PUBLICZNA SPOWIEDŹ WIELKIEGO GRZESZNIKA, KTÓRY PRAGNIE ZOSTAĆ ŚWIĘTYM Święty i błazen - niepowtarzalna w swej szczerości opowieść dominikańskiego wizjonera.Jan Góra pozwalał sobie przy Papieżu na zachowania i działania, o których inni baliby się nawet pomyśleć. Niektórzy określiliby je jako nieodpowiednie albo gorszące.A Papież, gdy Góra wsadzał jego rękę do wiaderka z silikonem protetycznym po to, aby uzyskaćodlew jego dłoni dla potomnych, stukał się widelcem w czoło i mówił do księdza Dziwisza:"Stasiu, po co z tym facetem zaczęliśmy się zadawać?", i ponownie zapraszał ojca Górę, i wspomagał jego projekty, plany, wizje... ***- Podobno kiedy ojciec wstąpił do zakonu, to na brzydkie słowo mdlał jak św. Stanisław Kostka, a teraz sam ojciec wyznał Marii Okońskiej, że przeklinanie jest ojca grzechem głównym...- Tak, Jasiu, stwardniałem. Język z budowy dociera i rozbudza. Nie można pieszczotliwie kłaść cegły. A ja kładłem jej niemało. Ofiary są, niestety. Żal mój jest także. Ale czy zdołam się poprawić, jak obiecałem Marysi Okońskiej, to zależy od łaski, o którą proszę codziennie. (Fragmenty książki)Jan Góra, który co roku przyciąga na pola Lednicy pod Rybę 100 tysięcy ludzi, dla jednych jest charyzmatykiem, dla innych błaznem i hochsztaplerem pożerającym swoich współpracowników.Nad Lednicą, u źródeł chrzcielnych Polski, ojciec Jan wypełnia wypaloną przez PRL i współczesne media wyobraźnię młodych chrześcijańskimi symbolami.Góra to żywioł, budując swój teatr, rani i sam jest raniony. Zdążając do celu, idzie na skróty. Jego nielegalne metody działania wykańczają biskupów i przełożonych. "Zostawcie go, to co robi jest Boże!", usprawiedliwiają go obrońcy. Czy rzeczywiście chroni go "niebiański immunitet"?Dopóki żył Jan Paweł II, Góra miał w nim potężne wsparcie. Papież mu wyznaczał zadania i błogosławił. Po jego śmierci postawiono mu zarzut, że się wypalił i nie potrafi żyć w epoce po "21:37".Józef Tischner pytany, co sądzi o Janie Górze, odpowiedział krótko: "Jeden taki musi być".Prowadzący sąd nad Janem Górą Grzegorczyk nie ogranicza się do przesłuchiwania oskarżonego. Co chwila wzywa świadków jego życia. Nie ma innego wyjścia - Góra albo zostanie wyniesiony na ołtarze albo spłonie na stosie."Nie dziwię się, że Góra zdecydował się na tę spowiedź. Przed Grzegorczykiem nawet puszki z konserwami same się otwierają". Aleksander RozenfeldJan Grzegorczyk (ur. 1959 r.) - pisarz, publicysta, w latach 1982-2011 redaktor miesięcznika "W drodze".Wydał m.in. takie książki jak: Każda dusza to inny świat (W drodze, Poznań 1998), Góra albo jak wyżebrać niebo i człowieka (W drodze, Poznań 1999), Skrawek nieba (wraz z ojcem Janem Górą - Księgarnia Św. Wojciecha, Poznań 2001), Ryba to znaczy Chrystus (W drodze, Poznań 2001), Dziurawy kajak i Boże Miłosierdzie (W drodze, Poznań 2002). Adieu, Trufle, Cudze pole (W drodze, Zysk i S-ka, Poznań 2002-2007) - wchodzące w skład trylogii o przypadkach księdza Grosera - stały się wydawniczymi bestsellerami. W 2006 r. ukazało się Niebo dla akrobaty (Znak) - opowiadania osadzone w rzeczywistości hospicyjnej, nazwane przez jednego z krytyków dekalogiem nadziei.W dalszej kolejności na rynku pojawiły się: Pieśń słoneczna Róży Bluszcz (W drodze, Poznań 2009),Chaszcze (Znak, Kraków 2011), Puszczyk (Znak, Kraków 2012) i Jezus z Judenfeldu (Zysk i S-ka 2012). www.jangrzegorczyk.pl