Recenzje dla:
Paryski architekt/ Charles Belfoure
-
Niesamowicie ciekawy pomysł autora, by połączyć jego pasję i zmysł architektoniczny ze słowem pisanym i na dodatek umieścić akcję powieści w Paryżu okupowanym przez Niemców. Bohaterem jest Lucien – trzydziestokilkuletni zdolny architekt, który w tych trudnych czasach dostaje szansę wykazać się swoim niewątpliwym talentem i spełniać się zawodowo. Jest zimno kalkulującym człowiekiem o określonych poglądach: „W czasie wojny trzeba zapomnieć o chrześcijańskich ideałach braterstwa i zająć się ratowaniem własnej skóry. Nie jest to ładne, ani szlachetne, ale taka jest prawda”. Ma on wyczucie artystyczne oraz praktyczne podejście i niesamowitą wyobraźnię, potrafi projektować piękne i funkcjonalne budynki, ale nie tylko. Także tajemnicze skrytki dla wrogów Rzeszy. Na początku „chodziło mu tylko o to, żeby zmieścić obiekt o określonych wymiarach w konkretnej, zamkniętej przestrzeni”. Nie chciał myśleć o realnych ludziach, którym to ratuje życie. Ale nie udaje mu się. Jednak zaczyna myśleć, bardziej niż by chciał… i nawet jest z tego dumny. • Niesamowita jest ta jego przemiana, gdy uświadamia sobie, że jego życie było iluzją, ze do tej pory czcił tylko zimne fasady z betonu i szkła. A jak to się stało? Na szczęście nie tak szybko i poprzez kilka różnych zdarzeń, które pchają akcję do przodu. Może przewidywalnie, ale ciekawie i bardzo budująco. Ważną rolę odegrają spotkane przez niego osoby: Manet, Sauraltowie, Bette, Pierre. I ci, którzy są mu wdzięczni. I ci, którzy go nienawidzą. • Lucien jest początkowo negatywnie nastawiony do współpracy z Niemcami, ale potrafi sam siebie przekonać, ze przecież jego budynki będą kiedyś służyć Francji. Tak bardzo zależy mu na sukcesie architektonicznym, że jest mu wszystko jedno, dla kogo pracuje. Sprzedaje duszę Niemcom. I nawet zaprzyjaźnia się z Herzogiem, choć: „Lucienowi nie mieściło się w głowie, że Niemiec może doceniać piękno dzieł sztuki - to tak, jakby małpa zachwycała się sznurem rzadkich pereł. Hitlerowcy byli przecież potworami bez cienia przyzwoitości”. • To opowieść o przemianie, która się dokonuje jakby wbrew sobie, o trudnych decyzjach w strasznych czasach wojny i okupacji, o miłości, przyjaźni, przetrwaniu i wierności zasadom. O szczęściu ukrytym wśród zdrad i oskarżeń, w schowku niedostępnym dla ludzi bez wyobraźni, w zakamarkach wrażliwej duszy, gdzie znajdzie się miejsce dla artystycznego wyrazu w paryskim stylu, a także dla pragmatyzmu i porządku niemieckiego, dla kochanek, Żydów, Niemców i dzieci… „Niesamowite, jak nasze życie kształtowane jest przez przypadki”. • Jest to kolejna już powieść z drugą wojną światową w tle i choć nie jest to łatwy temat, to jednak czytało się przyjemnie. I widać, ze autor zna się, a przede wszystkim kocha te wszystkie architektoniczne detale, które opisuje prowadząc bohaterów w różne miejsca przeznaczenia. Warsztatu pisarskiego też mu nie brakuje, więc warto sięgnąć po tę książkę.