-
Kiedy TO się stało, miałam kilka lat. Bawiłam się przed blokiem z koleżankami. Pamiętam, że przerwałyśmy zabawę i, poganiane przez rodziców, poszłyśmy do przychodni, żeby wypić przygotowany dla nas płyn Lugola. Miał obrzydliwy smak. A potem wróciłyśmy do zabawy. Tak ja pamiętam tamten dzień. Dzień, kiedy zdarzyła się katastrofa w Czarnobylu. Dzisiaj w "Polecamy na Weekend" chcę Wam przedstawić książkę Swietłany Aleksijewicz "Czarnobylska modlitwa : kronika przyszłości". Jest to zbiór historii ludzi nie tylko żyjących w bezpośrednim sąsiedztwie reaktora, ale także ochotników usuwających skutki wybuchu, żołnierzy, lekarzy czy działaczy partyjnych, sprawujących wtedy władzę. Wstrząsające historie zwykłych mieszkańców, którym przyszło zmierzyć się z nową rzeczywistością, w której wróg jest niewidzialny i nie do końca wiadomo, jak z nim walczyć. Którzy z dnia na dzień musieli opuścić swoje domy i zostawić cały dobytek. Historie o tym, jak po wysiedleniu, przywożono na skażone tereny robotników, bo przecież trzeba zebrać plony i wykonać normę. Jak szabrowano sprzęty i sprzedawano je na „czyste” tereny. Te opowieści, zbierane przez autorkę kilkanaście lat, to obraz człowieka tamtych czasów – kochającego ziemię na której się urodził, oddanego drugiemu człowiekowi, czy też bezkrytycznie wierzącego we władzę i partię. Koniecznie przeczytajcie! am
-
Ciężka lektura, bo to relacja świadków katastrofy, opisana ich własnymi słowami, tak, jak oni sami to pojmują (lub po dziś dzień pojąć nie mogą). Dopiero po przeczytaniu tej książki dociera do czytelnika, że awaria Elektrowni Czarnobylskiej, to nie była katastrofa, ale początek miliona małych osobistych katastrof. Wcale przez to nie mniejszych.
-
Wstrząsająca. W zasadzie to jedno słowo powinno wystarczyć. Wiele osób z nas nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo wybuch w Czarnobylu skaził terytorium Białorusi, jak wiele osób cierpi do dzisiaj i będzie cierpieć w następnych pokoleniach. Warto przeczytać, bo to świadectwa ludzi o jednym z największych katastrof w ostatnim 100-leciu.
-
Jak pisze sama autorka, to "nie jest książka o Czarnobylu, ale o świecie Czarnobyla. O samym wydarzeniu napisano już tysiące stron i nakręcono setki tysięcy metrów taśmy filmowej. A ja zajmuję się tym, co nazwałabym historią pomijaną, znikającymi bez śladu naszego przebywania na ziemi i w czasie. Piszę i kolekcjonuję codzienność- uczuć myśli, słów. Staram się wychwytywać życie codzienne duszy". Noblistka robi to doskonale, w centrum stawia człowieka, jego opowieść, nie przerywa, tylko słucha, ale na papier przelewa nie tylko jego historię, ale i emocje. Opisy mowy ciała, pauzy jakie pojawiają się w czasie monologów, załamania głosu, reakcje emocjonalne jakie towarzyszą rozmówcom w czasie ich opowieści, to co trudno ubrać w słowa, tę niewyrażalność udało się Aleksijewicz przekazać. • Statystyki, suche liczby o ilości radionuklidów, które przedostały się do atmosfery, dane o gęstości skażenia, liczbie ofiar, zachorowań nie mają takiej mocy jak pojedyncze historie ludzi dla których Czarnobyl był domem, a katastrofa początkiem apokalipsy, która wciąż trwa. Dzięki Aleksijewicz możemy poznać rzeczywistość jej rozmówców, dotknąć jej, doświadczyć. Centralne miejsce zajmuje u pisarki człowiek, bez analiz, komentarzy, bez wskazywania winnych. • "Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości" wstrząsa do głębi. To krzyk świadków tamtej tragedii, która się nie skończyła. Te historię bolą, nie da się przejść obok nich obojętnie, ciężko nie uronić łzy, gdy "mąż staje się obiektem radioaktywnym o wysokiej gęstości". Nie można wzruszyć ramionami wobec ogromu cierpienia, milczenia władz radzieckich i bezduszności wobec losu ich obywateli. • Swietłana Aleksijewicz "Czarnobylską modlitwą" oddała hołd, postawiła pomnik wszystkim anonimowym ofiarom Czarnobyla, pomnik przed którym powinien zatrzymać się każdy z nas. Bardzo przejmująca lektura. • Marta Ciulis- Pyznar
-
Swietłana Aleksijewicz oddaje głos ludziom, którzy bezpośrednio zetknęli się ze skutkami wybuchu elektrowni jądrowej w Czarnobylu. Polifoniczny charakter tych opowieści i kolejne, przejmujące świadectwa osób dotkniętych skutkami tego zdarzenia, zasępiają i przerażają. Czytamy o ludziach, którzy stawali się jedną, wielką rana, która w kilkanaście dni przynosiła śmierć. Drastyczne opisy napromieniowania i żniwa jakie ono wzięło na mieszkańcach okolicznych wiosek, strażakach gaszących wybuch, zwykłych żołnierzach i ludziach, którzy byli w pobliżu, przejmują i powodują wewnętrzny dygot. Czytamy o wyludnionych wsiach, które z dnia na dzień opustoszały. O ludziach, którzy zostali zmuszeni porzucić cały swój dobytek i uchodzić w miejsca bezpieczne. O hordach bezpańskich zwierząt błąkających się po opuszczonych podwórzach i domostwach. O historiach, które przetrąciły ludziom grzbiety, pozbawiły marzeń i nadziei na przyszłość. O śmierciach i rozstaniach, które pozostały nie przepracowanym bólem i stale wracającym, ciemnym wspomnieniem. O ziemi, która rodziła zatrute ziarno, o rzekach, z których woda nie była krynicą życia. O tej garstce odważnych, którzy zostali na „przeklętej ziemi” na przekór zdrowemu rozsądkowi. Proza Aleksijewicz to czarny testament ludzi, których głos zagłuszała oficjalna historia.
-
Książka o wydarzeniach po wybuchu w elektrowni atomowej w Czarnobylu. Wstrząsający dokument zawierający krótkie monologi osób będących świadkami tamtych wydarzeń oraz obraz nieudolności działań rządu Białorusi. Stawianie spokoju narodowego i dezinformacji ponad zdrowie wielu setek tysięcy jak nie milionów obywateli.