• W moim życiu jest sporo ważnych osób, swoistych autorytetów w kilku(nastu) dziedzinach, ale jedna postać szczególnie się wyróżnia — to Gerta Pohorylle, zasłynęła jako Gerda Taro, pionierka kobiecej fotografii wojennej. Niestety, trzeba spojrzeć prawdzie w oczy, to jej partner, Robert Capa, zazwyczaj cieszy się większą popularnością. Bohater wielu podręczników uczących fotografii, albumów, najczęściej przedstawiany samotnie. Lecz czy niepozorny Endré Ernő Friedmann zostałby Capą, gdyby nie Gerda? Świetnie się uzupełniali, tworząc znakomity duet, którego drogi w pewnym momencie musiały się rozejść… Tyle słowem krótkiego wstępu, a podejrzewam, że moją opinię przeczytają głównie osoby, które choćby połowicznie kojarzą padające tutaj nazwiska. Skupmy uwagę na książce Heleny Janeczek (tak, autorka ma polskie korzenie). Najpierw sięgnęłam po angielskie tłumaczenie, jakoś rok temu, z niec­ierp­liwo­ścią­ czekając na nadejście powieści do Polski. Cóż, doczekałam się, było warto! • Muszę przyznać, iż trochę rozczarował mnie tytuł, ja postawiłabym na „Dziewczynę z Leiką”, ponieważ to właśnie ten aparat był towarzyszem Gerdy, swoistą cechą char­akte­ryst­yczn­ą. Jednocześnie rozumiem, że potencjalny czytelnik może bardziej zainteresować się „Fotografką”, chwilami prostota bywa niezbędna, zwłaszcza na rynku wydawniczym, a każdy kraj rządzi się swoimi prawami. Na szczęście, na okładce widzimy Taro w mojej ulubionej „wersji”, figlarnej dziewczyny, uśmiechającej się zza zasłony (albo przysłony) czasu. Tak samo piękny jest prolog „Fotografki”, prawdopodobnie jeden z najc­udow­niej­szyc­h, jakie kiedykolwiek czytałam. Często do niego wracam i sądzę, że również będziecie zachwyceni, także epilogiem. Kunszt literacki, godny poznania. • Poznały się dzięki Georgowi Kuritzkesowi na basenie klubu Bar Kochba, a następnie spotykały się ponownie w tym samym towarzystwie po zakończeniu sezonu kąpielowego. Panowała już między nimi niejaka zażyłość, gdy dowiedziały się, że chodzą do tej samej szkoły. • „Środek” powieści to nieco skomplikowana lektura. Helena Janeczek pisze bardzo obrazowo, wręcz dokumentalnie, choć myślę, iż sporo czytelników może pogubić się w nawale nazwisk oraz pseudonimów. Cierpliwości! Gerda wypada niczym mozaika tworzona różnymi historiami, snutymi przez bliskich jej ludzi. Nie mamy do czynienia z klasyczną biografią, raczej z pozycją zachęcającą do dalszych poszukiwań, konstruowania własnych opinii, momentami do samodzielnego zapełniania białych plam w życiorysie, dopowiadania. Niemniej jednak, Janeczek w ciągu bodajże sześciu lat pracy nad książką, odkryła naprawdę dużo. • Poznajemy przede wszystkim Pohorylle, nie Taro, śledząc ścieżki młodej dziewczyny, orientując, w jaki sposób stała się świetną fotografką — nie chodzi wyłącznie o kwestie czysto techniczne, a o empatię, umiejętność obserwacji. Istnieją ludzie magnetyczni, charyzmatyczni, ludzie, których nie da się zapomnieć. Gerda właśnie była takim typem osobowości, nie tyle gwiazdą, co planetą, zrzeszającą wokół siebie satelity. Wiem, że owa książka spotykała się z dość skrajnymi recenzjami, już przy okazji swojej oryginalnej premiery, aczkolwiek gwarantuję, dobrze dać Helenie Janeczek szansę. Uważam, iż podołała postawionemu sobie zadaniu, opisała nie tylko Taro, ale też ciężkie czasy, w jakich przyszło jej żyć. Czasy interesujące, lecz niesamowicie trudne. • To powieść, której docenienie wymaga wspomnianej wyżej cierpliwości. Powieść, której powstanie autentycznie sprawiło mi radość, bo właściwie codziennie mam nadzieję, że Gerda Taro będzie stawała się coraz bardziej znana. Jeśli interesujecie się historią fotografii albo po prostu lubicie książki o wspaniałych kobietach — wtedy zdecydowanie musicie sięgnąć po tę pozycję. Tak, polskie wydanie „Dziewczyny z Leiką” jest najlepszą niespodzianką, jaka spotkała mnie w tym „literackim” roku. Jeszcze raz, serdecznie polecam każdemu, kto pragnie poznać Gerdę. Obiecuję, iż warto.
KrakowCzyta.pl to portal, którego sercem jest olbrzymi katalog biblioteczny, zawierający setki tysięcy książek zgromadzonych w krakowskich bibliotekach miejskich. To miejsce promocji wydarzeń literackich i integracji społeczności skupionej wokół działań czytelniczych. Miejsce, w którym możemy szukać, rezerwować, recenzować, polecać i oceniać książki.

To społeczność ludzi, którzy kochają czytać i dyskutować o literaturze.
W hali odlotów Międ­zyna­rodo­wego­ Portu Lotniczego im. Jana Pawła II Kraków-Balice został uruchomiony biblioteczny regał – Airport Library! To kolejny wspólny projekt z Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport! Airport Library, czyli Odlotowa Biblioteka to bezpłatny samoobsługowy regał, z którego mogą korzystać pasażerowie oczekujący na lot. Można znaleźć na nim książki dla dzieci oraz dorosłych w wersji polskiej oraz obcojęzycznej. Udostępnione dzieła należy odłożyć na półki biblioteczki przed odlotem. • Książki na ten cel przekazała Biblioteka Kraków oraz krakowskie konsulaty, współpracujące z Instytutem Kultury Willa Decjusza nad Wielokulturową Biblioteką dla krakowian. • Konsulaty, które przekazały książki na regał Airport Library: Konsulat Generalny Węgier w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Federalnej Niemiec w Krakowie, Konsulat Republiki Indonezji w Krakowie, Konsulat Generalny USA w Krakowie, Konsulat Generalny Republiki Słowackiej w Krakowie oraz Konsulat Królestwa Hiszpanii w Krakowie. • Airport Library to kolejny wspólny projekt Centrum Edukacji Lotniczej (CEL) Kraków Airport i Biblioteki Kraków. Obie instytucje rozpoczęły współpracę w maju 2022 roku, podczas Święta Rodziny Krakowskiej. W czerwcu w CEL została otworzona stała biblioteczka o tematyce podróżniczej „Odlotowa biblioteka” działająca na zasadzie book­cros­sing­owej­. Od lipca w filiach Biblioteki Kraków rozp­owsz­echn­iane­ są egzemplarze kwartalnika „Airside” wydawanego przez CEL Kraków Airport.
foo