"Terror na Manhattanie" to doskonale skrojony kryminał, który sprawia, że każdy rozdział czyta się jednym tchem, czyli James Patterson w pełnej krasie. • Co trzeba zrobić kiedy ludzie giną jeden po drugim, a ty, jako detektyw kryminalny jesteś zawsze o krok za przestępcą? Z tym problemem był zmuszony poradzić sobie Michael Bennett, który oprócz spraw zawodowych starał się zwalczyć chorobę, która opanowała jego dziesięcioro adoptowanych dzieci, na domiar złego, po śmierci żony musi ze wszystkim radzić sobie sam. Najbardziej podobało mi się w tej historii to, że narracja jest prowadzona z perspektywy pracy policji, a także równolegle poznajemy plany seryjnego mordercy. "Nauczyciel", bo tak każe na siebie mówić zbrodniarz postanawia wyczyścić Manhattan z ludzi, którzy nie mają szacunku do drugiego człowieka. On postanawia to zmienić. Wysyła "Manifest misji" do mediów i czeka, aż sprawa się rozwinie. Eliminuje każdego z wyższych sfer, kto choć raz pogardził człowiekiem. Zakończenie jest wyjątkowo zaskakujące! Bardzo lubię kryminały, które tworzy Patterson. Ma coś w swoim języku, że czyta się go z przyjemnością i cała akcja się nie dłuży, wręcz przeciwnie toczy się tak szybko, że nim się spostrzeżemy docieramy do końca. Co ważne, książka nie jest przewidywalna. Niektórych z wydarzeń można się domyślać, jednak rzeczywistość okazuje się całkowicie inna. • Mogę polecić każdemu kto lubi kryminały, ten na pewno nie sprawi Wam zawodu. Genialna i wartka akcja, napisana wspaniałym językiem, który nie sprawia kłopotu. Wszystko jest jasne, przejrzyste i co ważne zaskakujące! Z całego serca polecam!