Recenzje dla:
Świetlista republika/ Andrés Barba
-
Sięgając po tę książkę, miałam nadzieję na dobrą i wciągającą rozrywkę. Nie przypuszczałam, że między stronami czarnej oprawy książki z kolorowym, nie nasuwającym mi żadnych skojarzeń akcentem i pod tym niewiele mówiącym tytułem, natrafię na taki fenomen. • Zamiast prostej rozrywki dostałam napisany w formie wspomnień fikcyjnego bohatera absolutnie wyjątkowy traktat egzystencjalny. Ani jedno zdanie nie otarło się o banał. Żadna wyrażona myśl czy refleksja nie wywołała we mnie poczucia, że mam do czynienia z czymś prymitywnym. • A przecież o tym ta książka jest: o prostocie, o prymitywizmie ludzkiej natury, której istoty najlepiej szukać w najbardziej podstawowej, czystej formie - w dziecięctwie. To tam nie ma jeszcze dobra i zła, to tam świat dopiero tworzy się i rozrasta dookoła młodego człowieka. I dzieje się to wraz z poznaniem - i nazwaniem. Cała reszta człowieczeństwa to tylko warstwy konwenansów, ogłady i norm społecznych. Kruche, zmienne, często sztuczne. I nie zawsze dobre, choć usilnie takimi staramy się je widzieć. • Książka teleportowała mnie na inny wymiar jestestwa, jej treść głęboko mnie zastanawia. Chylę czoła przed autorem.
-
Andrés Barba sprytnie skomponował historię, w którą moglibyśmy spokojnie odebrać jako reportaż. Na ulicach 200-tysięcznego San Cristóbal pojawiają się bezdomne dzieci, które z pojedynczych grupek zaczynają tworzyć zorganizowaną społeczność. Owa społeczność początkowo nie wzbudza żadnego zainteresowania ze strony mieszkańców miasta. Gdy dochodzi do coraz zuchwalszych czynów ze strony małoletnich – napaści, a później morderstw – „dzieci dżungli” wywracają poukładany świat. • Atmosfera opowieści jest gęsta i nieprzyjemna. Tak samo czuli się klubowicze po lekturze dzieląc się na spotkaniu swoimi wrażeniami. Chaos, który opisał Barba czuć niemal na wyciągnięcie ręki. Anarchia, którą wprowadzają dzikie dzieci potęguje zło, które rozprzestrzeniło się po „świetlistej republice”. • ~KD