Recenzje
-
Jak kochałam Travisa w pierwszej części (w Pięknej katastrofie), tak w Chodzącej katastrofie, zakochałam się po uszy! Kiedy tylko dowiedziałam się, że wydawnictwo Albatros szykuje kolejną książkę Jamie McGuire dla polskich czytelników moja radość sięgała sufitu. • Travis, bo to on jest narratorem w tej części, to „niegrzeczny” chłopak, za którym oglądają się wszystkie dziewczyny na uczelni. Jednak on jest szaleńczo zakochany w Abby Abernathy i robi wszystko, aby jej dowieść, że to jest prawda, i że nie robi tego tylko po to, aby ją zaliczyć. Co z taką opinią jest szalenie trudnym zadaniem. Wiele scen z Travis’em w roli głównej, które z perspektywy Abby wyglądały jak typowa zdrada lub kiedy mężczyzna udawał, że dobrze sobie radzi po jednym z wielu rozstań, tak naprawdę były grą na pocieszenie. On ciągle zadręczał siebie tym, że jego „Gołąbek” już go nie chce. Co mnie doprowadzało do szału, bo Maddox tak się starał, a panna Abenathy wcale tego nie zauważała albo widzieć nie chciała. Ich pokręcone losy jednak znalazły wspólne tory, najgorszą sceną była chyba ta, kiedy po ostatniej w swojej karierze walce Maddox nie mógł znaleźć swojego brata Trenta, który prawdopodobnie utknął w płonącej piwnicy. Wtedy to miałam ochotę zamknąć książkę i nie patrzeć więcej na ból jaki doświadczał Travis. Jego rodzina, i jego matka, którą poznajemy na początku, zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Nie pouczali go, nie ganili tylko rozmawiali i tłumaczyli, mieli dla niego dużo zrozumienia – które moim zdaniem mu się należało. • Szczerze mogę powiedzieć, że bardziej polecam Chodzącą katastrofę, niż pierwszą część. Maddox jest mniej irytujący niż Abby, dlatego książkę czyta się lepiej, ale dla pełnego obrazu tej historii warto poznać wersję obu stron!
Dyskusje