównej bohaterki. Stajesz się pogardzaną przez szkolne koleżanki Se-i. Grasz w dwa ognie, kupujesz saszetki z karmą dla kotów, siadasz w cieniu miłorzębu. Wszystko staje się bliskie, wręcz namacalne. • Czytasz – i co zaskakujące – nie oceniasz. Nikogo. Czytasz o kobiecie, która zmaga się z sobą, z własnymi myślami i z przeszłością, ale nie krytykujesz jej za nic. Ani za pokorę, ani za naiwność, ani za to, jak trywialnie wręcz weszła w kocie sfery. Wiesz, że wszystko jest po coś, że wszystko dzieje się nie bez powodu. Ufasz autorce i dajesz się ponieść. • Wnioski snujesz na końcu. Rozmyślasz, analizujesz, czasem nawet uśmiechasz się na myśl o przeczytanej właśnie historii. Losy bohaterów wnikają w ciebie. Oblewają ci duszę spokojem, wręcz melancholią. • Czujesz spokój i harmonię. • Czasem nawet słyszysz miauczenie kotów... • agakusiczyta